| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W przestrzeni medialnej pojawiły się interpretacje i analizy wprowadzające kibiców w błąd, mijające się z "Przepisami Gry" – w taki sposób Tomasz Mikulski, przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN, stara się bronić sędziów meczu Puszcza Niepołomice – Zagłębie Lubin. Decyzję arbitrów uzasadnia cytując fragment "Przepisów gry", który podlegający mu zespół współpracowników źle przetłumaczył z języka angielskiego. Władze sędziowskie mogły w to błędne tłumaczenie uwierzyć, traktować je jako zgodne z prawdą i rozpowszechniać wśród sędziów, ponieważ błąd w polskich przepisach tkwi od roku 2016 i co roku jest powielany w każdej kolejnej edycji wydawanej przez PZPN.
Szef sędziów mija się prawdziwymi przepisami
Dla kibiców niezorientowanych w „Przepisach gry” i ich interpretacjach komunikat PZPN, podpisany przez samego przewodniczącego Kolegium Sędziów, może robić wrażenie [całość komunikatu znajduje się na stronie „Łączy nas piłka”]. Brzmi fachowo, zawiera wiele punktów, cytatów.
Obszerne fragmenty tłumaczenia Tomasza Mikulskiego są bardzo jasne. Problem jest jeden, ale duży i kluczowy, bo dotyczy tego podpunktu jednego z punktów przepisu o spalonym, który opisuje sytuację, jaka zdarzyła się w meczu Puszcza Niepołomice – Zagłębie Lubin, gdy goście strzelili gola na 1:1.
Otóż Tomasz Mikulski dla obrony sędziów tego meczu i tym samym kierowanej przez siebie organizacji napisał albo podpisał pismo skierowane do polskiej opinii publicznej i mijające się z treścią prawdziwych, obowiązujących na całym świecie „Przepisów gry” opracowanych i wydanych przez The IFAB.
Kolegium Sędziów? Błędne przepisy, decyzje i tłumaczenia
Cytujemy pismo Mikulskiego bez żadnych zmian ani poprawek:
„Przeanalizujmy zatem punkt po punkcie czy w rozumieniu art. 11 napastnik Zagłębia znajdujący się w momencie podania (w tym przypadku strzału współpartnera) na pozycji spalonej (VAR to sprawdził – o wychylenie barku) był aktywny poprzez: (…)” – czytamy we wstępie do omówienia kolejnych punktów i podpunktów.
Kluczowy fragment pisma przewodniczącego, w którym odpowiada on na twierdzenia zarzucające sędziom błędne uznanie gola na 1:1 i wypaczenie wyniku meczu Puszcza – Zagłębie, znajduje się dalej. Oto on:
„– wykonywanie ewidentnych działań, które jednoznacznie wpływają na możliwość zagrania piłki przez przeciwnika:
Odpowiedź: NIE. Nie ma tu mowy o ewidentnych działaniach. Napastnik był pasywny. W pewnym momencie miał nawet nogi złączone na baczność. W trakcie lotu piłki pozostawał prawie nieruchomy (przemieścił się maksymalnie o kilkanaście centymetrów). Znajdował się przed obrońcą, który w pewnym momencie obejmował go oburącz – być może na wypadek, gdyby po paradzie obronnej bramkarza piłka zmierzała w jego kierunku. Trudno wykazać, że zachowanie napastnika jednoznacznie wpłynęło na możliwość zagrania piłki przez obrońcę (ten nie wykazywał jednoznacznej chęci zagrania i nie miał czasu by być w stanie zagrać piłkę): szanse na to nawet bez obecności napastnika były znikome.”.
Dalej znajduje się dokończenie omówienia punktów i podpunktów oraz sugestywny śródtytuł „Prawidłowa decyzja oraz wnioski”, pod którym Tomasz Mikulski napisał lub podpisał następującą treść:
„Zawodnik znajdujący się na pozycji spalonej w rozumieniu art. 11 nie był aktywny w grze. Spalony nie zaistniał. Bramka została uznana prawidłowo.
W opisywanej sytuacji asystent zbyt pochopnie podniósł chorągiewkę. Nie zajmował na tyle dobrej pozycji, aby móc precyzyjnie ocenić czy napastnik był aktywny w grze poprzez przeszkadzanie przeciwnikowi. Sam kontakt fizyczny z obrońcą czy „bycie w pobliżu akcji” nie jest przesłanką, aby tak to zakwalifikować. Mając choćby cień wątpliwości lub nie mając pewności czy spalony zaistniał, asystent musi przestrzegać zasady „benefit of doubts for the attacking team”, która jest zapisana w „Przepisach Gry” zgodnie z filozofią i duchem art. 11.
Podkreślam bardzo dobrą pracę sędziów VAR. Spokojnie, krok po kroku, punkt po punkcie sprawdzili i potwierdzili, że napastnik znajdował się na pozycji spalonej. Następnie posługując się kryteriami/zapisami przepisów ocenili, czy napastnik był aktywny w grze. (…).”.– napisał Tomasz Mikulski.
Polskie przepisy różnią się… od wszystkich innych
Teraz sprawdźmy i przekonajmy się, jak kluczowy fragment przepisu o spalonym brzmi w oryginale, anglojęzycznym, znajdującym się w „Przepisach gry” („Laws of the Game”) wydanych przez The IFAB, oraz – na wszelki wypadek, dla niepodważalnego potwierdzenia błędu w polskim tłumaczeniu – sprawdźmy i przekonajmy się, jak ten sam fragment brzmi w kilku innych wydaniach językowych wydanych oficjalnie przez The IFAB, czyli jedyną organizację uprawnioną do ustalania lub zmieniania zasad gry w piłkę nożną.
Oto niektóre przykłady:
● „making an obvious action which clearly impacts on the ability of an opponent to play the ball” – to w wydaniu angielskim;
● „il effectue une action évidente qui influence clairement la capacité d’un adversaire à jouer le ballon” – to w wydaniu francuskim;
● „виконує очевидну дію, що явно впливає на можливість суперника зіграти в м’яч” – to w wydaniu ukraińskim.
● „realizar una acción que afecte claramente a la posibilidad de un adversario de jugar el balón” – to w wydaniu hiszpańskim;
Sprawdziliśmy, podobnie jest również w innych wersjach językowych „Przepisów gry” zamieszczonych na stronie The IFAB. Polskiej wersji tam nie ma.
Różnica między innymi wersjami językowymi „Przepisów gry” i wersją PZPN polega na błędnym przetłumaczeniu i zamianie liczby pojedynczej na liczbę mnogą, co zmienia sens i praktyczne zastosowanie tego podpunktu.
Słowa „action”, „une action”, „una accion”, „дію” [czytać: „diju”] i inne podobne oznaczają akcję (jedną), działanie (jedno), czynność (jedną), a nie „akcje”, „działania” czy „czynności”, jak wprost wynika z tłumaczenia firmowanego przez PZPN.
PZPN powtarza ten błąd co rok od 2016 roku
Błędne tłumaczenie polskich „Przepisów gry” opisaliśmy w artykule „W polskim wydaniu »Przepisów gry« jest istotny błąd! Wyjaśniamy przepis o spalonym”.
Napisaliśmy w nim między innymi: „Błąd w tłumaczeniu lub redakcji polskiej edycji »Przepisów gry« znalazł się w drugim kluczowym dla oceny obu goli fragmencie. Mowa w nim o »wykonywaniu ewidentnych działań, które jednoznacznie wpływają na możliwość zagrania piłki przez przeciwnika«. To sugeruje lub może sugerować, że napastnika będącego na pozycji spalonej można uznać za spalonego tylko wtedy, gdy »wykona działania«. Nie jedno, lecz przynajmniej dwa, różne. Liczba mnoga sugeruje mnogość win, czyli mnogość działań, które muszą zaistnieć, aby gola anulować. To z kolei sugeruje lub może sugerować, że napastnik musi naprawdę bardzo się postarać, aby spalić akcję bez dotknięcia piłki. Najwyraźniej mit urósł stanowczo zbyt duży. W rzeczywistości ze spalonym jest bowiem zupełnie inaczej.”.
Artykuł ukazał się 11 lutego, pismo przewodniczącego Mikulskiego zostało opublikowane 13 lutego. Mimo że sprawa dotyczy krytycznych błędów polskich sędziów wypaczających wyniki meczów i przebieg rozgrywek Ekstraklasy, mimo że dotyczy jasnego i oczywistego błędu w tłumaczeniu ważnego fragmentu przepisu o spalonym, szef polskich sędziów zignorował ujawnienie błędu w polskich „Przepisach gry” tak samo jak przez lata ignorował zapis w oryginalnych „Przepisach gry” The IFAB.
Błąd w tłumaczeniu przygotowywanych do publikacji przez Kolegium Sędziów PZPN „Przepisach gry” tkwi w nich od blisko dziewięciu lat. Od 2016 roku lat The IFAB co roku wydaje nowe „Przepisy gry” z mniejszą lub większą liczbą zmian lub poprawek, co roku podobnie postępują związki narodowe, a PZPN dosłownie co roku powiela swoją pomyłkę wprowadzając sędziów, piłkarzy, trenerów, ekspertów i kibiców w błąd co do znaczenia przepisu o spalonym i jego właściwej interpretacji.
Błąd? Jest! I co z tego? Tłumaczymy
Jakie to ma znaczenie w praktyce? To doskonale ilustruje zarówno sytuacja z meczu Puszcza – Zagłębie, jak i treść komunikatu Tomasza Mikulskiego, jego próby tłumaczenia decyzji sędziów i sugerowania, że mylą się ci wszyscy, którzy twierdzą lub sugerują, że była błędna.
Kluczowy fragment pisma przewodniczącego Kolegium Sędziów analizujemy zdanie po zdaniu i tłumaczymy, gdzie i w jaki sposób mija się z treścią i sensem oryginalnych „Przepisów gry” The IFAB. Przeanalizujmy zatem zdanie po zdaniu.
Tomasz Mikulski cytuje: „– wykonywanie ewidentnych działań, które jednoznacznie wpływają na możliwość zagrania piłki przez przeciwnika”.
Odpowiadamy: to jest właśnie ten fragment, który przez szefa sędziów i jego zespół jest błędnie przetłumaczony i, jak widać, powtarzany publicznie dla obrony arbitrów. Prawidłowo powinien brzmieć na przykład tak: „wykonanie ewidentnego działania, które jednoznacznie wpływa na możliwość zagrania piłki przez przeciwnika”.
Błędne zastosowanie liczby mnogiej („działań”) zamiast liczby pojedynczej („działania”) stwarza przewodniczącemu Mikulskiemu możliwość zaprezentowania wywodu nieadekwatnego do treści oryginalnych „Przepisów gry”. Ignorując je, stara się dawać dowody, wyjaśniać i przekonywać jak to tłumaczenie (podkreślamy: fałszywe) odnosi się do omawianej sytuacji z meczu Puszcza – Zagłębie.
Odpowiedź, którą do powyższego podpunktu sformułował albo podpisał Tomasz Mikulski, w świetle błędnego tłumaczenia merytorycznie nie ma wielkiego sensu albo nie ma żadnego sensu, ale skoro została opublikowana, to należy ją przeanalizować.
Mikulski twierdzi: „Nie. Nie ma tu mowy o ewidentnych działaniach.”.
Odpowiadamy: zgadza się, ale do stwierdzania spalonego nie były konieczne „działania”, lecz chociaż tylko jedno, krótkie, małe, chwilowe „działanie”, Sens spalonego szerzej wytłumaczyliśmy w cytowanym już powyżej artykule „W polskim wydaniu »Przepisów gry« jest istotny błąd! Wyjaśniamy przepis o spalonym”.
Mikulski twierdzi: „Napastnik był pasywny. W pewnym momencie miał nawet nogi złączone na baczność. W trakcie lotu piłki pozostawał prawie nieruchomy (przemieścił się maksymalnie o kilkanaście centymetrów).”.
Odpowiadamy: zacznijmy od ostatniego zdania zawierającego określenia „prawie nieruchomy” i „przemieścił się maksymalnie o kilkanaście centymetrów”. Spalony nie jest stopniowalny – to też tłumaczyliśmy w cytowanym już artykule. Spalony albo jest, albo go nie ma. Nie można być „trochę na spalonym”.
Napastnik na pozycji spalonej – cytując Mikulskiego – był „prawie nieruchomy”, czyli zgadzamy się, że jednak się poruszał. Mikulski jednocześnie precyzuje i bagatelizuje: „przemieścił się maksymalnie o kilkanaście centymetrów”. Przypomnijmy, że w dobie systemu VAR sędziowie wideo interweniują z powodów znacznie mniejszych niż aż kilkanaście centymetrów. Gole są anulowane z powodu spalonego choćby tylko „czubkiem buta” lub „czubkiem nosa”. To fakty, nie opinie.
Co do „Napastnik był pasywny.” – z tym zdaniem, gdyby było osobne, można i warto byłoby polemizować, ale już nie trzeba, skoro w następnych szef sędziów sam przyznaje i opisuje, w jaki sposób napastnik był aktywny.
Co do „W pewnym momencie miał nawet nogi złączone na baczność.” – owszem, stanął prawie na baczność, ale dopiero po tym jak wykonał ruch w stronę zbliżającego się obrońcy. Wtedy, gdy doszło już do koszykarskiego wybloku, czyli obrońca został zablokowany, napastnik zaczął udawać niewiniątko i stając „na baczność” próbował zasugerować, że „już stał, to tylko on, ten obrońca, na niego wpadł”. Można wierzyć, można nie wierzyć, a najlepiej sprawdzić zapis wideo i zweryfikować, czy napastnik w stronę obrońcy wykonał jakikolwiek ruch, który jednoznacznie wpływał na możliwość zagranie przez niego piłki.
Mikulski opisuje: „Znajdował się przed obrońcą, który w pewnym momencie obejmował go oburącz – być może na wypadek, gdyby po paradzie obronnej bramkarza piłka zmierzała w jego kierunku.”.
Odpowiadamy: Tak, znajdował się przed obrońcą. Właśnie to miało kluczowe znaczenie, bo gdyby napastnika przed obrońcą nie było i nie ruszyłby się w stronę obrońcy, to tenże obrońca miałby większą szansę lub lepszą możliwość zagrania piłki. To, co po chwili zrobił obrońca, czyli ruch rękami jakby obejmujący napastnika, nie może mieć wpływu na ocenę faktów, które nastąpiły wcześniej, czyli nie może unieważnić ruchu napastnika będącego na pozycji spalonej.
Mikulski sugeruje: „Trudno wykazać, że zachowanie napastnika jednoznacznie wpłynęło na możliwość zagrania piłki przez obrońcę (ten nie wykazywał jednoznacznej chęci zagrania i nie miał czasu by być w stanie zagrać piłkę): szanse na to nawet bez obecności napastnika były znikome.”.
Odpowiadamy: polegając na źle przetłumaczonych „Przepisach gry” rzeczywiście trudno wykazać, że napastnik wykonał akcje, czynności, działania czy ruchy. Znacznie łatwiej jest stwierdzić spalonego uwzględniając oryginalne „Przepisy gry”, które wskazują, że wystarczy jedna akcja, jedna czynność, jedno działanie albo jeden ruch. Zgodnie z „Przepisami gry” obrońca nie musi „wykazywać jednoznacznej chęci zagrania”, aby napastnik został uznany za spalonego. Czy „nie miał czasu”? Być może. Jeśli tak, to z pewnością dlatego, że stracił czas przez blokującego go napastnika.
Kozłem ofiarnym został... jedyny specjalista
Broniąc reputacji Kolegium Sędziów, sędziego głównego Patryka Gryckiewicza, sędziów VAR Łukasza Szczecha i Bartosza Frankowskiego, którzy przekonali Gryckiewicza do uznania bramki ze spalonego – czyli broniąc dużej grupy ludzi, za działania których Tomasz Mikulski jako przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN odpowiada – niejako poświęcił reputację jedynego specjalisty, który brał udział w procesie podejmowania decyzji dotyczącej gola na 1:1.
Bartosz Kaszyński to jedyny sędzia, który w tej sytuacji miał rację. Jako jedyny w tym gronie jest specjalistą od oceny spalonych, bo jako jedyny od około dekady jest sędzią asystentem szczebla centralnego. Jakie jego specjalizacja ma tutaj znaczenie, wyjaśniliśmy w artykule „Kolejne błędy w ocenie spalonych kompromitują sędziów Ekstraklasy. To nie przypadek…” opisując historię wyciągania wniosków przez FIFA i UEFA.
Mimo to i mimo wszystko, szef polskich sędziów, opierając się na źle przetłumaczonych „Przepisach gry”, stwierdza publicznie:
„Zawodnik znajdujący się na pozycji spalonej w rozumieniu art. 11 nie był aktywny w grze. Spalony nie zaistniał. Bramka została uznana prawidłowo.
W opisywanej sytuacji asystent zbyt pochopnie podniósł chorągiewkę. Nie zajmował na tyle dobrej pozycji, aby móc precyzyjnie ocenić czy napastnik był aktywny w grze poprzez przeszkadzanie przeciwnikowi. Sam kontakt fizyczny z obrońcą czy »bycie w pobliżu akcji« nie jest przesłanką, aby tak to zakwalifikować. Mając choćby cień wątpliwości lub nie mając pewności czy spalony zaistniał, asystent musi przestrzegać zasady »benefit of doubts for the attacking team«, która jest zapisana w »Przepisach Gry« zgodnie z filozofią i duchem art. 11.”.
Mikulski myli mydło i powidło i niesłusznie krytykuje jednego podwładnego, jednocześnie niesłusznie broniąc pozostałych. Użycie w tym kontekście stwierdzenia o treści „Mając choćby cień wątpliwości lub nie mając pewności czy spalony zaistniał, asystent musi przestrzegać zasady »benefit of doubts for the attacking team«” może brzmieć interesująco, ale merytorycznie jest absolutnie niewłaściwe.
Zasada „benefit of doubts for the attacking team” dotyczy sytuacji, w których to sędzia asystent ma wątpliwości co do tego, czy był spalony, a nie sytuacji, w której wątpliwości mają kibice czy szef sędziów, który nie stał za plecami sędziego asystenta, nie ma ujęcia z kamery ustawionej za plecami sędziego asystenta ani żadnego innego ujęcia dowodzącego jego błędu. W związku z tym szef sędziów nie ma podstaw do stwierdzenia czy sugerowania, że sędzia asystent postąpił niewłaściwie.
Podkreślamy: to od lat nie te „Przepisy gry”...
Pod koniec swojego pisma Tomasz Mikulski zaznacza: „Podkreślam bardzo dobrą pracę sędziów VAR. Spokojnie, krok po kroku, punkt po punkcie sprawdzili i potwierdzili, że napastnik znajdował się na pozycji spalonej. Następnie posługując się kryteriami/zapisami przepisów ocenili, czy napastnik był aktywny w grze.”
To teraz my podkreślamy: „posługując się kryteriami/zapisami przepisów ocenili”… Trudno o lepszy dowód, że wbrew temu, co Tomasz Mikulski wielokrotnie deklarował, twierdził lub sugerował publicznie, sędziowie piłki nożnej w Polsce stosują inne „Przepisy gry” niż te, które obowiązują w rozgrywkach FIFA, UEFA i innych krajach.
Polskie błędne tłumaczenie, przeprowadzone i zredagowane przez zespół współpracowników Tomasza Mikulskiego, znajduje się na stronie pzpn.pl. Jest powielane przez wojewódzkie związki piłki nożnej, różne regionalne organizacje sędziowskie i jest powszechnie wykorzystywane na szkoleniach dla sędziów Ekstraklasy, innych lig szczebla centralnego, niższych lig i klas rozgrywkowych oraz na szkoleniach dla kandydatów na sędziów piłki nożnej.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.