| Piłka nożna / Reprezentacja

Zbigniew Boniek – osiem lat w roli prezesa PZPN. ″Wizerunek zaczął pękać″

Równo osiem lat temu Zbigniew Boniek został prezesem PZPN. W 2012 chwycił za stery instytucji znienawidzonej przez polskich kibiców. Dziś PZPN kojarzy się zdecydowanie lepiej, ale wizerunek Bońka – nawet mimo starań PR-owych – mocno ostatnio ucierpiał. A w wielu kluczowych sprawach – zamiast iść do przodu – ciągle drepczemy w miejscu.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Prężny PR to podstawa


Zbigniew Boniek prezesem PZPN został 26 października 2012 roku. Cztery lata wcześniej musiał przełknąć gorycz porażki, bo przegrał z Grzegorzem Lato. Po czterech latach spróbował raz jeszcze i tym razem poszło dość gładko – w drugiej turze Boniek pokonał Edwarda Potoka, Romana Koseckiego i Zdzisława Kręcinę. Polska była wtedy na 54. miejscu w rankingu FIFA. Dziś zajmujemy osiemnastą lokatę. W tym rankingu w górę, w drugim poszliśmy w dół. W 2012 w rankingu klubowym UEFA zajmowaliśmy 21. lokatę. Dziś jesteśmy na miejscu numer trzydzieści. Reprezentacja Polski od 2012 zrobiła wyraźny postęp. Kluby zakopały się jeszcze głębiej. Poza dwoma wyjątkami (Lech w fazie grupowej Ligi Europy, Legia w LE i Lidze Mistrzów) – całkowicie zniknęły z powierzchni ziemi nie potrafiąc przebić się przez kwalifikacje. Jak tak dalej pójdzie, UEFA będzie wysyłać do nas sondę sprawdzając, czy wciąż jest tu jakieś życie.

Wkrótce po wyborach o Bońku dosadnie – czyli w swoim stylu – wypowiedział się ś.p. już dzisiaj Paweł Zarzeczny. Nazwał Bońka "bajerantem". – Każdy redaktor naczelny myśli, że jest Bońka przyjacielem i będzie hamował krytykę. Nie dlatego, że jest przeciwko wolności słowa, tylko, że przecież ten Boniek taki fajny facet. Bilety załatwił, zaprosił do loży, pogadał, zadzwonił. Jest tu dużo rzeczy, które wypaczają ogólny obraz – powiedział Zarzeczny. – Jego zdecydowanie i pewność siebie przechodząca w rezonerstwo zbijają z tropu najwnikliwszych adwersarzy, więc np. w dyskusjach telewizyjnych sprawia wrażenie silnego człowieka, kroczącego jedynie słuszną drogą – oceniał z kolei (na łamach "Tygodnika Przegląd") prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, Ryszard Niemiec. Boniek też bywa brutalny w osądach – w książce Małgorzaty Domagalik stwierdza, że Juergen Klopp "jedzie na picu".

O zabiegach PR-owych wokół Bońka i PZPN mówi się od dawna i trzeba przyznać, że Janusz Basałaj swoją robotę wykonuje fenomenalnie. Były prezes Wisły Kraków objął w PZPN funkcję przewodniczącego Komisji ds. Mediów i Marketingu. W jej skład wchodzi jedenaście osób, w tym kilku znanych dziennikarzy sportowych. Komisja znalazła się ostatnio w orbicie zainteresowań kibiców. Co to za ciało? Pytamy jednego z członków komisji, Mateusza Borka.

– Komisja ds. mediów jest komisją statutową. Większość członków stanowią dziennikarze, którzy cokolwiek znaczą na naszym piłkarskim rynku medialnym. Są wśród nas ludzie, którym prezes i praca związku podoba się bardziej, są tacy, którzy ocenę mają gorszą. Nikt jednak nikogo nie dyscyplinuje, niczego od nikogo nie wymaga. Są to dwa, trzy posiedzenia w skali roku. Odbywają się zazwyczaj przy okazji zgrupowania reprezentacji Polski – w hotelu lub siedzibie związku. Podczas tych spotkań często dostajemy z pierwszej ręki garść informacji – dotyczących spraw budżetowych, sprawozdań, nowych pomysłów związku itd. Uczestnictwo w tej komisji nie wiąże się z żadnymi gratyfikacjami, chyba, że za taką uznamy koszulkę reprezentacji Polski, którą dostaniemy raz na dwa lata. Nie dostajemy żadnej kasy. Przyjeżdżamy na własny koszt, poświęcamy na to swój czas, ale w zamian nabywamy pewną wiedzę. Nie ma jednak żadnej presji, by cokolwiek pisać, kogokolwiek chwalić. Nikt nigdy do mnie nie zadzwonił, by cokolwiek zasugerować – mówi Borek.

Boniek: mecze listopadowe? Cieszmy się tym, co mamy
fot. TVP
Boniek: mecze listopadowe? Cieszmy się tym, co mamy

Spełnione marzenia


Jeszcze do niedawna lista obrońców Bońka wśród dziennikarzy była długa i niekoniecznie były to osoby zasiadające we wspominanej komisji. Dziś spis nazwisk jest zdecydowanie krótszy, większość zeszła do podziemia. Boniek stracił to wsparcie niejako na własne życzenie – nieumiejętnie korzystając z social mediów. Kilka spektakularnych wpadek i nagle znacznie więcej osób zaczęło wierzyć w to, że Boniek faktycznie zaniedbał sprawy szkolenia (jakby to miało jakikolwiek związek). O tym jeszcze będzie, ale na razie skupmy się na sukcesach tego ośmioletniego okresu, a tych też przecież było niemało.

Na początku kadencji Boniek zapowiedział, że byłby zadowolony, jeśli reprezentacja regularnie grałaby na dużych imprezach. Gdyby udało się rozegrać w Polsce dużą młodzieżową imprezę, finał europejskiego pucharu i gdyby polska drużyna zagrała w fazie grupowej Ligi Mistrzów. I jak mu poszło? Na mistrzostwa świata w 2014 nie pojechaliśmy, ale już Euro 2016 było wielkim sukcesem biało-czerwonych. Na dwie kolejne imprezy też się zakwalifikowaliśmy. W Polsce obyły się mistrzostwa Europy U-21 i mistrzostwa świata U-20. W 2015 finał Ligi Europy rozegrano na Stadionie Narodowym w Warszawie, a w przyszłym roku areną finału będzie Stadion Energa w Gdańsku. No i Legia Warszawa przecież w 2016 roku zawitała do Ligi Mistrzów. Te marzenia udało się zrealizować na piątkę. Nie ma nawet sensu porównywać jego zagranicznej reputacji z Grzegorzem Lato. Tam Boniek radzi sobie i bez PR-owego wsparcia. Wygrywa bezpośredniością, charyzmą, znajomościami i wspaniałą przeszłością na największych stadionach świata.

Co możemy uznać za największe plusy jego ośmioletniej dziś kadencji? Ogromną wiedzę na temat Bońka i jego pracy ma dziennikarz Sportowych Faktów Marek Wawrzynowski. Od dłuższego czasu pracuje nad książką o Bońku, która już teraz elektryzuje piłkarskie środowisko. Wawrzynowski jest uważany za ostrego krytyka poczynań prezesa PZPN, ale przede wszystkim – oceniając osiągnięcia Bońka nie gryzie się w język. Zacznijmy jednak od jasnej strony księżyca. Jakie są mocne strony prezesury byłego piłkarza Juventusu?

– Zbigniewa Bońka jako piłkarza bardzo denerwowały niedociągnięcia organizacyjne w reprezentacji. Uważał, że gdyby kadra miała odpowiednie warunki w 1978 czy 1982, osiągnęlibyśmy więcej. Jako prezes bardzo zadbał o to, by kadra miała wszystko, co najważniejsze. I to się udało i jest to wielki sukces obecnych władz PZPN – przekonuje Wawrzynowski. – Wybór selekcjonera też okazał się bardzo dobry. Oczywiście chodzi mi o Adama Nawałkę, bo wybór Jerzego Brzęczka był dość dziwny. Boniek jako prezes trafił na złoty okres Roberta Lewandowskiego i świetnie zostało to wykorzystane. Dobrą grę kadry przekuto na sukces marketingowy. Wchodzisz na stację benzynową czy do księgarni, a tam mnóstwo gadżetów związanych z kadrą. To bardzo mi się podoba. Kolejnym sukcesem jest świetna organizacja meczów reprezentacji, osiągnięto tu poziom światowy. Pod względem marketingowym i PR-owym trudno do PZPN się przyczepić, ale czasem to jest zwykłe mydlenie oczu. Boniek – jak się prześledzi jego karierę – od lat dziewięćdziesiątych był za zmniejszeniem ligi. Potem rzucił ten pomysł jako wielką reformę i część mediów to podchwyciła. A to był typowy temat zastępczy – dodaje.

Boniek broni Brzęczka. "Dobrze jest jak jest"

Czytaj też

Jerzy Brzęczek i Zbigniew Boniek (fot. PAP)

Boniek broni Brzęczka. "Dobrze jest jak jest"

Długa lista sponsorów


Bońkowi udało się odbudować prestiż Pucharu Polski. Z niechcianego meczu rozgrywanego gdzieś na peryferiach, na siłę wciskanego w ligowy kalendarz, finał przemienił się w święto futbolu, które co roku odbywa się w tym samym terminie na Stadionie Narodowym. Dostaliśmy świetnie opakowany towar, niestety o marnej jakości piłkarskiej, bo klasa sportowa klubów nijak ma się do postępu pod względem organizacyjnym. To co widzimy na murawie wciąż zasługuje na oprawę rodem ze stadionu gminnego. Boniek lubi jednak podkreślać, że PZPN nie ma żadnego wpływu na to co się dzieje w klubach. To nadużycie. Związek może wpływać na sposób działania klubów (choćby przepis o młodzieżowcu), ale do tego potrzebne jest zgodne działanie z władzami ligi. A tego u Bońka nie ma.

Jakie pozytywy widzi Mateusz Borek? – Sytuacja budżetowa związku jest stabilna – dziś PZPN ma kilka razy więcej pieniędzy niż za poprzednich prezesów. Lista oczekujących sponsorów też jest długa i jeśli jeden z dotychczasowych się wycofa, to w jego miejsce zaraz wskoczy nowy – mówi komentator TVP SPORT. – Związek ma niezłą pozycję w Europie. Nie byłoby w Polsce mistrzostw świata U-20, mistrzostw Europy U-21, finału Ligi Europy bez Bońka. W kręgach światowych znają go i szanują. Potrafił wybrać właściwego trenera, z którym osiągnęliśmy ćwierćfinał mistrzostw Europy i pojechaliśmy na mistrzostwa świata. Wiadomo, że rola zarządu ograniczyła się do klepnięcia decyzji Bońka. Tamte sukcesy kadry napędziły koniunkturę i modę na piłkę reprezentacyjną. Podsumowując – biznes się zgadza. PR się zgadza. Pozycja w świecie piłkarskiej dyplomacji też jest na dobrym poziomie. Na związek będziemy patrzeć przez pryzmat tego, co robią kluby w europejskich pucharach. Uważam jednak, że to głównie praca klubów, a związek może tu co najwyżej pomagać i wskazywać kierunki – dodaje.

Pozycja w świecie jest dobra, ale w kraju notowania są coraz gorsze. Trudno powiedzieć, kiedy dokładnie zaczęło to pękać, ale z pewnością nie pomogły mu bardzo nieudane dla nas mistrzostwa świata w Rosji. Nie poprawił notowań wybierając nowego selekcjonera. Za wyborem Jerzego Brzęczka nie przemawiały żadne rozsądne argumenty. Tu chodzi tylko o tzw. czutkę. Boniek powiedział o tym w książce Brzęczka i Domagalik – uznał, że kibice powinni zrozumieć, że skoro on postawił na Brzęczka, to coś w tym musi być. Nie pomagała kiepska gra kadry pod wodzą Brzęczka. Nawet jeśli wyniki były w porządku, kibice wierzyli ekspertom, że z lepszym trenerem tę drużynę stać byłoby na więcej. I tak kamyczek do kamyczka Boniek, który na początku kadencji wizerunkowo był bardzo daleko od Grzegorza Laty, nagle musiał zrozumieć, że słowa "wpadka" i "kompromitacja" będą regularnie łączone także z jego nazwiskiem. Nagle stracił swoje największe atuty. Korzystając z social mediów kilkakrotnie zabrakło tej chwili zastanowienia, wzięcia głębokiego oddechu, który czasem decyduje o tym, że zamiast "wyślij" klikamy "skasuj". Nad tą strefą dział PR nie zdołał już zapanować. Nikt nie złapał Bońka za rękę.

Boniek broni Brzęczka. "Dobrze jest jak jest"

Czytaj też

Jerzy Brzęczek i Zbigniew Boniek (fot. PAP)

Boniek broni Brzęczka. "Dobrze jest jak jest"

"Okiem redakcji". Niedzielne zmagania w PKO Ekstraklasie. Wygrana Rakowa, remis Lecha
"Okiem redakcji", PKO Ekstraklasa (fot. TVP)
"Okiem redakcji". Niedzielne zmagania w PKO Ekstraklasie. Wygrana Rakowa, remis Lecha

"Indywidualne szarże zamiast akcji zespołowych"


Nie ma już sensu wyliczać tych wpadek. To z pozoru drobnostki, które nie powinny mieć większego wpływu na ocenę, a jednak często to one decydują o tym, jak kogoś postrzegamy. Trudno zresztą uciec od wrażenia, że właśnie te wpisy odsłaniają prawdziwe oblicze prezesa PZPN. – Zaczął robić obciach. To były wpisy w stylu wujka Zbyszka z wesela. ″Co nam tu będzie baba mówić″ – tekst do rzeczniczki Ekstraklasy. Później ten słynny wpis o wyborcach partii rządzących. Strzał w stopę. Prezes jakiegokolwiek związku sportowego nie może sobie pozwolić na takie deklaracje, bo ryzykuje obcięcie funduszy rządowych. Nie wiesz kto wygra? Nie wypowiadaj się. Jesteś prezesem wszystkich Polaków, spod wszystkich opcji. Masz swoje zdanie? Fajnie, ale wyraź je po zakończeniu kadencji. Tym wpisem wywołał wojnę, a przy okazji zaprzepaścił osiem lat forsowania hasła "Łączy nas Piłka" – zwraca uwagę Wawrzynowski.

Ale to tylko wizerunek. Rozchełstany krawat nikomu nie przeszkadza, jeśli robisz swoje. Ważniejsze są zaniedbania programowe – po pierwsze szkolenie piłkarzy. Czy od 2012 roku zrobiliśmy w tej kwestii postęp? Z pewnością. – Moim zdaniem, związek czyni dobre kroki. Jeżeli ktoś chciałby potępić w czambuł Narodowy Model Gry, suplementy do niego, programy AMO, programy certyfikacji to projekty, to rzuciłbym rękawicę na pojedynek. Nie wolno tego robić – powiedział w rozmowie z ″Przeglądem Sportowym″ dyrektor akademii Rakowa Częstochowa Marek Śledź, czyli jeden z najlepszych fachowców od szkolenia w Polsce.

Ale patrzenie na grę reprezentacji młodzieżowych rzadko należy do przyjemności. Na Euro U-21 rok temu awansowaliśmy głównie dzięki odpowiedniej taktyce dobranej przez Czesława Michniewicza. I później na turnieju także głównie dzięki tej taktyce ograliśmy Belgów i Włochów. Taktyce polegającej na żelaznej defensywie połączonej z wyczekiwaniem na okazje na kontry. W ostatnim meczu, gdy maski opadły, Hiszpanie "rozpykali" nas 5:0. Boniek długo nie chciał zauważyć tych problemów, a i dziś raczej nie chce dostrzec ich w pełnej skali – tworzymy jednostki, ale nie mamy systemów. Narodowy Model Gry i program Pro Junior System zostały zaprezentowane ponad trzy lata po rozpoczęciu pierwszej kadencji. A więc de facto – pod jej koniec. Te projekty, oraz Centralną Ligę Juniorów, można uznać za kroki w dobrą stronę, choć często diabeł tkwi w szczegółach.

Warto przypomnieć, że to nie jest tak, że działania Bońka budzą kontrowersje dopiero teraz. "Zbigniew Boniek od dwóch lat jest prezesem PZPN. Ludzie, którzy go znają, mówią, że działa instynktownie i to właśnie czyniło z niego wielkiego piłkarza i bardzo słabego trenera. A jakiego prezesa? Po dwóch latach kierowania polską piłką przez Bońka trudno się dopatrzyć planu i wizji. To nie jest prezesura zła, ale też bardzo daleka od oczekiwań związanych z pojawieniem się Bońka w PZPN. Mamy do czynienia bardziej z indywidualnymi szarżami niż przemyślanymi zespołowymi akcjami. W sumie nie powinno to dziwić. Boniek startował w wyborach bez programu. Odmówił nawet udziału w debacie wyborczej – jego jedynym programem było wielkie nazwisko. Jak się okazało, to wystarczyło... Zawsze chciał wszystko robić sam, uważał, że zna się na wszystkim najlepiej″ – napisał w 2014 roku w "Rzeczpospolitej" Piotr Żelazny. Indywidualne szarże zamiast akcji zespołowych? To brzmi jak precyzyjny opis gry większości naszych drużyn.

"Walczymy o brak lockdownu, bo to śmierć dla klubów"

Czytaj też

Zbigniew Boniek (fot. Getty Images)

"Walczymy o brak lockdownu, bo to śmierć dla klubów"

Otworzyć rynek trenerów


A co z trenerami? – Tematem, który przewija się w każdej dyskusji, jest szkolenie i z pewnością jest to kwestia, o której warto rozmawiać. Ja spróbowałbym również bardziej pomóc młodym trenerom w dostępie do wiedzy. Dla młodego człowieka choćby z takiej Dębicy wydanie 15 czy 20 tysięcy złotych na podniesienie kwalifikacji często oznacza konieczność wzięcia kredytu. Może warto byłoby to dofinansować? – zastanawia się Mateusz Borek. – Musimy też lepiej szkolić trenerów – zarówno do piłki seniorskiej, jak i młodzieżowej. Uważam, że w szkole trenerów powinno być szersze spektrum wykładowców i jeszcze lepsza współpraca z fachowcami z innych krajów. Portugalia dziś fenomenalnie szkoli piłkarzy, odpowiednio profiluje tych zawodników. Tworzą piłkarzy, jakich chce cała Europa. Ale też doskonale kształcą trenerów. Niemcy podobnie, a u nas to wciąż nieco kuleje. Nie podoba mi się też limit trenerów na kursach UEFA PRO. Przed wieloma młodymi fajnymi trenerami zamyka się w ten sposób możliwość pracy choćby na trzecim poziomie rozgrywkowym. Nie powinno tak być – dodaje.

Szkolenie trenerów to drugi ważny aspekt. Odpowiedzialna jest za to szkoła w Białej Podlaskiej prowadzona przez Dariusza Pasiekę. Jak jest z tym tematem? Pytamy jednego z przedstawicieli nowej fali, trenera Resovii Rzeszów Szymona Grabowskiego. – W ciągu tych ośmiu lat dwukrotnie byłem uczestnikiem kursów w Białej Podlaskiej i muszę stwierdzić, że oba dużo mi dały. Jak porównam te dwa kursy to mogę śmiało stwierdzić, że szkoła się rozwija. Za drugim razem otrzymaliśmy więcej informacji, także tych praktycznych. Ten drugi kurs zakończyliśmy dyskusją, w której mogliśmy ocenić, co nam się podoba, co nie, a czego mogłoby być więcej. To dowód na to, że ludzie rządzący akademią nie zamykają się na opinię innych ludzi. Szkoła znalazła się ostatnio pod ostrzałem medialnym, ale moim zdaniem ona ciągle ewoluuje, o czym świadczy choćby merytoryczny poziom zapraszanych gości – przekonuje i brzmi szczerze. Twierdzi, że anonimowo powiedziałby dokładnie to samo.

Ale nie wszyscy trenerzy są zadowoleni z poziomu zajęć. Nie brak głosów, że egzaminy na UEFA C, UEFA B, a nawet UEFA A to formalność – najważniejszy jest papierek, a nie faktycznie zdobyta wiedza. Słuchacze szkoły często narzekają na zajęcia prowadzone przez starszych trenerów, którzy utknęli w innej epoce. – Jest na Podkarpaciu trener, który bierze wszystko, jak leci. Siedzi pod telefonem i czeka. Jak gdzieś potrzebują zastępstwa – wsiada w samochód i jedzie. I robi zajęcia o wszystkim. Najlepsze zajęcia były o innowacjach w piłce nożnej. Pokazał nam pierwszy slajd i mówi: – Tak wyglądała piłka w 1850 roku. Piłka sznurowana, skórzana. Kolejny slajd: – A tak w 1920 roku. I tak dalej – mówił jeden z trenerów w materiale Marcina Borzęckiego.

"Walczymy o brak lockdownu, bo to śmierć dla klubów"

Czytaj też

Zbigniew Boniek (fot. Getty Images)

"Walczymy o brak lockdownu, bo to śmierć dla klubów"

"Złowione w sieci". Juergen Klopp śpiewa Pelemu
Urodziny Pelego (fot. TVP)
"Złowione w sieci". Juergen Klopp śpiewa Pelemu

Brak konsekwencji i sterowanie ręczne


Limit kursów UEFA PRO ogranicza dopływ świeżej krwi. Zdaniem Wawrzynowskiego, UEFA wcale nie dyktuje dokładnej liczby możliwych kursów – poszczególne federacje mają pod tym względem spore pole manewru. W innych krajach limity również obowiązują (na różnych poziomach), ale w bogatszych piłkarsko federacjach liczba trenerów, którzy już posiadają licencję, jest znacznie wyższa niż w Polsce. To wpływa na poziom konkurencji. – Moja ścieżka do kursu UEFA PRO była ułatwiona z racji awansu z Resovią na szczebel centralny. Trenerzy PZPN mówią, że ludziom, którzy wykonują dobrą pracę, trzeba dać szansę. Dostałem się więc zapewne z takiego klucza. Wiem, że są trenerzy, którzy czekają dłużej i rozumiem ich rozgoryczenie. Ale z tego co mówił nam dyrektor Pasieka, liczba tych kursów jest ograniczona przez UEFA – mówi Grabowski.

Jak to rozwiązuje Boniek? Ręcznie! – Aleksandar Vuković nie dostał się na kurs UEFA PRO. Uważałem, że ma potencjał, więc zadzwoniłem do UEFA i wywalczyłem dodatkowe, 25. miejsce i Vuković poszedł na kurs – zdradził w styczniu podczas programu "Stan Futbolu". Momentami brak mu konsekwencji. – Gwarantuję, że jak Raków Częstochowa nie będzie w lipcu gotowy ze stadionem lub stadion nie będzie na wykończeniu, bo wszystkie roboty będą zakończone, to Raków Częstochowa nie będzie grał w Ekstraklasie – powiedział podczas tego samego programu. Mamy październik, Raków nadal gra w w PKO Ekstraklasie na obiekcie GKS-u Bełchatów, a stadion w Częstochowie ma być gotowy w lutym przyszłego roku. Boniek uwielbia podłożyć ogień, a potem dziwić się, że wszyscy stoją i się gapią. Tak było z Brzęczkiem, gdy zasugerował, że ten może stracić pracę przed EURO. Dziwi i drażni permanentny konflikt na linii Boniek – Ekstraklasa. Dziś trudno zrozumieć o co tu chodzi, ale z pewnością nie wpływa to korzystnie na rozwój piłki klubowej.

Sporo wątpliwości wzbudza program certyfikacji akademii piłkarskich. Kluby robią wszystko, by spełnić wymagania na srebrną czy złotą gwiazdkę – odpowiednią liczbę boisk, piłek, drużyn, trenerów. Ale też bardziej szczegółowe rzeczy, jak umowa z lekarzem, posiadanie strony internetowej czy konieczność organizacji turnieju. Na papierze wygląda to dobrze, ale w rzeczywistości kluby dążą do spełnienia poszczególnych punktów, ale już jakość tych działań często nie jest oceniana. A od koloru otrzymanej gwiazdki zależy poziom dotacji. "Dotacji, których wcześniej nie było" – powiedziałby w tym momencie Boniek. I miałby rację. Stworzył z PZPN sprawną maszynę do zarabiania pieniędzy, a teraz rolą związku jest przekazywanie tych funduszy w dół, by pomóc w budowie odpowiednich struktur.

Boniek krytykuje Legię. "Udawanie, że coś się nie wydarzyło..."

Czytaj też

Zbigniew Boniek (fot. Getty Images)

Boniek krytykuje Legię. "Udawanie, że coś się nie wydarzyło..."

Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – O plusach kadencji Bońka już się wypowiedziałeś. Teraz skupmy się na minusach.
Marek Wawrzynowski, WP Sportowe Fakty:
– Po pierwsze sprawy szkoleniowe. Spójrzmy na kontekst. Jesteśmy w takim momencie rozwoju piłki nożnej, że każdy cywilizowany kraj zmienia swój system szkolenia. Drogi są różne. Francja ma swoją, Hiszpania inną, a Niemcy jeszcze inną. Wszyscy to robią, ale u nas nie potrafili, bo wymagało to dużego nakładu pracy. Próbowali to zrobić. Wprowadzono np. Narodowy Model Gry. Powstały książki, które nie są złe. Są nawet dobre, ale wydanie książki to nie wszystko. To tak nie działa. To tak jakbyś napisał podręcznik i uznał, że uniwersytet jest już niepotrzebny. Edukacja trenerów jest na niewystarczającym poziomie, bo nie ma dobrej dystrybucji tego programu. To nie spływa z góry na dół. Oczywiście, cały czas idziemy automatycznie do przodu siłą rozpędu. Powstało mnóstwo szkółek, więc selekcja młodych piłkarzy jest ogromna. Wcześniej do szkółki trafiało trzech na dziesięciu, teraz dziewięciu na dziesięciu. To powoduje więc naturalny postęp, ale w PZPN nie potrafili tego wykorzystać. Jak się pójdzie na mecz grup młodzieżowych to tam są ciągle zaniedbania sprzed 20 lat. W PZPN w kwestii szkolenia skupili się na samej górze. "Wybierzmy 20 najlepszych i im stwórzmy warunki". A problemem jest dół. Nie naprawiono silnika. Nie dochodziło do nich, że polska piłka jest słaba. Nie potrafili tego zdiagnozować i przyznać do błędu. To – jak dla mnie – najcięższy zarzut. Wizerunek Bońka też ostatnio strasznie ucierpiał.

– No właśnie, to dość wyraźna zmiana, bo jeszcze do niedawna ten wizerunek był bardzo dobry. Zauważyłeś moment, w którym to się zaczęło zmieniać?
– To zaczęło się dziać samoistnie. Ludzie, którzy do tej pory byli po jego stronie, zauważyli, że kompromituje się wpisami w social mediach. On mentalnie nigdy nie wyszedł z piłkarskiej szatni – jego docinki są dokładnie na tym poziomie. W pewnym momencie pogorszyły się też wyniki. Kadra zawaliła mistrzostwa świata, kluby nie wchodziły do pucharów. Złoty papierek został zdjęty i okazało się, że w środku nie ma czekolady. Ludzie powoli zaczęli to rozumieć, a ja obserwowałem zmiany. Pod naszymi artykułami umieszczaliśmy sondy. Na początku dziewięćdziesiąt procent ludzi popierało Bońka. Teraz to spadło do około czterdziestu procent. PR i marketing był na bardzo wysokim poziomie, ale piłki Boniek nie zmienił w żaden sposób. Kolejny bardzo ciężki zarzut to całkowite zaoranie rynku trenerów.

Boniek krytykuje Legię. "Udawanie, że coś się nie wydarzyło..."

Czytaj też

Zbigniew Boniek (fot. Getty Images)

Boniek krytykuje Legię. "Udawanie, że coś się nie wydarzyło..."

Zbigniew Boniek zdradził swoją jedenastkę na 100-lecie PZPN
(fot. tvp)
Zbigniew Boniek zdradził swoją jedenastkę na 100-lecie PZPN

– Przypomnijmy. PZPN twierdzi, że rocznie na kurs UEFA Pro może zaprosić tylko 24 trenerów.
– Przez wiele lat takich przepisów nie było, były jednie sugestie. Zresztą wciąż można to "obejść" organizując więcej kursów. Tak jest na przykład w Portugalii. To ograniczenie sprawia, że poziom trenerów w Polsce został bardzo zaniżony. W wielu krajach zachodnich uznano dyplomy starych trenerów i po prostu przepisywano je na licencje UEFA PRO. U nas uznano, że wszystko co dawniej nie liczy się, liczą się jedynie kursy PZPN. Przy okazji – co jest tu kluczowe – żeby prowadzić zespoły od Ekstraklasy do 2 ligi trzeba mieć dyplom UEFA PRO. To wszystko oznacza, że drastycznie zaniżono poziom konkurencji, bo trenerów z licencją UEFA PRO jest bardzo mało, około 200 aktywnych. To jest bardzo mocny zarzut do PZPN. Musimy pamiętać, że poziom szkoleniowców w Polsce jest generalnie bardzo niski, zresztą nie ma przypadku w tym, że nikt naszych trenerów poza granicami Polski nie zatrudnia. Te obostrzenia PZPN dodatkowo zabiły rywalizację na rynku. Do tego zasady przyjmowania na kursy UEFA PRO są nieczytelne, sprzyjające różnym machinacjom. Nie twierdzę, że do tego dochodzi, ale te przepisy po prostu sprzyjają nieuczciwości, układom. W Portugalii zasady są jasne, spełniasz pewne kryteria, zostajesz przydzielony do kategorii (np. trener w 3 lidze, były reprezentant, asystent trenera w 1 lidze) i z tego klucza się dostajesz. U nas decyduje rozmowa kwalifikacyjna.

– W tym roku PZPN wycofał się z projektu Akademia Młodych Orłów. Program obowiązywał przez sześć lat.
– Wzorowano się na niemieckim programie, ale od początku do końca zostało to błędnie zrobione. W Niemczech wygląda to tak, że trenerzy selekcjonują najlepszych chłopaków z okolicy i zapraszają na wspólne treningi. U nas w AMO mogą uczestniczyć tylko piłkarze, którzy zgłosili się na coś w rodzaju dnia talentu. Więc to nie trenerzy jeździli i szukali talentów. Po drugie, do programu zgłaszało się niewielu zawodników, bo trenerzy klubowi ich nie puszczali. AMO odbywało się dwa razy w tygodniu, więc zaburzało cykl szkoleniowy w kubie. Program dotyczył więc marginesu – procenta czy dwóch procent zawodników i to niekoniecznie najlepszych. Mówiąc wprost – pieniądze wywalone w błoto. To była parodia tego niemieckiego programu. Włożono kolosalne pieniądze, za które można było zrobić świetny program. Pokazywaliśmy wiele razy jak to może działać, ale Boniek był uparty. On nie potrafi przyznać się do błędu… Certyfikacja akademii – to kolejny program obarczony ciężkimi błędami, a oni tego w ogóle nie konsultowali. To wyglądało tak, jakby siedziało pięciu gości za biurkiem, bez zielonego pojęcia co się dzieje w terenie i coś tam sobie napisali na kolanie. Napisali kilka programów, a potem okazało się, że żaden nie działa. To nie reforma, to działanie czysto PR-owe. Jeśli coś dotyczy procenta piłkarzy, to trudno w ten sposób naprawiać piłkę nożną w kraju. Jak krew w piach. Bardzo dużo energii w nikomu niepotrzebne programy.

Zbigniew Boniek najbardziej wpływową osobą w polskim sporcie
(fot. tvp)
Zbigniew Boniek najbardziej wpływową osobą w polskim sporcie

– No i do tego pękający wizerunek Bońka.
– W mojej książce stawiam tezę, że Boniek jest człowiekiem uzależnionym od konfliktu. Cały czas chce się bić ze wszystkimi. Jak jest spokojnie, to możesz spodziewać się, że rzuci granat do latryny. Dyrektor sportowy federacji szwajcarskiej powiedział, że kluby współpracują z federacją. "Idziemy razem, bo siłą federacji są kluby". A Boniek ciągle jest w stanie wojny z Ekstraklasą. Zamiast dążyć wspólnie do celu, jakim jest poprawa jakości piłki, ciągle rywalizuje z nimi w wojence o uznanie.

– Jest kilku dziennikarzy, którzy wychwalają go bez względu na wszystko. Ty w opozycji jesteś od dawna. Nie męczyło cię to? Często spotykałeś się z ostrymi reakcjami. A może w PZPN uznali, że lepiej mieć ciebie po swojej stronie i padła propozycja pracy w związku?
– Nie. Ja to nie Janek Tomaszewski. Wykonuję swoją pracę. Moja idea jest taka, że dziennikarz patrzy władzy na ręce i tu nie ma znaczenia, czy to Boniek czy ktokolwiek inny. Podczas ostatnich wyborów poparliśmy jego kandydaturę. Uważałem, że jego kontrkandydat czyli Józef Wojciechowski zupełnie się do tego nie nadaje i jego wygrana skończy się totalną kompromitacją całej polskiej piłki. To wynikało z moich obserwacji z czasów Polonii Warszawa. A czy mnie to męczy? Nie. Może na początku, gdy te reakcje były bardzo ostre, a Boniek miał bardzo duże wsparcie od części dziennikarzy. Teraz w jego obronie stoi już tylko dwóch gości. Oni w tej miłości są szczerzy, nie robią tego, by coś ugrać. Reszta się wycofała, przestali komentować, popierać decyzje PZPN. A ja ciągle walczyłem o sprawy szkoleniowe. I nadal to robimy. We dwóch, ale ja ostrzej – bo taki mam styl. Były dobre decyzje – chwaliłem. Więcej jednak było tych złych, bo w sprawach szkoleniowych całkowicie położyli tę kadencję. Krok po kroku staramy się to pokazać. A czy następca Bońka będzie lepszy? Nie mam pojęcia, ale jemu też będziemy patrzeć na ręce.

Zbigniew Boniek gościem "Stanu futbolu"
fot. TVP
Zbigniew Boniek gościem "Stanu futbolu"

Zobacz też
Karny Messiego i mecz z Niemcami. Szczęsny kończy 35 lat
Wojciech Szczęsny odbierający gratulacje od kolegów po zatrzymaniu z jedenastu metrów Lionela Messiego (fot. Getty Images)

Karny Messiego i mecz z Niemcami. Szczęsny kończy 35 lat

| Piłka nożna / Reprezentacja 
Dwa oblicza Polaków w hicie. Świderski bohaterem!
Karol Świderski (fot. PAP)

Dwa oblicza Polaków w hicie. Świderski bohaterem!

| Piłka nożna / Reprezentacja 
Polak nie zagra do końca sezonu. Przeszedł operację
Szymon Żurkowski (fot. PAP)

Polak nie zagra do końca sezonu. Przeszedł operację

| Piłka nożna / Reprezentacja 
Była gwiazda kadry wspomina Beenhakkera. "Wszyscy szli za nim w ogień"
Leo Beenhakker (fot. Getty Images)
tylko u nas

Była gwiazda kadry wspomina Beenhakkera. "Wszyscy szli za nim w ogień"

| Piłka nożna / Reprezentacja 
Był odkryciem Beenhakkera. "Nigdy nie usłyszałem od niego, że musimy poczekać"
Leo Beenhakker (fot. Getty Images)
tylko u nas

Był odkryciem Beenhakkera. "Nigdy nie usłyszałem od niego, że musimy poczekać"

| Piłka nożna / Reprezentacja 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
24 marca 2025
Piłka nożna

Polska

Malta

Litwa

Finlandia

21 marca 2025
Piłka nożna

Polska

Litwa

Malta

Finlandia

Terminarz
07 czerwca 2025
Piłka nożna

Malta

16:00

Litwa

10 czerwca 2025
Piłka nożna

Holandia

18:45

Malta

04 września 2025
Piłka nożna

Litwa

18:45

Malta

07 września 2025
Piłka nożna

Litwa

18:45

Holandia

09 października 2025
Piłka nożna

Finlandia

18:45

Litwa

Malta

18:45

Holandia

Tabela
El. MŚ, Europa, grupa G
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
2
3
6
2
2
1
4
3
Litwa
Litwa
2
-1
1
4
0
0
0
5
Malta
Malta
2
-3
0
Najnowsze
Udowodnili, że są gotowi na walkę o tytuł [KOMENTARZ]
nowe
Udowodnili, że są gotowi na walkę o tytuł [KOMENTARZ]
Radosław Laudański
Radosław Laudański
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Lech Poznań jest w coraz lepszej formie (fot. PAP)
Fissete o zmianach u Świątek po Miami. "Codziennie nad tym pracujemy"
Wim Fissette i Iga Świątek w Stuttgarcie (fot. Getty)
tylko u nas
Fissete o zmianach u Świątek po Miami. "Codziennie nad tym pracujemy"
fot. Facebook
Sara Kalisz
Świątek poznała rywalkę! To jej niedawna pogromczyni
Iga Świątek (fot. Getty Images)
Świątek poznała rywalkę! To jej niedawna pogromczyni
| Tenis / WTA (kobiety) 
"Żałuję, że nie dostałem szansy. Nie byłem gorszy od innych"
Sebastian Kaczor dostał pierwsze powołanie do seniorskiej reprezentacji Polski (fot. ORLEN Superliga / PAP)
tylko u nas
"Żałuję, że nie dostałem szansy. Nie byłem gorszy od innych"
(fot. własne)
Maciej Wojs
Kolejny wielki wyczyn legendy. Arcyważne trafienia
Aleksander Owieczkin bije kolejne rekordy (fot. Getty).
Kolejny wielki wyczyn legendy. Arcyważne trafienia
| Hokej / NHL 
Polska Liga Boksu. Przed nami 2. kolejka!
Przed nami 2. kolejka Polskiej Ligi Boksu (fot. mat. pras.)
Polska Liga Boksu. Przed nami 2. kolejka!
| Boks 
Bez Swobody na wielką imprezę! Poznaliśmy skład reprezentacji
W Chinach nie zobaczymy m.in. Ewy Swobody (fot. Getty).
Bez Swobody na wielką imprezę! Poznaliśmy skład reprezentacji
| Lekkoatletyka 
Do góry