| Piłka nożna / Niemcy

Bundesliga. Rafał Gikiewicz: reprezentacja? Najważniejszym kryterium powinna być regularna gra, a nie wiek

Rafał Gikiewicz i Robert Lewandowski po pamiętnym spotkaniu, w którym "Lewy" pobił rekord Gerda Muellera (fot. Getty).
Rafał Gikiewicz i Robert Lewandowski po pamiętnym spotkaniu, w którym "Lewy" pobił rekord Gerda Muellera (fot. Getty).

Rozegrał 63 mecze z rzędu w Bundeslidze. W Niemczech kolejni trenerzy na niego stawiają, ale Rafał Gikiewicz wciąż nie doczekał się powołania do kadry. – Nie czuję się lepszy, ale też gorszy od nikogo. Gram wszystko od deski do deski. Myślę, że to argument, który za mną przemawia – wyjaśnia bramkarz FC Augsburg.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Czy piłkarze boją się Twittera? "Każdy może cię tam obrazić"

Czytaj też

Czy piłkarze boją się Twittera? "Po co czytać to wszystko?"

Czy piłkarze boją się Twittera? "Każdy może cię tam obrazić"

Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Selekcjoner Czesław Michniewicz już jakiś czas temu ogłosił listę powołanych na najbliższe mecze kadry. Rafała Gikiewicza na niej zabrakło. Miałeś w ostatnim czasie jakikolwiek kontakt z trenerem?
Rafał Gikiewicz, bramkarz FC Augsburg: – Pod kątem powołań żadnego kontaktu nie było. Pogratulowałem trenerowi Michniewiczowi wyboru na selekcjonera. Posiadam do niego numer telefonu. Kiedyś pomagałem mu zobaczyć Freiburg, kiedy byłem tam razem z Bartkiem Kapustką.

– Przestałeś już marzyć o grze w kadrze?
– Jestem aktywnym piłkarzem Bundesligi. Zaraz skoczy mi 63. mecz z rzędu rozegrany w lidze niemieckiej. Chyba tylko dwóch zawodników może pochwalić się lepszym wynikiem. Gdybym nie marzył, to bez sensu byłoby chodzenie na treningi i gra w meczach. Mam dwuletnią umowę z Augsburgiem, nikt mnie stąd nie wyrzuca. Marzenia cały czas są.

– Przez blisko trzy lata opuściłeś jeden mecz w Bundeslidze. Jak w tym czasie ewoluowałeś jako bramkarz?
– Zaznaczę od razu, że opuściłem dlatego, ponieważ oddałem mecz w prezencie mojemu zmiennikowi. Miałbym zapewne znacznie lepszy wynik. Moritz Nicolas zagrał z Hoffenheim, bo o to mnie poprosił. Poszedłem do trenera Ursa Fischera i powiedziałem, że mogę usiąść na ławce rezerwowych. Na pewno rozwijam się z roku na rok i tygodnia na tydzień. W tym sezonie punktujemy trochę słabiej i nieco gorzej wyglądamy jako całość. Trudniej jest mi się wybić i pokazać, choć i tak mam już siedem meczów na zero z tyłu. Tyle samo było w poprzednim sezonie, a teraz mam jeszcze osiem spotkań do końca. Liczę, że trochę poprawię ten rekord. Z klubów Bundesligi Mark Flekken z Freiburga i Robin Zentner z Mainz mają po dziewięć występów z czystym kontem. Manuel Neuer uzbierał ich osiem.

Mam świetnego trenera bramkarzy. Klub na mnie stawia, czuję się dobrze, jestem zdrowy. Lekkie kontuzje zawsze są, ale czasami zaciskam zęby, biorę tabletkę i gram. Cieszę się, że ciągle jestem w bramce Augsburga. Musimy się utrzymać, żeby mój sen o Bundeslidze nadal trwał.

– Trudniej jest wywalczyć miejsce w składzie czy później je zachować?
– Trochę się śmieje, bo dyrektor sportowy Unionu Berlin mówi, że jestem stary i nie zasługuję już na dłuższy kontrakt. Zagrałem 63 mecze z rzędu w lidze i nic mi nie dokucza. Powiem przekornie, że trudniej jest utrzymać się, jeszcze mocniej trenować i cały czas podnosić sobie poprzeczkę. Wywalczyć miejsce wbrew pozorom było łatwo. Obóz przygotowawczy trwał dwa-trzy tygodnie i przekonałem trenera do siebie. Później z tygodnia na tydzień musisz udowadniać, że na to zasługujesz. W głowie trzeba mówić "halo Gikiewicz, musisz być pod prądem i ciągle się rozwijać". Młode niemieckie talenty ciągle są ściągane do zespołu. Nie jest tak, że nikt mi po piętach nie depcze.

Od początku łatwiej było mi się odnaleźć w Niemczech, bo w Polsce nie dostałem nic za darmo. Nie przyszedłem tutaj za sumę x milionów euro, jak niektórzy nasi piłkarze. Wobec mnie nie było żadnych oczekiwań. Wiedziałem, że jak już tu przyjdę, od pierwszego dnia muszę być dwa razy lepszy od rywali. Inaczej nikt na mnie nie postawi. Brzydko mówiąc, po prostu zapie********. Tak jest do dzisiaj. Tylko dlatego jestem ósmy rok w Niemczech. Nikt mnie stąd nie wygania i nie sprzedaje bajek mediom, że trener mnie nie lubi, obciążenia są za mocne, mam konflikt w zespole. Po prostu ciężko trenuję i w każdym zespole jestem jedną z wyróżniających się postaci. Tylko we Freiburgu miałem mniej spotkań. Byłem lubiany za to, że zawsze zostawiałem serce na boisku i stałem za Alexandrem Schwolowem, który bronił. Kiedy dostałem szansę, rozegrałem cztery mecze, poszedłem ligę niżej do Unionu i dzięki temu jestem tu, gdzie jestem.

Czy piłkarze boją się Twittera? "Każdy może cię tam obrazić"

Czytaj też

Czy piłkarze boją się Twittera? "Po co czytać to wszystko?"

Czy piłkarze boją się Twittera? "Każdy może cię tam obrazić"

Rafał Gikiewicz nie opuszcza bramki Augsburga (fot. Getty).
Rafał Gikiewicz nie opuszcza bramki Augsburga (fot. Getty).
Nowy trener, nowe rozdanie? Gikiewicz walczy o powołanie

Czytaj też

Rafał Gikiewicz dobrze spisuje się w bramce Augsburga (fot. Getty)

Nowy trener, nowe rozdanie? Gikiewicz walczy o powołanie

– Wracając jeszcze do tematu kadry, powiedz, w którym momencie czułeś, że powinieneś się w niej znaleźć? Był w ogóle taki moment?
– Nie pochodzę tak do tematu. Trochę się śmieję, że często mówi się o wieku i patrzymy na to, kto ile ma lat, a nie na to, kto ile grał w ostatnich miesiącach. Nie neguję decyzji selekcjonera, bo to on wybiera, ale najważniejszym kryterium powinna być regularna gra, a nie wiek. To nie ja sobie wysyłam powołanie i nie decyduję, kiedy bardziej zasługuję. Od ośmiu lat jestem w Niemczech. Pomijając czas we Freiburgu, gram wszystko od deski do deski. Myślę, że to argument, który za mną przemawia. Nie będę się na siłę wpraszał i reklamował, bo każdy potrafi obejrzeć mecz. Wszyscy mogą zerknąć na moje występy i zobaczyć, co potrafię. Nie ma mnie na kadrze, bo tak zadecydował selekcjoner i ma do tego prawo. Dla mnie argument "bo ktoś jest młodszy" i na to bardziej zasługuje, jest nietrafiony. Robert Lewandowski też nie ma 21 lat, a jest najlepszym napastnikiem na świecie.

– Uważasz, bądź kiedykolwiek uważałeś się gorszy od tych bramkarzy, którzy byli powoływani?
– Każdy z nas, czy "Drążek", "Skorup", czy Szczęsny, nasz numer jeden teraz i przez następnych kilka lat jest inny. Nie porównuję się, bo gramy w innych ligach. Nasze kluby walczą o zupełnie inne cele. Prezentujemy odpowiedni poziom, bo występujemy w najlepszych europejskich ligach. Nie czuję się gorszy od nikogo, ale nie chciałbym się porównywać. W Bundeslidze jest 18 zespołów. Każdy bramkarz jest dobry, ale gra zupełnie inaczej. Juventus rozgrywa piłkę od tyłu, bo posiada zawodników, którzy to potrafią. My jesteśmy FC Augsburg, mamy inne cele i prezentujemy zupełnie inny futbol. Każdy Polak, który był w lidze niemieckiej, nawet Krzysztof Piątek wie, że tutaj największą wagę przywiązuje się do taktyki. On to odczuł w Herthcie Berlin, bo we Florencji wygląda zupełnie inaczej. Nie można się porównywać. Każdy jest inny. Nie czuję się lepszy, ale też gorszy od nikogo.

– Z czego w swojej grze jesteś mniej zadowolony? Co najbardziej chciałbyś poprawić?
– We wszystkim. Uważam, że mam rezerwy w ustawieniu w bramce, spokoju, bo samo bronienie nie polega na tym, aby latać od poprzeczki do słupka i efektownie turlać się po ziemi. Chodzi o to, żeby wybić piłkę. Z wiekiem nabierasz doświadczenia. Rzucasz się mniej efektownie, a chcesz to zrobić jak najbardziej efektywnie. Nad wszystkim muszę pracować. Cieszy mnie to, że trener bramkarzy często powtarza, że mogę być jeszcze znacznie lepszy. Z takim nastawieniem jadę do centrum treningowego i wychodzę na boisko.

– Augsburg jest dobrym miejscem do życia i gry w piłkę? Jak się tam czujesz?
– Kiedy jesteś pierwszym bramkarzem, to zawsze jest łatwiej wypowiadać się o klubie i mieście. Żyjemy w czasach covidowych. W ostatnich miesiącach pod tym względem było ciężko. Nie mogę powiedzieć za dużo o mieście. Rejon jest piękny, dzieci chodzą do szkół i są szczęśliwe. Pod tym kątem nie mogę narzekać. Klub na mnie stawia i cieszę się, że gram. To nie koncert życzeń, abym sobie wybierał miejsce do życia. Chciałbym mieszkać nad morzem w Marsylii i grać z Arkiem Milikiem, ale nie dostałem oferty stamtąd (śmiech). Jestem w Augsburgu i nie narzekam.

Nowy trener, nowe rozdanie? Gikiewicz walczy o powołanie

Czytaj też

Rafał Gikiewicz dobrze spisuje się w bramce Augsburga (fot. Getty)

Nowy trener, nowe rozdanie? Gikiewicz walczy o powołanie

Gikiewicz w pojedynku z Erlingiem Haalandem (fot. Getty).
Gikiewicz w pojedynku z Erlingiem Haalandem (fot. Getty).
Po co nam ten mecz? "Fair play dla Czech i Szwecji"

Czytaj też

Robert Lewandowski już trafiał do siatki przeciwko Szkocji (fot. Getty).

Po co nam ten mecz? "Fair play dla Czech i Szwecji"

– Twój kontrakt obowiązuje jeszcze przez dwa lata. Powoli myślisz o przyszłości? Chciałbyś kontynuacji czy może wolałbyś poszukać nowych wyzwań?
– Mam dwa lata umowy. Jeżeli się utrzymamy, to nie ma mowy o zmianie klubu. Chcę grać w Augsburgu, chcę utrzymać ten klub w lidze. Nie jest przyjemnie znów walczyć o utrzymanie, choć ma to inny smak, niż bycie w środku tabeli. Wolałbym jednak zajmować nieco wyższe miejsca i bardziej patrzyć w górę. Mamy problemy i walczymy do końca o Bundesligę. W trudnych momentach musimy pokazać klasę. Nie jestem kawalerem. Mam rodzinę i patrzę przede wszystkim pod tym kątem. Nie chcę jej fundować niepotrzebnej przeprowadzki i wprowadzać zawieruchy w życiu prywatnym. Nie narzekam. Klub na mnie stawia. Po jednym sezonie dał mi nową umowę, czyli nagrodę za dobre występy w poprzednim sezonie. 


Trener ostatnio wspomniał, że żaden jego dotychczasowy bramkarz nie wyglądał tak fit, jak ja. Dodał, że jestem w stanie przynajmniej pięć lat grać na takim poziomie. Jeżeli on tak uważa, to bardzo się cieszę. Mam 34 lata i jak patrzę na Łukasza Fabiańskiego, to myślę sobie, że chciałbym dość mocno przedłużyć swoją karierę. Bramkarz jest jak wino. Z doświadczeniem przychodzą też umiejętności. Niebawem na moim liczniku pojawi się sto meczów w Bundeslidze. Jeżeli się utrzymamy, to mam tu wszystko, aby przez kolejne dwa sezony zostać w Augsburgu. 


– Niedawno w niemieckich mediach można było wyczytać, że pojawiają się inne, ciekawe opcje z Bundesligi, między innymi z HerthyJako były gracz Unionu mógłbyś założyć koszulkę odwiecznego rywala?
– Są różne zapytania, ale tak wygląda życie piłkarza. Jeżeli klub znajduje się na dole, to pozostali sondują sytuację piłkarzy i rozważają, co by było, gdyby dany zespół spadł. Skupiam się na ostatnich ośmiu meczach tego sezonu. Uważam, że dzisiaj nie byłbym w stanie pójść do Herthy Berlin. To odwieczny rywal Unionu, który też walczy o utrzymanie. Jednak nigdy nie mów nigdy, bo piłkarz idzie tam, gdzie go chcą. W każdym ruchu transferowym jest sporo plusów i minusów. Potem podejmujesz decyzję. Na razie mam długi kontrakt i chciałbym go wypełnić w Augsburgu.

– W ostatnich latach największym wyzwaniem, z jakim się zmierzyłeś, był mecz przeciwko Bayernowi i Robertowi Lewandowskiemu, w którym "Lewy" miał okazję na pobicie rekordu Gerda Muellera?
– Nie. Mecz przeciwko "Lewemu" w maju ubiegłego roku spowodował największe zainteresowanie moją osobą. Stworzył mi pozytywną otoczkę i negatywny hejt. Najważniejszym wyzwaniem były baraże Union–Stuttgart, które decydowały również o mojej przyszłości i spełnieniu marzenia. Na taki mecz, jak z Bayernem, czekałem całe życie. Nie mieliśmy nic do stracenia. Starałem się wypaść jak najlepiej, bo wiedziałem, że oczy piłkarskiego świata będą na mnie zwrócone. Było to bardzo fajne przeżycie. Cieszę się, że w kwietniu zagramy z Bayernem przy pełnych trybunach na Allianz Arena. Pojedynki z Robertem, Comanem, Sane, Muellerem czy Gnabrym są spełnieniem marzeń. Mimo 34 lat cieszę się na spotkanie z nimi. W takich meczach wychodzą twoje braki i widzisz, ile brakuje ci do najlepszych. Czasami przez porażki 1:5 czy 0:4 później się rozwijasz. Na własnym stadionie pokonaliśmy Bayern 2:1. Na pewno będą chcieli się odegrać. My potrzebujemy punktów, aby się utrzymać. Nikt nie daje nam szans, ale na boisku nie grają miliony i nazwiska. Przy dobrym dniu i skuteczności wszystko jest możliwe.

Po co nam ten mecz? "Fair play dla Czech i Szwecji"

Czytaj też

Robert Lewandowski już trafiał do siatki przeciwko Szkocji (fot. Getty).

Po co nam ten mecz? "Fair play dla Czech i Szwecji"

"Giki" kontra Robert Lewandowski (fot. Getty).
"Giki" kontra Robert Lewandowski (fot. Getty).

– Szczególnie motywujesz się na pojedynki z Robertem Lewandowskim? Wyzwalają dodatkowy dreszczyk emocji?
– Każde spotkanie w Bundeslidze jest czymś wielkim. Jeżeli ktoś nie grał nigdy w piłkę i nie stał oko w oko z Lewandowskim, Haalandem czy Kramariciem, to nie wie, jak do wszystkiego się podchodzi. Kiedyś oglądałem ligę niemiecką w Eurosporcie. Transmitowano jeden mecz w tygodniu. Oglądałem najlepszych piłkarzy, jarałem się Raulem w barwach Schalke i to jest taka ekstaza, że ciężko wszystko opisać. Nawet jak boli ręka, noga czy bark, to chwytasz swoją szansę, słyszysz doping kibiców i robisz swoje. Spotkanie z Robertem jest tym samym, co mecz z Wolfsburgiem, który jest przed nami. Z drugiej strony dodatkowo cieszę się na każdy mecz przeciwko rodakowi, bo w tym momencie jest nas bardzo mało w Bundeslidze. 


Cieszę się, bo wyjechałem z Polski, jako nikt. Nie byłem nawet gwiazdą Ekstraklasy, a przez tyle lat utrzymałem się w czołowej europejskiej lidze. Nikt za mnie nie zapłacił milionów euro, jak za Bartka Białka, Kubę Kamińskiego, "Lewego", czy Roberta Gumnego. Gdy przyszedłem do Niemiec, nikt nie wiedział, jak wymawia się moje imię i nazwisko. W polskiej lidze miałem około 40 meczów i nikt nie spodziewał się, że ten Gikiewicz odejdzie z Brunszwiku za milion euro. Potem pójdzie do Unionu i będzie go chciał kolejny klub z Bundesligi. Mnie to cieszy i jara, że udowadniam sobie i niedowiarkom, że wcale nie musisz być gwiazdą polskiej ligi. Nie musisz mieć 20 lat na karku. Możesz mieć 34 i ciągle kluby niemieckie cię chcą, stawiają na ciebie i cały czas jesteś w nich szanowany. Młodsi piłkarze, którzy zmagają się z różnymi problemami, powinni pamiętać, że nigdy nie jest za późno, aby wyjechać i zaryzykować. Nigdy nie jest za późno, abyś zaczął w siebie wierzyć!



– Na koniec zapytam o polskie podwórko. Wyobrażasz sobie, że twój były klub Śląsk Wrocław może spaść z Ekstraklasy?
– Nie wyobrażam sobie, ale jak patrzę na tabelę i ostatnie wyniki Śląska, to biorę pod uwagę różne scenariusze. Śledzę losy Śląska. We wtorek pisałem z trenerem Piotrem Tworkiem, rozmawiałem z kierownikiem Zbyszkiem Słobodzianem, który był w klubie za moich czasów i jest w nim nadal. Trzymam kciuki, żeby nie spadli. Wrocław potrzebuje Śląska, Śląsk potrzebuje Wrocławia. Mam nadzieję, że klub się obudzi i zacznie zbierać punkty. Szkoda, że trener Jacek Magiera, który jest moim dobrym znajomym, nie sprostał zadaniu. Czasami jednak problemy są złożone i nie można mówić o zero-jedynkowej winie trenera. Trzymam kciuki za lepsze występy Śląska.



– Rozmawialiśmy wcześniej o twoich czystych kontach w tym sezonie. W lidze jest ich siedem. Z ilu będziesz zadowolony na koniec sezonu?
– 11. Zostało mi osiem meczów. Cztery razy chcę zagrać na zero z tyłu. Taki cel jest na mojej kartce, którą zapisałem dobre pół roku temu. Nic się nie zmienia. Nawet mimo problemów. Czasami jest pod górkę, ale wtedy patrzę na kartkę i widzę cel: 11 czystych kont. Mam siedem i chcę, aby na koniec sezonu było ich znacznie więcej. Jeżeli zrealizuję swój cel, to klub się utrzyma i będę podwójnie zadowolony. Nigdy w swojej historii Augsburg nie zanotował 11 spotkań bez straty gola. Mam nadzieję, że sprostam zadaniu i dam radę!

"Lewy" ze Złotym Butem. "Wiem, ile pracy musiałem włożyć"
Anna i Robert Lewandowscy z nagrodą Złotego Buta (fot. Reuters)
"Lewy" ze Złotym Butem. "Wiem, ile pracy musiałem włożyć"

Zobacz też
Bayern zgodnie z planem. Kolejny krok w kierunku mistrzostwa wykonany
Piłkarze Bayernu Monachium (fot. Getty Images)

Bayern zgodnie z planem. Kolejny krok w kierunku mistrzostwa wykonany

| Piłka nożna / Niemcy 
Utytułowany klub nie przedłuży kontraktu z polskim obrońcą
Marcin Kamiński latem odejdzie z Schalke (fot. Getty).

Utytułowany klub nie przedłuży kontraktu z polskim obrońcą

| Piłka nożna / Niemcy 
Pechowy Neuer. Wyleczył kontuzję, doznał następnej
Manuel Neuer (fot. Getty)

Pechowy Neuer. Wyleczył kontuzję, doznał następnej

| Piłka nożna / Niemcy 
Bayern poinformował o śmierci piłkarza. Miał 18 lat
Jiaxuan Guo (fot. Bayern Monachium) / znicz (fot. PAP)

Bayern poinformował o śmierci piłkarza. Miał 18 lat

| Piłka nożna / Niemcy 
Kroos wrócił do futbolu! Będzie współpracować z Polakami
Toni Kroos (fot. Getty Images)

Kroos wrócił do futbolu! Będzie współpracować z Polakami

| Piłka nożna / Niemcy 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
29 marca 2025
28 marca 2025
Piłka nożna
16 marca 2025
Terminarz
dzisiaj
04 kwietnia 2025
Piłka nożna
05 kwietnia 2025
Tabela
Bundesliga
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
27
52
65
2
27
28
59
4
26
16
45
6
27
7
42
7
26
-2
42
8
27
-6
39
9
27
8
38
10
27
3
37
11
27
-10
36
13
27
-16
27
14
26
-16
27
15
27
-11
25
16
27
-20
22
17
27
-27
20
18
27
-29
17
Rozwiń
Najnowsze
Sportowy wieczór (29.03.2025)
Sportowy wieczór (29.03.2025)
| Sportowy wieczór 
Sportowy wieczór (29.03.2025) [transmisja na żywo, online, live stream]
Boks, gala Dzierżoniów Boxing Night [ZAPIS]
Boks, gala Dzierżoniów Boxing Night. Transmisja online na żywo w TVP Sport (29.03.2025)
Boks, gala Dzierżoniów Boxing Night [ZAPIS]
| Boks 
Pięć medali Polaków na Zimowych Igrzyskach Wojskowych
Aleksandra Mirosław (fot. Getty Images)
Pięć medali Polaków na Zimowych Igrzyskach Wojskowych
| Inne 
Przemysława Frankowskiego z derbów Stambułu "wyrzucił" sędzia z Polski!
Paweł Pskit w derbach Stambułu był sędzią VAR. Przemysław Frankowski przekonał się, że sędzia wideo był uważny. (fot. Getty Images)
Przemysława Frankowskiego z derbów Stambułu "wyrzucił" sędzia z Polski!
Fot. TVP
Rafał Rostkowski
Bułka znów to ma! Obronił rzut karny [WIDEO]
Marcin Bułka (fot. Getty Images)
Bułka znów to ma! Obronił rzut karny [WIDEO]
| Piłka nożna / Francja 
Poznaliśmy pierwszych półfinalistów Pucharu Anglii
Daniel Munoz i Calvin Bassey (fot. Getty Images)
Poznaliśmy pierwszych półfinalistów Pucharu Anglii
| Piłka nożna / Anglia 
Amerykanie obronili tytuł mistrzów świata
Madison Chock i Evan Bates (fot. Getty Images)
Amerykanie obronili tytuł mistrzów świata
| Inne zimowe / Łyżwiarstwo 
Do góry