{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Powstał projekt skoczni K200 w... Szczawnicy. Nawiązuje do Bergisel i Letalnicy
Mateusz Leleń /
Planica, Planica snezna kraljica, a może... Szczawnica, Szczawnica Polaków Planica. Nasz kraj doczekał się mamuta – na razie w świecie akademickim, ale za to z projektem ocenionym na pięć z plusem. – To nie jest tylko skocznia na jedne zawody. Atrakcje oferowane byłyby przez cały rok – podkreśla jej twórca Dominik Pacholik, student Politechniki Krakowskiej.
Czytaj też:

Letnie Grand Prix 2021: Ryoyu Kobayashi znów na szczycie! Polacy w Klingenthal nie zachwycili
– Niektórzy robią stacje na Marsie, kościoły, budynki użyteczności publicznej. Ja jako fan skoków postanowiłem zająć się innym tematem – zaczyna swoją opowieść student, który ma za sobą udaną obronę pracy magisterskiej. Pacholik stworzył w świecie wirtualnym "Centrum skoków narciarskich w Szczawnicy" z pięcioma obiektami: K40, K60, K95, K120, K200. Wszystko – zgodnie z założeniem twórców – przypomina dłoń z pięcioma palcami.
Dlaczego akurat mamut w Szczawnicy?
W czasach rozkwitu "Małyszomanii" pojawiały się wizje budowy mamuta w Zakopanem lub Wiśle, o których mówił nawet Paweł Włodarczyk ówczesny prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Kilkanaście lat później Pacholik postawił na mniej kojarzoną ze skokami Szczawnicę. – O to nam chodziło, aby znaleźć miejsce, dla którego taki mamut może być impulsem do rozwoju. To miasto uzdrowiskowe, z potencjałem. Ma bardzo dobrze rozwiniętą sieć turystyczną. To centrum Pienin – wyjaśnia.
Nie bez znaczenia w poszukiwaniu lokalizacji polskiego mamuta było też ukształtowanie terenu. – Wybrałem Wzgórze Jarmuta, gdyż jest tam wypłaszczenie pozwalająca na wyeksponowanie skoczni, która staje się dobrze widoczna z centrum miasta. Celowaliśmy tutaj w efekt podobny do tego z Bergisel w Innsbrucku. Tam skocznia jest ikoną miasta – zauważa student.

Inspiracje czerpane były jednak nie tylko z Tyrolu, ale przede wszystkim z najsłynniejszego obiektu do lotów. – Postanowiliśmy wraz z promotorami bazować na profilu skoczni w Planicy, zawartym w homologacji. Dokonaliśmy lekkiej modyfikacji. U mnie wyższy jest próg – ma 10 metrów. Tu zagrały względy estetyczne. Chcieliśmy, aby rozbieg miał formę rurki. Wiedzieliśmy o tej rozbieżności, która nie spodobałaby się FIS, ale zostawiliśmy ją. Do tego nieco bardziej wypłaszczyliśmy bulę – wyjaśnia i dodaje: – Jeśli ten projekt doczeka kolejnych etapów, ten aspekt jest do poprawy.
Dawid Kubacki: Polska wreszcie ma mamuta!
O tym co z praktycznego punktu widzenia powinien mieć szczawnicki kompleks autorom podpowiadali aktywni skoczkowie: Wiktor Pękala i Dawid Kubacki. – Projekt robi duże wrażenie z wizualnego punktu widzenia. Takiego kompleksu skoczni nie ma nigdzie na świecie, szczególnie tak połączonego wybiegami. To akurat był jeden z punktów praktycznych, które zarzuciłem, bo hamowania na najmniejszych skoczniach mogły być kolizyjne – przyznaje mistrz świata z Seefeld, jednocześnie dodając z uśmiechem: – Ale wreszcie Polska ma mamuta, choć na razie wirtualnego!.
– Ucieszyło mnie, że Dawidowi spodobał się projekt. Poszerzenie zeskoków byłoby możliwe. Na pewno jest to jednak kwestia, którą można poprawić – zaznacza Pacholik.
Mamut, który miałby zarabiać
Praca powstała na Politechnice Krakowskiej nie skupia się wyłącznie na kwestiach architektonicznych. Chodziło też o to, aby obiekt – w przypadku powstania – miał szansę rentowności, o którą w przypadku skoczni do lotów bardzo trudno. Dziś na świecie funkcjonują cztery mamuty – Letalnica i Vikersundbakken goszczą zawody raz na dwanaście miesięcy. Kulm w Tauplitz i Heini Klopfer-Schanze w Oberstdorfie (zwykle) raz na dwa lata. – To było duże wyzwanie, aby zaplanować coś dającego szanse na całoroczne przychody – mówi Pacholik.
Podstawą było stworzenie całego kompleksu. Stąd cztery mniejsze obiekty, na których trenować mogliby mniej doświadczeni skoczkowie. Autorom bardzo zależało też na wykorzystaniu wieży mamuta. – Wymyśliliśmy tam ściankę wspinaczkową, w sumie to wyszła nam... najdłuższa w Polsce, na ponad 64 metry – zauważa Pacholik. Jego wirtualny kompleks w Szczawnicy wzbogaca też dwupoziomowa restauracja, platforma widokowa oraz kolejka – tak zwana "tyrolka", kolejka dająca możliwość zjazdu tunelem – "rurką rozbiegu".
– Skocznia stojąca w szczerym polu nie jest zbytnio opłacalna. Nam zależało na czymś innym. Także na wywołaniu dyskusji, czy taki obiekt może się opłacać – podkreśla student. Oczywiście powstanie Jarmuty to na razie czysta teoria, ale... magister inżynier architekt Dominik Pacholik zgłasza się do tablicy. – Myślę, że przy współpracy z Politechniką, moimi promotorami, do tego przy konsultacjach z gminą Szczawina i Polskim Związkiem Narciarskim, można by ten projekt pchnąć do przodu – zaznacza.
***
Temat pracy: Centrum skoków narciarskich w Szczawnicy. Projekt skoczni o punkcie konstrukcyjnym K 200.
Katedra Urbanistyki i Architektury Struktur Miejskich A-9 Wydział Architektury Politechniki Krakowskiej
Promotorzy pracy: prof. dr hab. inż. arch. Jacek Gyurkovich, promotor pomocniczy - dr inż. arch. Damian Poklewski-Koziełł, recenzent pracy dyplomowej - dr hab. inż. arch. Mariusz Twardowski, prof. PK
autor: mgr inż. arch. Dominik Pacholik