No i mamy nowego selekcjonera. Michał Probierz uważa, że choć pracuje jako trener od blisku dwudziestu lat, ludzie czują do niego niechęć, bo go nie znają. Przypomnę jednak, że wybory selekcjonera to nie konkurs na najfajniejszego wujka. I chyba trudno dziwić się fanom, że oceniają trenera na podstawie jego ostatniej pracy, a nie tego, jak sympatycznie siedzi się z nim przy barze.
Michał Probierz od lat przewijał się w gronie kandydatów do objęcia reprezentacji Polski. Może nie wtedy, gdy rozmowy wchodziły w decydującą fazę, ale jednak – gdy trzeba było stworzyć wstępną listę, on tam był. Stało się to teraz, gdy prezesem PZPN jest Cezary Kulesza. I nie ma w tym i nic zaskakującego. Absolutnie nie dziwię się temu wyborowi. Ba, uważam nawet, że Kulesza podjął tę decyzję już ponad rok temu, gdy powierzył Probierzowi kadrę U21. Zrobił to po to, by dziś móc użyć tego jako poważnego argumentu. No cóż, Papszun też mógłby zostać dziś selekcjonerem, ale brakuje mu, kurczę, tego kluczowego doświadczenia w pracy z zespołem narodowym. A Probierz? O proszę, ma za sobą rok i dwa miesiące w roli trenera kadry U21. Co za szczęśliwy zbieg okoliczności!
I świetnie. Podoba mi się, gdy bierzemy człowieka, obdarzamy go zaufaniem, dajemy mu czas i szykujemy do ważnej roli. Zabrakło mi tylko tego, by w lipcu zeszłego roku Kulesza powiedział wprost: "Powierzam Probierzowi U21, by szykował się do roli trenera pierwszej reprezentacji, którą planowo ma objąć w perspektywie kilku najbliższych lat". I byłaby gra w otwarte karty.
Dlaczego nie dziwi mnie ta decyzja Kuleszy? Wyobraź sobie czytelniku, że to ty jesteś prezesem PZPN. Masz do wyboru dwóch kandydatów. Lud chce pana Marka, ale nie masz pewności, czy to będzie dobry wybór. W końcu pan Marek na razie dał sobie radę w jednym projekcie. Czy poradzi sobie w zupełnie innej konfiguracji? Tego nie wiesz. Drugim kandydatem jest Michał, z którym znasz się od lat. Świetnie się rozumiecie, nadajecie na tych samych falach, przeżyliście niejedno, a przede wszystkim – wszystkie sukcesy w piłkarskim światku zawdzięczasz jemu. Kumpel, ale też trener. Ma duże doświadczenie, a ty nie będziesz pierwszym prezesem, który rozważa go w perspektywie kadry. Nie wyciągasz z kapelusza. To naturalny kandydat. Wiesz, że jak już zaczniecie współpracę, zawsze odbierze telefon, a ewentualne tarcia rozwiążecie między sobą, bez udziału osób trzecich. Bez zbędnego rozgłosu. No i nagle ludzie wokół ciebie, baronowie, wiceprezesi mówią: "Spoko, bierz Michała".
Kogo wybierasz? No, nie kłam...
Choćby po to, by stuknąć się szklaneczkami i oznajmić: "Laguna, to my możemy teraz wszystko! Największe numery świata".
Oczywiście moglibyśmy mówić też o sytuacji, w której ty jako prezes już jakiś czas temu stworzyłeś odpowiedni sztab zajmujący się selekcjonowaniem kandydatów na selekcjonera, pasujących profilem pod rys taktyczny i charakterologiczny tego zespołu. Takich, którzy znają drużynę, a i sami są prześwietleni na wylot. No ale to nie ten przypadek.
Kulesza ma dziś w osobie selekcjonera człowieka całkowicie zaufanego. Może na niego patrzeć z takim uwielbieniem w oczach jak Zbigniew Boniek patrzył na Adama Nawałkę. Tamta chemia przyniosła wiele dobrego.
Zdobędę się teraz na nieco prywatnych zwierzeń. Skoro jestem z Krakowa, najlepiej poznałem Probierza właśnie tu, pod Wawelem. Wisła Kraków była pierwszym klubem z topu, który dał mu szansę. Probierz czuł, że to szansa wyjątkowa. Bardzo mu zależało, ale nie wyszło. Zespół zupełnie go nie kupił, od samego początku musiał toczyć wojenki. Szybko zamienił się w kłębek nerwów, każde pytanie od dziennikarza traktował jak atak. To była trudna lekcja, ale co warto podkreślić – gdy Probierz uznał, że to się nie uda, sam podał się do dymisji. To rzadkość w świecie trenerów, bo tam gdzie tacy jak on widzą, że zaczynają szkodzić, inni powtarzają: "Nie poddam się nigdy!".
A potem był ten czteroletni, szumny pobyt w Cracovii. Znamienne jest to, że dziś Probierz nie chce, by oceniano go na podstawie tej pracy, a przecież to jest jak najbardziej naturalne. To była jego ostatnia praca w klubie, a co więcej – dostał tam dość czasu i dość władzy, by zbudować całkowicie autorski projekt. A efekt był taki, że ta władza go przytłoczyła. Zgubiła. Dziś sam przyznaje, że objęcie posady w zarządzie nie było dobrym pomysłem. W drugiej części tej kadencji był już totalnie zmęczony, zestresowany, zagubiony, ciągle przeświadczony o swojej nieomylności, szarpiący się z lewej na prawą. I nawet gdy złożył dymisję, musiał pracować jeszcze przez osiem miesięcy, co było czasem straconym dla wszystkich.
Czemu nie chce być oceniany za pracę dla Cracovii, skoro to właśnie on sprawił, że Pasy po raz pierwszy od dekad sięgnęły po jakiekolwiek trofeum? To był bardzo trudny okres. To wtedy Probierz uciekał z Twittera, kłócił się z kibicami, innych próbował ugłaskać podczas spotkań twarzą w twarz. To tam też Probierz złapał wspólny język z Jakubem Tabiszem, który znany jest z braku skrupułów. Ich zintegrowana, a w istocie chaotyczna, buńczuczna i bezlitosna polityka kadrowa doprowadziła do straty kilku wartościowych zawodników, przelano sporo złej krwi. I myślę, że Probierz źle się z tym dziś czuje. To bowiem człowiek, który dba o dobre relacje i, poza pewnymi okresami, potrafi powiedzieć "przepraszam", "dziękuję" i przyznać się do błędu. Można odnieść wrażenie, że odżył podczas pracy z młodzieżówką. Nabrał nieco dystansu do samego siebie, ale nigdy nie ma pewności, czy presja związana z pracą selekcjonera nie stłamsi w nim tych pozytywnych cech. A w głowie znów zapętli mu się taśma z tymi samymi, mniej lub bardziej trafnymi argumentami.
W lipcu 2021 pisałem. "A teraz spójrzmy na Cracovię szerzej. Probierz buduje ten zespół od czterech lat. Jakie są efekty tej pracy? Puchar Polski, Superpuchar, dwukrotny awans do kwalifikacji Ligi Europy. To namacalne sukcesy. Ale, gdy patrzę na zespół dzisiaj – nie widzę tej pracy. Ostatnie kilkanaście miesięcy to dla Cracovii fatalny czas. Oczywiście, Pasy mają pieniądze, są w stanie zasypać pewne dziury kasą, ale tych większych po prostu nie zdołają. Od wielu miesięcy nie widzę w grze Cracovii niczego, co mogłoby przykuć oko. Jeśli Pasy wygrywają, to wygrywają solidnością w defensywie, rzadkim błyskiem poszczególnych piłkarzy, a czasem żelazną determinacją. I to ostatnie chyba może się podobać najbardziej. Przekonanie piłkarzy, że te chaotyczne ataki wreszcie przyniosą skutek". To było wtedy, gdy Probierz miał już totalnie dość.
Podczas środowej konferencji nie było wiele o piłce. Probierz nie powiedział w zasadzie nic na temat filozofii gry. Ot, wspomniał, że piłkarze mają zdobywać przestrzeń i decydować się na pojedynki. Futbol to prosta gra. I myślę, że wchodzenie w niuanse taktyczne właśnie teraz, gdy walczysz o posadę, mogłoby przynieść odwrotny skutek. Szczególnie w tym składzie personalnym.
Oczywiście, chcielibyśmy mieć trenera wizjonera, pchającego nas w kierunku silniejszych drużyn, ale czy my mamy kiedykolwiek czas, by coś budować? Większość ostatnich zmian trenerskich była formą gaszenia pożaru. Może cala sztuka polega na tym, by z tych niewątpliwie przyzwoitych piłkarzy zbudować solidny zespół, bazujący na ich wiedzy i umiejętnościach? Czy reprezentacja to dobre miejsce na szlifowanie gry w najmniejszym detalu? W głowie brzęczą mi słowa Czesława Michniewicza, który po wygranych barażach i wywalczeniu przepustki na mundial zaczął wyliczać, ile treningów pozostało do meczu otwarcia w Katarze. W czerwcu była mowa o trzynastu. Niby więc do mundialu wciąż pozostawało blisko pół roku, ale realnej pracy na boisku – niespełna dwa tygodnie.
Ale z drugiej strony – już wyrzućmy mundial z głowy – wciąż pamiętam zeszłoroczny mecz z Belgią. Nawet nie to 1:6 w Brukseli, ale rewanż w Warszawie. Mimo, że przegraliśmy tylko 0:1, wyglądało to jak zderzenie przypadkowej zbieraniny z maszyną świetnie realizującą taktyczne założenia. My biegaliśmy, łataliśmy dziury, a oni zawsze, całkowicie automatycznie, byli tam, gdzie powinni. I jak widać, da się nawet w zespole narodowym wypracować schematy na takim poziomie, choć akurat Belgia to przykład z drugiego końca piłkarskiego świata.
A my sami nie wiemy, czego chcemy. Czesław Michniewicz został zatrudniony, bo to trener-wynikowiec. A potem ten atut stał się powodem zwolnienia. My często zwalniamy za to, za co wcześniej zatrudniliśmy. Najpierw są zachwyty – "jak on pięknie opowiada o piłce". A potem zgrzytanie zębami – "co ten chłop pie, hmmm, wygaduje". Po Michniewiczu nastał czas Fernando Santosa, który dziś jest jedną wielką zagadką, bo aż trudno uwierzyć, że tak doświadczony trener mógł tak totalnie pokpić sprawę. No i wracamy do trenera-wynikowca, bo jak wiadomo – na ołtarzu wyniku Probierz jest skłonny spalić wszystko inne. A co więcej – Cezary Kulesza chodzi do tego samego kościoła i zawsze siada w pierwszym rzędzie. No i rzuca na tacę.
I może więc jest to jakiś pomysł na sukces? Osobiście zaraz po pobycie w Cracovii nie dałbym Probierzowi do prowadzenia nawet wózka golfowego. Teraz sytuacja wygląda nieco inaczej. A może my, skoro sami nie wiemy czego chcemy, potrzebujemy jednak trenera Polaka? Opinia publiczna swoje, ale mam wrażenie, że duża część środowiska zwarła szyki wokół Probierza. Wszystkie ręce na pokład. Umówmy się – gorzej niż za Santosa być już nie może. Chyba...
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.