| Czytelnia VIP

Riddick Bowe. Jak Andrzej Gołota zrujnował młodą legendę…

Riddick Bowe na różnych etapach kariery (fot. Getty)
Riddick Bowe na różnych etapach kariery (fot. Getty)
Kacper Bartosiak

14 grudnia 1996 roku Riddick Bowe (39-1, 32 KO) i Andrzej Gołota (28-1, 25 KO) spotkali się w pamiętnym rewanżu, który dostarczył jeszcze większych emocji niż pierwsze spotkanie. Finał był jednak podobny – ciężko pobity Amerykanin znów wygrał po dyskwalifikacji przeciwnika, który z sobie znanych tylko względów wolał bić poniżej pasa. Rywalizacja z Gołotą zakończyła jednak karierę wielkiego mistrza i wpędziła go w ruinę.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Bob Arum kończy 90 lat. "Wczoraj kłamałem, dziś mówię prawdę"

Czytaj też

Bob Arum (fot. Twitter.com/TopRank)

Bob Arum kończy 90 lat. "Wczoraj kłamałem, dziś mówię prawdę"

Lata dziewięćdziesiąte rozpoczęły się od trzęsienia ringu. W lutym 1990 roku Mike Tyson (37-0) nieoczekiwanie przegrał z Jamesem "Busterem" Douglasem (29-4-1), a to wydarzenie do dziś jest uznawane za jedną z największych sensacji w historii sportu. Wtedy nic nie zapowiadało, że kolejna dekada zostanie zapamiętana jako ostatni złoty okres w dziejach wagi ciężkiej.

Nowy mistrz kilka miesięcy później sam został zrzucony ze sceny przez Evandera Holyfielda (24-0), który przez wiele lat chciał jako pierwszy wykoleić "Bestię". Tyson z kolei wypisał się wkrótce z wielkiej gry i trafił do więzienia. Nieoczekiwanie na radarze bokserskich fanów pojawił się kolejny pyskaty wychowanek nowojorskich ulic – Riddick Bowe. W tamtym okresie w wadze ciężkiej po prostu nie było odważniej prowadzonego młodego zawodnika. 

Wszystko zaczęło się jednak od olimpijskich sukcesów. W 1984 roku niepozorny 17-latek wygrał nowojorski turniej "Golden Gloves". W historii rozgrywek zapisał się jako sprawca najszybszego nokautu – potrzebował na to zaledwie czterech sekund. Rok później sięgnął w Bukareszcie po złoto mistrzostw świata juniorów w kategorii półciężkiej.

Riddick był długi, chudy jak szczapa i niezwykle agresywny w stosunku do rywali. (...) W Bukareszcie wpadał do szatni przeciwników i groził, że już tam ich pobije! Wszystkie walki zakończył w pierwszej rundzie – relacjonował redaktor Janusz Pindera w książce Przemysława Osiaka "Niepokonany w 28 walkach".
 
Co ciekawe Gołota... też brał udział w tamtych mistrzostwach. I to w kategorii ciężkiej, gdzie dotarł aż do finału. Tam został jednak poddany w walce ze znakomitym Feliksem Savonem. Najlepszym pięściarzem turnieju został Bowe. – Kto by pomyślał, że jedenaście lat później będą z Andrzejem toczyć nieprawdopodobne walki jako zawodowcy – wspominał redaktor Pindera, naoczny świadek turniejowych rozstrzygnięć. 

Bob Arum kończy 90 lat. "Wczoraj kłamałem, dziś mówię prawdę"

Czytaj też

Bob Arum (fot. Twitter.com/TopRank)

Bob Arum kończy 90 lat. "Wczoraj kłamałem, dziś mówię prawdę"

Muhammad Ali i "Dramat na Bahamach", który stał się tragifarsą 

Czytaj też

Muhammad Ali w schyłkowym okresie kariery (fot. Getty)

Muhammad Ali i "Dramat na Bahamach", który stał się tragifarsą 

Trudna droga do Seulu


W 1996 roku ich drogi przecięły się w kompletnie różnych momentach pięściarskich karier – gwiazda Gołoty miała dopiero rozbłysnąć, z kolei ta Bowe'a przygasała. Obaj wystąpili wcześniej także na igrzyskach olimpijskich w Seulu i... znów się minęli. Riddick startował już w kategorii superciężkiej, a Polak nadal w ciężkiej. Amerykanin dotarł do finału, w którym w kontrowersyjnych okolicznościach przegrał z Lennoksem Lewisem.

Niewiele zabrakło, a Bowe w ogóle nie zostałby powołany do olimpijskiej kadry. Miał na pieńku trenerem kadry – Kenem Adamsem. A w grze o wyjazd do Seulu na ostatniej prostej nieoczekiwanie pojawił się Robert Salters – 25-letni członek armii, który po zaledwie nieco ponad roku treningów znokautował Riddicka w półfinale krajowych mistrzostw w marcu 1988 roku. 

Pokonany nie pogodził się z przerwaniem walki i pokazał uliczny charakter. Zaatakował Saltersa i próbował definitywnie rozstrzygnąć pojedynek już bez sędziego, ale na szczęście dla Riddicka sprawa rozeszła się po kościach. – Nie mogłem uwierzyć w to, co opowiadał jeszcze przed walką. Po niej stał się innym człowiekiem. Teraz jak widzi mnie na korytarzu to pyta, co słychać u mojej rodziny – relacjonował Salters.

Cztery miesiące później w finale olimpijskich kwalifikacji to były żołnierz znalazł się na deskach w pierwszej rundzie, ale wygrał 4:1. O wszystkim miała zadecydować zaplanowana dwa tygodnie później dogrywka – "Box Off". Bowe w pierwszym spotkaniu wygrał 3:2, a dzień później powtórzył wynik i jako ostatni w amerykańskiej ekipie rzutem na taśmę wywalczył kwalifikację.

"Ciosy Saltersa miały większą wymowę, ale podczas całej walki to Bowe był aktywniejszy. W przekonaniu sędziów pomógł mu lewy prosty, którym rozbił Saltersowi nos w pierwszej rundzie. Rywal krwawił przez całą walką" – relacjonował "The New York Times”. – Riddickowi pomogło doświadczenie. Miałem nadzieję na zwycięstwo, ale po ostatnim gongu wcale nie byłem przekonany, że wygrałem. Nie ma jednak nic złego w modlitwie, prawda? – opowiadał Salters. Bowe wskazywał, że zwycięstwo okupił kontuzją prawej ręki i kostki. – Po tym wszystkim ta wygrana ma o wiele słodszy smak – tłumaczył.

Podczas igrzysk Amerykanin imponował od pierwszej walki. Po dwóch nokautach był nawet liczony w półfinale, ale potem zdominował doświadczonego Aleksa Mironiszczenkę – sowieckiego faworyta do złota. W decydującej rozgrywce w pierwszej rundzie zaskoczył Lewisa, zadając blisko 100 ciosów i doprowadzając do celu dwa razy więcej uderzeń od przeciwnika. Mimo to został mu odjęty punkt za zderzenie głowami, które... widział tylko sędzia.

W drugiej rundzie Lennox zaatakował, a walka została przerwana mimo że Bowe wciąż stał na nogach. Sytuacja zapisała się w historii jako jedna z największych kontrowersji tamtych igrzysk, a po latach niektórzy dopatrywali się w niej nawet podłoża korupcyjnego. Choć 23-letni Lewis i 20-letni Bowe przeszli na zawodowstwo w odstępie trzech miesięcy w 1989 roku, to ich kariery ułożyły się diametralnie inaczej.

Muhammad Ali i "Dramat na Bahamach", który stał się tragifarsą 

Czytaj też

Muhammad Ali w schyłkowym okresie kariery (fot. Getty)

Muhammad Ali i "Dramat na Bahamach", który stał się tragifarsą 

Zanim odgryzł ucho. Tak zaczęła się słynna rywalizacja Tysona

Czytaj też

Evander Holyfield 25 lat zmierzył się w ringu z Mike'em Tysonem (fot. Getty)

Zanim odgryzł ucho. Tak zaczęła się słynna rywalizacja Tysona

Kolega Tysona i... następca Alego?

Riddicka wziął pod opiekę legendarny Eddie Futch – bokserski wychowawca Joego Fraziera, który do sukcesów w wadze ciężkiej doprowadził także Kena Nortona i Larry'ego Holmesa. 78-letni wówczas szkoleniowiec był pod wrażeniem – ocenił, że pod względem talentu Bowe bije na głowę wszystkich poprzednich wychowanków.

Na zawodowstwie obrano przyspieszony kurs. W debiucie "Big Daddy" znokautował Lionela Butlera (0-1) – zawodnika, który w kolejnych latach należał do szerokiej czołówki wagi ciężkiej i zaliczył dwie wygrane z byłymi mistrzami świata. A w dziesiątym występie Bowe został pierwszym, który znokautował twardego Garinga Lane'a (4-4-1).

Menedżer Rock Newman narzucił ostre tempo startów, a jego konsekwencją było aż trzynaście walk w pierwszym roku na zawodowstwie. Riddick uczył się fachu w ringu, nierzadko walcząc nawet co dwa lub trzy tygodnie. Podobne tempo preferował Mike Tyson, który w 1986 roku został najmłodszym mistrzem świata wagi ciężkiej. Dla Bowe'a był kimś znajomym, bo wcześniej spotkali się... w szkole. 

Chodziliśmy do tej samej klasy w P.S. 396, ale nie znałem Mike'a zbyt dobrze – opowiadał Bowe. Z jego opowieści biła jednak olbrzymia pewność siebie. Przed igrzyskami zapowiadał, że po ich zakończeniu znokautuje ówczesnego mistrza świata wagi ciężkiej, a potem... zatrudni go jako sparingpartnera. Riddick chętnie próbował też sił w słownych gierkach, które jednoznacznie kojarzyły się z tym, co przed laty robił Muhammad Ali.

Prawą pięść nazywał „małą głowicą atomową”. – Kiedy moi rywale obudzą się po walkach, to ich ubrania wyjdą z mody – mówił. W mediach kolorowo opisywał też swoje kombinacje ciosów. Akcję lewy plus prawy prosty określił jako „Ghetto Whopper”. – A jeśli to nie poskutkuje, to użyję akcji „Cherry Tree Special”. To lewy prosty, lewy sierpowy i długi prawy prosty. Gdyby to nie przyniosło efektu, to zostanie mi już tylko „Bo Go”. To coś, czego używa się o trzeciej w nocy na ulicach getta, ale ja sięgałem po to bliżej piątej – opowiadał. 


Jego karierę umiejętnie pilotował Newman. W drugim roku zawodowych startów młokos pokonał byłego mistrza świata – Pinklona Thomasa (30-4-1). Nie miał również problemów z bitnym Bertem Cooperem (22-6). Seria imponujących zwycięstw sprawiła, że pod koniec 1990 roku młodziutki Bowe został sklasyfikowany na ósmym miejscu w rankingu najlepszych zawodników wagi ciężkiej według wpływowego magazynu "The Ring".

Potem jego akcje wciąż zwyżkowały. W 1991 roku najpierw wygrał z Tyrellem Biggsem (19-3) – złotym medalistą igrzysk olimpijskich w Los Angeles. Potem miał słabszy występ i tylko minimalnie wygrał na punkty z Tonym Tubbsem (29-2) – byłym mistrzem świata o śliskim stylu. Największe wrażenie zrobiło jednak znokautowanie Bruce'a Seldona (18-1) – przyszły mistrz świata i rywal Tysona miał dość już po nieco ponad minucie.

Jeśli Papa Smurf tak mówi, to znaczy, że tak będzie – opowiadał Bowe, któremu szybkie zwycięstwo przed czasem wieszczył wówczas trener Futch. Szkoleniowiec przyznał, że największym sukcesem w pracy z młodym zawodnikiem było to, że nauczył go w ringu myślenia i zastawiania pułapek. Wygrana z Seldonem była 26. walką w trakcie 29 miesięcy zawodowej kariery.

Pod koniec 1991 roku na drodze Riddicka dwukrotnie stanął jeszcze Elijah Tillery (23-4). Pierwsza walka odbiła się szerokim echem. Rywal był liczony w pierwszej rundzie, a po gongu otrzymał jeszcze nieregulaminowy cios od Bowe'a, na który odpowiedział... kopnięciem. Wszystko zakończyło się wielką awanturą i dyskwalifikacją Tillery'ego, który kilka tygodni później został znokautowany w rewanżu już zgodnie z przepisami.

   

Zanim odgryzł ucho. Tak zaczęła się słynna rywalizacja Tysona

Czytaj też

Evander Holyfield 25 lat zmierzył się w ringu z Mike'em Tysonem (fot. Getty)

Zanim odgryzł ucho. Tak zaczęła się słynna rywalizacja Tysona

Brutalna wojna. Bokserski rekord w cieniu szaleństwa...

Czytaj też

(fot. Getty)

Brutalna wojna. Bokserski rekord w cieniu szaleństwa...

Zmarnowany potencjał mistrza


W 1992 rok Bowe wchodził jako trzeci "ciężki" na świecie – przed nim byli tylko Holyfield (niekwestionowany czempion) i Tyson. Wtedy stało się jasne, że mistrzowska szansa prędzej czy później stanie się faktem. "Big Daddy" odprawił jeszcze Pierre'a Coetzera (39-2) w eliminatorze federacji WBA, a w listopadzie rzucił wyzwanie aktualnemu mistrzowi.

Rywalizacja Bowe (31-0) kontra Holyfield (28-0) była pełna paradoksów. W pierwszej walce obaj wyglądali w ringu jak wybitni mistrzowie. To była wojna na wyniszczenie, w której Evander padł na deski, ale nie dał się złamać. Ostateczny werdykt – punktowa wygrana Riddicka – zmienił krajobraz królewskiej kategorii. Kolejnym punktem programu miała być walka z Lennoksem Lewisem (21-0), która wynikała z wcześniejszych ustaleń z federacją WBC.

To powinien być finał małego turnieju, ale teraz sytuacja się zmieniła. Bowe nagle został numerem jeden i poczuł, że może dyktować warunki. Obóz nowego mistrza proponował warunki, które były nie do przyjęcia. W końcu po miesiącu przeciągania liny Riddick zdecydował się na happening – w świetle kamer wyrzucił pas organizacji WBC do kosza na śmieci i powiedział, że Lennox może go sobie wyciągnąć jeśli mu na nim zależy.

Zamiast tego Bowe bronił pozostałych tytułów federacji WBA i IBF w starciach z dużo słabszymi rywalami. Michael Dokes (50-3-2) i Jesse Ferguson (19-9) zostali przez niego rozbici odpowiednio w pierwszej i drugiej rundzie. Nowy idol bokserskiej Ameryki trenował coraz mniej. Coraz więcej za to jadł, a do tego ruszył w tournee po całym świecie. W Rzymie odwiedził papieża Jana Pawła II, a w RPA spotkał się z Nelsonem Mandelą. Mimo usilnych prób i ambitnych starań nie został jednak sportową megagwiazdą na miarę Alego.

Na horyzoncie brakowało też realnych wyzwań. Tyson był w więzieniu, a walka z Lewisem z oczywistych względów nie wchodziła w grę. Dlatego też w listopadzie 1993 roku Bowe spotkał się w rewanżu z Holyfieldem (29-1). Pojedynek znów dostarczył niezapomnianych wrażeń – w siódmej rundzie nieopodal ringu wylądował... spadochroniarz. Walkę przerwano na kilkanaście, a po wznowieniu minimalnie lepszy okazał się rywal, który wygrał na punkty po niejednogłośnym werdykcie.

Mimo wszystko wydawało się, że kolejne wielkie walki Riddicka są kwestią czasu. Trudno w to uwierzyć, ale listopad 1993 roku to ostatni czas, gdy był mistrzem świata. Dawnych tytułów nie odzyskał - zamiast tego zaufał raczkującej organizacji WBO, której nie uznawały pozostałe czołowe organizacje (WBC, WBA i IBF). 


W 1995 roku Bowe w obronie mało cenionego pasa pokonał Herbiego Hide'a (26-0) i Jorge Luisa Gonzaleza (23-0) – ten drugi był jego pogromcą z czasów amatorskich. Jesienią tego roku z braku laku zdecydowano się na rozstrzygnięcie rywalizacji z Holyfieldem (31-2). Do trylogii mogło dojść tylko dlatego, że w stawce nie znalazł się pas mało prestiżowej wówczas organizacji – Evander bał się gniewu ważniejszych organizacji.

A sama walka? Bowe po raz pierwszy w zawodowej karierze znalazł się na deskach, ale pozbierał się i znokautował Holyfielda. Taka sztuka nie udała się wcześniej nikomu. "Za chwilę ten człowiek wyląduje w trumnie!" – obawiał się komentujący pojedynek George Foreman. Dominowało przekonanie, że 33-letni Holyfield powinien pomyśleć o zakończeniu kariery.

Brutalna wojna. Bokserski rekord w cieniu szaleństwa...

Czytaj też

(fot. Getty)

Brutalna wojna. Bokserski rekord w cieniu szaleństwa...

Krew, szwy i łzy. Ostatnie tango Lennoksa Lewisa...

Czytaj też

Lennox Lewis (L) i Witalij Kliczko (fot. Getty)

Krew, szwy i łzy. Ostatnie tango Lennoksa Lewisa...

Schyłek przyszłej legendy


Los bywa jednak przewrotny. Młodszy o 5 lat Bowe po tej wygranej zrobił sobie ponad pół roku przerwy od boksu. W tym czasie obżerał się na potęgę i nie myślał o jakichkolwiek sportowych wyzwaniach. W międzyczasie pojawiły się ciekawe opcje – dyskutowano o nowojorskiej bitwie z Tysonem, ale ostatecznie zdecydowano się wreszcie wrócić do tematu walki z Lewisem.

Wiosną 1996 roku obóz Amerykanina dostał od telewizji HBO listę rywali do wyboru na walkę po dłuższej przerwie. Ostatecznie zdecydowano się na Andrzeja Gołotę (28-0). Mimo nieskazitelnego dorobku nie wyglądał na groźnego rywala, ale stała za nim rosnąca w siłę amerykańska Polonia. – Jak przygotować się na leszcza? – pytał z lekceważącym uśmiechem Bowe na konferencjach prasowych. Poza ringiem było coraz trudniej nad nim zapanować. 

Największy kłopot stanowił jednak brak motywacji. Riddick był już postrzegany jako przyszła legenda boksu zawodowego i zaczął wchodzić na ring tylko po to, by wywiązać się z kontraktu. (...) Wdrapał się na sam szczyt i stracił pragnienie zwyciężania. Sądził, że Gołotę łatwo pokona. Nie był to zawodnik, który mógłby go znokautować jednym ciosem. Andrew wydawał mu się dobrym bokserem, ale nie topowym – opowiadał w rozmowie z Przemysławem Osiakiem Thell Torrence, członek sztabu szkoleniowego Bowe'a.

Efekty były widoczne gołym okiem. Były mistrz wniósł na wagę ponad 114 kilogramów – zdecydowanie najwięcej w całej karierze. W ringu był ospały i nie mógł nadążyć za lewym prostym Gołoty. Polak, mimo wyraźnej przewagi, nie potrafił się powstrzymać od zadawania ciosów poniżej pasa. W efekcie przegrał przez dyskwalifikację w siódmej rundzie, a wokół rozpętało się piekło. Ekipa Bowe'a zaatakowała pokonanego używając do tego między innymi telefonów "walkie-talkie".

Sama z małym dzieckiem siedziałam wtedy w wyższym rzędzie i widziałam wszystko z góry. Nie miałam zamiaru czekać aż ta awantura do nas dojdzie. Mąż musiał sobie poradzić, a my uciekałyśmy w popłochu. (...) To nie była awantura między ekipami Gołoty i Bowe'a – to był jednostronny atak. Ciosy poniżej pasa nie są zgodne z regulaminem, ale są częścią – taką czy inną – tego sportu. Bandyckie ataki po walce już nie. To byli zwykli bandyci – opowiadała Mariola Gołota.

Krew, szwy i łzy. Ostatnie tango Lennoksa Lewisa...

Czytaj też

Lennox Lewis (L) i Witalij Kliczko (fot. Getty)

Krew, szwy i łzy. Ostatnie tango Lennoksa Lewisa...

W narożniku Gołoty... Boks, "Masa" i ciosy poniżej pasa

Czytaj też

Andrzej Gołota na różnych etapach kariery (fot. PAP/Getty)

W narożniku Gołoty... Boks, "Masa" i ciosy poniżej pasa

Powtórka z rozrywki

Po tym zamieszaniu walka trafiła na pierwsze strony gazet. Polski pięściarz odwiedził talk show Conana O'Briena, gdzie z szelmowskim uśmiechem reagował na docinki prowadzącego. Dla wszystkich stało się jasne, że rewanż może przynieść jeszcze większe pieniądze i w takich okolicznościach jest wręcz czymś naturalnym.


14 grudnia 1996 roku Gołota (28-1, 25 KO) i Bowe (39-1, 32 KO) spotkali się ponownie. Ale wiele się zmieniło. Riddick rozstał się z trenerem Futchem, a oprócz tego zrzucił 8 kilogramów i ważył najmniej od czterech lat. Trenerzy Polaka na treningach medialnych... zakładali na worek treningowy bokserskie spodenki i instruowali zawodnika, by bił tak wysoko jak tylko możliwe.

Mimo to scenariusz w pewnym stopniu się powtórzył, choć walka była o wiele bardziej dramatyczna niż pierwsze spotkanie. W drugiej rundzie Gołota powalił rywala na deski, ale nie potrafił wygrać przed czasem. Sfrustrowany twardością Bowe'a nieoczekiwanie... zaatakował go "z byka", za co ukarano go odjęciem punktu. W czwartej rundzie Amerykanin się odrodził i to Polak wylądował na macie. W piątej sytuacja znowu się odwróciła i z każdą kolejną minutą rosła przewaga Gołoty.

Koszmar z pierwszej walki powrócił – i to w najgorszym momencie. Na kilka sekund przed końcem przedostatniej dziewiątej rundy "Andrew" zadał serię trzech uderzeń poniżej pasa. Na nieco ponad trzy minuty przed końcem pojedynku znów przegrał przez dyskwalifikację. A rewanż z Riddickiem przypłacił jeszcze złamaną szczęką. Co zaskakujące akcje Gołoty na bokserskiej giełdzie znów zyskały na wartości.

W obu tych walkach były momenty – nawet nie całe rundy – gdy Gołota wyglądał na najlepszego pięściarza wagi ciężkiej na świecie – podsumował Jim Lampley, komentator HBO. Bowe był skończony w oczach opinii publicznej, a jego walka z Lewisem nie miała już najmniejszego sensu. Zamiast niego szansę dostał zresztą... Andrzej Gołota.

W narożniku Gołoty... Boks, "Masa" i ciosy poniżej pasa

Czytaj też

Andrzej Gołota na różnych etapach kariery (fot. PAP/Getty)

W narożniku Gołoty... Boks, "Masa" i ciosy poniżej pasa

Legenda o Staszku Kiecalu. Dlaczego musiał umrzeć młodo?

Czytaj też

Stanisław Kiecal, przydomek Michigan Assassin – amerykański pięściarz polskiego pochodzenia (fot. Getty Images)

Legenda o Staszku Kiecalu. Dlaczego musiał umrzeć młodo?

Sąd, więzienie i wpisy za pieniądze


"Big Daddy" nie miał trzydziestu lat, ale wyglądał na skończonego. Kilka tygodni po rewanżu z Polakiem ogłosił, że dołącza do amerykańskiej armii. Wytrwał... niecały tydzień. Z czasem zaczął zaskakiwać najbliższe otoczenie coraz bardziej radykalnymi zmianami nastroju. W lutym 1998 roku uprowadził piątkę dzieci i żonę, która nosiła się z zamiarem rozwodu. Groził nożem, kajdankami i gazem pieprzowym. Kobieta została ranna.

W sądzie obrońcy byłego mistrza świata puszczali fragmenty walk z Gołotą i przekonywali, że to boks odpowiada za stan ich klienta. Riddick ostatecznie spędził 17 miesięcy w więzieniu federalnym, a po wyjściu... zaatakował drugą żonę. Próbował także wrócić na ring, ale w trzech walkach ze słabymi przeciwnikami tylko rozmienił na drobne dawną legendę. W przedostatniej występie ważył 127 kilogramów.

Dawna fortuna szybko wyparowała. U szczytu kariery Bowe miał 22 samochody, a najbliższym członkom rodziny kupił mieszkania i pomógł im wyrwać się z piekła nowojorskiego getta. Był przedostatnim z trzynaściorga dzieci Dorothy i do końca walczył o miłość i uznanie rodzicielki. Jego brat Henry zmarł na AIDS, z kolei siostra Brenda zginęła podczas napadu rabunkowego.

Obawiając się życia ponad stan po zakończeniu kariery, promotor Rock Newman wprowadził w życie system, dzięki któremu pięściarz mógł żyć wyłącznie z dawnych inwestycji. Stopniowo tracący rozeznanie w rzeczywistości "Big Daddy" w końcu wypowiedział mu posłuszeństwo, a potem z łatwością roztrwonił 20 milionów dolarów oszczędności.

W 2015 roku Riddick handlował... wpisami na Twitterze. Za 20 dolarów był w stanie napisać cokolwiek mu zlecono. Sieć podbijały smutne zdjęcia z garażowych aukcji, podczas których sprzedawał dawne pamiątki i handlował autografami. Chciał nawet pieniędzy za wywiad do książki "Niepokonany w 28 walkach".

Tym większy był szok, gdy jesienią 2021 roku ogłoszono, że Bowe ma wrócić do ringu. W show reklamowanym jako "boks celebrytów" jego rywalem miał być Lamar Odom – gwiazdor NBA po przejściach, który przebył podobnie przygnębiającą drogę na dno. Szczęście w nieszczęściu polegało na tym, że do walki miało dojść kilka tygodni po powrocie Evandera Holyfielda. Widok blisko 60-letniego pięściarza znokautowanego przez młodszego rywala ze świata MMA dał do myślenia wielu w świecie boksu.

"To barbarzyństwo! Musimy to przerwać. Fakt, że żadna organizacja nie ma kontroli nad tego typu projektami jest szokujący i nie do zaakceptowania" – grzmiał w mediach społecznościowych promotor Lou DiBella. Kibice zauważyli, że kilkanaście dni przed zaplanowaną walką Bowe nie potrafił o własnych siłach wejść do ringu w Dubaju, gdzie był jednym z gości podczas gali boksu. Ostatecznie 54-latek nie stoczył kolejnej walki i oby już tak pozostało.

Smutny los Riddicka Bowe'a nieustannie zmusza do refleksji. Magazyn "The Ring" w 2017 roku sklasyfikował go na 19. miejscu w rankingu wszech czasów najlepszych zawodników wagi ciężkiej. W uzasadnieniu napisano o olbrzymim talencie, ale i o ogromnej stracie. W historii boksu Amerykanin zapisał się jako jeden z pięciu czempionów królewskiej kategorii, którzy nigdy nie przegrali przed czasem. Eksperci wciąż są zgodni – ten Bowe z pierwszej walki z Holyfieldem byłby koszmarem dla każdego „ciężkiego” w dziejach.

KACPER BARTOSIAK

Legenda o Staszku Kiecalu. Dlaczego musiał umrzeć młodo?

Czytaj też

Stanisław Kiecal, przydomek Michigan Assassin – amerykański pięściarz polskiego pochodzenia (fot. Getty Images)

Legenda o Staszku Kiecalu. Dlaczego musiał umrzeć młodo?

Najnowsze
Sensacja w Madrycie! Zmora Świątek poza turniejem
nowe
Sensacja w Madrycie! Zmora Świątek poza turniejem
| Tenis / WTA (kobiety) 
Jelena Ostapenko (fot. Getty Images)
Były reprezentant chce rządzić małopolską piłką. Możliwe połączenie sił
Adam Kokoszka z Adamem Nawałką, obok Ronaldinho (fot. arch. prywatne / PAP)
Były reprezentant chce rządzić małopolską piłką. Możliwe połączenie sił
fot. Tomasz Markowski
Mateusz Miga
Lech przedłuży serię zwycięstw? Oglądaj mecz z Radomiakiem w TVP!
Radomiak – Lech Poznań [NA ŻYWO]. Transmisja meczu Ekstraklasy online, live stream (27.04.2025). Gdzie oglądać?
transmisja
Lech przedłuży serię zwycięstw? Oglądaj mecz z Radomiakiem w TVP!
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Real poważnie osłabiony przed finałem Pucharu Króla!
Eduardo Camavinga i David Alaba w rywalizacji z Bukayo Saka (fot. Getty Images)
Real poważnie osłabiony przed finałem Pucharu Króla!
| Piłka nożna / Hiszpania 
Oficjalnie. Mistrz Polski ma nowego trenera
Martins Zibarts (fot. Getty Images)
Oficjalnie. Mistrz Polski ma nowego trenera
| Koszykówka / Rozgrywki ligowe 
Gwiazda Lecha wróciła do formy. "Zostało nam pięć finałów"
Afonso Sousa
Gwiazda Lecha wróciła do formy. "Zostało nam pięć finałów"
Radosław Laudański
Radosław Laudański
Świątek w 3. rundzie w Madrycie. Z kim i kiedy kolejny mecz?
Kiedy Iga Świątek gra mecz 3. rundy w WTA Madryt 2025? O której mecz Świątek – Noskova? (26.04.2025)
Świątek w 3. rundzie w Madrycie. Z kim i kiedy kolejny mecz?
| Tenis / WTA (kobiety) 
Do góry