| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Agata Babicz, była siatkarka, ma za sobą proces o odzyskanie zaległych pieniędzy. Po apelacji prezesa czekała na wyrok. Ma odzyskać około 80 procent bazowej kwoty. – W naszych siatkarskich realiach poczuję się pewnie dopiero w momencie, gdy dostanę zaległe i zasądzone pieniądze. Po wszystkim co przeszłam w karierze wiem, że nie ma co za wcześnie się cieszyć – mówi w TVPSPORT.PL.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Rozmawiałyśmy przy okazji sytuacji IŁ Capital Legionovii Legionowo. Opowiedziałaś o swojej historii związanej z Budowlanymi Łódź i kontuzją. Powiedziałaś, że wygrałaś z klubem sprawę w sądzie gospodarczym, ale ten złożył apelację. Teraz dostałaś kolejne wieści. Jakie?
Agata Babicz: – Mijają dwa lata od zakończenia umowy z Budowlanymi Łódź. Dopiero teraz uzyskałam wyrok po procesie apelacyjnym. To oznacza, że prawomocnie czekam na zaległe pieniądze. Jeśli klub nie wypłaci ich dobrowolnie, oddam sprawę do komornika.
– Twoja droga była dość zawiła. Wspominałaś ostatnio, że Sąd Polubowny działający przy Polskim Związku Piłki Siatkowej przyznał ci rację, dostałaś część pieniędzy, ale poźniej już nic.
– Wygrałam w Sądzie Polubownym i po kilku dniach dostałam część środków. Reszta jednak nie trafiła na moje konto, dlatego też zdecydowałam się udać do Sądu Gospodarczego. Rok temu w grudniu otrzymałam wyrok, ale pan Marcin Chudzik wniósł apelację. Rozprawa odbyła się dopiero w kwietniu tego roku, więc czekałam długo.
– Co było podstawą tej apelacji?
– Prezes Chudzik wymyślił powody do sprzeciwu co do wysokości moich wypłat. Przypominam, że sprawa związana była z rokiem covidowym, kiedy liga stanęła, więc była dość skomplikowana. Sąd przyznał mu rację w pewnej części, ale to nie zmienia faktu, że wyrok mnie satysfakcjonuje.
– Jaki procent kwoty sąd zawyrokował dla ciebie?
– Na pewno to jest conajmniej 80 procent moich roszczeń.
– Masz to szczęście, w przeciwieństwie do dziewczyn z Legionowa, że klub nadal działa.
– Dokładnie tak. Mam nadzieję, że nic się w tej kwestii nie zmieni. Siatkarki Budowlanych Łódź sięgnęły w tym sezonie Tauron Ligi po brązowy medal rozgrywek. Bardzo im tego gratuluję. Liczę na ich start w przyszłym sezonie.
– Czujesz się już pewnie mając ostatni wyrok na swoją korzyść?
– W naszych siatkarskich realiach poczuję się pewnie dopiero w momencie, gdy dostanę zaległe i zasądzone pieniądze. Po wszystkim co przeszłam w karierze wiem, że nie ma co za wcześnie się cieszyć.
– Ile czasu jest na zapłatę zasądzonej kwoty?
– Czekaliśmy z prawnikiem czternaście dni.
– Rozumiem, że po tym czasie nie dostałaś pieniędzy?
– Tak. Został złożony wniosek do komornika o postępowanie egzekucyjne.
– Trzy lata walki w tym temacie były warte wysiłku i kosztów procesowych?
– W mojej ocenie zaległości to nie są małe pieniądze. Cieszę się, że zrobiłam tak, jak zrobiłam. Dzięki temu mam światło w tunelu, że odzyskam należne mi kwoty.
– Co by usprawniło system, przez który, jak wspomniałaś, czekasz tak długo?
– Nie wiem. Coraz bardziej mam wrażenie, że w takich ligach wszyscy prezesi się znają, pomagają sobie, dbają o wspólne interesy, które niekoniecznie pokrywają się z dobrem zawodniczek. Jest to dla mnie trudny temat. Według mnie PZPS nie pomaga siatkarkom, a jest bardziej przychylny prezesom. Widać to w kontraktach, które zawiązujemy, które mają klauzule o tym, że nie możemy mówić źle o klubach, widać to w dbaniu o PR, a nie w realnej pomocy tym, które cierpią z powodu decyzji zarządów klubów. Ja sama przez długi czas milczałam, bo nie chciałam źle mówić o klubie. Cierpliwość się kiedyś kończy. Teraz już nie gram, kibicuję, więc nie miałam nic do stracenia.
– Czym zajęłaś się po karierze siatkarskiej?
– Aktualnie jestem na stażu urzędzie miasta. Jak będzie dalej? Zobaczymy.
– To też wymowne. Niekiedy trudno coś odłożyć w karierze siatkarskiej.
– Wyszłam z założenia, że na naukę nigdy nie jest za późno. Poszłam na studia administracyjne. Miałam też ten przywilej, że stać mnie było na prawnika, który wygrał wspomniane sprawy. Nie każda z dziewczyn na moim miejscu ma to szczęście.
Czytaj również:
– Piotr Bielarczyk o kryzysie PGE Skry Bełchatów: jesteśmy smutnymi rekordzistami w kwestii finansów
– Marcin Komenda i jego historia. Pierwsze powołanie pod znakiem dziury w ścianie, problemy z chodzeniem i powrót do kadry
– Piotr Łukasik o rozstaniu z Cerrad Czarni Radom miał dowiedzieć się z mediów społecznościowych? Dariusz Fryszkowski i Piotr Adamski komentują sprawę