Historyczne osiągnięcie Realu Madryt, sensacyjny triumf Jeleny Ostapenko we French Open, a może kapitalna batalia Anthony'ego Joshuy z Władimirem Kliczko na Wembley w obecności 90 tysięcy kibiców? Wybraliśmy dziesięć naszych zdaniem sportowych wydarzeń 2017 roku, ale wskazanie numeru jeden należy do Was!
BARCELONA – PSG 6:1 (1/8 FINAŁU LIGI MISTRZÓW, 8 MARCA)
Lionel Messi i spółka w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów przegrali w Paryżu 0:4. Barcelona znakomicie rozpoczęła rewanż i po 50 minutach gry prowadziła 3:0. Gdy w 62. trybuny Camp Nou uciszył Edinson Cavan, z graczy Barcy "uszło powietrze", a goście mieli kolejne wyborne okazje do strzelenia gola. Najpierw Cavani, a potem Angel Di Maria nie wykorzystali stuprocentowych sytuacji sam na sam z Markiem-Andre ter Stegenem. Nie mogli się jednak domyślać, jak ważne okażą się ich pomyłki.
Barcelona nadal potrzebowała przecież trzech goli, a na te się nie zanosiło. Na 4:1 trafiła dopiero w 88. minucie. Z rzutu wolnego pięknie przymierzył Neymar. I wtedy w piłkarzach Lusia Enrique obudziły się nowe siły. Po trzech minutach Marquinhos faulował w polu karnym Suareza, a Neymar strzelił na 5:1.
Sędzia Aytekin doliczył aż pięć minut. I w piątej Camp Nou wybuchło. Neymar dograł do Sergiego Roberto. Wprowadzony z ławki Hiszpan nie dał się złapać na spalonym i pokonał słabego w tym meczu Trappa. Po chwili rozbrzmiał ostatni gwizdek. Tak dokonała się jedna z największych "remontad" w historii katalońskiego klubu. Po raz pierwszy (!) w historii europejskich pucharów klub awansował mimo porażki 0:4 w pierwszym meczu.
ANTHONY JOSHUA – WŁADIMIR KLICZKO (29 KWIETNIA)
Takiej wojny w mistrzowskiej walce w królewskiej kategorii nie było od lat. Pojedynek na żywo na Wembley zobaczyło ponad 90 tysięcy widzów. Nikt nie mógł czuć się zawiedziony – to był prawdziwy pięściarski rollercoaster!
Kliczko wyszedł do pojedynku po najdłuższej przerwie w karierze – czekał prawie 15 miesięcy. Joshua zdążył w tym czasie zdobyć tytuł czempiona organizacji IBF. Stawką walki było również trofeum federacji WBA. W 5. rundzie Brytyjczyk powalił rywala i sam uwierzył, że koniec jest blisko. Ukrainiec jednak przetrwał kryzys i sam był o krok od zakończenia pojedynku przed czasem.
W kolejnym starciu potężny prawy krzyżowy powalił faworyta gospodarzy. Joshua wstał uśmiechnięty i gotowy do walki, ale długo w ringu "pływał". Pokazał jednak zimną krew i stalowe nerwy. Wszystko rozstrzygnęło się w rundach mistrzowskich – w przedostatniej Brytyjczyk zaskoczył weterana piekielnym prawym podbródkowym. Kliczko nie zdołał się uratować – dwa razy znalazł się na deskach, aż wreszcie do akcji wkroczył sędzia.
– Choć Ukrainiec przegrał z Joshuą, to udowodnił, że jest jednym z najlepszych w historii. Tylko prawdziwi mistrzowie potrafią wracać w takim stylu. Ten pojedynek będzie się wspominać latami. Dla mnie to było jak starcie Muhammada Alego z Georgem Foremanem. Klasyka! Fajnie, że mogliśmy zobaczyć taką ringową wojnę – przyznał Krzysztof Włodarczyk.
JUVENTUS – REAL 1:4 (FINAŁ LIGI MISTRZÓW, 3 CZERWCA)
Eksperci przewidywali, że Real będzie mieć ogromne problemy ze znakomitą defensywą Juventusu. W Cardiff piłkarze Zinedine' Zidane'a bez większych problemów poradzili sobie jednak z obroną mistrzów Włoch – wygrali 4:1 i jako pierwsi w historii obronili tytuł w Champions League.
Bohaterem meczu został Cristiano Ronaldo, który zdobył dwie bramki. Zresztą faza pucharowa to był popis Portugalczyka – w ćwierćfinale pięć goli z Bayernem Monachium, w półfinale hat-trick z Atletico Madryt. To tymi występami zagwarantował sobie piątą w karierze Złotą Piłkę.
Portugalczyk zdobył w finale 11. i 12. bramkę w tej edycji Champions League, czym zapewnił sobie po raz piąty z rzędu tytuł króla strzelców rozgrywek. Zrobił to w mistrzowskim stylu. Może nie był zbyt widoczny, dość często dawali mu się we znaki obrońcy Juve, ale – jak to powiedział kiedyś Florentino Perez – "mamy go po to, by strzelał dla nas ważne gole".
Ronaldo ma ich już w sumie 600, licząc te strzelone zarówno dla Realu, jak i reprezentacji. W finale Ligi Mistrzów zagrał po raz 5. Więcej występów mają tylko Cesare Maldini, Gento (obaj po 8) i Alfredo Di Stefano (7). Doprowadził zespół do historycznego osiągnięcia, jakim jest drugi Puchar Mistrzów z rzędu. Czegoś takiego nie dokonał jeszcze nikt. Legenda.
JELENA OSTAPENKO (FINAŁ FRENCH OPEN, 10 CZERWCA)
To bez dwóch zdań jedna z największych sportowych sensacji 2017 roku. Ostapenko w finale French Open pokonała Simonę Halep 4:6, 6:4, 6:3 i tym samym została pierwszą tenisistką od 1979 roku, która debiutancki triumf w karierze odniosła podczas wielkoszlemowego turnieju.
Ostapenko została także pierwszą w historii Łotwy triumfatorką wielkoszlemowej imprezy, najmłodszą od 1997 roku zwyciężczynią French Open oraz pierwszą od 1933 nierozstawioną, która wygrała w Paryżu. Historia Jeleny jest niesamowita – tenisistka z Rygi w tego typu turniejach nigdy nie przeszła trzeciej rundy. W stolicy Francji przed rokiem odpadła... w pierwszej.
20-letnia tenisistka przyznała, że przed finałem miała sporo telefonów z gratulacjami z ojczyzny. Jak dodała, prezydent zadzwonił do jej matki, bo... nikt z przedstawicieli władz kraju nie dotarł do jej numeru telefonu komórkowego. "Ciężka praca, charakter i waleczny duch. To jest właśnie nasza Jelena Ostapenko! Jestem dumny" – napisał na Twitterze Raimonds Vejonis, prezydent Łotwy.
RAFAEL NADAL I ROGER FEDERER (FINAŁ FRENCH OPEN – 11 CZERWCA I FINAŁ WIMBLEDONU – 16 LIPCA)
Po słabym 2016 roku w wykonaniu obu tenisistów nie brakowało głosów, że to koniec Hiszpana i Szwajcara. Nic bardziej mylnego. Federer triumfował w Australian Open i Wimbledonie, z kolei Nadal we French Open i US Open, a na deser zakończył sezon na pierwszym miejscu w rankingu ATP.
Nadal rozbił w finale French Open Stana Wawrinkę 6:2, 6:3, 6:1 i po raz dziesiąty w karierze wygrał wielkoszlemowy French Open. Hiszpan dokonał tego jako pierwszy tenisista w Erze Open. Co więcej, w siedmiu spotkaniach nie stracił nawet seta, oddając rywalom zaledwie 35 gemów!
Z kolei Roger Federer jako pierwszy tenisista w historii odniósł ósme zwycięstwo w Wimbledonie, zostając jednocześnie najstarszym triumfatorem tego turnieju. W finale Szwajcar pokonał Chorwata Marina Cilicia 6:3, 6:1, 6:4. Jako drugi w historii Open Ery po Bjoernie Borgu wygrał ten turniej bez straty seta. Łącznie ma na koncie 19 triumfów w zawodach tej rangi w singlu. Takim osiągnięciem oczywiście także nie może pochwalić się żaden inny tenisista.
PITTSBURGH PENGUINS (FINAŁ PUCHARU STANLEYA, 11 CZERWCA)
Pittsburgh Penguins w szóstym meczu finałów NHL, pokonali Nashville Predators 2:0. Decydującego gola strzelił na 95 sekund przed końcem Patric Hornqvist. Dla Pingwinów był to drugi z rzędu i piąty w historii triumf w najlepszej hokejowej lidze świata.
Ostatnim zespołem, któremu udało się obronić Puchar Stanleya, byli Detroit Red
Wings. Czerwone Skrzydła dokonały tej sztuki w sezonie 1997/1998. –
To był nasz cel. Od samego początku. Wiedzieliśmy, że nikt przez wiele
lat nie dawał rady, dlatego tym większe szczęście nam teraz towarzyszy – cieszył się po spotkaniu Sidney Crosby, wybrany (po raz drugi z rzędu) MVP finałów.
Choć w trakcie sezonu coraz śmielej mówiło się i pisało o tym, że
Crosby’ego prześcignął już w hokejowej hierarchii Connor McDavid, "Sid
the Kid" dał wątpiącym prawdziwy pokaz. Im wyższa stawka, tym lepiej
grał. Za oceanem nazywają takich zawodników "clutch", a w słownikowej
definicji 30-letni Kanadyjczyk mógłby trafić na listę synonimów.
Nawet jeśli nie strzelał, zaliczał kluczowe podania i walczył za trzech.
Prawdziwy koncert dał w meczu piątym, asystując przy aż trzech
trafieniach. Ozdoba spotkania? Podanie zza bandy na 4:0 do Sheary’ego, które stacje telewizyjne pokazywać będą jeszcze latami.
Poczynania Crosby’ego doceniła kapituła, która przyznała mu nagrodę im.
Conna Smythe’a dla najbardziej wartościowego zawodnika finałów. I choć
nieco więcej na tablicy wyników zrobili Jewgienij Małkin i Guentzel,
nikt z takim wyborem kłócić się nie ma prawa.
USAIN BOLT (SZTAFETA 4X100 M PODCZAS MŚ W LONDYNIE, 12 SIERPNIA)
Upadek kontuzjowanego Usaina Bolta w pożegnalnym występie zostanie zapamiętany jako jeden z najważniejszych momentów w historii lekkoatletycznych mistrzostw świata. Dlaczego do tego doszło? Koledzy jamajskiego sprintera nie mają wątpliwości. – Zbyt długo czekaliśmy na start, to wszystko wina wychłodzenia mięśni – ocenił Yohan Blake.
Start sztafet miał zakończyć sobotnią rywalizację. Bolt błysnął tego dnia już wcześniej, zapewniając na ostatniej zmianie zwycięstwo Jamajczykom w biegu półfinałowym. W finale miało być podobnie, jednak legendarnego sprintera po kilku szybszych krokach dopadł skurcz.
Bolt osunął się na bieżnię, a u jego boku szybko pojawili się koledzy. Ostatecznie z nieoczekiwanego triumfu mogli cieszyć się Brytyjczycy. Po zakończeniu rywalizacji jamajscy sprinterzy nie mieli wątpliwości i za dramat doświadczonego kolegi obwinili organizatorów mistrzostw świata.
"To było okrutne i niewyobrażalne pożegnanie. Najszybszy człowiek w historii ludzkości przekraczający metę ze spuszczoną głową, obok smutnych towarzyszy, jak pokonana armia. To zmierzch jamajskiego imperium. Reprezentanci tego kraju nie wywalczyli tytułu w żadnej konkurencji, w której dominowali w XXI wieku: 100 m, 200 m i 4x100 m" – podsumowała hiszpańska "Marca".
FLOYD MAYWEATHER JUNIOR – CONOR MCGREGOR (26 SIERPNIA)
Powrót na ring najwybitniejszego pięściarza ostatnich lat musiał być wielkim wydarzeniem. Mayweather wyśrubował rekord Rocky'ego Marciano (49-0) w starciu z debiutującym w boksie zawodowym mistrzem UFC w dwóch kategoriach wagowych. Pięściarski pojedynek – wbrew obawom wielu ekspertów – wcale nie był jednostronnym widowiskiem.
Lepiej zaczął McGregor, którego nietypowy styl w pierwszych rundach sprawiał rywalowi sporo problemów. W drugiej części walki dało o sobie znać lepsze przygotowanie kondycyjne Amerykanina, który coraz częściej przejmował inicjatywę. W końcu w 10. rundzie zasypał McGregora gradem ciosów i do akcji wkroczył sędzia, ratując mistrza MMA przed ciężkim nokautem.
Bardziej kasowej walki w 2017 roku nie było. W sumie sprzedano 4,3 mln pakietów Pay-Per-View w USA, jednak mimo szumnych zapowiedzi nie udało się pobić rekordu. Ten wciąż należy do Mayweathera i Manny'ego Pacquiao – wtedy abonament wykupiło 4,6 mln osób.
What a show. Mayweather defeats McGregor by TKO. pic.twitter.com/OH3zxJwsfw
— CBS Sports (@CBSSports) 27 sierpnia 2017
SŁOWENIA – SERBIA (FINAŁ ME W KOSZYKÓWCE, 17 WRZEŚNIA)
Obok triumfu Jeleny Ostapenko we French Open to druga największa sportowa sensacja roku. Dziewięć spotkań, dziewięć zwycięstw i w pełni zasłużone mistrzostwo Europy. Koszykarze Słowenii pokonali w finale EuroBasketu Serbię 93:85 (20:22, 36:25, 15:20, 22:18) i po raz pierwszy w historii wywalczyli złoto.
Kapitalne spotkanie rozegrał Goran Dragić. Prawdziwy popis dał w drugiej kwarcie, w której tylko po jednym rzucie piłka nie wpadła do kosza. W końcówce tej części trafił m.in. dwie "trójki"! W sumie uzbierał 35 punktów i w najlepszy możliwy zakończył reprezentacyjną przygodę.
Największym odkryciem turnieju był jednak Luka Doncić. "Nie wytrzyma presji. To jego
pierwszy wielki turniej" – mogliśmy zaklinać rzeczywistość przed meczem z
Polakami. Starcie z biało-czerwonymi okazało się jedynie przystawką.
Doncić zachwycał dojrzałością i wszechstronnością. W półfinale z
Hiszpanią rzucił 11 punktów, miał 12 zbiórek i osiem asyst.
WYKLUCZENIE REPREZENTACJI ROSJI Z IGRZYSK W PJONGCZANGU (5 GRUDNIA)
Wykluczenie to efekt ponad 17-miesięcznych prac komisji Samuela Schmida. W raporcie rekomendowano, by sankcje Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego były bardzo surowe.
Decyzję podjęto nie tylko w oparciu o zeznania byłego szefa laboratorium antydopingowego w Moskwie Grigorija Rodczenkowa. – Istnieją dowody naukowe, zeznania innych świadków, dokumenty, korespondencja. Fakty są takie, że w Rosji systematycznie dopuszczano się manipulacji dopingowych, także podczas igrzysk w Soczi – podkreślił Schmid.
W Pjongczangu zabraknie więc rosyjskiego hymnu, flagi oraz strojów. Sportowcy, którzy udowodnią, że są "czyści" będą mogli wystartować w imprezie czterolecia. Usłyszą hymn olimpijski oraz wystąpią pod olimpijską flagą.
– To nie jest decyzja nacechowana politycznie. Wszyscy muszą szanować zasady – powiedział prezydent MKOl, Thomas Bach.
"Sportowcy rosyjscy, którzy zostaną zaproszeni do udziału w igrzyskach, muszą spełnić wszystkie normy kwalifikacyjne. Ponadto nie mogą być zdyskwalifikowani, ani mieć dopingowej przeszłości. Zawodnicy muszą też przejść testy antydopingowe przed wyjazdem do Pjongczangu. Lista zaproszonych będzie utrzymywana w tajemnicy" – poinformował Międzynarodowy Komitet Olimpijski.