| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Warszawa pożegnała Lucjana Brychczego, który zmarł 2 grudnia. Legenda Legii spoczęła na stołecznych Powązkach.
– Są tacy ludzie, którzy nie muszą stać w świetle reflektorów, epatować bogactwem, samochodami i pałacami. Wielkość zostawiają w cieniu, a wystarcza im małe mieszkanko z widokiem na Pałac Kultury i Nauki. Wszystko zostawiają dla miasta, które ma swój świt i najpiękniejsze sny – to słowa, które padły w trakcie nabożeństwa żałobnego i pożegnania Lucjana Brychczego. Legendarny piłkarz Legii Warszawa zmarł 2 grudnia. W poniedziałek odbyło się ostatnie pożegnanie byłego reprezentanta Polski.
Lucjana Brychczego żegnały tłumy. Już pod katedrą polową Wojska Polskiego zgromadziło się wielu kibiców. W nabożeństwie uczestniczyli Dariusz Mioduski i Marcin Herra, którzy zarządzają Legią. Hołd złożyli też piłkarze wraz z całym sztabem szkoleniowym i trenerem Goncalo Feio. Nie zabrakło także pracowników klub, a także osób związanych z Wojskowymi w przeszłości. W tym gronie znaleźli się dawni szkoleniowcy: Andrzej Strejlau, Jacek Magiera, Aleksandar Vuković czy Jan Urban. Nie zabrakło też graczy, z którymi pracował Brychczy
– Rodzina Brychczych płacze nad stratą taty, dziadka, pradziadka, wujka... Dziś jednak ta rodzina jest niezwykle szeroka, składająca się z kibiców Legii i mieszkańców Warszawy – mówił Stefan Szczepłek, który zabrał głos w imieniu rodziny. – Kiedyś Lucjana miał kryć Wojciech Łazarek. Nie poradził sobie. Jego drużyna straciła gola. Trener go spytał, czemu się nie udało. A on po prostu w przypływie szczerości stwierdził, że "on tak pięknie grał, że nie chciał przeszkadzać" – wspominał.
– Takiej historii nie było i nie będzie – stwierdził Mioduski, który podkreślił, jak wielką rolę Brychczy odegrał w historii Legii. Głos w trakcie nabożeństwa zabierali także prezes PZPN Cezary Kulesza oraz Piotr Borys, sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Brychczy został odznaczony pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Pożegnanie Brychczego było pogrzebem państwowym z asystą wojskową. Przy trumnie legendarnego piłkarza, a także pułkownika Wojska Polskiego czuwali żołnierze. Na cmentarzu Powązkowskim był także kondukt prowadzony przez przedstawicieli armii, a na koniec była też salwa honorowa.
– Mistrz. Maestro. To te słowa padały w kierunku Brychczego ze strony kolegów. Mógł być wielki, a jednak wybierał skromność – mówiono o byłym piłkarzu. – Kiedyś zachwycał na zielonej murawie. Oby teraz czekały go pokazowe mecze na niebiańskich boiskach, wraz z partnerami z zespołu, z którymi spotka się już gdzie indziej – dodawał ksiądz wygłaszający kazanie.
Legendę Legii na Wojskowych Powązkach żegnały tłumy. Na koniec ceremonii odegrano "Sen o Warszawie". Kibice odpalili wówczas race symbolizujące 70 lat spędzonych przez Brychczego w warszawskim klubie. Skandowano także hasło "Nie ma większego, od pana Lucka Brychczego".
Czytaj więcej o Lucjanie Brychczym. Polska wspomina piłkarską legendę:
– Mistrz był tylko jeden. Strzelał tak, że... nawet Fabiański zaczął przeklinać
– Stadion Legii zmieni patrona? Były trener nie ma wątpliwości!
– Warszawiak ze Śląska. Tak wybitnych piłkarzy już nie ma!
– Nieznane oblicze Lucjana Brychczego. "Koniaczek i..."
– Selekcjonerzy wspominają Brychczego. "Największa postać w historii"
Następne