Oberstdorf, noworoczne Garmisch-Partenkirchen, Bergisel w środku Innsbrucka i finał w Bischofshofen – układ Turnieju Czterech Skoczni zna każdy prawdziwy kibic skoków narciarskich. Zwykle potrzeba ośmiu skoków, aby przejść do historii. My serwujemy osiem niezwykłych historii.
Czy można wygrać Turniej Czterech Skoczni nie wygrywając żadnego z konkursów? Można, choć po raz ostatni dokonał tego Janne Ahonen 23 lata temu. Idźmy dalej. Czy możliwe jest zwycięstwo bez choćby jednego miejsca na podium zawodów? Tak, o czym przekonał Nikołaj Kamienski. Jak do tego doszło?
To była czwarta edycja imprezy. Reprezentant ZSRR był kolejno: siódmy, czwarty, szósty i czwarty. Wygrał "generalkę" w dużej mierze, dlatego że z zawodów wycofali się zawodnicy z Finlandii i NRD, wcześniej rozpoczynający przygotowania do igrzysk.
Co ciekawe, Kamienski wygrał TCS, choć można mieć nawet wątpliwości, czy był najlepszym radzieckim skoczkiem tej imprezy. Koba Cakadze przeskakiwał rywali, ale lądował tak daleko, że konkursy w Oberstdorfie i Ga-Pa kończył upadkami i wielki stratami punktowymi. To kolejny czynnik, który złożył się na wygraną skoczka bez żadnego występu na TOP 3 zawodów.
Prawdopodobnie najdonioślejsze wydarzenie w historii Turnieju Czterech Skoczni to pierwsza w historii edycja, w której jeden zawodnik wygrał wszystkie konkursy. Przed cyklem 2001/02 zdecydowanym faworytem był Adam Małysz. W Polsce nie pytano, czy wygra TCS, ale czy wygra wszystkie cztery konkursy. Życie zadrwiło z tych zuchwałych prognoz.
Hannawald zaczął skakać jak natchniony. Uwagę przykuwały dalekie odległości, ale też szalona radość. Niemiec wygrał w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, a w Innsbrucku jeszcze powiększył przewagę nad rywalami. W Bischofshofen postawił kropkę nad "i". Nikt nie zdawał sobie wówczas sprawy z jak potężnymi obciążeniami psychicznymi musiał się wówczas zmagać.
– Jestem naprawdę szczęśliwy, że to już koniec. Jeszcze jeden dzień dłużej, a umarłbym albo stracił wszystkie włosy – mówił chwilę po czwartym konkursowym zwycięstwie "Svenomenalny". Jeszcze szersze światło na sprawę dał w swojej autobiografii "Triumf. Upadek. Powrót do życia". "Byłem wykończony. Totalnie pusty. Przez kilka ostatnich nocy niemal nie zmrużyłem oka. Jak jakiś nakręcony freak snułem się po ciemnych pokojach hotelowych. A tak bardzo potrzebny był mi sen, aby się zregenerować" – wyznał.
Osiem skoków, każdy wyceniany do dziesiątych części punktu. Jak małe jest prawdopodobieństwo remisu w klasyfikacji generalnej turnieju? Do tego remisu na czele klasyfikacji... Janne Ahonen i Jakub Janda stoczyli fascynującą walkę w TCS 2005/06, która miała zaskakujący finał. Przed Bischofshofen liderem był Czech. Fin jednak wygrał ostatnie zawody i zaczęło się wielkie liczenie...
To była już doba komputerów, ale organizatorzy – jakby nie wierząc w to co się stało – długo ociągali się z podaniem ostatecznych wyników. Wielkie emocje na stanowisku komentatorskim przeżywał Włodzimierz Szaranowicz. "A tymczasem ani widu, ani słychu, żadnej informacji" – mówił, wyczekując. Słynny dziennikarz zdołał już nawet wychwalić triumf Jandy, aby niedługo potem ogłosić podwójne zwycięstwo w niezwykłej edycji turnieju.
Turniej to od zawsze konkurs noworoczny. Konkurs noworoczny to skoki tuż po nocy sylwestrowej. Noc sylwestrowa to czas pokus dla skoczków. Ostatni dzień i ostatnia noc grudnia 1955 miała upłynąć fińskim skoczkom w trzeźwości. Z trenerskich zakazów zadrwił jednak Hemmo Silvennoinen. 23-letni wówczas zawodnik upił się, a trenerzy postanowił nie dopuszczać go do zawodów.
Silvennoinen był wówczas znaczącą postacią skoków narciarskich. W trakcie niemiecko-austriackiej imprezy bronił tytułu sprzed roku. Za Finem murem stanęli koledzy, wymuszając na sztabie dopuszczenie do konkursu. Hemmo wystąpił w Garmisch-Partenkirchen i... wygrał zawody.
Organizacja pierwszych Turniejów Czterech Skoczni znacznie różniła się od obrazków znanych nam współcześnie. Na przykład Max Bolkart, uznany niemiecki skoczek lat 50. i 60., czynnie brał udział w przygotowaniach pod wzgórzem Schattenberg. Sam instalował system nagłaśniający, robiąc sobie przerwy na skoki treningowe.
Bolkart doskonałą znajomość rodzimej skoczni potwierdził triumfując w konkursie 8. edycji. W sylwestra 1959/60 testował już obiekt w Ga-Pa, aby na noc... wrócić się do Oberstdorfu i zagrać koncert wraz z miejską kapelą. W Nowy Rok ponownie ruszył w trasę, a w zawodach nie było na niego mocnych.
Niemiec poszedł zresztą za ciosem i triumfował również na Bergisel. W Bischofshofen mógł więc stać się pierwszym skoczkiem z czterema konkursowymi triumfami. Tam został jednak powstrzymany przez zawodników gospodarzy. Ostatecznie Bolkart zwyciężył natomiast w klasyfikacji łącznej. Skoczek, co żadnej pracy się nie bał.
Skoki Mattiego Nykaenena w sezonie 1987/88 były bliskie perfekcji. Fin odleciał rywalom w turnieju na prawie 100 punktów w klasyfikacji generalnej, co było ówczesnym rekordem. Do kraju wrócił nie tylko z nagrodami, ale też ciemnymi okularami. W ten sposób ukrywał skutki bójki, w którą wdał się w Bischofshofen na imprezie po zawodach.
Starty Nykaenena w Turnieju Czterech Skoczni wielokrotnie podlane były alkoholem. Chyba najbardziej kuriozalny był cykl 1986/87, na który Fin ruszył z żoną, co nie spodobało się w jego ekipie. Gwiazdor nie bardzo miał ochotę w ogóle występować w imprezie, bo – jak zakładają autorzy jego biografii "Życie to bal" – celowo... zapomniał nart do Oberstdorfu. Ostatecznie wystąpił w dwóch pierwszych zawodach na jugosławiańskich deskach, ale spisywał się kiepsko, a na domiar złego nie przestawał zaglądać do kieliszka.
Finowie nie mieli wyjścia – zdecydowali o zakończeniu udziału Nykaenana w imprezie przed Innsbruckiem. Wściekli byli szczególnie austriaccy producenci jego nart, liczący na reklamę. Wymagali, aby Matti udał się na treningi do Millbach. W ten sposób miał wrócić do dobrej formy. Niesforny zawodnik poleciał jednak w środku zimy w podróż poślubną na Sri Lankę... Po powrocie zdołał osłodzić sezon, zdobywając indywidualne srebro i drużynowe złoto mistrzostw świata.
27 grudnia 2001 Adam Małysz wyszedł z progu własnego domu, nie wiedząc że niebawem już nic nie będzie takie samo. Pierwszy polski triumfator Turnieju Czterech Skoczni stał się idolem 40-milionowego kraju. – Pan jest teraz bohaterem narodowym – mówił mu nad ranem dziennikarz TVP, kręcący materiał z powrotu wiślanina. A 23-latek po prostu nie dowierzał w to co słyszy.
– To tygrys na progu, a jastrząb w powietrzu – charakteryzował przed kamerami swojego zawodnika Apoloniusz Tajner. Niewielu wie, że zamiast wielkiego triumfu 49. Turniej Czterech Skoczni mógł zakończyć się wielkim skandalem. Po wielkiej wygranej w Innsbrucku Małysz udał się na kontrolę antydopingową. To wtedy powiedział sztabowcom: – Nie wspominałem wam, ale niedawno łyknąłem coś na przeziębienie.
Wybuchła panika. Sensacyjny triumfator na dopingu – ta opowieść zawładnęłaby mediami. Trener Tajner miał już gotowy plan... ucieczki na Słowację. – Siedziałbym tam chyba dwa lata ze wstydu – wspominał. Małysz w końcu przypomniał sobie nazwę leku – aspargin. Zaczęły się telefony, sprawdzanie. W końcu z Poznania napłynęły wieści: Aspargin jest "czysty". Ufff.... Można było jechać do Bischofshofen.
Najbardziej pamiętne zdjęcie z ostatnich sezonów Turnieju Czterech Skoczni? Sven Hannawald wita na wybiegu skoczni w Bischofshofen Kamila Stocha, który powtórzył jego osiągnięcie. Wygranie czterech konkursów w jednej edycji było manią kolejnych uczestników. Udało się dopiero w 50. TCS. Na kolejnych "szlemowców" nie trzeba było czekać tak długo.
– Co powiedział ci Sven? – dopytywali dziennikarze. – Witaj w ekskluzywnym klubie – zdradził Polak, który jeszcze w Oberstdorfie nie był faworytem numer jeden do końcowego triumfu, nie wspominając o komplecie wygranych. 28. w kwalifikacjach, 15. w serii próbnej. Forma przyszła jednak wtedy, gdy powinna.
Na "Trzeciego Króla Czterech Skoczni" czekać trzeba było do Trzech Króli kolejnego roku. Ryoyu Kobayashi wydawał się nie rozumieć europejskiej presji imprezy. Z lekkością uciekał rywalom, aż do Bischofshofen, gdzie miał przeciwko sobie też aurę. Przed pierwszym konkursowym skokiem na obiekcie im. Paula Ausserleitnera musiał zaczekać kilka minut. Tory nie były w najlepszym stanie, co odbiło się na prędkości Japończyka. Osiągnął jednak czwarty wynik i skutecznie zaatakował w finale. Tak dołączył do Hannawalda i Stocha.
Następne
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.