Trudno sławić piękno brazylijskich plaż, kiedy ogłaszają nowy raport na temat przestępczości z którego wynika, że pobito rekord zabójstw. Co dziesiąte na świecie zdarza się w tym kraju!
Kłopoty rządu robią się wręcz nieziemskie i nawet ministrowie przyspawani do stołków zaczynają od nich odpadać. Wiadomości makroekonomiczne załamują inwestorów, a do tego futbolowa reprezentacja w dwóch meczach eliminacyjnych zdobyła tylko dwa punkty, a olimpijska przegrała u siebie test z Nigerią...
Co jeszcze? Po pierwsze, opisywana już tu kluczowa dla transportu kibiców budowa linii metra numer 4 przystanęła. Znów zabrakło pieniędzy! A przecież ledwie miesiąc temu ponownie podniesiono budżet inwestycji! Tym razem trzeba następnych 500 mln reali (ok. 500 mln zł). Linia kosztować więc będzie drugie tyle w stosunku do założeń planu. Ale pieniądze to jeszcze nic, bo w końcu nie one są najważniejsze na tym świecie. Życie ludzkie wartość ma nadrzędną!
Najnowsza edycja Mapy Przestępczości przeraża, bo w roku igrzysk, przy rekordowych wydatkach na bezpieczeństwo, popełniono w Brazylii ponad 59 tysięcy morderstw! Co dziesiąte zabójstwo zdarza się w tym kraju. Najwięcej na świecie. A przecież takie Indie czy Chiny zamieszkuje pięć – sześć razy więcej ludzi.
Proporcjonalnie zestawiając liczbę morderstw na 100 000 mieszkańców w kraju igrzysk popełnia się 30 razy częściej morderstwo niż w Polsce.
Odsetek zabójstw na 100 000 mieszkańców wynosi 29,1 podczas gdy w najbardziej "zabójczych" krajach Europy pięć...
Oczywiście na tle Hondurasu i tak nie jest tragicznie (tam 92,5!) ale konkluzja jest oczywista – bezpiecznie to tu nie jest.
Najgorzej jest w metropoliach na północy kraju, a im dalej na południe tym lepiej. Na szczęście w Rio de Janeiro rok do roku spada liczba zabójstw. W 2014 było ich już 1202, co w porównaniu z krwawym rokiem 1994 (ponad 4000 zabójstw) brzmi doprawdy nieźle. Ale już Polaka jadącego kibicować olimpijczykom pewnie zmrozi informacja, że jest to dwa razy więcej mordów niż w Polsce. W Rio ludzi mieszka 7 milionów, a w Polsce 38...
Zatem czy wybierając się do Brazylii powinniśmy spisać testament, kupić kamizelkę kuloodporną, wynająć limuzynę z pancernymi szybami po uprzednim sprawdzeniu stanu opon? Bez przesady! W końcu co roku w Rio jest karnawałowe szaleństwo, w 2013 miały tam miejsce Światowe Dni Młodzieży, a w 2014 miasto było z główną areną mundialu. O masowych grabieżach i egzekucjach turystów, sportowców i oficjeli wtedy nie słyszeliśmy.
Podczas dużych imprez gubernator stanu Rio de Janeiro zwykle ściąga do pomocy jednostki będące odpowiednikiem amerykańskiej Gwardii Narodowej, a policja jest bardziej widoczna niż zwykle.
Na czas igrzysk olimpijskich rząd Brazylii zdecydował o zmobilizowaniu dodatkowych 38 tysięcy rezerwistów, a łącznie nad bezpieczeństwem uczestników i kibiców czuwać będzie ponad 60 tysięcy policjantów i wojskowych, nie licząc prywatnej ochrony i służb miejskich.
Także podczas mundialu widoczne były patrole krążące po miastach z długą bronią, co w Brazylii nie jest nowością. Doborowe jednostki policyjne ROTAM w Sao Paulo codziennie biorą udział w akcjach z użyciem broni!
Pojawia się kolejny problem, który można nawet nazwać drugą stroną medalu. We wspomnianym Rio jednostki policyjne w roku mundialu zastrzeliły blisko 500 osób. To więcej niż w Polsce w XXI wieku! W rekordowym 2011 roku z rąk funkcjonariuszy jednostek policyjnych i wojskowych zginęły 2042 osoby. Był to m.in. efekt akcji pacyfikacyjnych w dzielnicach faveli Rio de Janeiro, w których tak ochoczo fotografowali się turyści i dziennikarze podczas niedawnych mistrzostw świata w futbolu.
Policia Militar (najczęściej policjantów z takich jednostek spotykamy na ulicach) nie patyczkuje się z podejrzanymi. A już słynna jednostka BOPE rozsławiona w świecie przez film „Elitarni” bywa określana przez obrońców praw człowieka nawet „szwadronem śmierci”.
W wielu tekstach na jej temat spotkamy się z terminami "najbardziej bezwzględna jednostka Ameryki Łacińskiej". Amnesty International i Human Rights Watch od lat donoszą o bezwzględnych akcjach specjalnych jednostek policji, które oskarżają o nadmierną agresję, tortury i przemoc. Insituto Igrape już kilka lat temu stworzyło nawet aplikację Smart Policing, która korzystając z kamerek w smartfonach przekazuje obraz do komisariatów, by w razie strzelaniny w patrolowanym miejscu uniknąć kolejnych procesów (wg sądów 94 proc. policjantów zasadnie strzelało do zabitych podejrzanych) oraz fali tekstów w zagranicznych mediach, potępiających brutalność policji.
Eksperci od socjologii przestępczości dawno napisali, że największa przestępczość kraju dotyczy favel, których Rio jest stolicą. Różnią się od południowoamerykańskich, bo te w Rio mieszczą się obok centrum miasta i głównych atrakcji turystycznych, a ich mieszkańcami niekoniecznie są czarni obywatele Brazylii. Favele, najprościej tłumacząc, są wielkimi, nielegalnymi skupiskami domostw na małej przestrzeni, zbudowanymi z pogwałceniem zasad BHP, estetyki, byle szybko i byle tanio. Mieszkają w nich ludzie, którzy pracują za nędzne pieniądze, a do Rio zwabiła ich ułuda lepszego życia. Mieszkający tam nie mają tytułów własności, a zdarza się, że także numeru ubezpieczenia socjalnego, dowodu, a nawet świadectwa urodzenia (ok. 7 proc. dzieci nie jest rejestrowanych, w latach 90. było to nawet do 20!). Te fakty sprzyjają poczuciu bezkarności policji.
Wobec takich problemów 500 milionów reali więcej na budowę kolejki podziemnej nie może spędzać snu z powiek. A poruszając się po ulicach Rio po prostu trzeba być rozsądnym i nie epatować świecidełkami. Tylko wtedy dostrzeżemy jak piękne to miasto, jak wielu wspaniałych ludzi można spotkać podczas spaceru, jak wiele znakomitego jedzenia można dostać w zwykłym barze na rogu ulic.
– Brazylii się nie rozumie, Brazylię się czuje – głosił slogan reklamowy na lotnisku witającym mnie podczas pierwszej wyprawy do tego kraju.
Po kilku wyprawach tam wiem, że to święte słowa...
Bartłomiej Rabij