| Czytelnia VIP

Arrigo Sacchi. Sprzedawca butów na czele rewolucji

Z lewej: Arrigo Sacchi i Silvio Berlusconi (fot. Getty)
Z lewej: Arrigo Sacchi i Silvio Berlusconi (fot. Getty)
Kacper Bartosiak

Bogata historia włoskiego futbolu w powszechnej świadomości wciąż sprowadza się głównie do catenaccio – słynnego systemu taktycznego, który jest nastawiony zdecydowanie bardziej na bronienie niż atakowanie. Arrigo Sacchi poszedł pod prąd tradycjom – na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pokazał światu zupełnie inne oblicze piłki, ale efekty jego rewolucji stały się widoczne długo po tym, jak rozstał się ze światem futbolu.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Są pierwsze decyzje. Zawodnik Juventusu ukarany po aferze bukmacherskiej

Czytaj też

Nicolo Fagioli (fot. Getty Images)

Są pierwsze decyzje. Zawodnik Juventusu ukarany po aferze bukmacherskiej

ZALEWSKI OFIARĄ SPISKU?! "WSZYSTKO ZMYŚLIŁEM"

Nie wiedziałem, że aby zostać dżokejem trzeba być wcześniej koniem – tak odpowiadał na pytania o brak doświadczenia z boiska. Był niespełnionym piłkarzem – zbyt słabym, by zaistnieć w lokalnym klubie Baracca Lugo. Chętni do gry byli, ale... nikt nie chciał takiej drużyny trenować. Tu 26-letni Sacchi dostrzegł szansę i zaczął prowadzić zespół, w którym nie brakowało starszych – czasem nawet o kilkanaście lat.

W ten sposób rozpoczęła się jedna z najbardziej niezwykłych trenerskich karier XX wieku. Można zaryzykować, że w młodości Sacchi sprawdzał grę w "Football Managera" na żywych organizmach. Wcześniej pomagał ojcu, który prowadził sklep z obuwiem. To wiązało się ze służbowymi podróżami po Europie, które dały nastolatkowi szansę obejrzenia innego futbolu niż ten, który dominował w ojczyźnie.

We Włoszech jest tak: zdobywasz bramkę i cała drużyna instynktownie się wycofuje. Zacząłem to zmieniać. Mówiłem moim piłkarzom: po strzelonym golu macie atakować z jeszcze większą intensywnością. Jak w boksie: po mocnym ciosie sierpowym trzeba poszukać tego nokautującego uderzenia – tłumaczył Sacchi.

Inspirował go styl Honvedu Budapeszt ze złotej ery – z Puskasem, Kocsisem i Cziborem. Fascynował go również dominujący w Europie wielki Real Madryt. Prawdziwy przełom przyszedł jednak nieco później. – Dopiero w latach siedemdziesiątych – gdy zobaczyłem jak grała wówczas Holandia – naprawdę zaparło mi dech w piersiach. Byli dla mnie zagadką. Ekran telewizora nagle stał się zbyt mały. Musiałbym chyba obserwować całe boisko, by w pełni zrozumieć i docenić ich strategię – mówił Włoch.

Są pierwsze decyzje. Zawodnik Juventusu ukarany po aferze bukmacherskiej

Czytaj też

Nicolo Fagioli (fot. Getty Images)

Są pierwsze decyzje. Zawodnik Juventusu ukarany po aferze bukmacherskiej

Nocne rozmowy z Berlusconim

Teoria jednak długo nie przekładała się na praktykę. Sacchi w tamtym okresie prowadził lokalne klubiki – Fusignano, Alfonsine i Bellarię. W 1978 roku młody szkoleniowiec dołączył do Ceseny – klubu rywalizującego w Serie B. Dołączył jednak do sztabu drużyny młodzieżowej, z którą szlifował warsztat i czekał. Okazja pojawiła się w 1982 roku – Arrigo dostał ofertę z Rimini. Klub grał "tylko" w Serie C1, ale propozycja dotyczyła pracy z pierwszym zespołem.

Ligi nie wygrał, ale był blisko. Na tyle blisko, że po roku przyszła oferta z Florencji, gdzie jednak również pracował tylko z młodzieżą. Ale nawet na tym szczeblu coraz mocniej się wybijał. W 1985 roku w końcu zaufała mu Parma – grająca w Serie C1. I to właśnie dzięki tej pracy o niepozornym szkoleniowcu wkrótce miała usłyszeć cała Italia. 

Jego zespół już w pierwszym sezonie awansował do Serie B. Potem jako beniaminek był blisko wywalczenia promocji do najwyższej klasy rozgrywkowej. W drugim roku pracy udało się coś jeszcze – w Pucharze Włoch drugoligowiec dwukrotnie pokonał AC Milan. Dzięki takim wynikom o Sacchim zrobiło się naprawdę głośno, a na stole pojawiły się wreszcie oferty z Serie A.

Trener mógł wrócić do Florencji – tym razem do pierwszego zespołu. Wcześniej spotkał się jednak z Silvio Berlusconim, ale bez większej nadziei na sukces. – Byłem przekonany, że chce zapytać o kilku naszych piłkarzy – zdradził po latach. Właściciel Milanu dotarł na spotkanie z opóźnieniem. Rozmowa rozpoczęła się o 20 i trwała do późnych godzin nocnych. Szybko okazało się, że panowie nadają na tych samych falach.

Obaj zaryzykowali. Berlusconi – bo powierzył legendarną markę niesprawdzonemu na najwyższym poziomie trenerowi. A Sacchi – bo podpisał kontrakt w ciemno, nie wiedząc nawet ile będzie zarabiał. – Mamy ładnie grać i wygrywać – podsumował w swoim stylu właściciel. Za tymi słowami kryła się pewna rewolucja – efektowny styl gry miał być punktem wyjścia do dobrych wyników i kolejnych trofeów. 

Przyjście nowego szkoleniowca wiązało się także z rewolucją personalną. To wcale nie był samograj – Milan w dwóch poprzednich sezonach nie wywalczył miejsca nawet na ligowym podium. Od afery Totonero – która zakończyła się degradacją – borykał się z problemami i nie był zaliczany do krajowych potentatów. Berlusconi przejął klub w 1986 roku i chciał to zmienić. A pomóc miał trener, o którym prasa pisała "Pan Nikt".

Z Sacchim na San Siro pojawili się Marco van Basten i Ruud Gullit. Szkoleniowiec namówił również właściciela na transfer Carlo Ancelottiego. – Po co nam piłkarz, który ma jedno kolano sprawne tylko w 20 procentach? – pytał szef. Trener zagwarantował jednak, że to właśnie ten transfer zapewni upragnione scudetto.

To był długi marsz – pełen trudnych zakrętów. Po 11. kolejce Milan zajmował dopiero czwarte miejsce i miał więcej remisów i porażek niż zwycięstw. Prasa coraz częściej podważała sens zatrudnienia Sacchiego, a i piłkarze nie od razu byli przekonani do jego niekonwencjonalnych metod. Wtedy Berlusconi rozłożył parasol ochronny nad trenerem.

Wezwał mnie i drużynę do swojego biura. Wszyscy musieli stać, a on patrząc w oczy wszystkim zawodnikom powiedział głośno: "Sacchi jest trenerem, którego wybrałem i będzie nim również w kolejnym sezonie. A co do was... Nie wiem jeszcze, kto z nami zostanie". Tych kilka słów wystarczyło, by rozwiać wątpliwości zawodników. Błyskawicznie się dostosowali – relacjonował trener.

Marcello Lippi i Cesare Prandelli. Nestorzy calcio poza grą?

Czytaj też

Marcello Lippi i Cesare Prandelli

Marcello Lippi i Cesare Prandelli. Nestorzy calcio poza grą?

Trening jak mecz

Podstawą jego filozofii było ustawienie 4-4-2. Rewolucja kryła się jednak między wierszami – Sacchi przedstawił drużynie koncepcję "kolektywnej inteligencji". Chciał mieć na boisku 11 myślących piłkarzy, którzy są aktywni w każdym momencie meczu. Zmieniło się podejście do treningów – do tej pory traktowano je w Serie A raczej dość spokojnie. Zawodnicy przeważnie się w nich oszczędzali i starali nie złapać kontuzji.

Sacchi wymagał jednak takiego samego zaangażowania jak podczas meczów. Zdarzało się, że piłkarze grali sparingi... bez piłki, ucząc się w ten sposób nowych nawyków. W taktyce ważną rolę odgrywały takie elementy jak agresywny pressing, krycie strefowe i wysoko ustawiona linia obrony. Z miesiąca na miesiąc Milan wyglądał coraz lepiej – w 1988 roku nie przegrał w lidze ani razu i w wielkim stylu sięgnął po upragnione mistrzostwo.

Takie wyniki sprawiły, że kredyt zaufania dla trenera wzrósł. Mógł sobie pozwolić nawet na podważenie działań właściciela. Berlusconi był urzeczony Claudio Borghim – niewysokim rozgrywającym Argentinos Juniors, który błysnął w 1985 roku w meczu o Puchar Interkontynentalny. Sacchi szybko zdał sobie sprawę, że piłkarz nie pasuje do jego taktyki i przekonał szefa, by pozbył się Argentyńczyka. Drugą linię wzmocnił za to Frank Rijkaard, tworząc legendarny holenderski tercet z Van Bastenem i Gullitem.

Drugi sezon pracy w Mediolanie był jednak specyficzny. Milan regularnie gubił punkty w Serie A, więc Inter odjechał w tabeli i nie dał się już dogonić. Piłkarze Sacchiego pokazali jednak zupełnie inne oblicze w rozgrywkach o Puchar Europy. Mieli trochę szczęścia – w drugiej rundzie byli o włos od porażki w rewanżu w Belgradzie, ale mecz został przerwany z powodu mgły. Spotkanie rozegrano od nowa kolejnego dnia, a o awansie przesądziły lepiej wykonywane rzuty karne.

W półfinale Milan zdemolował Real Madryt, wygrywając w rewanżu 5:0. Równie jednostronny był finał, w którym zespół Sacchiego zmiażdżył Steauę Bukareszt 4:0. – Po tym wszystkim poczułem, że wreszcie spłaciłem kredyt zaufania wobec Berlusconiego – tłumaczył szkoleniowiec. W trzecim sezonie pracy z klubem gablota wzbogaciła się o Puchar Interkontynentalny, Superpuchar Europy i kolejny Puchar Europy. Do pełni szczęścia zabrakło tylko triumfu w Serie A, gdzie lepsze okazało się Napoli z Diego Maradoną w składzie. Milan dotarł również do finału Coppa Italia, gdzie nieznacznie przegrał z Juventusem.

To był idealny moment na odejście, ale Sacchi został w Mediolanie jeszcze na kolejny sezon. Tym razem nie wywalczył już żadnego trofeum, ale Berlusconi i tak nie chciał rozstawać się z trenerem. Zmusiła go do tego drużyna – piłkarze byli zmęczeni wymaganiami trenera, a na czele buntu stanął Van Basten. – W klubie chcieli mojego pozostania, ale tak naprawdę nigdy nie odszedłem z Milanu. Wdzięczność, którą czuję wobec tego klubu, jest we mnie na zawsze – tłumaczył Sacchi, którego na stanowisku zastąpił Fabio Capello.

Szkoleniowiec otrzymał najbardziej prestiżową posadę w kraju. 18 października 1991 roku zastąpił na stanowisku selekcjonera reprezentacji Azeglio Viciniego, zostając dopiero trzecim trenerem kadry od 1977 roku. Włosi ufali selekcjonerom i obdarzali ich wyjątkowym zaufaniem – przed pięcioletnią kadencją Viciniego rządził słynny Enzo Bearzot, który wytrwał na stanowisku prawie dziewięć lat.

Sacchi już na starcie musiał się mierzyć z porównaniami do legend. Sytuacja nie była korzystna – trzecie miejsce podczas mundialu w 1990 roku przyjęto jak porażkę, bo gospodarze liczyli na złoto. A poprzednik odszedł jeszcze w trakcie eliminacji do mistrzostw Europy – gdy stało się jasne, że Italia nie zdoła wywalczyć awansu.

Marcello Lippi i Cesare Prandelli. Nestorzy calcio poza grą?

Czytaj też

Marcello Lippi i Cesare Prandelli

Marcello Lippi i Cesare Prandelli. Nestorzy calcio poza grą?

Konflikt z Baggio

To był idealny moment na "nowe otwarcie" i tak rzeczywiście się stało. W bramce zadomowił się Gianluca Pagliuca, a Sacchi już w pierwszym meczu odważnie postawił na Gianfranco Zolę – debiutanta. Cały czas grał w ustawieniu 4-4-2, ale nie wszyscy potrafili się odnaleźć w tym systemie. Decydowały nie tylko względy boiskowe – selekcjoner podziękował również tym, którzy nie potrafili się podporządkować.

Ofiarami byli między innymi Walter Zenga i Gianluca Vialli. O skreśleniu tego drugiego miał ponoć zdecydować dowcip pod prysznicem – bramkostrzelny napastnik miał poprosić łysego selekcjonera o... szampon do włosów. Mimo świetnej formy w Juventusie kolejnych powołań już nie dostał.

Praca w roli selekcjonera okazała się dużo trudniejsza. Nie było szans na codzienny kontakt z piłkarzami, a rola treningów się zmieniła. Nie pomogła też trudna grupa eliminacyjna, w której Włosi musieli drżeć o awans do ostatniej kolejki. Styl nie zachwycał, a atmosfera pozostawiała sporo do życzenia – przed mundialem w 1994 roku Italia nie była wśród faworytów.

Kłopoty rozpoczęły się już w grupie. Po raz pierwszy w historii mundiali... wszystkie cztery zespoły ukończyły rozgrywki z taką samą liczbą punktów. Włosi rozpoczęli od porażki z Irlandią (0:1). W drugiej kolejce grali od 22. minuty w osłabieniu po czerwonej kartce dla bramkarza, ale zdołali pokonać Norwegię (1:0). W ostatnim meczu zremisowali z Meksykiem (1:1) i wczołgali się do fazy pucharowej z trzeciego miejsca, jako ostatni zespół z "małej tabeli".

Dalsza część turnieju była popisem Roberto Baggio, który niemal w pojedynkę doprowadził Włochów do strefy medalowej. Najpierw dwoma golami dał wygraną po dogrywce z Nigerią (2:1), by w ćwierćfinale trafić do bramki w 88. minucie meczu z Hiszpanią (2:1). Popisał się również w półfinale z Bułgarią (2:1), gdzie znów trafił dwa razy.

Piękna seria dobiegła końca w finale – w Pasadenie, w morderczym ukropie, Włosi przegrali po serii rzutów karnych z Brazylią, a decydującej "jedenastki" nie wykorzystał właśnie Baggio. Sacchi miał do niego olbrzymie pretensje, a ich konflikt stawał się coraz głośniejszy. To właśnie Baggio opuścił boisko w 22. minucie spotkania z Norwegią, gdy po czerwonej kartce trzeba było wprowadzić nowego bramkarza.

Ten facet oszalał! – krzyczał wtedy wściekły Roberto. Po mundialu Sacchi przestał na niego stawiać. W eliminacjach do mistrzostw Europy jego miejsce zajął Zola, choć w drużynie zaczął się pojawiać również młodziutki Alessandro Del Piero. Baggio dostał szansę w przegranym meczu z Chorwacją (1:2), po którym stanął na czele buntu. – Nie jestem zdziwiony krytyką ze strony prasy. Sacchi obiecał ekscytujący i spektakularny styl gry, ale to mu się nie udało – podsumował piłkarz.

Prezydent federacji stanął jednak murem za selekcjonerem. Nie można powiedzieć, że Sacchi nie próbował ratować sytuacji – w 10 meczach eliminacji sprawdził na boisku aż 37 zawodników. Awans udało się wywalczyć, ale styl rozczarował. Przed Euro 96 selekcjoner zdecydował, że powołania nie dostaną Baggio (za głośną krytykę), Vialli (za żarty) i król strzelców Serie A – Giuseppe Signori (jako napastnik nie chciał grać na lewej pomocy).

Tercet doświadczonych napastników miał razem aż 42 ligowe gole w dopiero co zakończonym sezonie, ale Sacchi wolał takich, którzy zechcą podporządkować się jego woli. O sile ataku miał więc stanowić Zola wspierany przez... turniejowych debiutantów – Del Piero, Fabrizio Ravanellego, Enrico Chiesę i Pierluigiego Casiraghiego.




Baggio i Del Piero. Czy oni nie mogli grać razem?

Czytaj też

Roberto Baggio i Alessandro Del Piero podczas wspólnej gry w Juventusie i reprezentacji Włoch (fot. Getty)

Baggio i Del Piero. Czy oni nie mogli grać razem?

Ostatni rewolucjonista?

Eksperyment rozpoczął się nieźle – dwa gole ostatniego dały wygraną z Rosją (2:1). Już w przerwie zmieniony został Del Piero, który – podobnie jak Signori – nie sprostał wymaganiom selekcjonera związanym z grą w roli lewego pomocnika. W drugim meczu Włosi przegrali z Czechami (1:2), a selekcjoner, mimo zwycięstwa w pierwszej kolejce, zmienił aż pięciu zawodników wyjściowego składu. 

Wierzę we wszystkich 22 piłkarzy, których powołałem – tłumaczył mediom. Lepsze okazało się wrogiem dobrego – porażka mocno skomplikowała szanse na awans, ale Włosi wciąż mieli wszystko w swoich rękach. Musieli tylko pokonać Niemców lub liczyć na wygraną Rosji z Czechami. To pierwsze się nie udało – mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Nie musiał, ale rzut karny zmarnował Zola.

Mimo to przez wiele minut wydawało się, że Włosi jednak wyjdą z grupy. Rosjanie w 85. minucie objęli prowadzenie 3:2. W końcówce trafił jednak Vladimir Smicer, pieczętując awans Czechów. Wściekły Sacchi odmówił dymisji. Prezydent federacji znów wziął go w obronę i tłumaczył, że kadra pożegnała się z turniejem "z godnością i do końca stojąc na nogach". Za takie wypowiedzi zapłacił posadą, a wkrótce po nim zwolniony został także Sacchi.

Na ławkę trenerską wrócił w grudniu 1996 roku – znów szansę dał mu Berlusconi. W roli "ratownika" już sobie nie poradził. Milan zakończył sezon na 11. miejscu w tabeli, zaliczając po drodze spektakularną klęskę (1:6) z Juventusem. Trener nazwał po latach ten powrót "jednym z największych życiowych błędów". W 1998 roku spróbował jeszcze sił w Atletico Madryt, ale nie dotrwał do końca sezonu. Potem pracował jeszcze krótko w Parmie, ale stres okazał się nie do zniesienia.

W 2004 roku Sacchi został dyrektorem sportowym w Realu Madryt. Opętany wizją "Galacticos" prezydent Florentino Perez rzadko go jednak słuchał i współpraca również nie potrwała długo. – Gdy pewnego dnia zapytałem Pereza o wizję idealnej drużyny, napakował do niej tylu napastników i rozgrywających, że David Beckham wylądował na prawej obronie, a Zinedine Zidane na stoperze – podsumował Włoch.

Sacchi nie zaistniał już w wielkim futbolu. Ostatnie lata w roli selekcjonera pokazały, że przestał nadążać za zmieniającymi się trendami, a najbardziej zgubne okazało się przywiązanie do jednego systemu. To, co uchodziło za odkrywcze w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, przestało się sprawdzać po niespełna dekadzie. Mimo to styl gry zaproponowany przez Włocha zainspirował kolejne pokolenia trenerów.

Rozpoczął rewolucję we włoskiej piłce – zarówno mentalną, jak i taktyczną. Rozwinęliśmy własny styl gry i próbowaliśmy go narzucić wszystkim – bez względu na to, czy graliśmy sparing z amatorami w środku tygodnia, czy z Realem Madryt na Bernabeu – podsumował Roberto Donadoni. Rewolucyjny styl pressingu zainspirował też między innymi Pepa Guardolę i Juergena Kloppa.

Nikt tak nie zrewolucjonizował futbolu w ostatnich 50 latach – ocenił z kolei Rafael Benitez. Włoski szkoleniowiec wcale nie zniknął. Bez presji nauczył się rozmawiać z dziennikarzami i po latach próbował tłumaczyć niektóre decyzje. O absencji Baggio podczas Euro 96 miała zdecydować wyłącznie słaba forma fizyczna, a nie kwestie pozaboiskowe. Ale piłkarz niezbyt w to wierzył...

W 2023 roku Sacchi ze szczegółami wspominał lata spędzone w Mediolanie. Po śmierci Silvio Berlusconiego wystawił dawnemu pracodawcy piękną laurkę. – Mój Milan był pozytywnym przykładem dla wszystkich. Pokazaliśmy, że lepiej atakować niż być atakowanym. Dla mnie niezasłużone zwycięstwo to po prostu nie zwycięstwo – tłumaczył.

Wygrana można zostać zapisana w księdze rekordów, ale sposób, w jaki to osiągniesz, pozostanie w ludzkich głowach – podsumował swoją filozofię. Trafił w punkt – po latach częściej wspomina się wielkie zwycięstwa z początków trenerskiej kariery Arrigo Sacchiego niż porażki i kłótnie, które położyły się cieniem na pracy z Milanem i reprezentacją Włoch.

Baggio i Del Piero. Czy oni nie mogli grać razem?

Czytaj też

Roberto Baggio i Alessandro Del Piero podczas wspólnej gry w Juventusie i reprezentacji Włoch (fot. Getty)

Baggio i Del Piero. Czy oni nie mogli grać razem?

Polecane
Najnowsze
Opóźniony trening Polek. W strugach deszczu
nowe
Opóźniony trening Polek. W strugach deszczu
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Polskie piłkarki na treningu w Lucernie (fot. własne)
Kolejne wzmocnienie Śląska. Do klubu dołączył doświadczony Ekstraklasowicz
Patryk Sokołowski po dołączeniu do Śląska Wrocław (fot.
nowe
Kolejne wzmocnienie Śląska. Do klubu dołączył doświadczony Ekstraklasowicz
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Nowa opcja dla Linettego. Może zostać w Serie A
Karol Linetty (fot. Getty Images)
Nowa opcja dla Linettego. Może zostać w Serie A
| Piłka nożna / Włochy 
Przyszłość Szczęsnego wyjaśniona! Jest oficjalny komunikat
Wojciech Szczęsny (fot. Getty Images)
pilne
Przyszłość Szczęsnego wyjaśniona! Jest oficjalny komunikat
FOTO
Wojciech Papuga
"Każda minuta jest ważna". Paulina Dudek walczy z kontuzją [WIDEO]
Fot. TVP Sport
"Każda minuta jest ważna". Paulina Dudek walczy z kontuzją [WIDEO]
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
"Każda minuta jest ważna". Medycy walczą o reprezentantkę Polski
Paulina Dudek (fot. Getty Images)
"Każda minuta jest ważna". Medycy walczą o reprezentantkę Polski
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
Poważna kraksa na TdF. Były lider poza wyścigiem [WIDEO]
 Jasper Philipsen był pierwszym liderem tegorocznego TdF (fot. Getty Images)
Poważna kraksa na TdF. Były lider poza wyścigiem [WIDEO]
| Kolarstwo / Kolarstwo szosowe 
Do góry