W niedzielę zakończyły się mistrzostwa świata w Katarze. Mundial został rozsmarowany przez zachodnią prasę, nim ktokolwiek kopnął piłkę. A jak było na miejscu? Co podobało mi się w Katarze, a co bardzo kłuło mnie w oczy? Jakich największych oryginałów udało mi się spotkać? Zapraszam na podsumowanie tego szalonego miesiąca na Bliskim Wschodzie.
Chciałbym zacząć od wyjaśnień. Po pierwsze, dlaczego ten tekst powstał dopiero teraz? Chciałem na własne oczy zobaczyć jak najwięcej, by jak najdalej uciec od stereotypów. By mieć jak najszerszy obraz. Zwiedziłem wszystkie stadiony, ale byłem też w mniej reprezentacyjnych dzielnicach. Spacerowałem nadmorskim bulwarem, ale też próbowałem wyczuć rytm nocnego życia i okazało się, że są tu miejsca wręcz ociekające alkoholem i zaproszeniem do płatnego seksu. Rozmawiałem z ludźmi z całego świata i rdzennymi Katarczykami, o co było znacznie trudniej.
Nie napiszę jaki jest Katar, bo na tyle go nie poznałem. Nie opowiem wam wszystkiego, nie jestem specjalistą od Bliskiego Wschodu. Ocenianie na podstawie tego, co się zobaczyło, nawet podczas miesięcznego pobytu, może być szkodliwe. To jakby ktoś przyjechał do Polski, był akurat świadkiem kradzieży i po powrocie do domu napisałby, że kraina nad Wisłą to kraj złodziei. I ja też nie wyciągam daleko idących wniosków, ale parę rzeczy mnie zaskoczyło.
Czy ludziom żyje się tu dobrze? Przed przyjazdem jeden z Polaków mieszkający kilka lat w Katarze powiedział mi, że społeczność składa się z kilku baniek, które nie mają ze sobą wiele wspólnego. I to potwierdziło się w całej rozciągłości.
Od imigrantów często słyszę, że chętnie pojechaliby gdzieś indziej. Rozczulił mnie taksówkarz z Bangladeszu. Przedstawił się jako… specjalista od hodowli grzybów. – A w Katarze, jak rozumiesz, ten biznes nie istnieje – stwierdził. Dodał, że marzy o przeprowadzce do Polski (ma tu kogoś znajomego), ale nie jest to proste. Ma kontakt z agencją załatwiającą wizy, ale koszt takiego dokumentu to 10 tysięcy riali (12 tysięcy złotych). Zaskakuje mnie ta informacja.
Słyszę narzekania, ale przecież nikt na siłę ich tu nie trzyma. Być może boli ich coś innego – rozbieżności między nimi, a rdzennymi. Bo te są ogromne. Katarczycy w weekend jadą na pustynię i godzinami rozjeżdżają ją quadami i terenówkami. Imigranci z Nepalu, Bangladeszu, Pakistanu na takie przyjemności nie mogą sobie pozwolić. Cieszą się, gdy w dzień wolny skrzykną się z kolegami i około 7 rano, gdy jeszcze nie jest zbyt gorąco, pograją na żwirowisku w krykieta.
Wielkie są też rozbieżności w cenach. Nie mówmy o najdroższych restauracjach, bo to oczywiste, skupmy się na jedzeniu ulicznym. Przy deptaku w dzielnicy Msheireb za małą shoarmę z kurczakiem płacę 40 riali. Kilka przecznic dalej cheesburger z frytkami kosztuje 7 riali. To blisko 6-krotnie taniej, a w dodatku większa porcja. To tak, jakby zapiekanka przy Nowym Świecie w Warszawie kosztowała 60 złotych, a na Ochocie dyszkę. Co więcej, czasem te rozbieżności występują w sąsiedztwie przez ścianę. Są znacznie większe niż w Polsce.
W okolicy naszego hotelu obiad na wynos kosztuje 12-15 riali. W części turystycznej (i znów nie mówię o restauracjach premium) można kupić za tę kwotę małą butelkę wody. To kłuje po oczach i pokazuje, że w Dosze istnieją dwa światy i oba światy muszą być zasilane.
Niestety czar prysł w dniu finału. 18 grudnia w Katarze obchodzone jest Święto Narodowe i ktoś wpadł na pomysł, że główne obchody zostaną zorganizowane w okolicy stadionu, na którym Argentyna walczyła z Francją o złote medale. Stadion Lusail może pomieścić 90 tysięcy osób, a przecież na tym nie koniec, bo przyjechało tu też sporo fanów bez biletów. Do tego uroczystość narodowa, która ponoć przyciągnęła 200 tysięcy ludzi! Wagoniki metra były wypchane do granic możliwości, a najgorsze zaczynało się na stacji docelowej. Do wyjścia prowadzi długi korytarz nad autostradą. Było tam bardzo gęsto i gorąco – tłum posuwał się do przodu bardzo powoli.
Ktoś tu dziś czegoś nie przemyślał. Obok 90tysięcznego stadionu na którym zaraz rozpocznie się final mundialu zorganizowano obchody dnia narodowego. Tlumy w wagonikach, potem bardzo ciasno w dlugim dusznym korytarzu. Ludzie błagający o tlen. O włos od wybuchu paniki 1/2 pic.twitter.com/LQao5K7JD7
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) December 18, 2022
W supermarketach przy kasie stoją osoby, które pakują zakupy do foliowych toreb. Kupiłeś jednego banana i myślisz, że naklejkę z ceną można umieścić wprost na skórce? Nie, ekspedientka wrzuci go do woreczka. Gdy przy kasie odmawiałem foliowej torby pokazując, że wrócę zakupy do plecaka, spotykałem się z niedowierzaniem. Oczywiście, zdarzają się nieśmiałe próby. Podczas mistrzostw świata władze Dohy zachęcały mieszkańców do jazdy na rowerze. W Carrefoure na West Bay jest jedna kasa, przy której zakupy nie są pakowane do foliowych toreb. Ale to tylko drobnostki, a do Europy brakuje im jeszcze bardzo dużo.
Przed wyjazdem straszono zakazami. Jesteś nietrzeźwy w miejscu publicznym? Możesz trafić do więzienia. Czy widziałem pijaków zatrzymywanych przez policję? Nie. Generalnie, nie widziałem wielu pijaków, ale część nacji przywiozła ze sobą odór alkoholu. Mi również – przyznam się bez bicia – zdarzyło się kilka razy wypić piwko czy dwa, a pod koniec mistrzostw to FIFA wprawiła nas w euforyczny nastrój organizując mocno skraplaną alkoholem imprezę dla dziennikarzy. Czy w drodze powrotnej śpiewałem w busie z Irakijczykami ich ludowe piosenki? Nie mogę zaprzeczyć. Później musiałem wrócić do hotelu metrem i nikt – a służb tu nie brakuje – nie zwrócił uwagi na nasze ciut nietypowe zachowanie.
Ale znów, to, że mi się to zdarzyło nie oznacza, że tak jest zawsze. Niemniej alkohol w Dosze istnieje. Jest podawany w klubach, pubach i droższych restauracjach. Nie ma tych miejsc wiele, ale są. A są też takie jak hotel Horizon Manor, który niemal na każdym piętrze ma inną knajpę. Prostytutki oblegają wejście, a w knajpach próbują łapać klientów za ręce. Czarnoskórzy ochroniarze regularnie toczą boje na pięści i złowrogie spojrzenia (widocznie jest konflikt interesów między knajpami) i nie brak całkowicie pijanej klienteli.
Co bym powiedział o tym hotelu? Nie polecam rodzinom z dziećmi. W naszym hotelu regularnie odbywały się imprezy dla kobiet. Przychodziły panie w eleganckich butach, ukryte pod burkami, potem chowały się za parawanem z napisem "for ladies only". Do późnej nocy dobiegała stamtąd głośna muzyka i dzikie wrzaski.
Taki obrazek. Spaceruję ulicami Dohy, nagle podchodzi do mnie para młodych osób. Proszą, bym zgadł, skąd przyjechali. Oczywiście nie trafiam – oboje są z Arabii Saudyjskiej. Potem pytają, jak mi się podoba w Katarze, czy wszystko jest w porządku i życzą powodzenia. Nie w każdym miejscu na świecie zdarzają się takie rzeczy. I widać, że zależy im na opinii ludzi z innych stron świata.
Mundial w Katarze na pewno spełnił jedną rzecz. – Po raz pierwszy jestem w arabskim kraju i wreszcie mogłem poznać tych ludzi. Okazało się, że otwarte, fajne osoby, którzy borykają się z podobnymi problemami co my. Uważam, że nastąpiło pewnego rodzaju zbliżenie i już inaczej będę patrzeć na ludzi w arabskich szatach – powiedział mi jeden Meksykanin. I mam też wrażenie, że ostatecznie brak alkoholu pozytywnie wpłynął na atmosferę na mundialu. Było… inaczej. Ale to nie znaczy, że gorzej.
Ale też inny obrazek. Mecz Maroka z Portugalią obejrzałem na placu w Katarze, siedząc po prostu na bruku wśród innych ludzi. Usiadłem obok chłopaka z Omanu, który dość szybko zagadał, a pod koniec meczu byliśmy już jak kumple.
– Wszyscy to kibicują Maroko, prawda? – zapytałem w pewnym momencie. W tej samej chwili obróciła się do mnie dziewczyna w burce i przemówiła. To był pierwszy i przedostatni raz podczas pobyt w Katarze, gdy miałem werbalny kontakt z kobietą w burce.
– Tak, wszyscy tu wspieramy Maroko, a jeśli ty nie to źle trafiłeś – powiedziała.
Niby na żarty.
I nagle znów stało się coś dziwnego. Odwróciła się druga kobieta w burce i spytała, skąd jestem.
– Z Polski? A więc nienawidzę cię, bo wygraliście z Saudyjczykami – rzuciła i wróciła do oglądania meczu.
– Zrobiło się niebezpiecznie – zażartowałem, a mój nowy koleżka z Omanu poklepał mnie po ramieniu i zapewnił, że to tylko takie przekomarzania.
Takie niewinne żarty, gdy przerzucane przez kulturowe granice, mogą nie być do końca zrozumiałe.
Mundial w Katarze miał skupić uwagę świata na tym regionie i chyba się udało. Katar zadbał o sprawy organizacyjne a Maroko o kwestie sportowe. W powietrzu czuć pełne sprzymierzenie arabskiego świata. pic.twitter.com/Zk3ocN2Mbe
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) December 10, 2022
Fakt, że krytyka zachodniej prasy mocno wkurzyła miejscowych. – Dlaczego zachodnia prasa pisała, że u nas kobiety nie mogą chodzić same po ulicach? Dlaczego wyśmiewaliście zakaz sprzedaży alkoholu? To należy do naszych przekonań. A co gorsze, pojawiło się mnóstwo fake newsów na temat Kataru – usłyszałem od Katarczyka, który przyszedł na mecz Maroko odziany we flagę Palestyny, by kibicować afrykańskiemu zespołowi.
Pytania o mniejszości seksualne czy wykorzystywanie pracowników fizycznych zawsze są zbijane w ten sam sposób. To nasz kraj, nasze przekonania, poprawiliśmy się, idziemy do przodu. Nie mnie to oceniać, na moich oczach nikt nikogo nie zatrzymał choćby za demonstrowanie praw LGBT, choć oczywiście prasa odnotowywała tego typu incydenty.
Odczułem na pewno dwa trendy. Zjednoczenie krajów arabskich. Pewnie nie jakieś totalne i nie wiadomo, jak długotrwałe, ale jednak. I złość na Zachód. O tym lokalna prasa pisała codziennie. Nie wiem do czego to doprowadzi, ale oba te trendy czuć tu bardzo mocno.
Kontenery się przydały. Katar pomaga ofiarom trzęsienia ziemi
Meksykanie ukarani przez FIFA za mecz z Polską na MŚ
Rywale ukarani. Muszą zapłacić za zachowanie w trakcie meczu z Polakami
Argentyńczyk ujawnia: przy 0:1 Polak poprosił mnie, by więcej nie strzelać
Ale numer! Messi pozował do zdjęć z... podróbką pucharu
Nagroda nie dla Marciniaka! Na mundialu najlepszy był inny sędzia
Szał na punkcie koszulek Argentyny. Chcesz kupić? Poczekasz długo
"Aż spadłem z łóżka..." Francuski sędzia ocenił pracę Marciniaka
Każdy będzie mógł zobaczyć... łóżko Messiego. Gratka dla kibiców!
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (938 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Przetwarzamy Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.