Przejdź do pełnej wersji artykułu

Mundial 2022. Opustoszała Doha. Zostali tylko kibice Argentyny i Maroko

/ W Dosze czuć, że mistrzostwa świata zbliżają się ku końcowi (fot. archiwum prywatne) W Dosze czuć, że mistrzostwa świata zbliżają się ku końcowi (fot. archiwum prywatne)

W Dosze czuć, że mistrzostwa świata zbliżają się ku końcowi. W strefie kibica królują Katarczycy, a ogromna większość fanów już dawno jest w domu. Pozostali ci z Argentyny i Maroko, znacznie mniejsze grupy z Francji i Chorwacji oraz fani z krajów ościennych. Organizatorzy informują, że do Kataru do tej pory przyjechało blisko 800 tysięcy kibiców. To najgorszy wynik od wielu, wielu lat.

Polska zawstydziła Afrykę. "Nie było kłótni o pieniądze"

Poniedziałkowy wieczór. Miasto właśnie powinno budzić się do życia. Jadę metrem do głównej strefy kibica przy West Bay. Trwa koncert lokalnego artysty. Pod sceną zgromadził się mały tłumek, ale trudno byłoby powiedzieć, że przyciągnęły go tu mistrzostwa świata. Na oko to głównie mieszkańcy Dohy. Ludzi z kibicowskimi emblematami jest tu bardzo niewielu. Nie wygląda to na strefę kibica, a raczej na zwykłą imprezę plenerową dla mieszkańców.

(fot. archiwum prywatne) (fot. archiwum prywatne)

Nieco więcej kibiców kręci się przy budynku, w którym można zagrać w coś na wzór futsalu. Fani snują się też po sklepie FIFA. Jeśli oczekiwali promocji z okazji kończącego się turnieju, muszą obejść się smakiem. FIFA nadal trzyma ceny. Najprostszy breloczek kosztuje 26 riali (31 zł), a taki nieco bardziej rozbudowany 55 (66 zł). Najzwyklejszy bidon Adidasa to wydatek 45 riali (54 zł), a to są najtańsze rzeczy w sklepie.

Opustoszałe strefy kibiców


Fan zona należy do tych miejsc, w których można napić się piwa. Pół litra złocistego napoju w plastikowym kubeczku kosztuje 50 riali (60 zł). Jeszcze podczas fazy grupowej było tu tłoczno, a nad kolejką unosił się zapach rozlanego piwa. Teraz jest tu pusto – ot do kasy podejdzie ktoś od czasu do czasu. Piwo nie cieszy się już zainteresowaniem. – Kupiliśmy po jednym piwku, ale na tym koniec. Już przyzwyczailiśmy się, że w Katarze nie ma alkoholu i tyle – mówi jeden z nielicznych kibiców, który właśnie odszedł od okienka.

(fot. archiwum prywatne) (fot. archiwum prywatne)

Ruszam dalej. Corniche to deptak ciągnący się wzdłuż zatoki – od West Bay do Souq Waqif. Zbliża się godzina 21:00, więc robi się tłoczno. Codziennie wieczorem odbywa się tu efektowny pokaz fajerwerków i dronów. I znów mam wrażenie, że są tu w zasadzie sami mieszkańcy Kataru. Oni już przyzwyczaili się do tego rytuału i po zachodzie słońca gromadzą się w tym punkcie, by zobaczyć show. Fanów nie widać.

Katarczycy przygotowali kilka stref kibica, inne powstały spontanicznie. Wzdłuż deptaku stoi mnóstwo budek z jedzeniem. Są tu porozrzucane atrakcje dla fanów, ale część z nich była pusta nawet podczas fazy grupowej, gdy było najwięcej ludzi. Można odnieść wrażenie, że Katarczycy zdecydowanie przestrzelili – stref przeznaczonych dla kibiców było po prostu za dużo. Widać to po minach znudzonych sprzedawców, którzy beznadziejnym już wzrokiem wypatrują jakichkolwiek klientów.

Strach przed policją


Nie zachęcają też ceny w tych miejscach. Marną shoarmę z kurczakiem można tu kupić za 30 riali. A wystarczy wejść w miasto i tam ceny w ulicznych fast foodach rozpoczynają się od 7 riali.

(fot. archiwum prywatne)

Czytaj też:

Katar 2022. Chorwacki dziennikarz: nie zamieniłbym Luki Modricia na Roberta Lewandowskiego

Idę dalej. Souq Waqif. Tu zawsze jest tłoczno i w poniedziałkowy wieczór też. Spodziewałem się, że jeśli wpadnę na większe grupy kibiców, to właśnie tutaj, ale ponownie rozczarowanie. Oczywiście, przewijają się, ale jest ich mało i są nieliczne. Każdy fan jest natychmiast porywany przed kamerę przez telewizyjnych reporterów, którzy muszą oddać atmosferę zbliżających się półfinałów. Trudno powiedzieć, gdzie pochowali się kibice, ale są w Dosze na pewno. Kilkadziesiąt tysięcy Marokańczyków mieszka tu i pracuje, więc oni nawet nie musieli się zastanawiać, czy stać ich, by pozostać tak długo.

Być może szaleją w innej części miasta. W towarzystwie Marokańczyków zobaczyłem mecz ćwierćfinałowy z Portugalią i działo się to w dzielnicy "Katara". Ludzie po prostu rozsiedli się na wielkim placu i wlepili wzrok w telebim. Obejrzałem spotkanie wraz z nimi i dotknęła mnie pewna refleksja – Marokańczycy są tu zdecydowanie spokojniejsi niż w Europie. Boją się tutejszej policji? Moje podejrzenia potwierdza jeden z mieszkańców Dohy. – Tutaj policji boi się każdy, oni też.

800 tysięcy zamiast 3 milionów


Jeszcze kilka dni i Doha zmieni się całkowicie. – W mieście będzie cicho, a metro znów się wyludni – mówi jeden z mieszkańców. Katarczycy zdecydowanie bardziej wolą poruszać się po mieście swoimi wielkimi, klimatyzowanymi samochodami. Nieliczni, którzy wybiorą metro, będą podróżowali więc w komfortowych warunkach. I znów nie będą musieli zastanawiać się, czy najpierw się wsiada czy wysiada, bo ewidentnie mają z tym problem.

Katarczycy przeszacowali liczbę kibiców? Organizatorzy poinformowali właśnie, że liczba gości związanych z mistrzostwami świata dobiła do liczby 800 tysięcy. Oczywiście miejscowa prasa przedstawia to jako sukces, ale nieoficjalnie wiadomo, że Katarczycy liczyli na 3 miliony gości. Trudno zestawić te liczby z poprzednimi mistrzostwami, bo zazwyczaj statystyki dotyczą liczby sprzedanych biletów. Ta w Katarze też powinna wyglądać dobrze, ale realna liczba gości jest znacznie mniejsza. Charakterystyka turnieju sprawiła, że przeciętny kibic był w stanie zobaczyć więcej meczów niż przy okazji poprzednich mundiali.

Do domu wrócili już Meksykanie. Tęsknią za nimi sprzedawcy, bo szacowali, że to właśnie kibice z tego kraju najchętniej robili w Katarze zakupy. Interesowały ich zegarki, sprzęt elektroniczny i biżuteria.

Jedno jest pewne. Przy okazji półfinałów siły nie będą wyrównane. Na głośny doping będą mogli liczyć piłkarze reprezentacji Argentyny i Maroko. Tych drugich wspiera cały region.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także