| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Adam Morawski ma za sobą kilka trudnych tygodni – grał mało lub wcale. Jego cierpliwość została wystawiona na dużą próbę. Gdy wreszcie trener Melsungen na niego postawił, to reprezentant Polski zagrał świetnie (15 odbitych piłek). Morawski cieszy się jednak przede wszystkim ze zwycięstwa. Przypomina, że notował już w Bundeslidze lepsze występy, ale jego drużyna przegrywała.
Damian Pechman, TVP Sport: – Miło cię znowu widzieć na boisku i to w świetnej formie. Byłeś zaskoczony, że trener przypomniał sobie o tobie?
Adam Morawski, MT Melsungen: – O tym, że zagram, dowiedziałem się wcześniej. Staram się na co dzień nie myśleć, czy zacznę mecz w pierwszej "7", czy nie. Albo czy w ogóle będę grał. To zawsze decyzja trenera. Jeśli stawia na mnie, to staram się wyjść na boisko i jak najlepiej wykonać swoją pracę. Mogę się tylko cieszyć, że w ostatnią niedzielę pomogłem drużynie w odniesieniu zwycięstwa.
– Mówisz: "to zawsze decyzja trenera". Którego? Trenera bramkarzy – Carstena Lichtleina czy głównego trenera – Roberto Parrondo?
– Oczywiście trener bramkarzy ma swoje sugestie, ale ostatnie słowo należy zawsze do pierwszego trenera.
– Na pewno nie żałuje, że postawił na ciebie. Między 38. a 52. minutą nie potrafiliście rzucić bramki. Mogło się skończyć źle, gdyby nie twoje parady.
– Najważniejsze, że wygraliśmy. Jeśli chcemy grać o wysokie cele, to nie możemy sobie pozwolić na takie przestoje. Lepszy przeciwnik mógłby to boleśnie wykorzystać. To dla nas lekcja na przyszłość. Dobrze, że udało nam się wyjść obronną ręką i wygrać.
– Jesteś na co dzień cierpliwy?
– Staram się, ale... różnie z tym bywa.
– Ostatnie tygodnie wymagały od ciebie ogromnych pokładów cierpliwości.
– W poprzednim sezonie też miałem okres, gdy przez dłuższy czas nie grałem. Podchodziłem do tego ze zrozumieniem – byłem nowym zawodnikiem, musiałem się zaaklimatyzować. W tym sezonie sytuacja się powtórzyła. Starałem się zachować spokój, ale moja cierpliwość została wystawiona na dużą próbę. Mimo wszystko starałem się od tego odciąć. Gdybym myślał tylko o tym, dlaczego nie gram, to przyniosłoby mi to więcej szkody niż pożytku.
– I udało się tak zupełnie odciąć? Nie miałeś przed ostatnim meczem myśli, żeby pokazać wszystkim, że zasłużyłeś na miejsce w składzie?
– Może dziesięć lat temu tak by było. Teraz jestem jednak na innym etapie kariery i nie muszę nikomu niczego udowadniać. Przez wiele lat ciężko pracowałem na moją pozycję. Ok, czasami to frustrujące, gdy nie grasz w kolejnym meczu, ale co możesz zrobić? Zwiesić głowę albo nadal ciężko pracować i czekać na szansę. Mogę zapewnić, że w niedzielę nie czułem specjalnej motywacji. Chciałem po prostu dobrze zagrać i pomóc drużynie.
– W którym momencie tego meczu poczułeś, że to będzie twój dzień?
– Trudno wskazać jeden moment. Każda interwencja buduje, dodaje pewności siebie. Odbijasz kilka piłek z rzędu i jesteś trochę jak w transie. Jestem też już na tyle doświadczony, że wiem, która interwencja była dobra, a w której sytuacji mogłem się zachować lepiej.
– Rozmawiałem ostatnio z Mateuszem Korneckim. Na pytanie o twoją sytuację w klubie, odpowiedział: "Adam jest świetnym bramkarzem. Na razie dostaje mniej szans, ale w każdej chwili się to może zmienić". Niesamowite, że tak szybko potwierdziły się jego słowa.
– Czytałem ten wywiad. Cieszą mnie takie miłe słowa. Znamy się z Mateuszem od lat i wiem, że na boisku zawsze daje z siebie wszystko, stanowi dużą jakość dla swojej drużyny. Super, że gramy razem w Bundeslidze, najlepszej lidze świata. To świetna sprawa nie tylko dla nas, indywidualnie, ale także dla reprezentacji. Im lepsza forma w klubie, tym większa korzyść dla kadry.
– Troska o ciebie, także ze strony Marcina Lijewskiego, wynika z jednego – jesteś potrzebny reprezentacji.
– Zdaję sobie z tego sprawę. Pewne rzeczy są jednak ode mnie niezależne. Mogę obiecać, że każdego dnia, na każdym treningu, robię wszystko, aby być w jak najwyżej formie. Na koniec decyzję podejmuje trener – czy to w klubie, czy w reprezentacji.
– Wielu kibiców ocenia formę bramkarzy na podstawie statystyk. Tymczasem liczby nie do końca oddają to, co się dzieje na boisku.
– Statystyki są ważne, ale nie najważniejsze. Możesz odbić w meczu "tylko" 10 piłek, ale zrobić to w kluczowych momentach i pomóc drużynie w zwycięstwie. Jednocześnie możesz mieć 20 interwencji, grać świetnie przez 60 minut, ale na koniec przegrać. Podchodzę więc do statystyk z dużym dystansem.
– Najlepszy mecz w Bundeslidze – według mnie – zagrałeś w kwietniu z Magdeburgiem. Niecałe 28 procent i 10 interwencji. Ale jakich!
– Próbuję sobie przypomnieć ten mecz... Chwila, już wiem. Zremisowaliśmy, a ja rzeczywiście odbiłem kilka ważnych piłek, w tym dwa rzuty karne, które mi rzucał Kay Smits. Na drugiej szali położyłbym mecz z THW Kiel, w którym miałem 20 interwencji, ale przegraliśmy 22:24. Nie zawsze liczba odbitych piłek ma przełożenie na wynik. Dla mnie dobro drużyny jest zawsze najważniejsze. Dlatego gdy kibice się zachwycali, że odbiłem 20 piłek, to ja żałowałem, że nie dołożyłem jeszcze dwóch, bo wtedy udałoby nam się chociaż zremisować.
– Jak wysoką formę utrzymać przez cały sezon? Gdy pytałem o to Sławomira Szmala, to miał jedną receptę – ciężka praca.
– Mogę się pod tym podpisać. Pamiętam jeszcze inne słowa Sławka, że jeśli jesteś dobrze przygotowany, to w sezonie zawsze będziesz miał 2-3 mecze, gdy wychodzi ci prawie wszystko. Widzisz wtedy rzuty przeciwnika jak w zwolnionym tempie i jesteś w stanie odbić każdą piłkę. Duże znaczenie ma też doświadczenie oraz znajomość rywali. Nawet jeśli z wiekiem słabnie motoryka, to doświadczony bramkarz wie, jak się ustawić, potrafi przewidzieć, jak będzie wyglądał atak przeciwnika. Mogę podać za przykład Arpada Sterbika. Mimo że miał już 40 lat, to nadal bronił fenomenalnie.
– Zdarzają się też mecze, gdy bramkarzowi – nawet uznanemu i doświadczonemu – nie wychodzi kompletnie nic. Emil Nielsen i Gonzalo Perez de Vargas w meczu Barcelony z Benidorm zaliczyli tylko cztery interwencje. Jak to wytłumaczysz?
– Każdy bramkarz chciałby znać odpowiedź na to pytanie. Wydaje się, że jesteś w dobrej formie, jesteś dobrze przygotowany do meczu, a i tak ci wszystko wpada. W tym sezonie przeżyłem coś takiego w Berlinie, gdy w pierwszej połowie nie odbiliśmy żadnej piłki. A przecież nie zapomnieliśmy nagle, jak się broni. Chyba jedynym wytłumaczeniem jest to, o czym wspomniałem wcześniej – w sezonie są mecze, gdy grasz fantastycznie i takie, gdy nie wychodzi nic.
– Czy w Melsungen rozmawia się o mistrzostwie Niemiec?
– Podchodzimy do tego z dużym spokojem. Pamiętamy, gdzie byliśmy jeszcze w ubiegłym sezonie (34 punkty i 9. miejsce – red.). Nie wybiegamy zbyt daleko przed siebie. Liczy się następny mecz, a nie ten, który będzie w 34. kolejce. To lepsze i zdrowsze niż myślenie o tytule w listopadzie. Zwłaszcza, że kandydatów jest kilku, a o mistrzostwie może zadecydować jeden mecz. Ani na moment nie można odpuścić.
– W Polsce czekałeś na złoto z Wisłą Płock, ale się nie doczekałeś. Może więc uda się w Bundeslidze? To byłaby piękna historia.
– Bardzo piękna. Po to się wychodzi na boisko, żeby walczyć o trofea. Wspólnie z kolegami zrobimy wszystko, aby wygrać każdy mecz. A co z tego wyjdzie na koniec sezonu? Zobaczymy. Sport jest pełen niespodzianek i nie mam nic przeciwko, aby jedna z nich spotkała w tym sezonie Melsungen.
– Przed tobą mecz w Eisenach, w którym gra Mateusz Kornecki. Pojawisz się na boisku od pierwszej minuty?
– Jeszcze tego nie wiem. Trener ogłosi decyzję później.
– Chciałem ci życzyć powodzenia, ale skoro zagra dwóch reprezentantów Polski, to nie wypada.
– Chociaż się znamy i lubimy, to zrobię wszystko, aby to moja drużyna wygrała. Ale myślę, że Mateusz nie obrazi za te słowa, bo podejdzie do tego meczu tak samo. Wraz z pierwszym gwizdkiem sentymenty odłożymy na bok.
***
Czytaj również:
👉 Były selekcjoner wrócił do pracy. "Nie muszę nikomu nic udowadniać"
👉 Klub zaskoczył Piotra Chrapkowskiego. "Nie spodziewałem się tej oferty"
👉 "Mógłbym jeszcze pograć, ale po co? W sporcie dawno doszedłem do ściany"
👉 Najlepsza w Lidze Mistrzów, za słaba na kadrę. "To nie konkurs popularności"
33 - 27
Polska
29 - 26
Izrael
29 - 29
Rumunia
36 - 36
Portugalia
36 - 23
Izrael
27 - 28
Polska
37 - 30
Rumunia
32 - 32
Izrael
13:00
Polska
16:00
Portugalia
16:00
Rumunia
16:00
Portugalia