W środę Stefano Lavarini podał trzydziestoosobowy, szeroki skład reprezentacji Polski siatkarek na Ligę Narodów. W TVPSPORT.PL szkoleniowiec wyjaśnia swoje decyzje i zdradza nieco szczegółów na temat sezonu kadrowego.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Czy trudno było panu w tym sezonie, który pod względem klubowym w Fenerbahce Stambuł był i jest dla pana wymagający, śledzić rozgrywki, w których uczestniczą reprezentantki Polski?
Stefano Lavarini: – Moja praca zmusza mnie do tego, by skupiać się na wielu kwestiach w jednym czasie. Mam jednak to szczęście, że mogę liczyć na członków mojego sztabu szkoleniowego, którzy pracują w polskich rozgrywkach. To z nimi dzielę się przemyśleniami na temat zawodniczek, które występują w Tauron Lidze. Co do dwóch siatkarek, które grają w Turcji, nie mam problemu ze śledzeniem ich postępów dzięki temu, że uczestniczą w rozgrywkach, w których występuje również mój klub. Mam też trochę kontaktów w Italii, ponieważ pracowałem tam przez wiele lat, więc w dość łatwy sposób mogę skontaktować się z moim byłym sztabem, by uzyskać dodatkowe informacje o Polkach. Nawet więc jeśli moja praca zmusza mnie do koncentracji na różnych płaszczyznach, "sieć kontaktów", którą wypracowałem, pomaga mi mieć nad wszystkim kontrolę.
– Tak naprawdę powinnam ten wywiad zacząć od pytania "Jak się pan ma?", ponieważ przy tak napiętym sezonie klubowych nie sądzę, by miał pan choć chwilę odpoczynku przez ostatnie miesiące. Mylę się czy nie?
– Nie miałem ani jednej wolnej chwili. Właściwie to ta rozmowa jest moim momentem przerwy. W ciągu pięciu miesięcy rozmawialiśmy dwa razy, więc...
– Doceniam tę czasową hojność!
– (śmiech) To naprawdę nie jest żart. Z pewnego punktu widzenia moje życie nie jest łatwe, ale ten styl pracy daje mi wiele zadowolenia. Jest ok.
– Czy relacja z Magdaleną Stysiak choć trochę zmieniła się przez czas kiedy zaczął pan z nią pracować nie tylko w kadrze, ale klubie?
– Nadal jestem w pozycji trenera, a ona zawsze jest zawodniczką. Zachowaliśmy dobre relacje oraz pewność siebie i wzajemny szacunek. Ta współpraca dalej jest dla nas wielką przyjemnością, więc nic się nie zmieniło.
– Miał pan jakikolwiek klucz w doborze trzydziestu zawodniczek do kadry na Ligę Narodów w tym sezonie?
– Nadchodząca Liga Narodów to jedyny duży turniej, który czeka nas przed rywalizacją w igrzyskach olimpijskich. Paryż to rzecz jasna impreza nadrzędna. Nie znam lepszego przygotowania drużyny do tego typu wyzwań niż granie wcześniejszych turniejów najlepiej jak się da, by znaleźć dobre ustawiania i skład. Zagramy więc VNL starając się być jak najbardziej walecznymi, wiedząc, że przed nami najważniejsze wyzwanie ostatnich lat.
– Kiedy planuje pan rozpocząć pierwsze zgrupowanie w sezonie kadrowym?
– Oficjalnie zaczniemy 22 kwietnia. Jak zwykle istotną kwestią będzie to, kiedy skończą się zmagania polskiej ligi. Bez wiedzy na temat tego, kiedy siatkarki będą dostępne, trudno będzie poukładać to kto i kiedy dołączy do nas na początku sezonu kadrowego. Wskazana przeze mnie data jest więc dniem, w którym pojawią się u nas zawodniczki, które zakończyły już zobowiązania klubowe. Zobaczymy, kiedy dołączy reszta.
– W Bielsku-Białej zagracie sparingi z Holandią przed Ligą Narodów. Czy planuje pan jeszcze jakieś mecze towarzyskie przed samymi igrzyskami?
– Będziemy chcieli zagrać coś więcej. Na ten moment zastanawiamy się jeszcze, jak to zorganizować. W terminie bliższym igrzyskom na pewno postaramy się o szansę rozegrania kolejnych meczów.
– Czy w trakcie całego sezonu waszą bazą będzie Szczyrk czy może dojść do zmian w tej kwestii?
– Myślę, że Szczyrk będzie nasza bazą.
– Czy wie pan ile siatkarek potrzebuje na pierwszą część zgrupowania przed VNL? Wiem, że trudno teraz ustalić listę, ale na pewno jakieś minimum potrzebne do pracy ma pan w głowie.
– Tak, jak w poprzednich sezonach, lista trzydziestu zawodniczek daje nam wiele alternatyw w razie jakichkolwiek nieoczekiwanych problemów. Do rozpoczęcia przygotowań przed starem Ligi Narodów będę potrzebował nie więcej niż dwudziestu siatkarek. Niektóre zawodniczki znalazły się na szerokiej kadrowej liście jako wsparcie, będziemy dbali o ich dyspozycję, ale rzecz jasna nie jesteśmy w stanie trenować z "maksymalną" grupą. Myślę więc, że ekipa będzie liczyć może osiemnaście, dwadzieścia osób – tyle siatkarek może być zaangażowanych w pierwszą część sezonu.
– W poprzednich edycjach Ligi Narodów sytuacja kadrowa i wybory personalne w polskiej reprezentacji determinowane były po części przez urazy, ale też specyfikę meczów VNL – na przykład wyjazd na trzy tygodnie do Azji i brak sensu powrotu do Polski pomiędzy poszczególnymi turniejami. Teraz gracie w Turcji, USA i Hongkongu. Czy w związku z tym zakłada pan więcej roszad personalnych między turniejami, czy też raczej wolałby pan pracować ze stabilnym składem, przygotowując go docelowo pod igrzyska?
– Zbyt wcześnie, by odpowiedzieć na to pytanie. Tak jak powiedziałem, to sezon olimpijski, więc znalezienie najlepszych ustawień będzie dla nas głównym celem. Są siatkarki, które zaczynają ze sporymi możliwościami ze względu na to, co zbudowaliśmy przez dwa ostatnie lata. Z drugiej strony, wszystkie zawodniczki, które będą zaangażowane w Ligę Narodów, będą miały okazję pokazać, ile mogą wnieść do zespołu. Nie będzie więc takich, które zaczną pracę tylko po to, by z nami chwilę pobyć. Każdy może zapracować na miejsce na najważniejszej imprezie i każdy musi o nie walczyć.
Gwarantuję, że na igrzyska pojedziemy z najlepszym zespołem. Nie oznacza to, że pojadą tam najlepsze siatkarki. Drużynę buduje się poprzez relacje między jej członkiniami, ustawienia taktyczne czy osobowości – nie zawsze odpowiada to więc temu, co sądzimy o poszczególnych jednostkach. Dlatego też nie lubię rozmawiać o indywidualnościach. Tworzenie drużyny to coś więcej. Postaramy się zbudować najlepszy możliwy zespół.
– Czy ma pan w głowie choć delikatny szkic składu olimpijskiego, czy też jest to nadal czysta biała kartka?
– Nie byłbym szczery, gdybym powiedział, że w głowie nie mam żadnych pomysłów. Pracujemy razem w końcu przez dwa lata. Mam pewien koncept odnośnie do struktury czy kształtu drużyny dzięki doświadczeniu, które dotąd razem zebraliśmy. Rzecz jasna w mojej głowie są zawodniczki, z którymi wiąże się większe prawdopodobieństwo pozostania w tym "obrazku". Mam jednak świadomość, że w nadchodzącym sezonie pojawi się wiele rzeczy, które będą subiektywne względem obecnej sytuacji – forma i inne czynniki, które mogą coś zmienić. To sprawia, że obraz, który mam w głowie, również może ulec zmianie.
– Pod koniec poprzedniego sezonu reprezentacyjnego słyszałam pewną pogłoskę. Odnosiła się ona do tego, że ponoć polecił pan Malwinie Smarzek ćwiczenie przyjęcia po jej standardowych klubowych treningach. Jest w tym choć ziarenko prawdy?
– Przede wszystkim chciałbym ci pogratulować, bo po dwóch latach znalazłaś inny sposób na zapytanie mnie o to, czy widzę Malwinę na przyjęciu (śmiech)! Jeśli odpowiem, że owszem, prosiłem, by ćwiczyła przyjęcie, to odpowiem jednocześnie, że może zagrać jako przyjmująca. Jeżeli natomiast przyznam, że nie poleciłem jej tego ćwiczyć, oznaczać to będzie, że grać będzie jako atakująca. To jest to samo pytanie, ale zadane inaczej!
– Ale ja nie kłamię – naprawdę usłyszałam taką pogłoskę od jednego z ekspertów!
– Niezależnie od rozważań na temat tego, jak wykorzystać umiejętności zawodniczki, nigdy nie powiedziałbym kolegom, co mają robić w trakcie sezonu. Siatkarkom płaci się za wykonywanie pracy na danej pozycji. Zajmuje mnie więc wyłącznie to, co zawodniczki mogą zrobić, kiedy trenują pod moim okiem, a nie to, co robią, gdy pracują z kimś innym.
– Na liście znalazła się Paulina Maj-Erwardt, która mówiła, że wkrótce zakończy karierę. Czy była zakończona pana telefonem?
– To nie pierwszy raz, kiedy znalazła się na naszej liście. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że Paulina w bardzo profesjonalny sposób zagwarantowała swoją dostępność w kontekście potrzeb reprezentacji. Dlatego właśnie jest na liście.
– Aleksandra Dudek i Julia Bińczycka, czyli nowe nazwiska, znalazły się na liście powołanych. Czym zwróciły pana uwagę?
– Tak jak powiedziałem – wszystkie zawodniczki, które znajdują się na liście, są na niej z jakiegoś powodu. Część z nich jest na niej, ponieważ dostanie szansę uczestnictwa w VNL, część z nich może być rozważana w kontekście ewentualnego wsparcia. Inne pokazały coś szczególnego w trakcie sezonu klubowego, a jeszcze inne mogą stanowić interesujące alternatywy w kontekście przyszłości kadry.
– Spore problemy zdrowotne w tym sezonie miały Klaudia Alagierska-Szczepaniak, Zuzanna Górecka i Martyna Czyrniańska. Od razu był pan przekonany, że dostaną powołanie, bo wie pan, do jakiej formy są w stanie dojść pod pana kierownictwem, czy też zastanawiał się pan nad tym ruchem?
– Skoro są na liście, to oznacza, że dostałem potwierdzenie tego, że w odpowiednim czasie mogą być interesującymi rozwiązaniami dla drużyny – mogą dojść do siebie i być w dobrej formie. Poza tym wszystkie zawodniczki, o których wspomniałaś, były częścią kadry w dwóch poprzednich latach. Wiem, co mogą wnieść do zespołu, dlatego też rozważyłem ich obecność. Tak jak powiedziałem, zobaczymy, kiedy zaczniemy pracę i kto będzie najlepiej pasował do tego sezonu.
– Czy jest pan podekscytowany tym sezonem?
– Oczywiście, że tak! Już kilka lat temu zaczęliśmy pracę w oczekiwaniu, że weźmiemy udział w zmaganiach, które w tym sezonie są przed nami. Przez ostatnie dwa lata "urosło" w nas uczucie, że każdy z nas jest tego częścią, że nie jesteśmy tylko niezależnymi "puzzlami". Po dwóch latach, kiedy patrzę na igrzyska, czuję coraz bardziej, że jestem Polakiem, a nie Włochem. Czuję przynależność.
Czytaj również:
– Lepiej późno niż... później. Ćwierćfinał last minute
– Mateusz Bieniek kończy 30 lat. Co z igrzyskami w Paryżu? "Głęboko wierzę, że to się wydarzy"
– Klub bez sponsora, a... walczy o mistrzostwo Polski!
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna