Przejdź do pełnej wersji artykułu

Krok od sensacji w reprezentacji Polski siatkarzy? Bartłomiej Bołądź dał kolejne argumenty przed igrzyskami

/ Bartłomiej Bołądź (Fot. Volleyball World) Bartłomiej Bołądź (Fot. Volleyball World)

W czwartek w ćwierćfinale Ligi Narodów reprezentacja Polski siatkarzy pokonała Brazylię 3:1. Jeszcze przed meczem dużo dyskutowano o składzie, który desygnował do gry Nikola Grbić, a szczególnie o jednym zawodniku: Bartłomieju Bołądziu.

Skandal w Lidze Narodów! Siatkarze mierzyli się w hali z... deszczem

Czytaj też:

Bartłomiej Bołądź w kadrze (fot. Volleyball World)

Bartłomiej Bołądź może sprawić największą niespodziankę w reprezentacji Polski siatkarzy. Vital Heynen: to fantastyczny facet

Nikolę Grbicia znamy już bardziej od prawie trzech lat. Jest to selekcjoner niezwykle lojalny w stosunku do swoich "żołnierzy". Jeśli współpraca z danym zawodnikiem mu się układa, ten realizuje założenia trenerskie, można mieć pewność, że Serb to doceni. 


Nikola Grbić ufa zawodnikom i daje im czas

Po kolejnych sezonach przestało już dziwić, że nawet jeśli zawodnik nie był w formie po sezonie klubowym, to i tak dostawał powołanie od selekcjonera. Warto tu przytoczyć przykład Kamila Semeniuka, który po pierwszym roku spędzonym w lidze włoskiej prezentował znacznie słabszą dyspozycję niż we wcześniejszych latach. Nikola Grbić wiedział jednak, że w takiej sytuacji zawodnikowi trzeba pomóc, a nie go skreślać. To mogłoby go sportowo "zabić" – tłumaczył swego czasu decyzję o powierzeniu boiskowego czasu Semeniukowi i dawaniu mu kolejnych meczów do odbudowania się. Ten ruch przyniósł swoje owoce. Kolejny sezon klubowy przyjmujący miał już wymarzony, sięgając po każde trofeum, które Sir Susa Vim Perugia mogła tylko zdobyć.


Trudna sytuacja zdrowotna, problemy Łukasza Kaczmarka i cichy bohater, który wychodzi na pierwszy plan

Rozgrywki PlusLigi 2023/2024 były obfite w problemy zdrowotne kadrowiczów. Na długi czas z gry zostali wyłączeni Aleksander Śliwka czy Jakub Kochanowski. Grbić wiedział, że potrzebują czasu na boisku, więc powoływał ich do kadry od początku Ligi Narodów. W nieco innej sytuacji był Łukasz Kaczmarek. Atakujący jeszcze w zeszłym roku był liderem biało-czerwonych. To, co zrobił, w momencie, gdy z kontuzją zaczął mierzyć się Bartosz Kurek, to, jak poradził sobie z ciężarem oczekiwań względem swojej pozycji i jego samego, a także to, jak poprowadził Polaków do triumfu w Lidze Narodów, mistrzostwach Europy i do wywalczenia kwalifikacji olimpijskiej, potwierdziło sportową klasę zawodnika.

W trakcie sezonu klubowego miał jednak problemy. Nie było mu łatwo wrócić do dyspozycji. Dostał jednak szansę od Nikoli Grbicia na spokojny trening i powrót. W tym czasie na jego pozycji "się działo". Rywalizację atakujących Bartłomiej Bołądź/Karol Butryn wygrał ten pierwszy. Zawodnik Projektu Warszawa od początku sezonu prezentował niezwykle równą formę. Warto w tym miejscu przytoczyć statystyki:

Mecz Polska – Serbia: 25 punktów, ratio +16, 77 procent skuteczności ataku, 5 asów serwisowych 
Mecz Polska – Słowenia:
7 punktów, ratio +1, 64 procent skuteczności ataku 
Mecz Polska – Kanada:
12 punktów, ratio +5, 53 procent skuteczności ataku, 2 asy serwisowe 
Mecz Polska – USA:
10 punktów, ratio +4, 50 procent skuteczności ataku, 3 asy serwisowe

Do tego w ćwierćfinale VNL Bołądź dołożył podwójną kompletną zmianę. Prawie każde oferowane przez niego zagranie wnosiło coś pozytywnego do gry biało-czerwonych. W starciu z Brazylią zdobył cztery punkty, ratio miał +3 i 75 procent w ataku. Dodał do tego blok i trudną zagrywkę. Jeśli ktoś miał wątpliwości odnośnie do tego, czy atakujący liczy się w walce o igrzyska, to już na pewno ich nie ma. Jak odnosi się do tego zagadnienia sam zainteresowany?

Bartłomiej Bołądź: moja forma? Jest ok, ale zawsze może być lepiej

Koło takiej dyspozycji Bartłomieja Bołądzia trudno przejść obojętnie. Wydaje się, że gest postawienia w pierwszym poważnym "sprawdzianie" sezonu, czyli ćwierćfinale VNL, na konkretnego zawodnika w roli drugiego atakującego może mieć znaczenie przy finalnej selekcji.

Jak mecz skomentował sam "Bołi"? – Po nie za dobrym początku i tym, że generalnie styl nie był za dobry w tym meczu, wyciągnęliśmy to na 3:1 i tylko to się liczy – powiedział po starciu Bołądź. Zapytany o to, czy reprezentacja Polski siatkarzy momentami jest jak "diesel" potrzebujący czasu, by się rozkręcić, powiedział, że coś w tym jest. – Czasami tak bywa. To jest jednak pokazanie charakteru. Nawet jeśli przydarza się trudniejszy moment, potrafimy się podnieść jako zespół i to jest bardzo ważne – dodał.

Dziennikarze nie mogli nie zapytać atakującego o jego aktualną dyspozycję i to, czy myśli, że dzięki niej zrobił krok w stronę powołania na igrzyska. – Staram się o tym nie myśleć. Wiemy, jakich mamy doświadczonych zawodników, więc spokojnie staram się robić swoje i czerpać z każdego treningu wszystko, co najlepsze – podobnie jak z każdego momentu na boisku – przyznał Bołądź. – Moja forma? Jest ok, ale zawsze może być lepiej dodał skromnie.

W półfinale Ligi Narodów Polska zagra w sobotę ze zwycięzcą ćwierćfinału Włochy – Francja.

Czytaj również:
– Brąz jak... złoto. Liderka kadry zabrała głos
– Tomasz Fornal pod wrażeniem reprezentacji Polski siatkarek. Mówi o... olimpijskim medalu
Wielki transfer Polaka. Wybrał azjatycki kierunek

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także