{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Nowa Zelandia drugą zakwalifikowaną drużyną do mistrzostw świata 2026

Nowa Zelandia pokonała Nową Kaledonię 3:0 w finale kwalifikacji do mistrzostw świata 2026 regionu Oceanii. Tym samym Nowozelandczycy zostali drugą, po Japonii, ekipą, która wywalczyła miejsce na turnieju rozgrywanym w USA, Meksyku i Kanadzie. Przez moment pachniało jednak ogromną sensacją, ponieważ po 45 minutach był bezbramkowy remis.
- Były kadrowicz uderza w Probierza. "Nie wiemy, co chcemy grać"
- Ruszyły el. MŚ 2026 w Europie. Sprawdź tabele i terminarz
- Japonia pierwszym finalistą przyszłorocznych MŚ!
Czytaj też:

Dwadzieścia lat od debiutu Roberta Lewandowskiego w seniorskiej piłce! Mecz z Maltą okazją do świętowania?
Powiększenie mundialu, który w 2026 roku będzie liczył 48 drużyn, stało się ogromną szansą dla wielu zespołów, które dotychczas przepadały na etapie kwalifikacji. Pierwsze efekty widzimy już w walce o miejsca w Azji i Afryce, bo o ile jedyna pewna awansu drużyna (Japonia) jest stałym bywalcem mundiali, o tyle wiele innych, potencjalnie debiutujących, zajmuje na kilka kolejek przed końcem miejsca dające bezpośrednią przepustkę lub możliwość walki w barażach/kolejnej rundzie.
Niezwykle istotną zmianę przeprowadzono także w Oceanii. Region, mający wcześniej jedynie pewne miejsce w barażu interkontynentalnym, otrzymał teraz możliwość bezpośredniego awansu.
Pod nieobecność Australii, która od dłuższego czasu rywalizuje w kwalifikacjach azjatyckich, głównym, a w zasadzie jedynym faworytem była Nowa Zelandia. Wielu stwierdziłoby wręcz, że walka o mundial w Oceanii jest po prostu mało interesująca, bo przecież i tak wszyscy wiedzą, kto wygra.
Nowozelandczycy potwierdzili to w półfinale, pokonując 7:0 Fidżi. W finale czekała na nich Nowa Kaledonia (3:0 z Tahiti w walce o awans do decydującego starcia). Jak prezentowały się przedmeczowe szanse? Dość powiedzieć, że bukmacherzy przyjmowali zakłady na zwycięzcę tego meczu chyba tylko dlatego, że wypadało. Nawet San Marino w Europie rzadko bywa aż takim outsiderem, jak Nowa Kaledonia w tym spotkaniu.
Tymczasem po pierwszej połowie... był bezbramkowy remis. Nowa Zelandia przeważała, ale trzech celnych strzałów w 45 minut nie można uznać za drastyczną przewagę. Oczy kibiców lubujących się w sportowych sensacjach otworzyły się szerzej, jednak ich nadzieje zostały rozwiane w ciągu kilku minut pomiędzy 61., a 66. minutą meczu. Gole strzelali Michael Boxall i Kosta Barbarouses, a pod koniec meczu swoją bramkę dorzucił jeszcze Elijah Just. Barbarouses i Just to piłkarze, którzy pojawili się na boisku po przerwie – drużyna potrzebowała świeżości i zawodnicy spełnili swoje zadanie perfekcyjnie.
Nowa Zelandia jest więc drugim, po Japonii, zespołem, który wywalczył awans do mistrzostw świata 2026. Licząc gospodarzy – USA, Meksyk i Kanadę – znamy już pięć ekip, które pokażą nam się w przyszłym roku na najważniejszej piłkarskiej imprezie.
Tymczasem Nowa Kaledonia wcale nie kończy rywalizacji o mundial. Finalista z Oceanii automatycznie trafia bowiem do przyszłorocznego interkontynentalnego barażu z pięcioma innymi drużynami, które poznamy później. Łatwo jednak nie będzie, ponieważ pojawią się tam dwie ekipy z Ameryki Północnej i Środkowej oraz po jednej z Azji, Afryki i Ameryki Południowej – a awansują jedynie dwie.