16 września 2010 roku Juventus zremisował u siebie z Lechem 3:3 w 1. kolejce Ligi Europy. To był początek wspaniałej przygody Kolejorza z europejskimi pucharami, podczas której pokonał również Manchester City. – Wiedzieliśmy, że w Turynie możemy tylko zyskać – wspomina w rozmowie z TVPSPORT.PL Krzysztof Kotorowski, który stał wtedy w bramce drużyny z Poznania.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Polskie kluby rzadko mierzą się z rywalami klasy Juventusu, a jeśli już do tego dochodzi, to zazwyczaj kończy się to niepowodzeniem. Z jakim nastawieniem jechaliście do Turynu?
Krzysztof Kotorowski: – Wiadomo, że to wielka marka i sytuacja niecodzienna dla polskich zespołów. Jechaliśmy na to spotkanie naładowani. Wiedzieliśmy, że takim meczem można tylko wygrać. Mało kto wierzył, że możemy osiągnąć coś pozytywnego w starciu z Juventusem. Porażka nie byłaby zaskoczeniem, a każdy inny wynik byłby postrzegany jako sukces. Wielu z nas wiedziało, że to może być jedna z niewielu szans w życiu, by zmierzyć się z takim przeciwnikiem. Tak było chociażby dla mnie.
– Jaki plan na mecz miał trener Jacek Zieliński? Jak motywował was na odprawie?
– Motywacja była niepotrzebna, wręcz trzeba było nas temperować. Pamiętam, gdy w tunelu minąłem się z Gianluigim Buffonem. W ataku grał Alessandro del Piero, który zdobył wówczas bramkę. Gdy widzisz takich piłkarzy, dodatkowo się mobilizujesz. Wiedzieliśmy, że Artjoms Rudnevs jest w świetnej formie i musimy to wykorzystać. Tak się właśnie stało. Trener nie chciał, byśmy zagrali bojaźliwie i tylko czekali na ataki Juventusu. Graliśmy całkiem odważnie i to dało efekt. Straciliśmy trzy gole, a i tak uzyskaliśmy korzystny rezultat.
– Lech miał "nosa" do snajperów. Rudnevs przyszedł do klubu, by zastąpić Roberta Lewandowskiego.
– I zrobił to znakomicie. Rudnevs okazał się strzałem w "dziesiątkę". Świetnie wkomponował się do drużyny, strzelał gole i podobnie jak Robert, trafił do Bundesligi. Nawet na treningach było trudno bronić jego strzały. Robił duże postępy.
– Po pół godzinie gry prowadziliście już 2:0. Był pan zaskoczony?
– Oczywiście, że tak. Sami byliśmy zdziwieni, ale wiedzieliśmy, że musimy być skupieni cały mecz. Na pewno dało nam to wiatr w żagle. Także w kolejnych spotkaniach. Zobaczyliśmy, że takie gwiazdy też popełniają błędy, chociaż później strzelili nam trzy gole.
– Przy dwóch z nich mógł pan zachować się lepiej. Miał pan do siebie o to pretensje?
– Pierwszą bramkę da się jeszcze wytłumaczyć, ale przy trafieniu z rzutu rożnego faktycznie się pomyliłem. Minąłem się z piłką po dośrodkowaniu. Pomyłka została jednak nieco zatuszowana tym, że udało się wywalczyć remis. Gdybyśmy przegrali byłoby inaczej. Po spotkaniu nie czułem się z tym najlepiej, bo miałem świadomość, że mogłem zagrać lepiej. Każdemu bramkarzowi zdarza się jednak jakiś "klops" i trzeba z tym żyć.
– W kolejnych trzech meczach Ligi Europy usiadł pan na ławce. To była konsekwencja tamtego meczu?
– Nie sądzę. Nasza rywalizacja z Jasminem Buriciem była bardzo wyrównana, praktycznie w każdym sezonie "dzieliliśmy się" meczami. Żaden z nas nie zagrał kompletnego sezonu. To miało swoje plusy, bo nigdy nie dochodziło między nami do żadnych konfliktów.
– Tamten remis dał wam rozpęd przed kolejnymi meczami?
– Bez wątpienia tak było. Dobry wynik w Turynie dodał nam wiary. Później rywalizowaliśmy jak równy z równym nie tylko z Juve, ale też z Manchesterem City, który pokonaliśmy w Poznaniu. Po losowaniu nikt nie spodziewał się, że wyprzedzimy Juventus. Mieliśmy się pokazać, dla niektórych młodszych graczy te spotkania miały być oknem wystawowym. Wydawało się jednak, że awans jest poza naszym zasięgiem. Gdyby po losowaniu ktoś zadeklarował, że celem będzie wyjście z grupy, uznano by nas za szaleńców.
– W tamtym czasie silnego Lecha zaczął budować Franciszek Smuda, który zdobył z klubem Puchar Polski. Później do mistrzostwa doprowadził was Jacek Zieliński. Również on był trenerem podczas meczu w Turynie. Czym różnili się ci szkoleniowcy?
– Różnica była wyraźna. Smuda miał podejście, które dzisiaj jest już rzadko spotykane. Trzeba jednak podkreślić, że dawało efekty. Nie potrzebował zbyt rozbudowanego sztabu, nie chciał skautów. Sam mówił, że dobrego piłkarza rozpozna po tym, jak schodzi po schodach. Być może wtedy nowinki techniczne nie były tak powszechne jak teraz, ale chętniej korzystał z nich Zieliński. Sztab wyglądał inaczej, jego współpracownicy mieli do powiedzenia więcej, niż ci u Smudy. Zieliński bardziej słuchał piłkarzy, w przypadku Smudy tak nie było.
– Gdy spojrzymy na wyniki polskich klubów w europejskich pucharach w ostatnich sezonach, to remis z Juventusem jawi się jako osiągnięcie nieprawdopodobne. Dlaczego tak się to zmieniło?
– Trudno to sprecyzować. Sam zagrałem w Lidze Europy kilka razy. Potrafiliśmy do awansować do fazy grupowej, a po drodze pokonać niezłych rywali. Myślę, że dzisiaj kluby z Azerbejdżanu czy Kazachstanu, na które kiedyś patrzono z przymrużeniem oka, finansowo są w lepszej sytuacji od naszych. To oczywiście nie tłumaczy naszych drużyn, bo często przegrywają ze znacznie biedniejszymi rywalami. Fascynujemy się rywalizacją w Ekstraklasie, a gdy zderzamy się z rywalami w europejskich pucharach, przychodzi zdziwienie. Może trochę wpływa na to również fakt, że jest znacznie większa wymiana zawodników. Kadry nie są tak stabilne, trenerzy rotują składami. To też rzutuje na zgranie drużyny.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1019 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (93 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.