| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Joel Abu Hanna jest pierwszym letnim nabytkiem Legii Warszawa. Urodzony w Niemczech, grający w kadrze Izraela, a w tle pozostawiający Palestynę. Nowy gracz Wojskowych musiał odbudować swoją karierę, ale teraz zdaje się bardzo dobrze pasować do składu mistrzów Polski.
Izraelsko–palestyński konflikt jest na ustach świata. Dzień w dzień pojawiają się informacje o nowych ofiarach, a także o kolejnych rakietach wystrzeliwanych przez jedną lub drugą stronę. To konflikt, który z mniejszymi i większymi przerwami trwa praktycznie od zakończenia drugiej wojny światowej. Sama etniczność Izraela to temat wielu naukowych opracowań.
Izrael zamieszkuje ponad 75 procent Żydów. Blisko 21 procent populacji stanowią Arabowie, którzy w przeważającej liczbie są głównie Muzułmanami. Pozostałą część społeczeństwa tworzą Druzowie, Czerkiesi i inne wspólnoty. Ale za statystykami, choć mało kto zagląda w głąb, kryją się ludzkie historie i przeżycia.
Wiele o mieszance krwi i korzeni mógłby opowiedzieć Joel Abu Hanna, nowy obrońca Legii Warszawa. Urodził się w Niemczech, kraju matki. Na boisku reprezentuje obecnie Izrael. Jego ojciec, chrześcijanin, wyemigrował z tego kraju w wieku dziewiętnastu lat. Dodatkowo w jego żyłach płynie arabsko–izraelska krew. Gdyby trudno było połączyć wszystkie fakty, to nie można pominąć tego, że możliwość powołania obrońcy do drużyny narodowej sondowała… Palestyna.
#عاجل إعلام الاحتلال:
— شبكة فلسطين للحوار (@paldf) May 19, 2021
القبة الحديدية تحاول اعتراض صواريخ في سماء عكا يتحمل أنها أطلقت من لبنان pic.twitter.com/L3sJ8lFN3K
Adaptacja w kadrze była dla piłkarza łatwiejsza. 23–letni obrońca nie ma większych problemów z przyswajaniem języków. Niemiecki i angielski są dla niego niczym podstawa. Ze strony ojca Abu Hanna poznał także język arabski. Gra w Zorii Ługańsk pozwoliła defensorowi na naukę rosyjskiego. Teraz reprezentant Izraela zna także podstawy hebrajskiego.
Sam Izrael przewijał się w myślach piłkarza jeszcze przed transferem do ukraińskiej ligi. Kłopotem był fakt, że kluby nie były zainteresowane graczem z trzeciej klasy rozgrywkowej w Niemczech. Niektóre drużyny śledziły losy piłkarza, ale żaden konkretny temat transferu się nie pojawił.
– Izrael to kraj, który reprezentuje różnorodność. Tło etniczne nie ma większego znaczenia. Niemiec arabskiego pochodzenia w izraelskiej kadrze... Przyjaciele mówili o tym pozytywne rzeczy, a komentarze w mediach społecznościowych? Nie wiem, może coś komuś nie pasowało, ale nie zajmowałem się takimi rzeczami internecie – twierdzi Abu Hanna, który deklaruje, że jest w połowie Niemcem, a w połowie Izraelczykiem.
Szczyt juniorskich marzeń Abu Hanny przypadał na 2016 rok. To wtedy obrońca dwukrotnie zasiadł na ławce rezerwowych w pierwszym zespole. W tamtym okresie gracz miał okazję trenować wspólnie z Javierem Hernandezem, Berndem Leno czy Hakanem Calhanoglu. Trudne momenty miały dopiero nadejść. Ich kluczem był problem z przeskokiem z piłki juniorskiej do seniorskiej.
Rok 2017 był dla obrońcy czasem zmian. Abu Hanna ruszył w kraj. Po rozstaniu z Bayerem, związał się z FC Kaiserslautern. Jego drużyna zajęła ostatnie miejsce w 2. Bundeslidze. On sam zagrał raptem dwanaście meczów prezentując się głównie na lewej stronie defensywy. – Gorycz tego sezonu pamiętam do dziś. Przez długi czas miałem w pamięci starszą parę, która płakała z powodu naszych wyników – wspominał piłkarz.
Abu Hanna w Niemczech nie zebrał wielkiego doświadczenia w seniorskim futbolu. Potem został piłkarzem FC Magdeburg, gdzie nie rozegrał choćby jednego spotkania. Potem był też na wypożyczeniu w Fortunie Koln, gdzie wybiegał na boisko dziewięć razy. – To był czas, po którym zastanawiałem się nad zakończeniem przygody z piłką – przyznawał obrońca. Wtedy zawodnik szukał opcji wyjazdu do klubu z Izraela. Pojawiła się jednak inna opcja – Ukraina. Transfer do Zorii Ługańsk zdawał się ryzykiem, choć piłkarz nie miał wiele do stracenia. Przede wszystkim trafiał do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Defensor przez dwa sezony w Ługańsku rozegrał 55 meczów. W tym czasie spędził na murawie 4223 minuty. Obejrzał 19 żółtych kartek, strzelił gola i miał asystę. Jednocześnie w sezonie 2020/2021 piłkarz zasmakował gry w rozgrywkach międzynarodowych. W fazie grupowej Ligi Europy mógł zmierzyć się z Bragą, AEK–iem Ateny oraz Leicester City. Wtedy zaczęto go też postrzegać jako jednego z wyróżniających się stoperów w lidze ukraińskiej. Ostatnie rozgrywki zakończył już jako gracz wybierany do jedenastek sezonu. Kłopot dla klubu był tylko jeden – kończący się kontrakt, którego Abu Hanna nie zamierzał przedłużać.
To Zoria okazała się przełomem. Z gracza, którego praktycznie nikt nie chciał, Abu Hanna stał się zawodnikiem budzącym zainteresowanie. We wrześniu 2020 roku piłkarz został powołany do kadry Izraela. Na razie wystąpił w niej trzykrotnie, przeciwko Czechom, Duńczykom i kadrze Mołdawii. Powoływany był jednak częściej i nic nie wskazuje, by miało się to zmienić. Różnica będzie jedna – na zgrupowania będzie przyjeżdżał piłkarz występujący w Legii Warszawa.
– Jestem lewonożnym obrońcą. Mogę powiedzieć o sobie, że nie należę do wolnych zawodników. Atutem z pewnością jest umiejętność długich i dokładnych podań – mówi sam gracz na temat swojej gry. To elementy, które z pewnością przypadną do gustu Michniewiczowi.
Abu Hanna na tle ligi ukraińskiej wypada bardzo dobrze. Piłkarz Zorii ma trzecią najwyższą skuteczność pod względem wygranych pojedynków z przeciwnikami (74 procent, łącznie 208 prób). To też szósty zawodnik rozgrywek w kwestii zwycięstw w powietrznych starciach z rywalami (69,3 procent) oraz dwunasty w aspekcie przechwytów (124).
W kontekście Abu Hanny można mieć pewne zastrzeżenia do skuteczności podań, która w ostatnim sezonie ustabilizowała się na poziomie 86,3 procent. Środkowy obrońca rzadko korzysta ze wślizgów (raptem 18 prób przez cały sezon, 44 procent skuteczności) i przez ostatnie dwanaście miesięcy miał łącznie 158 przechwytów.
Reprezentant Izraela zdaje się być zawodnikiem, który powinien pasować do taktyki Michniewicza. Wczesne podpisanie kontraktu sprawia, że Abu Hanna 7 czerwca rozpocznie treningi ze stołecznym zespołem i będzie miał czas na zgranie się z partnerami z defensywy. Transfer 23–latka nie zamyka jednak kwestii pozyskania innych obrońców – Musieliśmy szukać defensorów. Najlepiej, jeśli na trzech stoperów w pierwszym składzie, będziemy mieli trzech kolejnych, którzy wzmocnią rywalizację – uważa Michniewicz.
– Mój ojciec jest fizjoterapeutą. W moich dziecięcych czasach zajmował się wieloma funkcjonariuszami policji. Zawsze z nimi rozmawiałem, ich praca była dla mnie bardzo interesująca i chciałem w przyszłości zostać jednym z nich. Wyszło inaczej – opowiadał piłkarz. Teraz jego rolą będzie utrudnienie dostępu do bramki mistrzów Polski.
Następne