Polscy sędziowie w meczu Paris Saint-Germain – Manchester City dwa razy pomylili się w sytuacjach bramkowych i dwa razy po interwencji VAR ich decyzję trzeba było zmienić. Gol pierwotnie uznany został anulowany, a gol pierwotnie anulowany został ostatecznie uznany. W obu sytuacjach sędziowie gołym okiem nie mieli szansy dostrzec, co naprawdę się zdarzyło.
Był gol – nie ma gola. Dzięki VAR
W 45. minucie Achraf Hakimi strzelił gola na 1:0 dla PSG. Sędzia asystent numer 2 Adam Kupsik nie podniósł chorągiewki, co znaczyło, że spalonego nie dostrzegł i z jego pozycji bramkę należy uznać.
Sędziowie wideo Tomasz Kwiatkowski i asystujący mu Portugalczyk Tiago Bruno Lopes Martins zaczęli sprawdzać, co zdarzyło się w akcji poprzedzającej gola Hakimiego, i po chwili przekazali Szymonowi Marciniakowi, że musi zmienić decyzję sędziego asystenta i anulować tego gola. Dlaczego?
Zanim piłka znalazła się w polu karnym, Nuno Mendes na lewym skrzydle zagrał do Kang-in Lee, a gdy ten mu ją odegrał, Mendes był już na minimalnej pozycji spalonej. Był dosłownie o czubek kolana lewej nogi bliżej linii bramkowej niż wyznaczający linię spalonego Manuel Akanji. W tym momencie akcja została spalona.
Adam Kupsik mógł tego nie dostrzec, gdyż ofsajd był zaledwie parocentymetrowy, a kolano, którym Mendes spalił akcję, było znacznie wyżej niż czubek buta Akanjiego znajdujący się tuż nad trawą. Możliwe, że Kupsik wręcz nie miał żadnych szans, aby dostrzec dokładną pozycję buta Akanjiego.
Był gol – nie ma gola – jest gol. Dzięki VAR
Równie trudna do oceny była sytuacja w trzeciej minucie doliczonego czasu gry drugiej połowy meczu. PSG prowadziło już wtedy 3:2. Gdy Goncalo Ramos zdobył bramkę na 4:2, jego radość wyraźnie zmącił sędzia asystent numer 1 Tomasz Listkiewicz, który podniósł chorągiewkę sygnalizując, że według niego Ramos spalił.
Listkiewicz uznał, iż Ramos otrzymał piłkę po zagraniu lub dotknięciu piłki przez Hakimiego. Sama pozycja spalona Ramosa nie budziła wątpliwości – był blisko dwa metry bliżej linii bramkowej niż wyznaczający linię spalonego John Stones.
Gdy sędziowie wideo sprawdzali akcję poprzedzającą tego gola, dostrzegli iż piłkę w kierunku Ramosa odbił obrońca Manchesteru City Josko Gvardiol, a nie Stones… Kluczowe było to, że piłkarz PSG nawet jej nie dotknął. Dlaczego to było takie ważne?
O tym, czy zawodnika będącego na pozycji spalonej można uznać za spalonego, decyduje w pierwszej kolejności moment, w którym jego współpartner zagrał, odbił lub dotknął piłkę, a następnie o ewentualnym spaleniu akcji decyduje to, co dalej się w tej akcji stało. Tu należy podkreślić: współpartner zagrał, odbił lub dotknął piłkę.
Spalonego nie ma natomiast wtedy, gdy napastnik będący na pozycji spalonej otrzyma piłkę podaną przez zawodnika drużyny broniącej. Tu należy podkreślić: podaną, a nie odbitą czy dotkniętą przypadkowo lub w wyniku próby przerwania podania piłki do napastnika drużyny przeciwnej. Jak widać, w kontekście sytuacji dotyczących potencjalnego spalonego inaczej traktowani są zawodnicy drużyny broniącej, a inaczej napastnicy.
Jak to się przekłada na akcję z golem Ramosa na 4:2? Otóż, gdyby w tej sytuacji piłkę podał, odbił lub chociaż dotknął Hakimi, byłby spalony. Listkiewicz odniósł wrażenie, że tak było, bo Hakimi i Gvardiol razem wyskoczyli do piłki i było prawdopodobne, że obaj ją co najmniej dotknęli.
Spalony byłby zarówno wtedy, gdyby Hakimi pierwszy zagrał piłkę, odbił ją czy chociaż dotknął, a piłka – dotykając po drodze Gvardiola albo go nie dotykając – trafiła do Ramosa, jak i byłby wtedy, gdyby to Gvardiol zagrał piłkę, a ona – dotykając Hakimiego w jakikolwiek sposób – trafiłaby do Ramosa. Jedyny możliwość w tej sytuacji, która mogła oznaczać, że spalonego nie ma, była właśnie taka: piłkę w wyskoku zagrywa piłkarz Manchesteru City, a zawodnik PSG jej nawet nie dotyka. To właśnie stwierdził VAR i dlatego Szymon Marciniak po raz drugi w tym meczu musiał zmienić decyzję swojego asystenta. Tym razem – dla odmiany – gol został uznany.
Czytaj też: rzut karny dla Benfiki zamiast piątego gola dla Barcy? Wyjaśniamy
Co na to wszystko Szymon Marciniak?
W obu sytuacjach, w których sędziowie asystenci podjęli błędne decyzje, ich postępowanie – zważywszy na szczegóły obu zdarzeń– jest zrozumiałe, co nie znaczy, że dobre.
Adam Kupsik praktycznie był bez szans na podjęcie dobrej decyzji. Natomiast jeżeli Tomasz Listkiewicz stwierdził, że piłkę zagrał, odbił lub dotknął Hakimi, musiał w konsekwencji podnieść chorągiewkę. Gdyby miał co do tego wątpliwości, powinien pozostawić chorągiewkę przy ziemi i poczekać, co zrobi VAR.
Czy Szymon Marciniak w jednej lub drugiej sytuacji mógł sam podjąć właściwą decyzję? W sytuacji Kupsika Marciniak nie mógł nic zrobić. Miał fatalny kąt widzenia – bez żadnych szans na dostrzeżenie spalonego czubkiem kolana. W sytuacji Listkiewicza Marciniak mógł dostrzec, że piłkę zagrał obrońca, ale nie mógł sam stwierdzić, że nie ma spalonego, bo nie mógł sam wykluczyć dotknięcia piłki przez zawodnika PSG.
PSG pokonało Manchester City 4:2.