| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Jeżeli taki trener widzi twój potencjał i dostrzega twoje umiejętności, może to dodać skrzydeł. Zawsze będę go pamiętał jako świetnego trenera i wspaniałego człowieka – przyznał w rozmowie z TVPSPORT.PL Adam Radwański, który jako nastolatek debiutował u Franciszka Smudy w Widzewie.
Adam Radwański jako dziewiętnastolatek grał regularnie w trzecioligowym wtedy Widzewie. To właśnie wtedy miał styczność z trenerem Franciszkiem Smudą, który objął drużynę chcącą wrócić w kilka sezonów na najwyższy poziom. Jak się okazuje, już na samym początku pracy doświadczonego szkoleniowca w klubie, piłkarz mu podpadł. Dostał bowiem czerwoną kartkę w meczu z Victorią Sulejówek. Były selekcjoner żywiołowo zareagował.
– Od razu przychodzi mi na myśl nasze pierwsze spotkanie. Było to po naszym meczu w Trzeciej Lidze, po którym zwolniono trenera Cecherza. Dostałem wtedy dwie żółte kartki. Gdy przyszedł trener Smuda, powiedział: słyszałem, że jakiś młody dostał dwie żółte kartki za gadanie – za takie coś nie ma prawa siedzieć w tej szatni – wspomniał Radwański w rozmowie z TVPSPORT.PL.
19-letni wówczas piłkarz został natychmiast zaproszony na rozmowę przez byłego selekcjonera polskiej kadry, której trochę się bał. Jak się później okazało, niesłusznie. – Wziął mnie na rozmowę... Poznał mnie i zobaczył, jaki jestem. Od tamtej pory już uważałem, żeby nie dyskutować z sędziami – zdradził piłkarz grający obecnie w Zagłębiu Lubin.
Radwański dodał również, że był pod wrażeniem pracy ze Smudą, ale również tego, jakim szacunkiem cieszył się szkoleniowiec w drużynie. – Wcześniej słyszałem o trenerze Smudzie tylko w telewizji. A tutaj nagle on przychodzi do szatni i mnie trenuje. Cała szatnia czuła do niego bardzo duży szacunek i do tego, co mówił. Bardzo się cieszę, że miałem z nim przyjemność pracować – podkreślił 26-latek.
Piłkarz wyznał, że Smuda go motywował, a publiczne pochwały z jego strony traktował jako wyjątkową nobilitację. – Jeżeli taki trener widzi twój potencjał i dostrzega twoje umiejętności, może to dodać skrzydeł. Słysząc to, że w trakcie konferencji mnie chwalił, dostawałem "kopa" do dalszej pracy – powiedział w naszej rozmowie. – Trener Smuda lubił mnie jako zawodnika i jako człowieka, cenił mój charakter i moje umiejętności – podkreślił
Franciszek Smuda zmarł 18 sierpnia 2024 roku w Krakowie po poważnej chorobie. – Gdy usłyszałem tę smutną wiadomość, wspomnienia wróciły – z szatni, z boiska, wszystkie anegdoty. Zawsze będę go pamiętał jako świetnego trenera i wspaniałego człowieka – przyznał Radwański.
CZYTAJ WIĘCEJ: Adam Radwański: dużo osób myślało, że będę się błąkał po trzecich ligach