We wtorek Michał Probierz ogłosi powołania do reprezentacji Polski na wyjazdowy mecz z Portugalią i domowe spotkanie z reprezentacją Szkocji. Tuż przed podjęciem ostatecznych decyzji rozmawialiśmy z selekcjonerem naszej kadry.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Przy okazji poprzednich powołań nie brakło niespodzianek. Teraz będzie podobnie?
Michał Probierz: – Nie określałbym tamtych powołań mianem niespodzianki, a poszukiwaniem dróg rozwoju zawodników i drużyny. Chcę wydobyć potencjał, który ci zawodnicy mają. Żałuję, że Maxi Oyedele ma kontuzję i będzie musiał przejść zabieg. Znam go z młodzieżówki i wiem, że ma bardzo duży potencjał. Z urazem niestety zmaga się też Michael Ameyaw, a szkoda, bo zawodnicy z naszej ligi muszą potwierdzać pokładane w nich nadzieje.
– Po pierwszym meczu Maxi zebrał krytyczne opinie, choć go broniłeś. W meczu z Chorwacją wszedł z ławki i już wyglądał znacznie lepiej. Szybko okrzepł.
– Wiadomo, że musi jeszcze okrzepnąć na seniorskim poziomie, a to można zrobić tylko z takimi rywalami. Tylko tu może zobaczyć, jak to naprawdę funkcjonuje. Chcę stawiać na młodych, ale oni muszą udowadniać, że warto. Tak robi choćby Kacper Urbański. Podobnie jest w przypadku Nikoli Zalewskiego. Widzę potencjał u kilku zawodników, którzy mają problem z miejscem w klubie, ale trudno byśmy rezygnowali z Kuby Modera czy Kuby Kiwiora. Bardzo się cieszę, że Kuba Moder zaczyna wreszcie znów dostawać szanse, a teraz wszedł też na końcówkę meczu Premier League,
– Jak Maxi znosił tę krytykę, która dotknęła go po meczu z Portugalią?
– Piłkarze i trenerzy muszą umieć z tym żyć i nad tym nie ma się co rozczulać. Takie są dziś czasy, że każdy może skrytykować i ocenić. Tym bardziej piłkarze muszą umieć żyć z tą całą otoczką. A najlepiej zupełnie się od tego odciąć i wiedzieć, że najważniejszą oceną jest ta dokonana przez trenera. I to, co dany zawodnik pokazuje w drużynie.
– Paweł Dawidowicz nie zagrał od poprzedniego zgrupowania z powrotu z powodu urazu. Nie jest gotowy na listopadowe mecze?
– Nie. To dłuższa kontuzja. Był to dla niego trudny okres, ale to doświadczony piłkarz, który będzie w stanie właściwie ocenić sytuację. I całą otoczkę wokół niego.
– Z Chorwacją zagrał słabszy mecz, przy jednej z bramek popełnił ewidentny błąd. W jego przypadku też pojawiła się mocna krytyka, a nawet głosy, że symulował uraz, by zejść z boiska. Rozmawiałeś z nim na ten temat po zgrupowaniu?
– On na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że każdy piłkarz ma takie momenty i musi umieć z tego wyjść.
– Przy poprzednich zgrupowaniach za niespodzianki uznano powołania dla Oyedele, Ameyaw i Skrzypczaka. Teraz cała trójka jest kontuzjowana.
– Ameyaw ma raczej drobny uraz i przed wysłaniem powołań będziemy wiedzieć więcej. Zobaczymy, jak potoczy się sytuacja.
– Pojawi się kolejny debiutant? Wiadomo, że przyglądasz się młodzieżówce, która awansowała do mistrzostw Europy.
– Zobaczymy, jakie będą informacje na temat poszczególnych zawodników. Jesteśmy w trakcie zbierania informacji na temat urazów, analizujemy ostatnie występy. We wtorek podejmiemy decyzje co do powołań. Jesteśmy w kontakcie z Adamem Majewskim. Do tej pory kadra U21 walczyła o awans, teraz nie ma przed sobą ważnego meczu, więc zobaczymy, czy ktoś dojdzie z tamtej grupy.
– W meczu z Chorwacją mogła się podobać współpraca Piotra Zielińskiego i Nicoli Zalewskiego. Pozytywnie napawa też ich sytuacja w klubie. Piotrek konsekwentnie wyrabia sobie pozycje w bardzo silnym kadrowo Interze. A Nicola, po pewnych zawirowaniach, teraz coraz częściej gra w podstawowym składzie. Mimo że z kibicami Romy ma nieco pod górkę.
– Bardzo się cieszę, że po reprezentacji wrócił do składu mimo tych wszystkich perturbacji. Wierzę, że potrafi bardzo dobrze grać i liczę, że wkrótce kibice Romy spojrzą na niego łaskawszym okiem. Ale to już kwestia klubu. Piotrek to jest zawodnik, który potrafi grać rewelacyjnie. Inter gra podobnym ustawieniem jak my w reprezentacji, a Piotrek czuje się w tym ustawieniu bardzo dobrze.
– Mecz z Chorwacją był najlepszym spotkaniem za twojej kadencji czy bardziej cenisz sobie remis z Walią w finale baraży o Euro 2024?
– Z Walią to był zupełnie inny ciężar gatunkowy, bo graliśmy o awans. A Chorwacja? Jakbyśmy z tego meczu wycięli sześć minut, to byśmy zupełnie inaczej rozmawiali. Coś kosztem czegoś. Na pewno zagraliśmy dobrze w ofensywie, ale nie jestem zadowolony choćby z kwadransa, w którym graliśmy w przewadze. Stworzyliśmy w tym okresie tylko jedną sytuację, po stałym fragmencie gry. Sprawę nieco skomplikowała nam kontuzja Piotrka Zielińskiego, który musiał zejść z boiska. W efekcie w dwóch, trzech sytuacjach zabrakło dokładniejszego dogrania piłki i tego okresu meczu najbardziej żałuje.
– Jak trzeba zagrać z Portugalią, żeby ten mecz wyglądał trochę lepiej niż ten w Warszawie?
– To nie do końca jest tak, że my w tym meczu nie mieliśmy swoich sytuacji.
– No tak, ale różnica była widoczna gołym okiem.
– Brała się głównie z indywidualności. Sam Leao zrobił dwie, trzy bardzo groźne akcje. A brało się to stąd, że bardzo wysoko atakowaliśmy. Na pewno mecz w Porto będzie mieć nieco inny obraz i też trzeba zdawać sobie sprawę, że Portugalczycy będą chcieli tym razem zagrać dużo bardziej ofensywnie.
– Masz już pomysł jak zastąpić Pawła Dawidowicza? Ostatnio grał we wszystkich meczach.
– Jest grupa piłkarzy, która powoli zdobywa coraz mocniejsze miejsce. Sebastian Walukiewicz nie jest w kadrze nową twarzą, ale teraz robi dobre wrażenie. Kamil Piątkowski też zaczął lepiej grać. Patrzymy na tych zawodników, oceniamy, obserwujemy i zobaczymy, co będzie. Uważam, że duży postęp zrobił też ostatnio Janek Bednarek. Staramy się pomagać tym zawodnikom pod kątem taktycznym, a oni wyciągają wnioski i to jest dla mnie najważniejsze. Musimy też lepiej wykorzystać Roberta, który jest w bardzo dobrej formie. Oby dostawał więcej dobrych piłek.
– Kontuzji doznał także Matthew Cash, ale on ostatnio nie dostawał powołań. Teraz znów go zabraknie?
– Sporo mówiło się o tym, że nie powołałem go na poprzednie zgrupowanie. A on przed ogłoszeniem kadry od miesiąca nie zagrał meczu. Zaczął grać dopiero po wysłaniu powołań.
– A jak będzie teraz?
– Zobaczymy, jakie będą diagnozy. Jesteśmy w kontakcie. Nie wiemy jeszcze, jak poważny jest to uraz.
– Jesteś już bliżej wyboru bramkarza numer jeden?
– Nie. Na pewno na szybko nie dokonam wyboru. Chcemy ich budować, by byli potem do dyspozycji. To jest ważne. Na dziś jest między nimi bardzo fajna rywalizacja, a w sporcie to tylko pomaga. I równocześnie musimy sobie zdawać sprawę, że należy ich obu odpowiednio przygotować. Czasami się dziwię, bo słyszę, że w naszej kadrze nie ma stabilizacji. A to nie jest prawda, bo 15-16 zawodników, gdy tylko są zdrowi, regularnie przyjeżdża na zgrupowanie. Do nich szukamy uzupełnień i teraz jest na to dobry moment. Trzeba pamiętać też o tym, że w kadrze nie da się dziś przygotować na to, co będzie za pół roku. Bo za sześć miesięcy mogą być zupełnie inni zawodnicy.
– Już w grudniu losowanie grup kwalifikacyjnych do mistrzostw świata. Masz jakieś oczekiwania?
– Nawet o tym jeszcze nie myślę. Teraz moją uwagę absorbują mecze z Portugalią i Szkocją. Obserwujemy sporo meczów. W tej kolejce byłem na meczach Puszczy Niepołomice z Lechem Poznań i Górnik Zabrze kontra Jagiellonia Białystok. Ciągle szukamy zawodników, którzy mogliby naszej drużynie pomóc.
– Kolejkę kończyliśmy w poniedziałek, choćby meczem GKS z Koroną Kielce. Na boisku od pierwszej minuty szesnastu Polaków. To pewnie cieszy selekcjonera.
– Na pewno. W GKS jest choćby Mateusz Kowalczyk, którego chciałem zobaczyć na zgrupowaniu na tle lepszych zawodników. W Warszawie w starciu z Legią przez pierwsze 35 minut grał naprawdę dobrze.
– Dotknąłeś go na zgrupowaniu. To jest zawodnik, który ciągle może liczyć na powołanie? Czy usłyszał na przykład od ciebie, nad czym musi popracować i dajesz mu teraz trochę czasu?
– Oni wiedzą, nad czym mają pracować. Jak jest możliwość kogoś dotknąć, to go bierzemy i sprawdzamy. Mamy dziś na to najlepszy okres. Gdy ruszą kwalifikacje będzie o to dużo trudniej. Trzeba też pamiętać, że my tych meczów towarzyskich nie mamy, a dziś mierzymy się z naprawdę silnymi rywalami. I to jest dobre dla tej reprezentacji.
– A nie boisz się, że takiemu chłopakowi powołanie zawróci w głowie? Nie mówię konkretnie o nim...
– Nie. Czasy już się zmieniły. My tym piłkarzom powinniśmy dawać zdecydowanie więcej pewności siebie. Namawiać, by wychodzili z cienia. By jechali na Zachód pewni siebie, a nie stłamszeni.
– Marcin Brosz, który też świetnie zna zawodników z młodzieżówki, też przekonuje, że oni są już gotowi.
– Obserwujemy szeroką grupę młodych zawodników i wielu z nich już rywalizuje na wysokim poziomie. Jest w tym gronie grupa piłkarzy, która wyjechała na Zachód dosyć wcześnie. A jest też przykład Maxiego, który pokazuje, że czasem warto zrobić krok wstecz, wrócić do Ekstraklasy, by dostać się do kadry. Bardzo żałuję, że podobnego kroku nie zrobił Patryk Peda. Mógł wrócić do polskiej ligi, a teraz siedzi na ławce w Palermo.
– Utknął na ławce w Serie B.
– W młodzieżówce się wyróżnia, ale szkoda, że tak to się na razie potoczyło. W gronie obserwowanych zawodników jest też Ariel Mosór, który w meczu kadry U-21 z Niemcami doznał kontuzji. A i mamy też przykład Miłosza Matysika, który nie gra na Cyprze. Takie przykłady można niestety mnożyć.
– Kilka razy uszczypnął cię ostatnio Zbigniew Boniek.
– Mowa o wybitnym piłkarzu, działaczu i trenerze. Szanuję go, ale nie uważam, byśmy mieli dyskutować na łamach mediów. Od momentu odejścia z PZPN Jakuba Kwiatkowskiego nasze relacje się zmieniły i dziś nie mamy kontaktu.
– Przed wami nietypowe zgrupowanie, bo spotykacie się w Portugalii na cztery dni przed meczem. Skąd taka decyzja?
– Odpowiedź jest prosta, ale nie chciałbym, aby było to odbierane w formie narzekania. Na dziś sytuacja jest taka, że w Polsce nie mamy gdzie trenować. Podczas ostatnich zgrupowań dojeżdżaliśmy prawie godzinę do ośrodka treningowego Legii. W tych warunkach pogodowych byłoby to bardzo uciążliwe i mogłoby skutkować przeziębieniami. Szkoda, że przez tyle lat w naszym kraju nie dało się zbudować centrum treningowego dla reprezentacji. Mam nadzieję, że plan Cezarego Kuleszy wejdzie w życie. Budowa centrum treningowego to kluczowa sprawa w kwestii rozwoju nie tylko pierwszej reprezentacji, ale też drużyn młodzieżowych. Dlatego więc postanowiliśmy, że zgrupowanie rozpocznie się w Portugalii. Do kraju wrócimy dopiero po meczu w Porto i będziemy kontynuować przygotowania do meczu ze Szkocją na Stadionie Narodowym.
– Podejrzewam, że chcecie też głośno zwrócić uwagę na ten problem. Bo to jednak wstyd, że reprezentacja w listopadzie nie ma gdzie trenować.
– Dla mnie najważniejsze są sprawy szkoleniowe, więc nie odbierałbym tego w tych kategoriach, choć jest to jakiś niuans. Prosty przykład. Wiadomo, że Roberto Martinez rozmawiał z naszą federacją. W pierwszej kolejności zadał pytanie o warunki treningowe, więc szybko się odbił od tematu. Cieszę się, że wkrótce zmierzymy się po raz drugi, bo bardzo go cenię.
– Wymienialiście uprzejmości, a w Porto fajnie byłoby się odegrać. Zbliża się gala PZPN, podczas której upamiętniony zostanie brązowy medal reprezentacji Polski z mundialu 1974. Którego z tamtych zawodników wziąłbyś do swojej reprezentacji?
– Ja nie bardzo pamiętam tamtą drużynę, ale mam jedno nazwisko w głowie. Wziąłbym Władka Żmudę, który wtedy dopiero wchodził do drużyny, ale od razu wyrósł na prawdziwą ostoję naszej defensywy. Takiego zawodnika nam dziś brakuje.
– Ciągle żałujemy trochę, że Robert Lewandowski nie dostał Złotej Piłki w roku 2020. Uda się w 2025?
– Jest w wyśmienitej formie. Widać, że idealnie pasuje do niego stylu preferowany dzisiaj przez Barcelonę. Ma wokół siebie świetnych zawodników. Miejmy nadzieję, że reprezentacja tez mu pomoże i będzie tu regularnie strzelać bramki. Aby tak się działo, musimy się rozwijać jako cały zespół.
– A więc Złota Piłka 2025 dla Lewego?
– Wierzę w to. Dziś wygasły już wielkie nazwiska – Messi i Ronaldo. Złota Piłka byłaby niesamowitym zwieńczeniem kariery Roberta. W oficjalnych meczach strzelił więcej goli niż wielu zawodników choćby podczas treningów.