| Piłka ręczna / ORLEN Superliga

Michał Daszek: zamierzam jeszcze przez kilka lat grać w reprezentacji [WYWIAD]

Michał Daszek, Orlen Wisła Płock, mistrz Polski 2023/24 (fot. Orlen Superliga)
Michał Daszek, Orlen Wisła Płock, mistrz Polski 2023/24 (fot. Orlen Superliga)

Michał Daszek po dziesięciu latach oczekiwania wreszcie zdobył z Orlen Wisłą Płock mistrzostwo Polski. Zapewnia, że nigdy nie zwątpił w złoty medal. Odniósł się też do presji, którą sam sobie narzucał i kontuzji, która wykluczyła go z gry w eliminacjach MŚ 2025. – Niektórzy pytali, czy czuję się jeszcze Polakiem? Albo czy rzeczywiście nie planuję zakończenia kariery w reprezentacji.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

  • Michał Daszek podsumował mecze finałowe z Industrią Kielce. Szczególnie obronę Wisły Płock i... brak czerwonych kartek w drugim spotkaniu.
  • Opowiedział też jak świętował ("żona była w szoku, że wróciłem do domu tak wcześnie") i co zmieniło się w jego życiu po zdobyciu mistrzostwa Polski.
  • Zrozumiał, że może czasami grać z tylnego siedzenia; że nie musi w każdym meczu rzucać po kilkanaście bramek czy trafiać w ostatniej sekundzie.
  • Odniósł się również do ostatniej "awantury" i jego nieobecności w meczach reprezentacji Polski ze Słowacją w eliminacjach MŚ 2025.
  • "Niektórzy mnie pytali, czy czuję się jeszcze Polakiem i patriotą. Albo czy rzeczywiście nie planuję zakończenia kariery w reprezentacji".
  • Najważniejsze informacje sportowe znajdziesz na stronie głównej sport.tvp.pl.

Damian Pechman, TVP Sport: – Czy przypuszczałeś, że świętowanie może być tak... wyczerpujące?
Michał Daszek, Orlen Wisła Płock: – Nie. Ale też nie miałem żadnego doświadczenia. Czekałem na ten moment aż dziesięć lat i wiesz co? Było warto! Ten sezon kończymy w podwójnej koronie. Niesamowite!

Żona wybaczyła pocałunek z Przemysławem Krajewskim?
– Tak, wybaczyła. Z "Krajkiem" znamy się przecież od wielu lat...

– A to, że mąż po zdobyciu mistrzostwa wrócił do domu dopiero nad ranem i zasnął w łóżku przytulony do pucharu?
– Żona była w szoku, że wróciłem tak... wcześnie. Spodziewała się, że to świętowanie będzie o wiele bardziej szalone. Cieszyła się, że jestem cały i zdrowy, ale przede wszystkim podzielała moją radość. Wspólnie ze mną czekała tyle lat, aż przyniosę do domu złoty medal za mistrzostwo Polski. Wspierała mnie, wierzyła, że ten dzień kiedyś nastąpi. I udało się.

Trener mistrza Polski broni gwiazdy: grał w kadrze mimo bólu

Czytaj też

Xavi Sabate, trener Orlen Wisły Płock, mistrzów Polski 2023/24 (fot. Jerzy Stankowski / Orlen Wisła Płock)

Trener mistrza Polski broni gwiazdy: grał w kadrze mimo bólu

– Czy do ciebie już dotarło, że jesteś mistrzem Polski? Czy musisz co chwilę sięgać po złoty medal, żeby się przekonać, że to nie sen?
– Ludzie cały czas mnie pytają, także moi najbliżsi, jakie to uczucie zostać mistrzem Polski po tylu latach oczekiwania. I powiem szczerze, że nie czuję, aby się cokolwiek w moim życiu zmieniło. Nie czuję, aby było teraz jakoś inaczej. To oczywiście fantastyczna sprawa, że moja drużyna zdobyła mistrzostwo, ale jeszcze to do mnie nie dociera. Może za jakiś czas? Za mną długi i wyczerpujący sezon, później było kilka dni świętowania. Ciągle napędza mnie olbrzymia euforia i nie miałem nawet chwili, żeby usiąść i spokojnie o tym pomyśleć.

– Potrafisz powiedzieć, dlaczego wreszcie wam się udało?
– Myślę, że zadecydowały niuanse. Przez cały sezon pracowaliśmy bardzo ciężko nad poprawą naszej gry w końcówkach. Było wiele spotkań, szczególnie w Lidze Mistrzów, w których przeważaliśmy, ale ich nie wygrywaliśmy. Właśnie z powodu słabszych końcówek. Dlatego pracowaliśmy głównie nad tym, żeby i w ataku, i w obronie grać lepiej w ostatnich minutach. Oczywiście na boisku potrzeba też trochę szczęścia. Nam tego szczęścia długo brakowało. W tych dwóch najważniejszych meczach to szczęście było wreszcie po naszej stronie. 

Do tego w kluczowych momentach nie pękliśmy i wierzyliśmy, że możemy wygrać. Jeszcze kilka lat temu często przegrywaliśmy w seriach rzutów karnych. Tym razem było inaczej. Pamiętam dokładnie słowa trenera Xaviego Sabate, które do nas skierował przed karnymi w Kielcach. To było piękne i nas mocno zbudowało. My naprawdę byliśmy przekonani, że możemy wygrać po raz drugi i zdobyć tytuł. Gdzieś z tyłu głowy mieliśmy też wspomnienia z pierwszego meczu, gdy Mirko Alilović obronił cztery rzuty karne. Wiedzieliśmy, że nawet jeśli się pomylimy raz czy drugi, to Mirko nas uratuje i nic złego nam się nie przytrafi.

Trener mistrza Polski broni gwiazdy: grał w kadrze mimo bólu

Czytaj też

Xavi Sabate, trener Orlen Wisły Płock, mistrzów Polski 2023/24 (fot. Jerzy Stankowski / Orlen Wisła Płock)

Trener mistrza Polski broni gwiazdy: grał w kadrze mimo bólu

– Łatwo się mówi – gdy jesteście już mistrzami Polski – "wierzyliśmy" albo "byliśmy przekonani". To teraz z ręką na sercu, nie miałeś chwili zwątpienia, gdy sędziowie nie uznali trafienia Przemysława Krajewskiego i odgwizdali przekroczenie linii siedmiu metrów?
– Z naszego miejsca wydawało się, że jest wszystko w porządku. Sędziowie po analizie VAR odgwizdali jednak błąd. Cóż, zdarza się. Wracając do twojego pytania – nie, ani przez moment nie zwątpiłem. Cały czas wierzyłem, że wygramy i zdobędziemy mistrzostwo. W czasie serii karnych stałem chyba obok Dawida Dawydzika. Chyba, bo emocje były tak potężne, że mogłem to źle zapamiętać. Tłumaczyłem mu, co się za chwilę stanie, że zawodnik z Kielc będzie rzucał w tę stronę, a Mirko to obroni. Tak się stało.

Uwaga na Czechów w MŚ! "Mój zespół nigdy się nie poddaje"

Czytaj też

Xavi Sabate, trener Orlen Wisły Płock i reprezentacji Czech (fot. Getty Images)

Uwaga na Czechów w MŚ! "Mój zespół nigdy się nie poddaje"

– Czy to był pokaz najlepszej gry w obronie, odkąd grasz w Płocku?
– Przede wszystkim wyniki tych dwóch meczów finałowych pokazały, jak duże to było obciążenie psychiczne dla zawodników. Tak niewielka liczba bramek, to zasługa świetnej obrony, ale z drugiej – było też mnóstwo niewymuszonych błędów, które na wcześniejszych etapach sezonu się nie przytrafiały. Nie tylko nam, ale również drużynie z Kielc. Ciężar tych spotkań był naprawdę ogromny.

Na przykład w drugim meczu teoretycznie łatwiej budowało nam się akcje w ataku, ale Andreas Wolff bronił fenomenalnie. Odbił mnóstwo piłek z czystych sytuacji. Z doświadczenia wiem, że nie ma nic gorszego dla drużyny, która atakuje. Niby grasz dobrze w ataku, niby dochodzisz do sytuacji rzutowych i na koniec zderzasz się ze ścianą. Andi sprawiał wrażenie faceta, który nic sobie nie robi z naszych rzutów. Stał sobie spokojnie w tej bramce i odbijał kolejne piłki. To było frustrujące. O naszą obronę się nie martwiłem. Byliśmy znakomicie przygotowani. Wiedzieliśmy, jakie są mocne strony Kielc w ataku pozycyjnym i chcieliśmy je za wszelką cenę zneutralizować.

Każdy zespół ma w ataku swojego lidera. W przypadku Kielc – chyba każdy się ze mną zgodzi – jest to Alex Dujshebaev. Cała nasza obrona harowała ciężko, aby zatrzymać przede wszystkim jego i dać więcej miejsca innym zawodnikom. Wiemy, że piłka ręczna to gra zespołowa, że drużyny w ataku mają wiele schematów, ale w najważniejszych momentach to właśnie lider zawsze chce decydować o wyniku spotkania. Dlatego w obronie mieliśmy przygotowane setki wariantów. Staraliśmy się przewidzieć, co Kielce (i Alex) mogą zrobić w ataku. Myślę, że nam się udało przeczytać ich grę. W dwóch meczach finałowych straciliśmy tylko 42 bramki. Tyle, ile Kielce często rzucają w jednym spotkaniu. To o czymś świadczy. Obrona zagrała na rewelacyjnym poziomie.

Uwaga na Czechów w MŚ! "Mój zespół nigdy się nie poddaje"

Czytaj też

Xavi Sabate, trener Orlen Wisły Płock i reprezentacji Czech (fot. Getty Images)

Uwaga na Czechów w MŚ! "Mój zespół nigdy się nie poddaje"

Obronił w finale aż cztery karne! "Nie zrobiłem nic specjalnego"

Czytaj też

Mirko Alilović był bohaterem pierwszego finału ORLEN Superligi (fot. ORLEN Superliga / SPR Wisła Płock)

Obronił w finale aż cztery karne! "Nie zrobiłem nic specjalnego"

– Przygotowaliście setki wariantów, ale jednego chyba nie przewidzieliście. Tego, że mecz skończycie bez czerwonej kartki.
– Nie powiem, było to zaskakujące. Nasze mecze z Kielcami są zawsze bardzo twarde, jest tam dużo walki i trzeba wkalkulować w taką grę ryzyko czerwonej kartki. Byliśmy przygotowani, że taki moment w meczu nastąpi. Mieliśmy przygotowane schematy, na grę w obronie i ataku, na wypadek czerwonej kartki. Albo czerwonych kartek. Na szczęście nie były potrzebne. 

– Czy po zdobyciu mistrzostwa nie odetchnąłeś wreszcie głęboko z ulgą? Że wreszcie koniec liczenia sezonów bez tytułu.
– Tym razem tak mocno tego nie odczuwałem. Najgorzej było dwa lata temu, gdy to mistrzostwo mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Graliśmy u siebie, mieliśmy atut własnego boiska, wsparcie kibiców, graliśmy naprawdę dobrze. I ta końcówka... Czułem się wtedy naprawdę źle. Na osłodę zdobyliśmy Puchar Polski. I oczywiście cieszyłem się, to był duży sukces, ale bardzo chciałem wtedy też mistrzostwa. Mimo wszystko nie zwątpiłem, że ten moment nadejdzie i będę mógł podnieść puchar dla najlepszej drużyny w kraju.

– Mam wrażenie, że w ostatnim sezonie zrzuciłeś z siebie ogromną presję, którą sam sobie dokładałeś. A przecież nikt nie oczekuje, że w każdym meczu będziesz rzucał po kilkanaście bramek albo trafiał w ostatniej sekundzie. To nierealne. Kiedy do ciebie dotarło, że nie musisz być zawsze bohaterem?
– Nie zdawałem sobie z tego sprawy... Ale masz rację, gdzieś to we mnie siedziało. Ten sezon, mimo pięknego zakończenia, nie był dla mnie łatwy. Wiele zmienił dopiero finał Pucharu Polski, w którym wychodziło mi praktycznie wszystko. I chyba wtedy ostatecznie pozbyłem się tej presji i tego ciągłego udowadniania, że muszę być zawsze najlepszy. Zrozumiałem, że mamy w Wiśle wielu klasowych zawodników, którzy chętnie wezmą na siebie odpowiedzialność za wynik. Że czasami trzeba oddać im piłkę, schować dumę do kieszeni i grać z tylnego siedzenia. A nawet jeśli spędzę na boisku mniej minut, to mogę pomóc drużynie w inny sposób – wspierać swojego zmiennika, powiedzieć chłopakom coś, co jej pomoże w trudnych momentach. Możliwości jest wiele. Myślę, że po dziesięciu latach gry w Wiśle wreszcie to zrozumiałem.

Obronił w finale aż cztery karne! "Nie zrobiłem nic specjalnego"

Czytaj też

Mirko Alilović był bohaterem pierwszego finału ORLEN Superligi (fot. ORLEN Superliga / SPR Wisła Płock)

Obronił w finale aż cztery karne! "Nie zrobiłem nic specjalnego"

Michał Daszek i jego rzut na dogrywkę w półfinale olimpijskim!
fot. TVP
Michał Daszek i jego rzut na dogrywkę w półfinale olimpijskim!

– Chciałbym jeszcze poruszyć wątek reprezentacji, ale nie chcę psuć twojego dobrego nastroju.
– Dlaczego? Chętnie odpowiem na pytania.

– Ludzie szybko zapomnieli, ile zrobiłeś dla reprezentacji Polski. Boli?
– Bardzo boli. Gram już w piłkę ręczną wiele lat i staram się omijać komentarze w mediach społecznościowych czy wiadomości prywatne wysyłane przez kibiców. Jest ich często bardzo dużo. Z drugiej strony nie mogę się od tego całkowicie odciąć. Nawet jeśli nie przeczytam tego ja, to przeczytają koledzy z zespołu czy moja rodzina, na przykład mama lub brat. Tak było też ostatnio, przed meczami ze Słowacją.

Po finale Pucharu Polski pojechałem na zgrupowanie reprezentacji. Z moją nogą nie było jednak najlepiej, co potwierdziły niestety badania. Ktoś może mnie teraz wyśmiać, ktoś zignorować moje tłumaczenie, ale to nie był zwykły siniak i zwykły ból nogi. Skutki odczuwam do tej pory i noga nie jest w pełni sprawna. W tamtym momencie uznałem, wspólnie ze sztabem medycznym, że lepiej mi zrobi powrót do Płocka.

Możliwe, że mogłem mocniej niż zwykle zacisnąć zęby i zagrać w reprezentacji. Możliwe, że nic poważniejszego z moją nogą by się nie stało. Możliwe jednak, że już na początku meczu doszłoby do poważnej kontuzji. Nigdy się tego nie dowiemy. Jestem w reprezentacji od wielu lat. Często grałem z urazami, często nie czułem się najlepiej, a wychodziłem na boisko. Nie chcę się teraz tłumaczyć, ale przypomnę tylko ostatnie mistrzostwa Europy, gdy zachorowałem i przez pięć dni się leczyłem. Nie czułem się najlepiej, miałem kaszel, ból głowy, ale zdecydowałem się zagrać ze Słowenią. Tylko dlatego, że chciałem pomóc drużynie. Dlatego komentarze, że nie zagrałem z powodu małego siniaka, albo żeby odpocząć, bo gra w Wiśle ma dla mnie większą wartość, były dla mnie bardzo niesprawiedliwe. 

– Nie miałeś w takich chwilach dość i nie myślałeś, by – do czego nie namawiam! – ogłosić swój rozwód z reprezentacją?
– A wiesz, że niektórzy mnie pytali, czy czuję się jeszcze Polakiem i patriotą? Albo czy rzeczywiście nie planuję zakończenia kariery w reprezentacji? Szczególnie często musiałem odpowiadać na takie pytania po MŚ 2023, gdy z kadrą pożegnali się Przemek Krajewski i Tomek Gębala. Tyle że ja czuję się na siłach, żeby jeszcze przez kilka lat grać w reprezentacji. Oczywiście, jeśli selekcjoner Marcin Lijewski będzie mnie potrzebował. Chciałbym pomóc młodszym kolegom, którzy dopiero wchodzą do drużyny, podzielić się z nimi moim doświadczeniem. Rozegrałem w reprezentacji ponad 150 meczów, jestem w tej kadrze – wspólnie z Kamilem Syprzakiem – ostatnim zdobywcą medalu MŚ. Chciałbym przeżyć to raz jeszcze, zagrać o medal na dużym turnieju. Już w innej roli, nie jako ten najmłodszy w zespole, ale jeden z najstarszych i najbardziej doświadczonym. Głęboko wierzę, że ta drużyna przyniesie kibicom jeszcze dużo radości.

– Wisła Płock wydała ostatnio karty do gry, a Michał Daszek w talii to "As Trefl". Tyle że w tej ostatniej "awanturze" o kadrę, ty stałeś obok stolika do gry, a inni trzymali Asa w rękawie.
– Tak się czułem. Nie jak zawodnik i człowiek, ale jak towar, którym można dowolnie rozporządzać. Bardzo mnie to boli, ale co mogę zrobić? Biorę całą krytykę na klatę i czekam na kolejne mecze reprezentacji. Mam nadzieję, że otrzymam powołanie, że zdrowie mi tym razem dopisze i będę miał okazję pokazać, że reprezentacja Polski jest dla mnie nadal czymś ważnym.

Miał zostać następcą Szmala. "Śmiali się, gdy wyjeżdżałem z Polski"

Czytaj też

Piotr Wyszomirski (z prawej) i selekcjoner Bogdan Wenta (foty. Getty Images)

Miał zostać następcą Szmala. "Śmiali się, gdy wyjeżdżałem z Polski"

– Zbierasz cięgi za to, że jesteś w kadrze nie do zastąpienia. Gdyby selekcjoner miał do wyboru kilku "Daszków", to nikt nawet nie wpadłby na to, żeby cię krytykować z powodu kontuzji czy choroby.
– Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób. Raczej się cieszyłem, że mam mocną pozycję w reprezentacji, że jestem pewniakiem przy wysyłaniu powołań. Ale częściowo masz rację. Gdybyśmy mieli więcej opcji na każdej pozycji, to trenerowi byłoby łatwiej. Moje miejsce, w takiej sytuacji jak ostatnio, zająłby ktoś inny, równie wartościowy.

– Wspomniałeś, że chciałbyś jeszcze kiedyś zagrać z reprezentacją o medal. Masz inne marzenia?
– Nie wymyślę chyba niczego nowego – chciałbym zagrać z Wisłą Płock w Final4 Ligi Mistrzów. Zdobyliśmy teraz podwójną koronę i musimy patrzeć dalej, wyżej. Oczywiście nie mogę tego obiecać, podobnie jak nie mogłem rok temu obiecać – chociaż kibice mnie o to często pytali – że zdobędziemy mistrzostwo Polski. Sport jest nieprzewidywalny i przed startem sezonu niczego nie można być pewnym. Obiecać mogę za to tylko jedno – będziemy ciężko pracować i zrobimy wszystko, aby w klubowej gablocie pojawiły się kolejne puchary. Reszta rozstrzygnie się już na boisku.

Miał zostać następcą Szmala. "Śmiali się, gdy wyjeżdżałem z Polski"

Czytaj też

Piotr Wyszomirski (z prawej) i selekcjoner Bogdan Wenta (foty. Getty Images)

Miał zostać następcą Szmala. "Śmiali się, gdy wyjeżdżałem z Polski"

Zobacz też
Zmiany w polskiej lidze. Ma być jak w Lidze Mistrzów
(fot. PAP /
tylko u nas

Zmiany w polskiej lidze. Ma być jak w Lidze Mistrzów

| Piłka ręczna / ORLEN Superliga 
Wicemistrz świata odchodzi z Kielc. "Chcę się pożegnać tytułem"
(fot. Paweł Bejnarowicz / ZPRP)
tylko u nas

Wicemistrz świata odchodzi z Kielc. "Chcę się pożegnać tytułem"

| Piłka ręczna / Pozostałe rozgrywki 
Dujshebaev odejdzie z Kielc? Mamy jego odpowiedź!
a
tylko u nas

Dujshebaev odejdzie z Kielc? Mamy jego odpowiedź!

| Piłka ręczna / ORLEN Superliga 
Chciał rzucić sport w wieku 29 lat. Terapią był... debiut w kadrze
Marek Marciniak (fot. Paweł Bejnarowicz / ZPRP)
polecamy

Chciał rzucić sport w wieku 29 lat. Terapią był... debiut w kadrze

| Piłka ręczna / ORLEN Superliga 
Prezes Wisły zdradza, jak skusił gwiazdę Barcelony!
Prezes Artur Stanowski (fot. Orlen Wisła Płock) oraz  Melvyn Richardson (fot. Getty Images)
tylko u nas

Prezes Wisły zdradza, jak skusił gwiazdę Barcelony!

| Piłka ręczna / ORLEN Superliga 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
16 kwietnia 2025
Piłka ręczna

Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wlkp.

PGE Wybrzeże Gdańsk

07 kwietnia 2025
Piłka ręczna

Zepter KPR Legionowo

PGE Wybrzeże Gdańsk

06 kwietnia 2025
Piłka ręczna

WKS Śląsk Wrocław

Energa MKS Kalisz

05 kwietnia 2025
04 kwietnia 2025
Piłka ręczna

Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wlkp.

Azoty-Puławy

31 marca 2025
Piłka ręczna

Górnik Zabrze

Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wlkp.

30 marca 2025
Piłka ręczna

Zepter KPR Legionowo

P. Piotrków Tryb.

Terminarz
dzisiaj
Piłka ręczna

WKS Śląsk Wrocław

16:00

Energa MMTS Kwidzyn

Azoty-Puławy

18:00

Zepter KPR Legionowo

19 kwietnia 2025
23 kwietnia 2025
Piłka ręczna

PGE Wybrzeże Gdańsk

18:30

Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wlkp.

24 kwietnia 2025
Piłka ręczna
26 kwietnia 2025
Tabela
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
2
26
319
75
3
Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wlkp.
Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wlkp.
26
41
54
5
26
6
41
8
26
-37
35
10
26
-107
31
11
26
-86
30
13
Zepter KPR Legionowo
Zepter KPR Legionowo
26
-81
17
14
WKS Śląsk Wrocław
WKS Śląsk Wrocław
26
-162
7
Rozwiń
Najnowsze
Anglicy zachwyceni Kiwiorem. "Najlepszy występ"
Anglicy zachwyceni Kiwiorem. "Najlepszy występ"
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Jakub Kiwior (fot. Getty Images)
Kane po odpadnięciu Bayernu z LM: to naprawdę trudne do przyjęcia [WIDEO]
fot. TVP
Kane po odpadnięciu Bayernu z LM: to naprawdę trudne do przyjęcia [WIDEO]
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Co za skuteczność! Vinicius już lepszy od Ronaldo
Vinicius Junior (fot. Getty Images)
Co za skuteczność! Vinicius już lepszy od Ronaldo
| Piłka nożna / Hiszpania 
Chelsea ma mieć styl. Trener przemówił przed meczem z Legią
Enzo Maresca (fot. Getty)
Chelsea ma mieć styl. Trener przemówił przed meczem z Legią
| Piłka nożna / Liga Konferencji 
"Lewy" na czwartym miejscu. Zobacz klasyfikację strzelców LM
Klasyfikacja strzelców Ligi Mistrzów w sezonie 2024/25. Na którym miejscu Lewandowski? [AKTUALIZACJA]
"Lewy" na czwartym miejscu. Zobacz klasyfikację strzelców LM
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Kiedy finał Ligi Mistrzów 2024/2025? Sprawdź datę meczu!
Kiedy finał Ligi Mistrzów 2024/2025? Sprawdź datę meczu! (fot. Getty)
Kiedy finał Ligi Mistrzów 2024/2025? Sprawdź datę meczu!
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Znamy komplet półfinalistów Ligi Mistrzów! Sprawdź wyniki i drabinkę
Liga Mistrzów 2024/25. Terminarz fazy pucharowej. Kiedy decydujące mecze LM?
Znamy komplet półfinalistów Ligi Mistrzów! Sprawdź wyniki i drabinkę
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Do góry