Czy Stefan Kraft królem jest i basta? Kto najbardziej wkurzył tej zimy w skokach narciarskich i czy Joe Biden trząsł Białym Domem na skoki Tate’a Frantza? Po co istnieje Raw Air? O tym wszystkim w podsumowaniu Pucharu Świata 2023/24 rozmawiają dziennikarze TVP Sport – Michał Chmielewski i Mateusz Leleń.
Tysiące skoków, kilkadziesiąt konkursów i jeszcze kwalifikacje, treningi, tematy poboczne. Sezon 2023/24 skoków narciarskich za nami. Jedni powiedzą, że był to sezon słaby. Inni – że wybitny, a prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku. A my teraz spróbujemy ją wyłuskać. Bo też mamy różne opinie. Mateusz Leleń o Michale Chmielewskim powie, że to porywczy i trochę szalony idealista, który czasami najpierw powie, a potem pomyśli. Ekscentryk. Chmielewski o Leleniu natomiast, że to zimny analityk, który waży każde słowo. A każdą sytuację obraca w liczby i twarde argumenty. Tu jest mózg, a nie serce. A raczej twardy dysk. W każdym razie: to duet, który do podsumowań po prostu warto było ze sobą zestawić. Dlatego zestawiliśmy.
***
MATEUSZ LELEŃ: – Jesteś nie tylko dziennikarzem, ale też należysz do ekipy inSJders, którą poza skoczniołastwem spaja też postulat "against modern ski jumping". Pewnie po sezonie 2023/24 powiesz: Daniel Huber powinien mieć rekord świata!
MICHAŁ CHMIELEWSKI: – Musimy od razu rozdrapywać takie rany?
LELEŃ: – Podnoszę temperaturę. Niech czytelnicy nie wychodzą po pierwszym pytaniu!
CHMIELEWSKI: – To, co działo się w niedzielę w Planicy, było laboratorium pod taki skok. Chłop w pięknej formie, skocznia wyrównana ratrakiem po opadach, słońce, wiaterek pod narty i 20 tys. ludzi na widowni. Lądował po 247 metrów, wykonując telemark. Powiedz mi, że taką zabawę naprawdę warto było kończyć w taki sposób. Powiedz mi, że o to chodzi w sporcie. Powiedz mi, że takiej decyzji o obniżaniu dla Daniela – wówczas wizerunkowo czystej – nie mógłby podejmować Andreas Widhoelzl. Musiało jury. Jak zwykle. Patrz, zima się skończyła, a ja nadal wychodzę na naczelnego marudę. No, tylko że tu naprawdę zostaje niedosyt. Odkąd w Planicy zmienił się delegat z Bertila Palsruda na Ivo Gregera, ani razu Czech nie dopuścił do skoku choćby na 250. metr! Po to ją budowano?
LELEŃ: – Powstała dla nowych rekordów, bo to one napędzają każdą dyscyplinę, a my na kolejny czekamy już długich siedem lat. Stagnacja, o której wie sam Sandro Pertile. Trochę można mu zarzucić, ale w tym sezonie trochę u mnie zaplusował luzem. Pamiętasz, jak spotkaliśmy go na Kulm? Piekielnie wiało, pokrywa śniegu na zeskoku pewnie ledwo spełniana normy, a on krzyczy z kilku metrów: i wy naprawdę się dziwicie, że chciałbym skoków na Maracanie?
CHMIELEWSKI: – Obaj wiemy, że to fajny facet. Oby historia pokazała, że równie dobry menedżer, bo na razie chyba nie każdy mógłby odpowiedzieć tak na to pytanie. Powiem ci więcej: Sandro marzy się nie tylko Maracana. Poza Dubajem i Indiami, o których mu się śni, w styczniu pokazał mi wizualizację. Była na niej skocznia oparta o piramidę Chefrena w Gizie. Idźmy światowo, pewnie! Mam jednak jeden postulat – żebyśmy pamiętali też o tych krajach, które kiedyś w skokach lśniły, a dzisiaj dzieciaki skaczą tam w połatanych kombinezonach na brudnym igelicie. Skoki muszą "grzać", żeby się przyjmowały. Belki w górę, odrzućmy to przeklęte "safety first". Wiesz, gdzie tak było tej zimy?
LELEŃ: – Willingen!
CHMIELEWSKI: – Właśnie. Było absurdalnie, do organizatorów – a raczej FIS, że traktuje ich pobłażliwie – można mieć pretensje. Niemniej, skakano tam z jednej belki i nie używano narzędzia ich zmian jak zabawki. No i odbył się, zwłaszcza w niedzielę, festiwal lotów na 150 metrów i więcej. To są skoki, jakie kocham! To są skoki, które się niosą. Bo – przepraszam – ale takie Trondheim mnie usypiało, a nie niosło. Albo Oslo. Albo wiele innych.
LELEŃ: – Oslo to u mnie już jedynie sentyment do zwycięstw Małysza. Współcześnie ta skocznia do okropność.
CHMIELEWSKI: – Raw Air to zasadniczo nic, co jest warte szczególnego odnotowywania.
LELEŃ: – Bo tam jest już przesyt zimy.
CHMIELEWSKI: – I wiem, że Sandro widzi, że ogólnie kalendarz jest przesycony. Tylko co z tego? Kogo wywalisz?
LELEŃ: – Miałbym kilku kandydatów. Ale raczej nie nową Wislę. Drugie (a właściwie pierwsze) z "adamowych" miast doczekało się wreszcie przyjemniejszego obiektu. "Małe Vikersund" – mówił Jarek Krzak, a my się trochę śmialiśmy, bo przecież sympatyczny zawodnik Olimpijczyka Gilowice nigdy nie skakał na tamtejszej Bakken, ale skubany miał rację!
CHMIELEWSKI: – Bo to jest od niedawna żołnierz. Żołnierze mają sprawdzone informacje.
LELEŃ: – Tak jest! Ale właśnie, zostając przy Turnieju Polskim. Muszę przyznać się do jednej wpadki: przegapiłem skok Andrei Campreghera na 108,5 metra w Szczyrku. Spieszyłem się do studia, pani makijażystka zaprosiła na fotel, a w tym czasie Włoch przeskoczył skocznię i nie ustał. Lubię tego gościa, bo choć w karierze zdobył 3 punkty PŚ, to kilka razy zwrócił na siebie uwagę – choćby na Pucharze Kontynentalnym. Najpierw grzmotnął w Zakopanem 145 metrów, i znów upadł, a potem zaszalał u ciebie w studiu. Wypalił "Dzień dobry Polsko", czy jakoś tak, trochę jak muzyk ze sceny.
CHMIELEWSKI: – Czyli kategorię "Towarzyskie Odkrycie Zimy" mamy rozstrzygniętą, bo to zdanie podzielam. To przejdźmy przez inne "naj". Krótkie strzały, ja zaczynam. Kategoria: największe wrażenie. Sytuacja, skok lub nazwisko?
LELEŃ – Luz Ryoyu Kobayashiego. Horngacher z Wellingerem głowią się, jak go pokonać. A on jest jakby ponad: tak bardzo, że na kluczowy skok Turnieju wyruszył bez nart! Neo-Japończyk, jak sam się nazywa, stał się wykwintnym graczem. Wiesz, myślę że to on w Willingen trochę podgrzał nam Olka. Siedzieli już tylko we dwóch w poczekalni, a "Roy" z beztroskim uśmiechem podszedł życzyć powodzenia. Detal, ale finalnie Zniszczoł nie dźwignął presji. No, ale też tamta sytuacja była Polakowi potrzebna, wzmocniła na dalsze tygodnie.
CHMIELEWSKI: – Za drugim razem, w Lahti, już umiał. I w Planicy Olek też umiał i jeśli iść tym wątkiem, to dla mnie skok na 243metry Olka z Vikersund był czymś więcej niż dalekim lotem. To był stempel jakości nowego Zniszczoła. Wreszcie.
LELELŃ – Twój ruch. Obrazek zimy. Moment, który zostanie.
CHMIELEWSKI: – A co, jeśli powiem, że to nasza styczniowa rozmowa z Wojciechem Skupniem?
LELEŃ: – Boss is here – powiedzieliśmy, gdy stanął w automatycznych drzwiach hotelu "Hyrny". Gasił papierosa. Nie ugasił swojej szczerości.
CHMIELEWSKI: – Ale jeszcze większa szczerość bije od Stanisława Snopka. Moment, w którym grał na pianinie w Tauplitz, to też dla mnie jeden z takich na całe życie. I to bez szluga! Inaczej, gdyby palił, Staszek nie potrafiłby przecież podbiec sto czternaście razy z rzędu po stromej ulicy w Zakopanem. To jest nasz redakcyjny Kasai. Ale dobrze, jego urok to żadna nowość. Postacią sezonu, taką nieoczywistą, był dla mnie Tate Frantz. A potem to przekształciło się w Erika Belshawa. Hej, hej, it’s Ju-Es-Ej! Takich juniorów chciałby mieć każdy trener. Co musiało się dziać w gabinecie Bidena, gdy Tate wygrał serię próbną w Wiśle.
LELEŃ: – Pewnie przyciął komara. A bardziej serio: zakładam, że Biden w ogóle nie wie, co to są skoki. A szkoda.
CHMILEWSKI: – I to niby ja jestem marudą.
LELEŃ: – Bardzo kibicuję obu Amerykanom, widzę u nich wielki entuzjazm, jak wtedy gdy w Wiśle płakali ze śmiechu w trakcie przebierania się Filipa Czyszanowskiego w kombinezon. Ale zostając przy postaciach nieoczywistych – trochę może przeginam – ale Pero Prevc. Przed sezonem robiłem power ranking i sromotnie pomyliłem się, bo nie wskazałem go w TOP 20. Ale gość w Grand Prix skakał dramatycznie. On w Rasnovie przegrał z Muminovem, Bedirem, Yamamoto i grupą tzw. "Norwegów z Generatora". To, jak odrodził się tej zimy, było wyjątkowe. Wręcz wzruszające.
CHMIELEWSKI: – Przyznam szczerze, że będąc na jego pożegnaniu, miałem gęsią skórkę. Dziwne. Bo to to samo uczucie, co przy niektórych skokach Polaków, a uczucie przecież było zgoła odmienne. Przyznaj szczerze: kto albo co w naszej ekipie wkurzyło cię najbardziej? Albo inaczej: ROZ-CZA-RO-WA-ŁO, żeby nie wpychać kija w mrowisko. Od siebie powiem: postawa Dawida Kubackiego. I w kontekście niechęci do treningów kosztem kiepskich startów, i jesiennego podważenia sztabu, i szukania postępu tam, gdzie trudno go było dostrzec, aż po notoryczne zrzucanie na warunki. "Na moje czucie skok był solidny" to polski cytat zimy. Powtarzany jak mantra, co w ustach takiego zawodnika wyglądało chyba mało wiarygodnie.
LELEŃ: – Największym rozczarowaniem jest poziom sportowy polskiego zaplecza. Grupa statystów, lub – jak się dziś modnie mówi – "aktorów ze scenariusza", przejeździła zimę na miejscach w trzeciej "10" drugiej ligi. W skali światowej mam natomiast innego faworyta tej kategorii: myślałem, że denne telenowele powstają głównie w Wenezueli i (przepraszam Fatihu Ardo Ipcioglu) w Turcji. Tymczasem Johann Andre Forfang i koledzy zafundowali nam zmasowane ataki na Alexandra Stoeckla. Trener, który dał tamtejszym skokom każdy triumf, stał się trędowatym. Bez podania konkretnego powodu. Nie zapomnę ich busa, kiedy wyjeżdżali z Kulm. Grupa rozbitych, sfrustrowanych ludzi. Zawsze świecąca uśmiechem Silje Regine Brathen płakała. Było czuć, ze coś wisi w powietrzu.
CHMIELEWSKI: – Z tą różnicą, że w Norwegii związek ugiął się pod żądaniami zawodników, a u nas – gdy Jakub Wolny głośno powiedział, co myśli o współpracy z trenerem zaplecza – to został zawieszony. Swoją drogą, a propos pożegnań. Przyznaj się: kiedy w Ruce okazało się, że Kamil Stoch nawiązuje nowym kaskiem do okresu juniorskiego, pomyślałeś, że to początek końca? Bo mi przeszło to przez myśl. A mówię to nie bez przyczyny. Zastanawiam się, na ile rozwój zaplecza stopuje fakt, że w kadrze A są weterani. Takiej sytuacji nie było nigdy dotąd. Nie tak ekstremalnej. Oni są kryci. Nie mają na sobie odpowiedzialności. Przy czym – tak uważam – w tym nie ma żadnej winy weteranów. Jeżeli są lepsi, a są, to skaczą. A tamci, niestety, nadal się odbijają od ściany.
LELEŃ: – Myślałem, że na początku zimy Kamil sam nie wiedział, czy to ostatni sezon. Ale z tym typowaniem końca bywa przewrotnie. Rok temu martwiliśmy się, czy Dawid wróci do skoków. Żyła – człowiek, który według mnie ma wszystko, aby startować jako 40-latek – zaromansuje zaraz z freakami i trochę się boję, żeby ten świat go nie wciągnął. Ale stawiam, że każdy z weteranów przystąpi do kolejnego cyklu.
CHMIELEWSKI: – Teraz uważaj. Czy Kamil Stoch wygra 40. konkurs w karierze?
LELEŃ: – Cytując klasyka: trzymajmy ręce za naszego skoczka! To jest coś, czego najbardziej życzysz sobie następnej zimy?
CHMIELEWSKI: – Nie najbardziej, ale życzę. A poza tym? To do jury: GATE UP! Co do polskich wątków, to chciałbym, żebyśmy znów, tak jak ostatnio, na październikowych mistrzostwach Polski cieszyli się, widząc obiecujące skoki przed zimą. Tylko żeby treningi, które będą po nich, tym razem nie były przestrzelone. Żeby wreszcie w naszej ekipie błysnął ktoś nowy, bo Zniszczoła to zna każdy. Może Amilkiewicz? Habdas? Juroszek? A na koniec życzę sobie jeszcze jednego. Żebyśmy za rok w podsumowaniu wcześniej niż na koniec wspomnieli o człowieku, który wygrał kryształową kulę!
LELEŃ: – Stefan Kraft – najskuteczniejszy skoczek naszych czasów. Wielki jest i basta.
CHMIELEWSKI: – Stefan Kraft wielki jest i basta. Ale gwiazdą, za którą podążają tłumy fanów, nie jest. I to też basta. Chociaż zapraszam do dyskusji.
482.1
475.0
455.8
451.6
449.4
438.9
434.0
422.2
420.4
10
419.8
11
419.7
12
413.3
13
412.5
14
403.1
15
400.8
16
400.4
17
399.4
18
397.9
19
397.1
396.0
21
384.2
22
382.3
377.5
24
372.6
371.6
26
364.5
27
357.3
355.7
320.5
314.1
1
1749.3
2
1720.2
3
1707.2
4
1680.6
5
1673.1
6
1484.1
7
1458.0
8
1350.9
9
561.6
10
551.6
459.1
454.8
444.1
443.6
433.5
430.1
418.3
418.2
417.7
10
409.4
11
409.1
12
408.7
13
404.1
14
401.1
398.4
16
397.7
17
397.5
394.5
19
392.7
20
389.6
21
389.4
22
387.7
386.4
24
386.2
381.5
26
377.7
374.0
372.6
29
365.0
30
363.6
231.1
228.9
226.0
225.7
225.5
225.3
225.0
218.2
214.6
212.4
212.0
12
211.6
13
211.0
14
210.0
15
209.1
208.5
205.8
18
205.3
19
202.9
20
202.5
21
202.1
22
201.2
23
197.0
196.7
25
196.4
195.0
27
193.6
193.4
193.2
191.5
1
813.4
2
809.3
3
802.5
4
762.1
5
699.9
6
681.3
7
667.2
8
601.6
9
383.9
10
382.6
11
382.3
12
380.8