Antoni Kozubal to jeden z piłkarskich bohaterów ostatnich tygodni w Polsce i właśnie przebywa na pierwszym w karierze zgrupowaniu kadry. Dlaczego bus z Rzeszowa do Krosna miał wpływ na jego karierę? Co mówił o nim Franciszek Smuda? Czy wolał grać w Lechu Poznań niż w Manchesterze United? Z kim stworzył zgrany duet w kadrze U19? Oto jego historia.
18 sierpnia 2004 roku to szczególna data dla polskiego sportu. To właśnie wtedy Otylia Jędrzejczak zdobyła pierwszy w historii kraju złoty medal igrzysk olimpijskich w pływaniu, w wyścigu na 200 metrów stylem motylkowym. Również tego dnia piłkarska reprezentacja Polski rozgrywała mecz towarzyski z Danią w Poznaniu, który przegrała aż 1:5. Jedynego gola dla biało-czerwonych strzelił Maciej Żurawski i było to 1100. trafienie w historii drużyny narodowej.
Tego samego dnia, w Krośnie, urodził się chłopak, o którym w ostatnich tygodniach trudno było nie usłyszeć, śledząc piłkarskie rozgrywki w kraju. Antoni Kozubal to jeden z głównych bohaterów Lecha Poznań, czyli aktualnego lidera PKO BP Ekstraklasy. Jego powołania do pierwszej kadry niektórzy domagali się już dwa miesiące temu. Dlatego obecność tego nazwiska na liście zawodników w listopadzie mało kogo zdziwiła.
Zanim Kozubal dostał powołanie do kadry, musiał przejść wiele dróg. Jedną z pierwszych, które miały wpływ na jego karierę piłkarską okazała się jednak trasa z... Rzeszowa do Krosna. Kilkuletni wówczas chłopiec wraz z rodziną jechał tym samym autobusem, co Grzegorz Raus, założyciel akademii Beniaminka Profbud Krosno. Jak się okazało, jego późniejszy trener.
– Pierwszy raz go spotkałem w busie, gdy wracałem z Rzeszowa. Beniaminek miał wtedy już dwa-trzy lata. Antek jechał wtedy z mamą i siostrami... Rozmawialiśmy o szkółce i Antek się tym zainteresował – zdradza Raus w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Chłopiec wziął udział w turnieju przy krośnieńskiej akademii, aczkolwiek nie od razu mógł się poświęcić piłce. Uprawiał bowiem od dziecka także inną dyscyplinę, karate. – Potem Antek miał pół roku przerwy. Wiem, że wtedy z rodzicami analizował czy bardziej skupić się na piłce, na karate czy na innych sportach. Wrócił jednak do cyklicznego trenowania u nas, w drużynie trenera Roberta Glenia. Potem w 2010 roku został najlepszym zawodnikiem turnieju, a Kacper Bieszczad – najlepszym bramkarzem – zdradza były trener Kozubala.
Okazało się, że kilkulatek trafił w odpowiednie miejsce, na dobry grunt. W jego drużynie było bowiem wielu ambitnych chłopców. Takich, którzy nie mieli kompleksów w rywalizacji z bardziej renomowanymi wówczas akademiami. – O tamtym roczniku mówiliśmy: waleczne serca. Ciekawą grupę stworzyli. Dotarli do finału turnieju Deichmanna, gdzie główną nagrodą był wyjazd do Barcelony, ale przegrali z Widzewem Łódź prowadzonym przez trenera Chałaśkiewicza. Grali w koszulkach... reprezentacji Polski – wspomina Raus.
Z kolei jako dziewięciolatek, Kozubal został dostrzeżony przez... samego Franciszka Smudę. – W 2013 roku turnieju Profbud Cup na trybunach był obecny trener Franciszek Smuda. Powiedział wtedy, że "ten blondynek ma coś w sobie i coś z niego będzie" – przyznaje założyciel akademii Beniaminka Profbud Krosno.
– Od 2014 roku byłem trenerem drużyny z Antkiem w składzie i prowadziłem ją przez dwa sezony. Graliśmy w turniejach jak równy z równym z Lechem, Legią i Zagłębiem. Pokazaliśmy się w Polsce. A Antek i jego koledzy dostawali zaproszenia z większych akademii. Wszyscy się uzupełniali, co budowało indywidualności w drużynie – dodaje nasz rozmówca.
Kozubal występował w różnych młodzieżowych turniejach, gdzie przyciągał skautów z czołowych polskich klubów i akademii. Jak zdradza Grzegorz Raus, piłkarz był testowany przez cztery kluby: Lecha Poznań, Legię Warszawa, Wisłę Kraków oraz Zagłębie Lubin.
Na jednym z turniejów zwrócił uwagę pewnego rudowłosego skauta, znanego dobrze w środowisku piłkarskim. Mowa o Joergu Bittnerze, związanym od lat z Bayerem Leverkusen. Kozubal znalazł się w jego notesie. – Dyrektor skautingu Bayeru Leverkusen Joerg Bittner i Andrzej Buncol siedzieli na trybunach Profbud Cup. Po turnieju powiedzieli mi, że z Lecha ani Zagłębia nikogo nie zanotowali, ale dostrzegli Antka, choć zajęliśmy wtedy jedno z ostatnich miejsc – przyznaje założyciel Beniaminka Profbud Krosno.
Do Leverkusen Kozubal ostatecznie nie trafił. Mógł jednak z bliska się przyjrzeć akademii innego wielkiego klubu. Trafił na testy do Manchesteru United. – Antek dostał zaproszenie od Manchesteru od skauta Radosława Kucharskiego i był pierwszym zawodnikiem z pola, który trafił z Polski na testy do tego klubu – podkreśla Raus.
Jak twierdzi nasz rozmówce, młodego piłkarza o bardzo spokojnym usposobieniu nie przytłoczyła jednak wielka marka. Trenował w drużynie, której opiekunem był słynny Peter Schmeichel. Spotkał też kilka znanych nazwisk, aczkolwiek... nie zależało mu na pamiątkowych zdjęciach. – Widział na stołówce Pogbę i Mourinho. Powiedział jednak: nie będę podchodził i robił sobie zdjęć, bo spalę mosty. Nigdy nie chciał nic robić na pokaz. I do dzisiaj to ma – mówi były trener 20-latka.
– Pytałem go czy chciałby zostać w Manchesterze. Odpowiedział mi: trenerze, ja jestem zakochany w Lechu Poznań i tam chciałbym pójść. A potem odmówił wszystkim: Legii, Zagłębiu Lubin i Wiśle Kraków. Po Profbud Cupie odwiedził nas trener Karol Bartkowiak. I było już jasne, gdzie trafi za kilka miesięcy – dodaje nasz rozmówca.
Już jakiś czas temu media społecznościowe obiegł zapis z zeszytu dziewięcioletniego Kozubala. "Szczytem moich marzeń jest gra w Lechu Poznań" – pisał. I nigdy swoich marzeń się nie wypierał. Dowodem tego jest pewna sytuacja. – Antek na jednym z turniejów Profbud Cup strzelił gola Lechowi, ale się nie cieszył, bo wiedział, że chciałby tam pójść – mówi Raus.
Koniec końców, Kozubal wylądował w Lechu, gdzie gra do dziś. Choć po drodze był wypożyczany do Górnika Polkowice i GKS-u Katowice. Oba te miejsca również go ukształtowały go piłkarza i człowieka... Ale o tym za chwilę.
Piłkarskie kariery to nie tylko umiejętności i sukcesy sportowe, ale także charakter. Co najbardziej cechowało osobowość Kozubala, gdy zaczynał przygodę z piłką? – Wiedział, czego chce. Niedużo mówił, ale i tak był cichym liderem. Swoją postawą na boisku podnosił standardy nie tylko swoje, lecz również osób wokół niego – podkreśla Raus.
– Pamiętam jak kiedyś Antek złamał rękę. Martwiliśmy się bardzo o niego, gdy wrócił na boisko po kilkumiesięcznej przerwie. A on od razu dwa gole strzelił, był najlepszy. Upadł dwa razy, ale szybko się otrzepał i wstał. Pomyślałem sobie: jaką ten chłopak ma mentalność – dodaje nasz rozmówca.
Szybko także się okazało, że Kozubal jest człowiekiem bardzo analitycznym. Typem obserwatora. I udowadniał to na boisku i poza nim. – Antek już wtedy widział więcej niż ja jako trener. Nie bałem się jego spojrzenia, bo widział więcej niż my. Nigdy wcześniej ani później nie widziałem zawodnika, który tak analizował przestrzeń boiska. Wyprzedzał innych swoim widzeniem gry – wspomina były trener 20-latka.
Poza tym, zawsze był zorganizowany. – Antek lubił mieć wszystko dobrze przygotowane. Na przykład, gdy grał w Akademii Lecha i przyjeżdżał do nas w przerwach – już miesiąc wcześniej dzwonił czy wtedy obiekt w Krośnie będzie wolny. Raz było tak, że mieliśmy tylko małe bramki, ale on powiedział, że on chce trenować. I sam pomagał rozkręcać bramki razem z Aleksem Gazdą, który także trenował w Akademii Lecha. Czasami o szóstej rano wstawali i przyjeżdżali do nas – przyznaje założyciel Beniaminka Profbud Krosno.
Jedną z cech charakteru Kozubala jest także ciekawość różnych aspektów sportowych. Dlatego już jako nastolatek myślał o... zrobieniu licencji trenerskiej. – Antek kiedyś zadzwonił i pytał czy trzeba mieć maturę do uprawnień trenerskich. Powiedział, że chciałby to sprawdzić i mógłby już zacząć robić kursy. Może kiedyś zostanie trenerem... – kwituje Raus.
Trzynastoletni Antoni Kozubal opuścił rodzinne strony i zawitał do Akademii Piłkarskiej Lecha Poznań. Mógł jednak liczyć na wsparcie rodziny. Jego rodzice przyjeżdżali bowiem w każdy weekend, gdy jego mecz był rozgrywany we Wronkach.
– Zwróciło moją uwagę to, że rodzice byli na każdym meczu Antka we Wronkach. Ta odległość z Krosna przecież jest ogromna. Na zmianę jednak mama albo tata przyjeżdżali, żeby go wspierać. Rodzice starali się o częsty kontakt, co mu pomogło. Antek miał poczucie tego, że są z nim. Mogliby mieć inne zajęcia w weekend. A oni czuli frajdę z tego, że byli z Antkiem – zdradza Rafał Ulatowski, ówczesny szef szkolenia AP Lecha, który z Kozubalem pracował także w rezerwach.
– Technika, taktyka i rozumienie gry zawsze było u niego na topowym poziomie – podkreśla nasz rozmówca, dodając także, że piłkarz obecnie nadawałby się do ekipy, która przed ponad dekadą zdominowała europejską piłkę.
– To zawodnik, który pasowałby do środka... Barcelony Pepa Guardioli, obok Xaviego i Iniesty. Bo tak samo rozumie grę i ma podobne warunki fizyczne jak ta dwójka. Nie mówię oczywiście, że już teraz byłby lepszy niż Busquets. Po prostu uważam, że poradziłby sobie w takim środowisku. Dla niego im szybsza gra w środku, tym bardziej mu odpowiada – przyznaje Ulatowski.
Nasz rozmówca przyznaje, że Kozubal nigdy nie miał problemów także z pogodzeniem gry w piłkę z nauką. – Antek jest przykładem na to, że kto w Lechu dobrze się uczy, ten jest dobrym piłkarzem. Był wzorowym uczniem. Może nie wkuwał po nocach, ale nie miał żadnych kłopotów. Dostawaliśmy listę zawodników z problemami, którzy mieli niską frekwencję albo gorsze oceny – Antka nigdy na nich nie było – zapewnia.
To właśnie w drużynie prowadzonej przez trenera Ulatowskiego Kozubal debiutował w dorosłej piłce. Miało to miejsce w listopadzie 2020 roku, gdy zawodnik był trzy miesiące po szesnastych urodzinach. – Graliśmy w Kaliszu, był chłodny listopadowy wieczór i po trzynastu minutach przegrywaliśmy 0:2. Potem już jednak nie straciliśmy gola i Antek wszedł po osiemdziesiątej minucie – wspomina tamten mecz komentator i ekspert TVP Sport.
Cztery lata później Kozubal i Ulatowski po latach mieli styczność w 1. Lidze. Pierwszy był płkarzem GKS-u Katowice, a drugi – trenerem Resovii. – Pamiętam, jak z GKS-em Katowice przyjechał na mecz z Resovią. I strzelił nam jednego z pierwszych goli w dorosłej piłce. Miał obok siebie Oskara Repkę, który ma 1,90 metra wzrostu i wyglądał jak jego "bodyguard". Ale wyróżniał się w grze, a większość piłek przechodziła przez niego – opowiada trener.
W wieku siedemnastu lat Kozubala czekał piłkarski "chrzest bojowy". Został bowiem wypożyczony do Górnika Polkowice, który walczył o utrzymanie w 1. Lidze. 27 lutego 2022 roku zagrał w pierwszym meczu ligowym w barwach drużyny, od razu w pierwszym składzie. I swoją pozycję utrzymał do końca rozgrywek. – Wszedł do "starszej" szatni, ale nie było u niego problemów z aklimatyzacją. Był cichy, ale zawsze uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony – mówi Adrian Purzycki, wówczas grający w ekipie z Dolnego Śląska (obecnie piłkarz Odry Opole).
Nastolatek został rzucony na głęboką wodę, do klubu w trudnej sytuacji. Okazało się jednak, że szybko się w niej odnalazł. – W drugiej części sezonu, gdy Antek do nas przyszedł, graliśmy futbol bardziej bezpośredni. Dla siedemnastolatka, który przyszedł do klubu bijącego się o utrzymanie, na pewno to nie było łatwe. Ale takie momenty mogą kształtować zawodnika – przyznaje były kolega Kozubala z Górnika.
Zdaniem naszego rozmówcy, pierwszoligowe realia nie zawsze są przyjazne dla młodego zawodnika. Kozubal jednak potrafił im sprostać. – Antek był postawiony w takich sytuacjach, że musiał radzić sobie, gdy drużyna często nie miała piłki. Wszyscy wiedzieliśmy, że z piłką gra bardzo dobrze – teraz to pokazuje w Lechu, ale w Górniku i potem w GKS-ie musiał nauczyć się czegoś nowego – twierdzi Purzycki.
– W Pierwszej Lidze nie da się uniknąć walki i boiskowego "chamstwa". Myślę, że to także pomogło Antkowi zdobyć doświadczenie – dodaje.
Purzycki podkreśla jednak, że po siedemnastoletnim wtedy piłkarzu nie było widać młodego wieku. Wręcz przeciwnie, charakteryzowała go dojrzałość. – Chociaż był młodzieżowcem, nie odczuwałem tego. W takim wieku większość piłkarzy jest niedojrzała, ma wahania formy. U niego czegoś takiego nie było. Był wyjątkowo dojrzały jak na swój wiek – zdradza piłkarz Odry.
Były partner Kozubala ze środkowej strefy dodaje także, że młodego piłkarza zawsze wspierali bliscy, którzy śledzili jego poczynania w dolnośląskim klubie. – Antek zawsze mógł liczyć na wsparcie najbliższych. Nawet w Polkowicach często jeździli za nim, wspierali go. Myślę, że to był dodatkowy pozytywny bodziec – opowiada były zawodnik Górnika.
Piłkarz występujący w Odrze dobrze wspomina wspólną grę oraz dzielenie szatni z zawodnikiem, który otrzymał pierwsze powołanie do dorosłej reprezentacji Polski. – Zawsze skupiał się na pracy, był bardzo profesjonalny. I myślę, że nasza współpraca na boisku dobrze wyglądała – podsumowuje czas w Górniku nasz rozmówca.
W międzyczasie Kozubal występował w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Przeszedł drogę od U15 do U21. Piłkarzem, z którym często nastolatek dzielił pokój na zgrupowaniach był Miłosz Brzozowski (obecnie wypożyczony z Hansy Rostock do Wisły Płock). Pierwszy raz spotkali się na zgrupowaniu kadry U16, a w ubiegłym roku obaj brali udział w mistrzostwach Europy U19.
– Antek to fajny kolega, często byliśmy razem w pokoju. Był typową "szóstką", mózgiem drużyny. Inteligentny i pewny siebie, ale również skromny – przyznaje Brzozowski.
Chociaż Kozubal w kadrach młodzieżowych był spokojny, to jednak nie wycofany. – Kiedy trzeba było być poważnym, Antek był poważny. Ale umiał też się wyluzować. Czasami był trochę spokojny, jednak nie był skryty ani zamknięty – zdradza jego były kolega z kadry.
– Zawsze z Antkiem wymyślaliśmy różne żarty na kadrze. Kiedy już było dwa lata temu, więc ich nie pamiętam! Ale były to raczej żarty sytuacyjne, żeby czasami podkręcić atmosferę – mówi piłkarz Wisły Płock.
Brzozowski bardzo ceni umiejętności Kozubala. – Antek wykorzystywał swoją inteligencję na boisku. Był łącznikiem obrony i ataku, potrafił kiedy się obrócić i kiedy uspokoić grę. Na ogół był spokojny – ale kiedy trzeba było podostrzyć, umiał to zrobić – przyznaje Brzozowski.
Jak przyznaje nasz rozmówca, piłkarz Lecha doskonale się dogadywał na boisku w drużynie narodowej z innym niedawnym debiutantem dorosłej kadry, Maxim Oyedele z Legii Warszawa. – Antek i Maxi tworzyli zgrany duet. Maxi był może bardziej ofensywny niż Antek, a Antek fajnie rozgrywał piłkę od tyłu. Dobrze się uzupełniali – mówi Brzozowski.
Na mistrzostwa Europy U19 Kozubal pojechał jako piłkarz GKS-u Katowice, do którego był wypożyczony z Lecha Poznań. Jego początki w pierwszoligowej wówczas drużynie nie były łatwe.
– Jego wejście do GKS-u nie było takie łatwe, ale często tak jest u młodych ludzi. Niekiedy wymaga to różnych uwarunkowań. Prawda jest też taka, że niektóre założenia w GKS-ie mogły być dla niego nowe. Dlatego bardzo dużo chciałem mu wytłumaczyć po to, żeby czuł się pewniej na boisku. Gdy do nas przychodził, był młodszy i szczuplejszy! Dlatego trzeba było na niego trochę poczekać. Ale Antek wytrzymywał ciśnienie, był pilny i pracowity. Bardzo dużo zyskał, bo już w kolejnym sezonie jego kariera nabrała przyspieszenia – mówi Rafał Górak, trener GKS-u.
W drugim sezonie w GKS-ie Kozubal strzelił pięć goli i zaliczył dziesięć asyst w 33 meczach. Co sprawiło, że piłkarz tak się rozwinął? – Może ma szczupłą posturę i twarz aniołka, ale nigdy nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Bardzo mi imponowało u niego, że nigdy nie odpuszczał na treningach, nie odstawiał nogi i pokazywał twardy charakter – przyznaje nasz rozmówca.
– Bardzo wnikliwie obserwowałem jego zachowania w szatni. Na przykład, jak radzi sobie z zawodnikami starszymi – w trosce o to, żeby się prawidłowo rozwijał. Gdyby coś było nie tak, musiałbym interweniować, ale w jego przypadku – nie było to konieczne – dodaje.
Były trener Kozubala zwraca uwagę również na pomoc ze strony doświadczonych kolegów w GKS-ie. – Drużyna, w której był, też mu pomagała. Jest u nas dużo doświadczonych zawodników. Przy Adrianie Błądzie, Mateuszu Maku i innych czuł się coraz pewniej. Oni też dawali mu ogromne wsparcie i udostępniali Antkowi coraz ważniejszą rolę w drużynie. Na przykład sami zwrócili mi uwagę, żeby spróbował wykonywać stałe fragmenty gry. Był przez nich jednak traktowany nie jak młodzieżowiec, a jak dorosły zawodnik. Dzięki temu miał ważne znaczenie w naszym awansie do Ekstraklasy – dodaje nasz rozmówca.
– Rola środkowego pomocnika jest kluczowa w spójności gry. Tam zawodnicy rzeczywiście muszą wykazywać się piłkarską inteligencją. Na to składa się czytanie gry, odpowiedzialność za to, jak się ustawiają jego partnerzy z boiska, ale też każde podanie. Trzeba być zawodnikiem nadającym tempo gry. A Antek ma oczy dookoła głowy. I widać, że jest to u niego wrodzone, a nie tylko wyuczone, choć oczywiście jego postawa to także efekt ciężkiej pracy – podkreśla Górak.
Jak podkreśla trener GKS-u, piłkarz nie tylko się rozwinął, ale także nabrał ogłady w dorosłej piłce, co miało przełożenie na udane wejście w kolejny sezonu, już po powrocie z Katowic. – Być może pewność siebie która zdobył z GKS-ie pomogła Antkowi wywalczyć miejsce w pierwszej drużynie Lecha – przewiduje.
Słyszeliśmy od innych osób, że Kozubal bardzo docenia szans spędzony w Katowicach. Co na to jego były trener? – Jeżeli zawodnik po wyjściu z GKS-u mówi, że się rozwinął – to oznacza, że praca z nim była wartościowa. Tu już nie chodzi o same występy, ale też o postępy w rozumieniu gry. Wiele detali wdrożyliśmy w jego grze. Prawda jest taka, że Antek gra na wyjątkowo odpowiedzialnej pozycji, na której rzadko występują młodzieżowcy. Myślę, że Antek zrobił postępy w każdym aspekcie – podsumowuje Górak.
Antoni Kozubal od początku sezonu regularnie pojawia się w pierwszej jedenastce Lecha Poznań. Nie opuścił ani jednego ligowego spotkania PKO BP Ekstraklasy. Jest często jednym z najbardziej aktywnych zawodników na boisku. Chociaż jego praca nie zawsze jest łatwa do dostrzeżenia, ma duży wpływ na postawę drużyny w tym sezonie.
Kozubal jest w czołówce pod względem celności podań w drużynie (84 procent na mecz to piąty wynik w drużynie), a także – stworzonych okazji (pięć – to trzeci wynik w Lechu). Pokaz swoich umiejętności dał w rywalizacji z Legią, gdy strzelił gola i zaliczył asystę, a portal statystyczny SofaScore.com uznał go najlepszym zawodnikiem meczu.
Po meczu ligowym z Pogonią Szczecin (2:0) zapytaliśmy Kozubala o to, kto go najbardziej wspiera na boisku. Wskazał na doświadczonego partnera ze środka pomocy. – Myślę, że piłkarzem, który najbardziej mi pomaga na murawie jest "Muri". Ale wszyscy staramy się sobie pomagać i dawać wskazówki – podkreślił piłkarz Lecha.
Wtedy Kozubal miał za sobą sześć meczów z rzędu w pierwszym składzie poznańskiej drużyny, co nie było tak oczywistą decyzją Nielsa Frederiksena. Zapewnił jednak, że czuł się gotowy na to, żeby grać regularnie. – Czuję się pewnie i swobodnie w drużynie Lecha – stwierdził.
– Powrót do Lecha, który jest w stanie dominować i utrzymywać się dłużej przy piłce, bardzo mu pomógł. Jest to dobre dla niego, bo może pokazać w ten sposób swoją jakość. Jeśli da się mu miejsce i czas – może zrobić wiele – przyznaje Adrian Purzycki.
– Spodziewałem się (występów w Lechu – przyp. red.). Wcześniej w drużynach, które chcą grać w piłkę, lubią grać po ziemi, trzymałem poziom i dawałem to, czego trenerzy ode mnie oczekiwali. Jestem stworzony do takiej gry. Liczyłem, że w Lechu dostanę szansę i ją wykorzystam – powiedział w rozmowie z Szymonem Tomasikiem z portalu Łączy Nas Piłka. I jego cel się spełnił...
Warto wspomnieć jednak o tym, że Kozubal czuje przywiązanie do rodzinnych stron oraz akademii, w której zaczynał karierę. Przez ostatnie lata piłkarz każdą przerwę od gry spędzał w Krośnie i odwiedzał obiekty, na których trenuje Beniaminek.
– To jest po prostu dobry człowiek. Dużo więcej myśli o innych niż o sobie. Pamięta o kolegach i akademii, w której się wychowywał. Zawsze przyjeżdża do nas do Krosna na turnieje wigilijne. – A w naszych turniejach wigilijnych zawsze jest rywalizacja. Gdy wyjdzie rocznik 2004 z Antkiem na czele, 2001 z Karolem Knapem albo 2006 z Krzysiem Kolanką, to nie ma przelewek, oni się napędzają sami. Wpadał też do nas Kamil Piątkowski – opowiada Grzegorz Raus. – Ostatnio Antek dał nam chyba ze sto kart z autografami, dzieci bardzo się cieszyły – dodaje.
Kozubal raczej nikomu nie kojarzy się z wielkimi szaleństwami. Jego były trener zdradza, że jedną z pasji młodego piłkarza są podróże oraz górskie wyprawy. – Antek nie robi głupot, jest mądry nie tylko na boisku, ale też poza nim. Nie pozwala sobie na szaleństwa, w wolnym czasie lubi chodzić po górach, podróżować, zwiedzać – mówi jego były trener.
Piłkarz nie zapomina także o ludziach, którzy pracowali z nim, gdy stawiał pierwsze kroki w karierze. – Kiedyś syn mojego przyjaciela, który kibicuje Lechowi, miał urodziny. Zadzwoniłem do Antka, a ten w trzy sekundy nagrał się na WhatsAppie. Choć wiem, że ma dwadzieścia lat i dużo swoich spraw na głowie – zdradza nasz rozmówca. Trener dodaje także, że w tym sezonie dwukrotnie został zaproszony przez swojego byłego piłkarza na mecze ligowe Lecha.
Inny przykład miał miejsce w ostatnich dniach. Kozubal postanowił swoim dawnym znajomym z Krosna sprezentować rogale świętomarcińskie, czyli tradycyjne łakocie wypiekane w Wielkopolsce na 11 listopada. – Jego tata specjalnie przywiózł rogale mi oraz innym znajomym z Krosna – przyznaje założyciel Beniaminka Profbud Krosno.
Podobne wspomnienie związane z 20-latkiem ma także trener Rafał Ulatowski. – Ostatnio miałem z nim kontakt, gdy chciałem dać prezent kapelanowi Resovii. Ksiądz Robert po meczu z Lechem w Pucharze Polski dostał od niego koszulkę. To świadczy o Antku, że jest otwartym człowiekiem – zapewnia.
Duże znaczenie w charakterze Kozubala ma wychowanie w domu rodzinnym, co zauważa jego były trener. – Antek ma wspaniałą rodzinę, którą mogłem poznać przez te wszystkie lata. Bardzo go wspierają i mają duży wpływ na to, gdzie jest dzisiaj – podkreśla Raus.
– Jestem też dumny, że dziadek Antka pan Janusz Kozubal był moim trenerem, gdy byłem juniorem, a po latach miałem okazję być trenerem Antka – jego wnuka. Pan Janusz z opowieści znajomych był talentem piłkarskim w Krośnie. A jego wnuk... w kraju – dodaje Raus.
5 listopada selekcjoner reprezentacji Polski Michał Probierz ogłosił listę powołań do reprezentacji Polski. Wśród zawodników nie zabrakło 20-latka z Lecha. – Gdy tylko zobaczyłem powołania i zobaczyłem nazwisko Antka, od razu sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem. Powiedziałem mu, że jestem bardzo szczęśliwy. Czekam teraz na jego debiut. Czułem dumę, tak samo jak po powołaniu Bartosza Mrozka i Mateusza Kowalczyka. Mam ogromną satysfakcję, że są zauważani – zdradza Rafał Górak.
– Przypatrując się w tym sezonie Ekstraklasie, nie byłem jakoś przesadnie zdumiony. Przygladajac się także polityce selekcjonera, który cyklicznie powołuje do reprezentacji młodych zawodników – dodaje trener GKS-u.
Także trener Grzegorz Raus nie ukrywa radości z pierwszego powołania Kozubala. – Skakałem ze szczęścia po jego golu z Legią! Tak samo po tym, jak został powołany do kadry. Bardzo dużo mu zawdzięczam i uważam, że jako trener mogłem się od niego dużo nauczyć – przyznaje. – Szkoda, że "Lewego" nie ma na zgrupowaniu, bo Antek chciał zawsze z nim zagrać – dodaje nasz rozmówca.
Również Adrian Purzycki podkreśla, że ucieszył się z szansy byłego kolegi z drużyny, z którym występował jeszcze niedawno w Górniku Polkowice. Choć przyznaje, że nie była to dla niego niespodzianka. – Jego powołanie nie było to dla mnie aż takim zaskoczeniem. Uważam, że Antek nie odstaje od piłkarzy, którzy w przeszłości byli powoływani. Wiedziałem, że gra w pierwszej kadrze to była u niego kwestia czasu. A dalej jest rozwojowy, rozwojowy. Życzę mu, żeby szybko się zadomowił w reprezentacji i może jej pomóc – twierdzi piłkarz Odry Opole.
Z kolei trener Górak przyznaje, że powołanie to dopiero jeden krok do kadry. Wierzy jednak, że jego były zawodnik dostanie szansę od selekcjonera. – Wszyscy młodzi zawodnicy, którzy do reprezentacji trafiają, powinni sobie powtarzać, że to nie jest sufit ani koniec świata, tylko początek czegoś wielkiego. Nawet jeśli ktoś został powołany, a nie zadebiutował albo nie pojechał na kolejne zgrupowanie, nie może się poddawać. W piłce najważniejsza jest cierpliwość i powtarzalność. Ważne, że selekcjoner zauważył, dał szansę. Nawet jeśli Antek teraz nie zagra, nie może spuszczać głowy. Oczywiście, że życzę mu wszystkiego najlepszego, ale za decyzję o jego debiucie będzie odpowiadać sztab kadry – podsumowuje.
Na razie trudno przewidzieć czy Kozubal wystąpi w spotkaniach z Portugalią i Szkocją. Ale jedno jest pewne – na powołanie do dorosłej kadry zasłużył swoją pracą oraz postępami. Nie tylko tymi, które zrobił w trwającym sezonie. Również dzięki rozwojowi w GKS-ie Katowice, wyjściu ze strefy komfortu w Górniku Polkowice, trafieniu przeciwko Lechowi na turnieju młodzieżowym. Kozubal z każdej sytuacji wyciągnął doświadczenia, które już za chwilę doprowadzą go do występu w biało-czerwonej koszulce w dorosłej kadrze. A może i do czegoś więcej?
Transmisja starcia z Portugalią w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, smart TV i hBBTV. Spotkanie będziemy pokazywać także na antenie TVP 1. Kogo będziemy mogli usłyszeć prosto ze stanowiska komentatorskiego? Mecz swoim komentarzem ubarwią Dariusz Szpakowski i Grzegorz Mielcarski. Reporterami będą natomiast Hubert Bugaj i Maja Strzelczyk. Studio przedmeczowe poprowadzi Jacek Kurowski.
Kiedy mecz: 15 listopada (piątek), godzina 20:45
Gdzie oglądać: od 18:15 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV, HbbTV, od 20:25 w TVP 1
Komentatorzy: Dariusz Szpakowski, Grzegorz Mielcarski
Prowadzący studio: Jacek Kurowski
Goście: Jakub Wawrzyniak
Reporterzy: Hubert Bugaj, Maja Strzelczyk
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.