Lider, który niedawno nosił w Pucharze Świata żółty plastron, nadal nie odnalazł magicznej techniki. Zniknął błysk Aleksandra Zniszczoła. Trzej młodzi, którym dano szansę w kadrze A, miało latem problem z punktowaniem w drugiej lidze. Gdyby nie Paweł Wąsek, Polska nie miałaby żadnych podiów Letniego Grand Prix, do tego finał cyklu indywidualnie wyszedł biało-czerwonym koszmarnie. Na półtora miesiąca przed PŚ 2024/25 polskie skoki nie wyglądają zbyt konkurencyjnie. Nadzieja w tym, że sztabowi wystarczy tyle czasu, żeby poskładać ten zespół przed zimą.
Ostatnie sprawdziany przed zimą. Sprawdź, kiedy w skokach krajowe mistrzostwa
Na początku zaznaczmy: to nie Pawła Wąska wina, że największe postaci skoków w Letnim Grand Prix nie startują regularnie. 25-latek, o którego potencjale sportowym mówi się od dawna, wystąpił we wszystkich konkursach i – jak napisał Mateusz Leleń po sobotnich zawodach w Klingenthal – odebrał swoją nagrodę za frekwencję. Był jak pilny uczeń, który nie opuszczał lekcji, w dodatku zgłaszał się do odpowiedzi i kilka razy faktycznie błysnął. To lato nie tylko dla Pawła jest wartościową lekcją. O zawodniku WSS Wisła sami trenerzy mówią: podbudowany, potrzebował sukcesu, zwłaszcza po ostatniej zimie. I dobrze, bo cieszą zwłaszcza jego dwa zwycięstwa w Rasnovie, których za darmo przecież nikt mu nie podarował.
Przy czym sam finał LGP indywidualnie Polakom wyszedł bardzo źle, a Rasnov Wąska okazał się jedynymi dwoma podiami naszych skoczków w tej edycji cyklu.
I to jest ta druga strona krajobrazu polskich skoków przed zimą.
Polskie lato w Letnim Grand Prix: ani świetne, ani fatalne. Tylko krajobraz rozmyty
Choć to bez większego znaczenia poza statystycznym, wspomnijmy, że tyle samo w tym okresie uzbierali Estończycy, Francuzi, Amerykanie, Włosi, ale też – co ciekawe – Niemcy. Zresztą spośród wielkich nacji mniej, bo raptem jedno miejsce w TOP3, zdobyli Słoweńcy i Japończycy (i to nie autorstwa Ryoyu Kobayashiego). Na innym poziomie w Grand Prix byli Norwegowie (5 podiów) i Austriacy, którzy zebrali ich łącznie 7.
Na tej podstawie trudno uznać, że kwestia letniego dorobku przełoży się na zimę, chyba że outsiderzy są u progu wielkiego ataku na dotychczasowy ład. A jak jest w kwestii miejsc w TOP10 konkursów?
Austriacy – 19 razy
Polacy – 13
Norwegowie – 12
Japończycy – 9
Niemcy – 9
Szwajcarzy – 7
Włosi – 7
Amerykanie – 5
Francuzi – 4
Estończycy – 2
Słoweńcy – 2
Czesi – 1
I tu – przynajmniej w liczbach – można mówić o powiewie optymizmu, zwłaszcza że takie konkursy na czołówkę były dziełem aż pięciu naszych reprezentantów. Dla zbudowania pozytywnego odczucia można to wszystko poprzeć jeszcze drugim miejscem Polaków w rankingu Pucharu Narodów (bez miksta) – też za Austrią. Niestety, podane tutaj wyliczenia mogą co najwyżej stanowić jakiś zarys obrazka, ale na pewno nie mówią o nas wszystkiego. Bo za tą statystyką kryją się wręcz zdumiewające luki na listach startowych, kiepskie obsady i masowe odpuszczanie LGP przez międzynarodowe gwiazdy.
Gdy teraz do Klingenthal przyjechali niemal wszyscy, już tak kolorowo nie było.
LGP w skokach jako czas testów? Może. U nas pół kadry było stałe
O naszej drużynie tylko częściowo można powiedzieć, że również stosowała taktykę wymienności, co np. tłumaczyłoby skromną liczbę podiów. Ośmiu Polaków, których obserwowaliśmy w elicie tego lata, w sumie wykręciło 42 osobostarty. Przy czym połowa z nich była niemal przyspawana do składu, co sugeruje, że na LGP słaliśmy raczej najlepszych, którymi aktualnie dysponowaliśmy. Dawida Kubackiego nie było tylko w Rasnovie, Kacper Juroszek ominął dwa konkursy, a Wąsek z Jakubem Wolnym odwiedzili wszystkie. Aleksander Zniszczoł z jakiegoś powodu unikał tylko tych na "dziewięćdziesiątkach", niestety na dużych był cieniem siebie z poprzedniego PŚ. Epizodyczne role odegrali jedynie Maciej Kot (trzy występy, najwyżej 17.), Kamil Stoch (16. na Malince) i Adam Niżnik (też jeden występ, 46. lokata).
Warto zaznaczyć, że w sumie 42 osobostarty Polaków to więcej niż u aż 16 oglądanych w tym czasie Norwegów (38), których jednak tylko o włos wyprzedziliśmy w rankingu zespołowym.
To sugeruje, że nasi występujący nie byli nadzwyczaj konkurencyjni. Ale przede wszystkim, że wciąż mamy krótszą ławkę od rywali.
Tę można mieć naprawdę długą. Austria w tej edycji LGP wystawiła aż 22 skoczków, którzy wystąpili 57 razy i wywalczyli 1340 pkt (bez punktów za rozegrany dodatkowo mikst). To średnio 23,5 pkt na jeden występ. Współczynnik licznie oglądanych Norwegów to 23,39 pkt/występ, a nasz – 21,78 pkt. Jednoosobowa kadra Estonii ma tę statystykę na poziomie 56,33 pkt/konkurs, ale to rzecz jasna mało miarodajne porównanie. Bo zasadniczo: sam cykl LGP jako całość przestał obecnie dawać jednoznaczne odpowiedzi w kontekście zimy. Uwidacznia jednak symptomy.
– Tu co period, co odsłonę cyklu, brylował kto inny. To dość dziwne – słusznie zauważał Tadeusz Mieczyński, szef portalu skijumping.pl, w wideoraporcie z Klingenthal.
Mistrzowie się leczą, Kubacki daleko w głównym teście. Wielka polska zagadka
Lato na pewno nie przyniosło kompletu odpowiedzi, co wydarzy się zimą. Lecz widać, że polska krótkość ławki rezerwowych może nam się wkrótce odbijać czkawką, zwłaszcza jeśli w odwodzie nie będzie Zniszczoła w okolicach własnego maksa i Wąska na poziomie najlepszych letnich prób, a nie tych kiepskich. Wszystko, bo może się okazać, że takich zmienników po prostu będziemy potrzebowali. Stąd żal, że szansy danej im w kadrze A tak bardzo nie wykorzystali Tomasz Pilch i Jan Habdas. Stąd też wiara, że wracający ze sportowych zaświatów Wolny (szkoda klęski w Klingenthal, gdzie w kwalifikacjach ratował się przed upadkiem) będzie w stanie wkrótce doszlusować do poziomu przynajmniej punktowania w PŚ. A w dalszej perspektywie – nawet tam, skąd spadł, czyli okolic TOP10.
O naszych mistrzach zbyt wiele nie wiadomo, bo dwóch z trzech praktycznie nie skakało. Dopóki nie uszkodził kolana na treningu, Stoch z nowymi trenerami głównie chował się na zgrupowaniach, gdzie podobno było znakomicie. Tyle że próba w Wiśle w połowie września przyniosła duży niedosyt, stąd trudno powiedzieć, jak będzie, gdy 37-latek znów powróci do rywalizacji. Dużą zagadką pozostaje też Piotr Żyła, bo latem nie wystąpił ani razu po artroskopii kolana. Jest jeszcze Kubacki, czyli trzeci z wielkich mistrzów, którego mieliśmy okazję widywać częściej. Wystąpił w siedmiu konkursach i w tych zajął czterokrotnie miejsce w TOP10. Przy czym w mocnej obsadzie lepiej wyszło mu na maleńkiej skoczni w Hinzenbach, którą lubi, a nie w Klingenthal – zwyczajowym papierku lakmusowym przed zimą. Tam – to zauważył sam trener Maciej Maciusiak – popełniał błędy, wytracał prędkość, leciał za wysoką trajektorią i zajął 28. pozycję. Przypominał Dawida sprzed roku, a nie sprzed dwóch, a na koniec w rozmowie z Eurosportem zwrócił uwagę, że tego dnia panowały specyficzne warunki wietrzne. To o tyle niepokojący cytat, że poprzedniej, bardzo nieudanej dla niego zimy podobny wątek poruszał niemal co weekend.
A to stara prawda w skokach: gdy forma jest, warunki nie stanowią osi zainteresowań.
Jeśli szukać gdzieś nadziei, to w mądrości sztabu, który względem poprzednich przygotowań wywrócił plany treningowe do góry nogami. W ubiegłym roku, gdy Kubacki był w Klingenthal drugi, forma uleciała w przygotowaniach jesienią. Teraz sporo wskazuje, że jesień musi przynieść odwrotny efekt: że najlepsi Polacy w okresie od teraz do PŚ w Lillehammer (22-24 listopada) poskładają technikę, zyskają świeżość, luz, powtarzalność i jeszcze zadbają o topowy sprzęt.
W przeciwnym razie, poza pojedynczymi wyskokami, może być krucho.
Okrągłe zero w Pucharze Kontynentalnym. I młodzież, która znika w nicości
– Uwierzmy w proces – powtarza szef kadry Thomas Thurnbichler, w ostatniej części LGP nieobecny na skoczniach z powodów rodzinnych.
Teraz, gdy polskie skoki zbierają się po zeszłorocznym nokaucie, nic innego nie pozostaje. Trzeba pracować i wierzyć. Druga tak zła zima jak poprzednia nie ma prawa się wydarzyć, jeśli sztab chce mieć spokój w przygotowaniach do igrzysk. Jednak latem, pomimo pojedynczych dobrych momentów (Hinzebach dla Wąska i Kubackiego było bardzo udane), nie widzieliśmy znaczącego przełomu. Po tym lecie musimy wciąż brać sprawy bardziej na wiarę niż na fakty.
Bo LGP to nie wszystko. Niewiele jest póki co powodów do strzelania korkami szampanów po tym, co zobaczyliśmy w Pucharze Kontynentalnym. Tam polskich podiów przez całe lato było okrągłe zero, a miejsc w TOP10 – jedynie dwa! Udało się to wyłącznie Kotowi i Andrzejowi Stękale, czyli już weteranom. Napływ młodzieży następuje powoli. Cieszy, że Stękała regularnie w tym cyklu punktował. Przyzwoitą drugą część lata miał też Tymoteusz Amilkiewicz. O wiele gorzej wypadł Niżnik, a przede wszystkim Pilch i Habdas – dwa talenty, które pomału staczają się w skokową nicość. O obu jakiś czas temu powiedzielibyśmy, że to pierwszorzędne nadzieje na zastąpienie starszej ekipy. Teraz wydają się tego celu dramatycznie daleko.
Mimo że nasz skład na L-COC był względnie stabilny, próżno szukać biało-czerwonych w czubach tabeli końcowej. Nikt nie wywalczył dodatkowego miejsca na 1. część PŚ. Przy czym trudno wymagać tego od początkujących na większej scenie Amilkiewicza czy Łukasza Łukaszczyka, ostatnio świetnie spisującego się w FIS Cup. Za to od Habdasa, Pilcha, Kota czy Stękały – już jak najbardziej, zwłaszcza że obaj mają aspiracje, aby łapać się do wyjazdów na zawody elity.
Proces musi zatem jeszcze potrwać również w ekipie prowadzonej przez trenera Wojciecha Topora. Ale kibic chce sądzić już teraz. Sądzić, że zima przyniesie naszemu zapleczu powody do zadowolenia. Że ci, którzy tam trenują, będą domagali się awansu do PŚ.
Największy wygrany lata w polskich skokach ma 16 lat
Thurnbichler przed kamerą Eurosportu podkreślał niedawno, że po zmianach strukturalnych w polskich skokach widzi, iż w zespoły wstąpiła nowa energia – taka, jaką widział w pierwszym roku swojej pracy. I to możliwe. Tym mocniej, że takie nowe otwarcie – nawet jeśli z tym samym szefem – po ostatniej zimie było bardzo potrzebne.
– U doświadczonych zastosowaliśmy indywidualne podejście, a kadry zbudowaliśmy na młodszych. To ma sprawić, że uda się zasypać dziurę pokoleniową – podkreślił też Austriak.
Efektów wielkoskalowych tych zmian na razie nie widać, ale zawsze można ufać, że to celowe działanie. I że to lato. Poza tym, nie da się nie zauważyć, że na dole piramidy coś drgnęło. Polska od dłuższego czasu nie ma problemów z wychowywaniem zdolnych dzieci i tak teraz jest z 17-latkiem Łukaszczykiem czy jeszcze o rok młodszym Szymonem Byrskim. Naszym zdaniem, nawet jeśli ta pochwała jest trochę na wyrost zwłaszcza wobec statuetki Wąska z LGP, właśnie ten zawodnik zasługuje na tytuł MVP lata w polskich skokach (oczywiście adekwatnie do momentu kariery i celów). Chłopak z Chochołowa jeszcze wiosną nie miał na koncie żadnych punktów FIS Cup. Teraz ma w tym cyklu podia, ale i punkty wyżej – w "Kontynentalu" – na którego pierwszy zimowy period powiększył zresztą polską kwotę startową. Wszedł w świat dorosłych bez kompleksów i strachu. Zrobił to tak, jak zawsze zazdrościliśmy, że potrafią np. Austriacy czy Norwegowie. Ci pierwsi dosłownie zdemolowali trzecią ligę FIS. Ale oni robią tak regularnie.
Byrski jest obecnie w wieku, w którym Domen Prevc zostawał dawniej liderem PŚ, ale byłoby krzywdzącym sądzić, że Polak już teraz powtórzy osiągnięcie Słoweńca. Nawet jeśli on czy Łukaszczyk otrzymają szansę w grupie krajowej na polskie konkursy PŚ, to sztab przez pozostałe półtora miesiąca do zimy musi zrobić wszystko, aby juniorzy mieli w tej ewentualnej próbie komfortowe warunki. Czyli wypracować formę u liderów – taką, która odciągnie uwagę i presję od debiutantów. Za to przyciągnie ją od kibiców, którzy wyczekują, że Polska znów będzie się liczyć jako potęga tej dyscypliny.
Klemens Murańka takiego komfortu nie miał. 30-latek – co też okazało się w tym sezonie letnim – ogłosił, że więcej skakać nie chce. Ogłosił to jako sportowiec niespełniony.
Ostatnią oficjalną próbą przed PŚ 2024/25 będą mistrzostwa Polski na w Zakopanem. Jeżeli 18 i 19 października warunki będą równe, to na Średniej Krokwi poznamy więcej odpowiedzi na główne pytanie dotyczące tej grupy: czy ona ma podstawy, aby sądzić, że znów będzie na świecie konkurencyjna.
Transmisje z MP w Telewizji Polskiej.
1
1749.3
2
1720.2
3
1707.2
4
1680.6
5
1673.1
6
1484.1
7
1458.0
8
1350.9
9
561.6
10
551.6
459.1
454.8
444.1
443.6
433.5
430.1
418.3
418.2
417.7
10
409.4
11
409.1
12
408.7
13
404.1
14
401.1
398.4
16
397.7
17
397.5
394.5
19
392.7
20
389.6
21
389.4
22
387.7
386.4
24
386.2
381.5
26
377.7
374.0
372.6
29
365.0
30
363.6
231.1
228.9
226.0
225.7
225.5
225.3
225.0
218.2
214.6
212.4
212.0
12
211.6
13
211.0
14
210.0
15
209.1
208.5
205.8
18
205.3
19
202.9
20
202.5
21
202.1
22
201.2
23
197.0
196.7
25
196.4
195.0
27
193.6
193.4
193.2
191.5
1
813.4
2
809.3
3
802.5
4
762.1
5
699.9
6
681.3
7
667.2
8
601.6
9
383.9
10
382.6
11
382.3
12
380.8
1
543.5
2
539.5
3
535.4
4
507.2
5
471.2
6
453.5
7
445.8
8
412.2
9
383.9
10
382.6
11
382.3
12
380.8
13
178.5
14
163.0
15
153.6
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.