Przejdź do pełnej wersji artykułu

Estoński rekordzista: czwartkowy mecz może być nerwowy

/ Tomasz Hajto i Andres Oper (fot. 400mm.pl) Tomasz Hajto i Andres Oper (fot. 400mm.pl)

Andres Oper jest najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Estonii. W rozmowie z TVPSPORT.PL były piłkarz zdradził kilka faktów ze swojej kariery oraz podzielił się przewidywaniami przed meczem Polska-Estonia (transmisja w TVP).

👉 Polacy pokonają Estonię? Mecz baraży o Euro 2024 w TVP!

Czytaj też:

Kamil Grosicki (fot. Getty Images)

Grosicki: musimy pokazać, że reprezentacja się odradza

Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Czy w latach dziewięćdziesiątych w Estonii trudniej było zostać piłkarzem niż teraz?
Andres Oper, najlepszy strzelec w historii reprezentacji Estonii:
– Właściwie było nawet łatwiej, bo teraz więcej dzieciaków fra w piłkę. W latach 90. przyjedżał trener do szkoły i pytał nas czy chcemy grać w piłkę. Moja odpowiedź była bardzo łatwa, bo lubiłem grać. 

– Ale z drugiej strony – słyszałem, że w Estonii brakowało odpowiedniej infrastruktury.
– To prawda, było niewiele boisk. Nie mieliśmy też żadnej hali, w której moglibyśmy trenować zimą. Dopiero później piłka nożna stała się bardziej profesjonalna. Zaczęto budować nowe stadiony, powstały boiska dla dzieci. Teraz obiektów jest coraz więcej. Kiedy patrzę na młodych piłkarzy, myślę sobie, że fajnie byłoby grać w dzisiejszych czasach. 

– Karierę piłkarską rozpocząłeś we Florze Tallinn, a w wieku 22 lat wyjechałeś do Danii, do Aalborga. Czy czułeś sportowy przeskok?
– W Danii wszystko było inne niż w Estonii. Ale nie trafiłbym tam, gdyby nie trener Teitur Thordarson, który prowadził wtedy Florę oraz naszą kadrę. Znał dobrze szkoleniowca Aalborga i mnie polecił. Uważam, że ten wyjazd był dla mnie dużym krokiem naprzód.

– Już wtedy byłeś popularny w Estonii?
– Prawdę mówiąc, nie lubię mówić o swojej popularności. Ale byłem znany, ludzie mnie rozpoznawali. Może nie byłem jakimś wyjątkowym strzelcem, ale w reprezentacji Estonii zdobyłem dużo bramek przez te wszystkie lata. 

– Grałeś jednak przez około dwie dekady – zaczynałeś w latach 90., a kończyłeś w 2014 roku. Czy uważasz, że piłkarze w Estonii są teraz bardziej rozpoznawalni niż w czasach, gdy zaczynałeś grać?
– Wiesz, teraz łatwiej jest zdobyć popularność niż kiedyś. Są Facebooki, Instagramy, inne social media... A w naszych czasach ich nie było. Rozpoznawalność zdobywaliśmy głównie na boisku. Ludzie patrzyli na nas, jak gramy i jak strzelamy gole, a teraz patrzą – co piłkarze publikują na Instagramie. Dlatego trudno jest mi porównywać popularność w latach 90. i 2000. do obecnych czasów.

– Z Danii trafiłeś na wschód.
– To była całkiem duża zmiana, choć wtedy kultura w Rosji tak bardzo się nie różniła od Estonii, ale po czterech latach w Danii, był to pewien szok. To był dobry czas, chociaż nie strzeliłem w Torpedo Moskwa dużo goli. Ale wtedy stałem się ważnym zawodnikiem reprezentacji. Na tyle, że w klubie byli niezadowoleni, że w kadrze jestem bardziej efektywny. Liga rosyjska była trudna, ale ogranie się tam bardzo mi pomogło.

Andres Oper w barwach Aalborga (fot. Getty Images) Andres Oper w barwach Aalborga (fot. Getty Images)

Czytaj też:

Dwa stracone lata kadry. 50 piłkarzy i ciągły plac budowy

– Nie da się ukryć – więcej goli strzelałeś w Holandii. Tamtejsza liga była wtedy w Polsce popularna, pamiętam cię w koszulce Rody Kerkrade. Byłeś tam przez pewien czas najlepszym strzelcem.
– To było idealne miejsce dla mnie i przeżyłem tam najlepszy czas w mojej karierze. Treningi były ciężkie, a trener Huub Stevens i jego sztab dużo od nas wymagali. Ale miało to wpływ na moją skuteczność. Strzeliłem w Rodzie parę ładnych goli, także czołowym drużynom Eredivisie. 

– Co cię skłoniło, żeby wyjechać do Chin, które były wtedy bardziej egzotycznym kierunkiem niż kilka lat później?
– Z Rody miałem trafić do ADO Den Haag, z którym prowadziłem rozmowy, ale ostatecznie zagrałem tam później. Pojawiła się oferta z Szanghaju i spodobał mi się pomysł, żeby tam wyjechać. Chciałem zostać mistrzem Chin! Ale dołączyłem tam w trakcie sezonu i trudno było mi się tam zaadaptować. Zagrałem w czterech meczach, doznałem kontuzji. Ta przygoda długo nie trwała i nie wykorzystałem tam swojego potencjału. W tych kilku meczach nie miałem nawet zbyt wielu piłek, żeby coś zrobić. Ale sam pobyt w Chinach był ciekawym przeżyciem.

– Nieco ponad cztery lata później zakończyłeś karierę. Czy obecnie jesteś zadowolony ze swojej piłkarskiej przygody, a może uważasz, że mógłbyś osiągnąć więcej? Czytałem, że byłeś bliski wyjazdu do Anglii.
– Jeszcze przed wyjazdem do Aalborgu byłem przez tydzień na testach w Arsenalu, kilka lat później w Sunderlandzie – nie wyszło. Było jeszcze kilka innych opcji, gdy mogłem podjąć inne decyzje, ale byłem lojalny wobec swoich pracodawców – w Aalborgu byłem cztery lata, potem tyle samo w Rodzie. Może mógłbym grać w nieco większych klubach, ale nie mogę powiedzieć nic złego. Miałem piękną karierę i jestem zadowolony z tego, jak się potoczyła.

– Jesteś rekordzistą estońskiej reprezentacji – strzeliłeś w niej 38 goli. Które z nich były dla ciebie najważniejsze?
– Największą rzeczą były dwa gole strzelone Rosji, gdy wygraliśmy 2:1. Zdobyłem też bramkę przeciwko Holandii, to był piękny strzał – ale nie tak ważny, bo przegraliśmy. Strzelałem też Portugalii, Grecji... Ale w reprezentacji każdy gol był dla mnie bardzo istotny. Żałuję tylko, że nie mogłem zagrać w meczu barażowym o awans na Euro 2012 z Irlandią. Pewnie trafienie w tym spotkaniu byłoby dla mnie najważniejsze.

– Cofnijmy się jeszcze do lat 90. Estonia była "młodym" krajem, także pod względem piłkarskim. Czy ze względu na to oczekiwania kibiców wobec was były wtedy mniejsze?
– Nie, nie sądzę. Czasami nasi kibice nawet oczekiwali zbyt wiele od naszej drużyny i wciąż tak jest. Myślę, że obecna kadra przed barażami też czuje presję. Rywalizacja z Polską będzie bardzo trudnym zadaniem. Ale my Estończycy już tak mamy, że czasami podchodzimy zbyt optymistycznie. A powinniśmy zwrócić uwagę na to, gdzie my gramy, a gdzie grają nasi rywale, żeby nie stracić kontaktu z rzeczywistością.

– Czego się spodziewasz po grze Estończyków w meczu z Polską?
– Oczekuję, że będzie dobra współpraca między zawodnikami. Muszą pokazać, że potrafią walczyć z Polską. Nie mogą się poddać już przed meczem, tylko pokazać, że zasługują na to, żeby być w tym miejscu. Stawka tego spotkania wymaga, żeby ci piłkarze dali z siebie maksimum swoich możliwości. Tak jak powiedziałem, kluczowa będzie współpraca i silna mentalność. Poza tym, przyda się koncentracja w defensywie i zdolność do szybkich kontrataków. I trochę szczęścia na pewno też się przyda.

Andres Oper w meczu z Holandią (fot. Getty Images)

Czytaj też:

"Jeśli będziemy bać się Estonii, to może oddajmy te baraże walkowerem"

– Rozmawiałem z kilkoma osobami z estońskiej kadry – każdy powiedział mi, że mentalność będzie kluczowa.
– Pokonanie Polski to prawie niemożliwe zadanie. Polska gra u siebie, ma świetnych zawodników z czołowych zespołów najlepszych lig. Ale w futbolu widzieliśmy wiele razy zwycięstwa słabszych drużyn z teoretycznie mocniejszymi. Sądzę, że jeśli Estończycy w tym spotkaniu będą jednością i wspólnie będą pracować na swój cel, wszystko jest możliwe.

– W zeszłym roku pokazała to reprezentacja Mołdawii, wygrywając w meczu z Polską. Część osób w Polsce obawia się, że Estonia również może się okazać tak nieprzewidywalna.
– Czwartkowy mecz może być nerwowy dla obu stron. Czasem jeden gol może w takich spotkaniach zmienić wszystko. Ale myślę, że wszyscy w estońskiej kadrze zdają sobie sprawę z tego, że to Polska jest faworytem.

– Co ma kadra Estonii, czego nie miała 13 lat temu w barażach o Euro 2012?
– Trudno mi porównać. Wtedy mieliśmy więcej zawodników z dużym profesjonalnym doświadczeniem. Ale w obu przypadkach jesteśmy "underdogiem".

– W reprezentacji wciąż gra Konstantin Vassiljev, z którym miałeś okazję występować w jednej drużynie. Ma prawie czterdzieści lat i wciąż jest liderem kadry. 
– Pamiętam, jak zaczynał w kadrze. Zawsze wydawał się zawodnikiem z cechami przywódczymi. To facet z silnym charakterem, który wciąż ma dużą jakość. Czasem jedno jego podanie albo zagranie wystarczy, żeby zmienić losy meczu. Spodziewam się, że przeciwko Polsce także może się okazać ważnym piłkarzem.

– Czy piłka nożna w Estonii się rozwija?
– Tak, zdecydowanie. Estońska federacja pracuje nad rozwojem młodzieży. Co roku pojawia się w najwyższych ligach coraz więcej zawodników. Musimy jednak robić wszystko, żeby utrzymać ich jak najdłużej w futbolu. Na przykład, teraz więcej chłopaków po ukończeniu szkoły nie rezygnuje z gry – jak nie przebiją się na najwyższy poziom, grają przynajmniej amatorsko. My się rozwijamy, ale cały piłkarski świat idzie do przodu. Dlatego trudno jest nam gonić.

– Teraz jesteś selekcjonerem reprezentacji U17. Jakie są twoje cele, gdy pełnisz tę funkcję?
– Pragnę ulepszać tych zawodników, aby z nimi wygrywać. W tym rok mamy przed sobą kilka turniejów, do których chciałbym dobrze przygotować drużynę.

– Masz większe? ambicje trenerskie? Chciałbyś pracować z seniorami?
– Chciałbym w przyszłości zostać selekcjonerem pierwszej kadry – pracowałem w niej już wcześniej jako asystent. Teraz po raz pierwszy jestem głównym trenerem. Chcę rozwijać swoich zawodników, ale też siebie. Może kiedyś też zostanę trenerem klubowym, zobaczymy. Na razie skupiam się na pracy z kadrą U17.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Estońska legenda odpowiedziała Kuleszy. Prezes PZPN będzie zaskoczony?
Reprezentant Estonii: mecz z Polską jednym z najważniejszych w karierze
Rywale Polaków nie mogą się doczekać baraży. "Wielka szansa"

Baraże o Euro 2024, półfinał Polska – Estonia [szczegóły transmisji na żywo]

Kiedy mecz: czwartek, 21 marca o godzinie 20:45
Gdzie i o której transmisja:
 od 18:30 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV i HbbTV, od 20:20 w TVP 1
Kto skomentuje: Mateusz Borek, Robert Podoliński
Prowadzący studio: Jacek Kurowski
Goście/eksperci: Dariusz Szpakowski, Adrian Mierzejewski, Jakub Wawrzyniak i Rafał Ulatowski (analiza)
Reporterzy: Sylwia Dekiert, Maja Strzelczyk, Hubert Bugaj, Kacper Tomczyk (analiza)

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także