Równo osiem lat temu Zbigniew Boniek został prezesem PZPN. W 2012 chwycił za stery instytucji znienawidzonej przez polskich kibiców. Dziś PZPN kojarzy się zdecydowanie lepiej, ale wizerunek Bońka – nawet mimo starań PR-owych – mocno ostatnio ucierpiał. A w wielu kluczowych sprawach – zamiast iść do przodu – ciągle drepczemy w miejscu.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – O plusach kadencji Bońka już się wypowiedziałeś. Teraz skupmy się na minusach.
Marek Wawrzynowski, WP Sportowe Fakty: – Po pierwsze sprawy szkoleniowe. Spójrzmy na kontekst. Jesteśmy w takim momencie rozwoju piłki nożnej, że każdy cywilizowany kraj zmienia swój system szkolenia. Drogi są różne. Francja ma swoją, Hiszpania inną, a Niemcy jeszcze inną. Wszyscy to robią, ale u nas nie potrafili, bo wymagało to dużego nakładu pracy. Próbowali to zrobić. Wprowadzono np. Narodowy Model Gry. Powstały książki, które nie są złe. Są nawet dobre, ale wydanie książki to nie wszystko. To tak nie działa. To tak jakbyś napisał podręcznik i uznał, że uniwersytet jest już niepotrzebny. Edukacja trenerów jest na niewystarczającym poziomie, bo nie ma dobrej dystrybucji tego programu. To nie spływa z góry na dół. Oczywiście, cały czas idziemy automatycznie do przodu siłą rozpędu. Powstało mnóstwo szkółek, więc selekcja młodych piłkarzy jest ogromna. Wcześniej do szkółki trafiało trzech na dziesięciu, teraz dziewięciu na dziesięciu. To powoduje więc naturalny postęp, ale w PZPN nie potrafili tego wykorzystać. Jak się pójdzie na mecz grup młodzieżowych to tam są ciągle zaniedbania sprzed 20 lat. W PZPN w kwestii szkolenia skupili się na samej górze. "Wybierzmy 20 najlepszych i im stwórzmy warunki". A problemem jest dół. Nie naprawiono silnika. Nie dochodziło do nich, że polska piłka jest słaba. Nie potrafili tego zdiagnozować i przyznać do błędu. To – jak dla mnie – najcięższy zarzut. Wizerunek Bońka też ostatnio strasznie ucierpiał.
– No właśnie, to dość wyraźna zmiana, bo jeszcze do niedawna ten wizerunek był bardzo dobry. Zauważyłeś moment, w którym to się zaczęło zmieniać?
– To zaczęło się dziać samoistnie. Ludzie, którzy do tej pory byli po jego stronie, zauważyli, że kompromituje się wpisami w social mediach. On mentalnie nigdy nie wyszedł z piłkarskiej szatni – jego docinki są dokładnie na tym poziomie. W pewnym momencie pogorszyły się też wyniki. Kadra zawaliła mistrzostwa świata, kluby nie wchodziły do pucharów. Złoty papierek został zdjęty i okazało się, że w środku nie ma czekolady. Ludzie powoli zaczęli to rozumieć, a ja obserwowałem zmiany. Pod naszymi artykułami umieszczaliśmy sondy. Na początku dziewięćdziesiąt procent ludzi popierało Bońka. Teraz to spadło do około czterdziestu procent. PR i marketing był na bardzo wysokim poziomie, ale piłki Boniek nie zmienił w żaden sposób. Kolejny bardzo ciężki zarzut to całkowite zaoranie rynku trenerów.
– Przypomnijmy. PZPN twierdzi, że rocznie na kurs UEFA Pro może zaprosić tylko 24 trenerów.
– Przez wiele lat takich przepisów nie było, były jednie sugestie. Zresztą wciąż można to "obejść" organizując więcej kursów. Tak jest na przykład w Portugalii. To ograniczenie sprawia, że poziom trenerów w Polsce został bardzo zaniżony. W wielu krajach zachodnich uznano dyplomy starych trenerów i po prostu przepisywano je na licencje UEFA PRO. U nas uznano, że wszystko co dawniej nie liczy się, liczą się jedynie kursy PZPN. Przy okazji – co jest tu kluczowe – żeby prowadzić zespoły od Ekstraklasy do 2 ligi trzeba mieć dyplom UEFA PRO. To wszystko oznacza, że drastycznie zaniżono poziom konkurencji, bo trenerów z licencją UEFA PRO jest bardzo mało, około 200 aktywnych. To jest bardzo mocny zarzut do PZPN. Musimy pamiętać, że poziom szkoleniowców w Polsce jest generalnie bardzo niski, zresztą nie ma przypadku w tym, że nikt naszych trenerów poza granicami Polski nie zatrudnia. Te obostrzenia PZPN dodatkowo zabiły rywalizację na rynku. Do tego zasady przyjmowania na kursy UEFA PRO są nieczytelne, sprzyjające różnym machinacjom. Nie twierdzę, że do tego dochodzi, ale te przepisy po prostu sprzyjają nieuczciwości, układom. W Portugalii zasady są jasne, spełniasz pewne kryteria, zostajesz przydzielony do kategorii (np. trener w 3 lidze, były reprezentant, asystent trenera w 1 lidze) i z tego klucza się dostajesz. U nas decyduje rozmowa kwalifikacyjna.
– W tym roku PZPN wycofał się z projektu Akademia Młodych Orłów. Program obowiązywał przez sześć lat.
– Wzorowano się na niemieckim programie, ale od początku do końca zostało to błędnie zrobione. W Niemczech wygląda to tak, że trenerzy selekcjonują najlepszych chłopaków z okolicy i zapraszają na wspólne treningi. U nas w AMO mogą uczestniczyć tylko piłkarze, którzy zgłosili się na coś w rodzaju dnia talentu. Więc to nie trenerzy jeździli i szukali talentów. Po drugie, do programu zgłaszało się niewielu zawodników, bo trenerzy klubowi ich nie puszczali. AMO odbywało się dwa razy w tygodniu, więc zaburzało cykl szkoleniowy w kubie. Program dotyczył więc marginesu – procenta czy dwóch procent zawodników i to niekoniecznie najlepszych. Mówiąc wprost – pieniądze wywalone w błoto. To była parodia tego niemieckiego programu. Włożono kolosalne pieniądze, za które można było zrobić świetny program. Pokazywaliśmy wiele razy jak to może działać, ale Boniek był uparty. On nie potrafi przyznać się do błędu… Certyfikacja akademii – to kolejny program obarczony ciężkimi błędami, a oni tego w ogóle nie konsultowali. To wyglądało tak, jakby siedziało pięciu gości za biurkiem, bez zielonego pojęcia co się dzieje w terenie i coś tam sobie napisali na kolanie. Napisali kilka programów, a potem okazało się, że żaden nie działa. To nie reforma, to działanie czysto PR-owe. Jeśli coś dotyczy procenta piłkarzy, to trudno w ten sposób naprawiać piłkę nożną w kraju. Jak krew w piach. Bardzo dużo energii w nikomu niepotrzebne programy.
– No i do tego pękający wizerunek Bońka.
– W mojej książce stawiam tezę, że Boniek jest człowiekiem uzależnionym od konfliktu. Cały czas chce się bić ze wszystkimi. Jak jest spokojnie, to możesz spodziewać się, że rzuci granat do latryny. Dyrektor sportowy federacji szwajcarskiej powiedział, że kluby współpracują z federacją. "Idziemy razem, bo siłą federacji są kluby". A Boniek ciągle jest w stanie wojny z Ekstraklasą. Zamiast dążyć wspólnie do celu, jakim jest poprawa jakości piłki, ciągle rywalizuje z nimi w wojence o uznanie.
– Jest kilku dziennikarzy, którzy wychwalają go bez względu na wszystko. Ty w opozycji jesteś od dawna. Nie męczyło cię to? Często spotykałeś się z ostrymi reakcjami. A może w PZPN uznali, że lepiej mieć ciebie po swojej stronie i padła propozycja pracy w związku?
– Nie. Ja to nie Janek Tomaszewski. Wykonuję swoją pracę. Moja idea jest taka, że dziennikarz patrzy władzy na ręce i tu nie ma znaczenia, czy to Boniek czy ktokolwiek inny. Podczas ostatnich wyborów poparliśmy jego kandydaturę. Uważałem, że jego kontrkandydat czyli Józef Wojciechowski zupełnie się do tego nie nadaje i jego wygrana skończy się totalną kompromitacją całej polskiej piłki. To wynikało z moich obserwacji z czasów Polonii Warszawa. A czy mnie to męczy? Nie. Może na początku, gdy te reakcje były bardzo ostre, a Boniek miał bardzo duże wsparcie od części dziennikarzy. Teraz w jego obronie stoi już tylko dwóch gości. Oni w tej miłości są szczerzy, nie robią tego, by coś ugrać. Reszta się wycofała, przestali komentować, popierać decyzje PZPN. A ja ciągle walczyłem o sprawy szkoleniowe. I nadal to robimy. We dwóch, ale ja ostrzej – bo taki mam styl. Były dobre decyzje – chwaliłem. Więcej jednak było tych złych, bo w sprawach szkoleniowych całkowicie położyli tę kadencję. Krok po kroku staramy się to pokazać. A czy następca Bońka będzie lepszy? Nie mam pojęcia, ale jemu też będziemy patrzeć na ręce.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (971 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.