36 lat musiało upłynąć, byśmy mogli poczuć, że na mundialu naprawdę jesteśmy w grze. Że nasza wygrana oznacza coś więcej niż tylko otarcie łez. A jeśli popłyną łzy, przynajmniej na tym etapie, to będą to łzy szczęścia Roberta Lewandowskiego.