| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Tak to będzie wyglądało do 21 grudnia, kiedy gramy z Cerrad Czarnymi Radom. Do tego momentu rywalizujemy co trzy, a nawet co dwa dni. Coś takiego nie powinno zdarzać się w zawodowej lidze. To duże ryzyko dla zdrowia, a jakość sportowa w tego typu spotkaniach też bywa różna – komentuje w TVPSPORT.PL napięty kalendarz Aluron CMC Warta Zawiercie Dawid Konarski, atakujący zespołu.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Grasz w PlusLidze, Lidze Mistrzów, a dodatkowo masz w domu małego człowieka. Zgaduję, że nie należysz do najbardziej wyspanych osób.
Dawid Konarski: – Może i nie, ale na pewno jestem jedną z najbardziej szczęśliwych. W sumie ten rachunek wychodzi na plus w kontekście odpoczynku mentalnego. Przychodzę do domu i mogę się zresetować, zająć czymś innym. Natłok spotkań jest duży, czasu na trening nie ma. Co chwilę mamy kolejne analizy rywali i przygotowania taktyczne. Czasami przez to miesza się kiedy skakać do bloku (śmiech). Jestem już troszeczkę doświadczony, ale wciąż młody. Wiedziałem więc jak to będzie wyglądało. Cieszę się, że kolejne mecze gramy blisko. Jakbyśmy musieli jechać do Suwałk, pewnie narzekałbym bardziej.
– Rozmawiałam ostatnio z Kamilem Semeniukiem. Powiedział mi fajną rzecz – kiedy dowiedział się, że w PlusLidze będzie grało szesnaście zespołów, jeszcze bardziej ucieszył się z transferu do dwunastozespołowej ligi włoskiej. Jak się gra w tak obszernej lidze jak polska?
– Trudno, jak to w naszej lidze. Myślę, że to nie tylko moje zdanie, ale jest to zbyt duża liczba drużyn. Nie wszyscy są w stanie utrzymać poziom sportowy, a mecze tak czy inaczej trzeba rozegrać będąc skoncentrowanym w stu procentach. Bez skupienia się nie wygra, czego przykładem w ostatnim czasie może być Jastrzębski Węgiel. Drużyna po długiej podróży wróciła do siebie do hali i przegrała z bardzo dobrze dysponowanym Cuprum Lubin. Nie odejmuję tu nic zespołowi Pawła Ruska, jednak wydaje mi się, że gdyby rywale spotkali się po tygodniowej przerwie, wynik mógłby być inny.
Do wszystkiego doszły zmagania w europejskich pucharach. Drużyny, które w nich występują, grają cały czas. Dlatego trzeba było zrobić dobre przygotowania przed sezonem i każdą chwilę poświęcić na regenerację. Musimy wytrzymać ten maraton do świąt. Teraz mecze są naszym treningiem.
– Kiedy ostatnio odbyliście porządny, regularny, długi trening?
– Żeby trening taki był, musi zbliżyć się do dwóch godzin. Nie pamiętam kiedy taki miał miejsce. Póki co trenujemy na tyle, by podtrzymać dyspozycję. Nasz szkoleniowiec wie, że zawodnicy muszą odpoczywać i się regenerować. Tym samym "szóstki" nie są długie, żeby nie przeciążyć tych siatkarzy, którzy grają w podstawowym składzie. Jedni kończą szybciej, inni zostają troszeczkę dłużej, by zrobić kilka ataków więcej. Tak to będzie wyglądało do 21 grudnia, kiedy gramy z Cerrad Czarnymi Radom. Do tego momentu rywalizujemy co trzy, a nawet co dwa dni. Coś takiego nie powinno zdarzać się w zawodowej lidze. To duże ryzyko dla zdrowia, a jakość sportowa w tego typu spotkaniach też bywa różna.
– Fizjoterapeuci mają pełne ręce roboty?
– Fizjoterapeuci z pewnością mają pełne ręce roboty. Nie zmienia to faktu, że analitycy też już mają dość. Siedzą, przygotowują liczby, kierunki, statystyki, ustalają taktykę. My całe szczęście tego nie musimy robić. Oni za to starają się nam jak najszybciej to wszystko przekazać. Powtórzę raz jeszcze: szesnaście drużyn w lidze to za dużo w zawodowym sporcie. W lidze włoskiej, uznawanej obok polskiej za najlepszą na świecie, gra dwanaście drużyn. W mojej opinii powinniśmy dążyć do tego samego schematu, bo wtedy poziom byłby jeszcze wyższy. Tylu zespołom znaleźć po czternastu zawodników jest trudno.
– Pamiętasz kiedy ostatni raz widziałeś Michała Winiarskiego w sytuacji bardziej prywatnej? Czy cały czas siedzi i analizuje?
– Nie, nie pamiętam. Wydaje mi się, że jak Michał jedzie do domu, jest skrajnie wyczerpany. A w końcu tam też czeka rodzina, którą trzeba się zająć i spędzić z nią czas. Przy tym natłoku spotkań i analizie każdego rywala to nie jest łatwe. Najważniejsze jest jednak to, że wysiłek przynosi efekty i na swoim koncie mamy sporo zwycięstw.
– Zaskoczeniem jest skala tego, jak dobrze idzie wam w tym sezonie, abstrahując od porażki z Berlin Recycling Volleys?
– Przed sezonem zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że klub dokonał wzmocnień, byśmy utrzymali poziom z poprzedniego roku i coś do tego dodali. To się udaje. Choć przez pierwsze kilka kolejek nasza gra nie wyglądała płynnie, to w składzie mieliśmy nowych zawodników i potrzebowaliśmy trochę czasu, by się rozpędzić. Nie jesteśmy teraz zdziwieni naszym miejscem w tabeli. Nie napawamy się tym jednak, chcemy pracować dalej. Natłok meczów czuć jednak także przez to, że po wygranych radość nie jest taka ogromna. Nie ma momentu, by pozwolić sobie na emocje.
Wiem jednak, że mamy potencjał, by rywalizować z każdym w tej lidze.
– Jak się czujesz z tym, że Uros Kovacević jest pierwszym wyborem rozgrywającego?
– Teraz to już się zdążyłem przyzwyczaić (śmiech). Myślę, że zarówno sztab, jak i my na boisku, zwracaliśmy uwagę na to, że nasza gra ma być bardziej różnorodna. Nie chodzi o to, że Uros gra źle, ale o to, że każdy na boisku ma być "pod prądem". Rozłożenie ataku spowoduje, że przeciwnikom trudnej będzie nas złamać i odczytać. Z każda kolejką to zmierza w tę stronę.
A co do Urosa, to każdy kto go zna bliżej, wie jaki potrafi być przekonujący, by piłki leciały do niego. Regularnie co wystawę się o to upomina. Jest naszym boiskowym łobuziakiem w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Lubi atakować dużo. Rolą rozgrywającego jest jednak to, by zadbać o każdego zawodnika na boisku.
– Mówisz, że nie macie praktycznie czasu. Miałeś przyjemność oglądania meczów mundialu?
-–Mundial to jest obowiązek!
– Pytam o to, czy oglądałeś, bo twoja żona wrzuciła wideo z tego, jak przesypiasz spotkanie.
– To był tylko jeden mecz (śmiech)! Piłkę nożną bardzo lubię. Kiedy mam czas, ją oglądam. To fajna odskocznia gdy nie gram i młody robi sobie drzemkę. To nowe doświadczenie, że za oknem ciemno, pogoda średnia, a w tv grają najlepsi zawodnicy na świecie. Do tego jest wspólna klubowa zabawa w typerka i typowanie kolejek.
– Kto prowadzi?
– Prowadzi nasz Dyrektor Działu Komunikacji, drugi jest Bartek Kwolek. Ja jestem na dobrej pozycji do ataku, szóstej.
Czytaj również:
– Nauka polskiego i czytanie książek o... komunikacji. "Wolne" Nikoli Grbicia
– Paweł Woicki zakończył karierę. Teraz prowadzi Cerrad Czarnych Radom
– Były medale, są nerwy. Skra na zakręcie. "Zawodnik wylądował w szpitalu"