30 lat temu reprezentacja Ukrainy zadebiutowała na arenie międzynarodowej. Spotkanie z Węgrami, zorganizowane na wariackich papierach, było nie tyle piłkarskim sprawdzianem, co formą manifestacji niepodległości i niezależności narodu ukraińskiego. Młodą federację w pierwszych miesiącach istnienia czekał... rozbiór ze strony Rosjan.
Powiedzieć, że ukraiński futbol miał ogromny wpływ na rozwój tego sportu w Związku Radzieckim, to nic nie powiedzieć. To Dynamo Kijów zdobyło najwięcej mistrzostw tego kraju (13). To piłkarze Dynama – Ołeh Błohin i Ihor Biełanow – otrzymywali Złotą Piłkę. To kijowianin, Walery Łobanowski, zrewolucjonizował nie tylko sowiecki, ale i po części europejski futbol. To wreszcie Łobanowski zbudował ostatnią silną drużynę ZSRR, która sięgnęła po srebro mistrzostw Europy w 1988 roku. Aż 11 z 20 piłkarzy reprezentowało Dynamo.
Gdy na początku lat 90. ZSRR chylił się ku upadkowi, ukraińscy działacze piłkarscy chcieli szybko stać się niezależni i powołać oddzielny związek. Wniosek do FIFA przepadł, a sekretarz generalny centrali Sepp Blatter mówił jasno – nie ma niepodległego kraju, nie ma reprezentacji.
Ukraina proklamowała niepodległość 24 sierpnia 1991 roku, natomiast Ukraiński Związek Piłki Nożnej został zarejestrowany pod koniec roku – 13 grudnia. Pięć dni wcześniej rozlosowano grupy eliminacyjne do mundialu w 1994 roku. To "spóźnienie" miało, jak się później okazało, potężny oddźwięk na pierwsze lata istnienia tamtejszej federacji.
Powołania, podebrania
FIFA przyjęła do grona swoich członków Ukrainę – oraz Chorwację, Gruzję i Słowenię – nieco poza protokołem, w lutym 1992 roku. Reprezentacyjny debiut nastąpił już dwa miesiące później. Przygotowania do tego spotkania obnażyły wszystkie braki i problemy młodego państwa. A przede wszystkim jeden z nich – kompletny brak funduszy.
Pierwszym rywalem zostały Węgry, a zdecydowały o tym nie tylko względy sportowe. Ważny był również aspekt polityczny – to właśnie Węgry jako trzecie (pierwsza była Polska) uznały niepodległość Ukrainy. Nie bez znaczenia było bezpośrednie sąsiedztwo obu państw. Spotkanie rozegrano zresztą… niemal na granicy, ale o tym później.
Pierwszą kadrę Ukrainy miał wybrać zespół trenerów z tamtejszej pierwszej ligi, na czele którego ostatecznie stanął Wiktor Prokopenko z Czornomorca Odessa. Wzdychano do Łobanowskiego, lecz ten nie miał zamiaru porzucić sowicie płatnej pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Do dyspozycji Prokopenki pozostało 20 graczy. Wszyscy występowali na co dzień w lidze ukraińskiej.
The national team of #Ukraine prior to their first football match in April 1992, a friendly against Hungary. pic.twitter.com/pAkKXpDE6j
— OldFootballPhotos (@OldFootball11) April 28, 2019
Good Evening from Uzhhorod 🇺🇦
— Zorya Londonsk (@ZoryaLondonsk) August 8, 2021
Avanhard Stadium is where Ukraine played their first ever international back in 1992 v Hungary 🇭🇺 pic.twitter.com/9Q6lRjL4dc
Sami i z Moskalami
W meczu nie było niespodzianki. Choć Ukraina przez godzinę zachowywała czyste konto, to ostatecznie przegrała 1:3. Świetny mecz w barwach Węgier zagrała ówczesna gwiazda Feyenoordu Jozsef Kiprich. Honorowego gola, po strzale z rzutu wolnego, zdobył w ostatniej minucie Hecko. Na boisku w barwach Ukrainy pojawili się między innymi Ołeh Łużnyj, Jurij Nikiforow, Ilja Cymbalar, Ołeh Salenko i Siergiej Szczerbakow. Do ich sylwetek jeszcze wrócimy.
Tuż po nieudanym dla WNP Euro rozpoczęły się podchody. Kuzniecow i Michajliczenko odmówili Rosjanom od razu. Zalotom opierał się również Łużnyj. Iwana Heckę, który wybierał między Ukrainą a WNP w marcu 1992, przekonały słowa trenera Dynama Kijów Jozsefa Szabo. – Powiedział: czy rozumiesz, jak będą traktować cię ludzie i rodziny? Ten moment wpłynął na moją decyzję. Poprosiłem o dwa dni, aby to wszystko rozważyć. Potem przyjąłem ofertę reprezentacji Ukrainy – powiedział Hecko. Stanowcze "niet" powiedział jeszcze tylko grający w przeszłości w Juventusie Białorusin Siarhej Alejnikau.
Rosyjski drenaż
Taka postawa była jednak w mniejszości. Onopko miał zgodzić się od razu na grę dla Rosji. Sborna przyciągnęła jeszcze Nikiforowa (co ciekawe, odmówił on założenia opaski kapitana w pierwszym meczu Ukrainy), Kanczelskisa, Jurana, Sałenkę, Cwejbę, Cymbalara, Szczerbakowa, Władisława Tiernawskiego, Władimira Tatarczuka, Aleksandra Pomazuna oraz (na chwilę) Serhija Kandaurowa. Tracili też inni – Białoruś (Siergiej Gorłukowicz), Gruzja (Omari Tetradze), Mołdawia (Igor Dobrowolski), a nawet Uzbekistan (Andriej Piatnicki), ale nikt tak bardzo, jak Ukraina.
Z "naturalizowaniem" zawodników nie było większych formalnych problemów, bo zgadzała się na to FIFA. Doszło nawet do takiej sytuacji, że Jurij Nikiforow w ciągu trzech lat reprezentował barwy… czterech reprezentacji (sic!) – ZSRR, WNP, Ukrainy i Rosji. Światowe przepisy to jedno, a drugie to podejście samych Rosjan. W rozmowie z "Piłką Nożną" selekcjoner Sbornej Paweł Sadrynin mówił nawet, że ukraińskich meczów po prostu… nie uznaje za oficjalne.
Ostatecznie w kadrze na mundial znalazło się sześciu graczy z ukraińskim rodowodem: Nikiforow, Tiernawski, Onopko, Cymbałar, Sałenko i Juran. Byłoby ich więcej, ale w bunt przeciwko selekcjonerowi zaangażował się Kanczelskis, a własna głupota przerwała karierę Szczerbakowa. Napastnik Sportingu Lizbona w 1993 roku uległ ciężkiemu wypadkowi, gdy wracał podchmielony z pubu i wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Szczerbakow doznał urazu kręgosłupa, a w konsekwencji – paraliżu obu nóg.
Rosjanie zawiedli i nie wyszli z grupy. Zabłysnął wyłącznie Sałenko, który strzelił 5 z 6 goli w wygranym meczu z Kamerunem i tym samym sięgnął po koronę króla strzelców. W Moskwie został bohaterem, natomiast w Kijowie – niekoniecznie. Wielu Ukraińców traktowało Sałenkę i innych tego typu piłkarzy jako zdrajców. W tym samym tonie wypowiadali się także ich wcześniejsi koledzy z drużyny.
– Widać, że w Rosji zaoferowano im lepsze warunki, ale nie musieli zgadzać się na grę w reprezentacji. Żadna ilość pieniędzy nie może równać się z patriotyzmem. Nawet pokusa występu na mundialu w 1994 roku nie powinna wpłynąć na decyzję o zmianie zespołu. Nigdy nie zdradziłbym swojej ojczyzny – mówił kilka lat temu Łużnyj.
Zdrada po latach
Prawda może jednak leżeć gdzieś pomiędzy. We wspomnieniach piłkarzy przeważa opinia, że to strona ukraińska zawiodła i niewystarczająco interesowała się swoimi czołowymi piłkarzami. – Nie zostałem zaproszony do ukraińskiego zespołu. Bali się wchodzić w konflikt z Rosją – powiedział Juran. Kanczelskis miał natomiast przez rok dzwonić do władz związku i selekcjonera z zapytaniem, kiedy otrzyma powołanie.
– Reprezentacja Ukrainy jako taka wtedy nie istniała. Mecz z Węgrami odbył się tylko po to, by się zadeklarować. A reprezentacja Rosji była mi bliska, bo grali tam zawodnicy z młodzieżowych reprezentacji ZSRR z różnych lat, nie tylko Ukraińcy, ale i Gruzini. W sztabie trenerskim pracowali Ignatiew i Sadyrin - trenerzy, których znałem od dawna – tłumaczył Sałenko.
Choć od tamtych wydarzeń minęło niespełna 30 lat, to wielu podwójnych reprezentantów pracuje w oczach Ukraińców na miano zdrajców. W sztabie szkoleniowym reprezentacji Rosji pozostaje Wiktor Onopko. Były kapitan Sbornej był oburzony wykluczeniem kadry z rozgrywek międzynarodowych. – Wydaje mi się, że uznanie języka rosyjskiego za jeden z języków urzędowych w FIFA jest małym, ale pozytywnym sygnałem dla rosyjskiej piłki nożnej. Piłka nożna powinna łączyć ludzi – powiedział niedawno rosyjskim mediom.
Onopko był też zięciem zmarłego kilka dni temu Wiktora Zwiagincewa, byłego medalisty olimpijskiego, który popierał istnienie proputinowskiej Donieckiej Republiki Ludowej. Juran jest trenerem Chimkich Moskwa. Po tym, gdy klub opuścili obcokrajowcy, uznał to za dobrą decyzję, bo więcej Rosjan otrzyma szansę gry. W międzyczasie szansę debiutu w lidze dostał jego… 24-letni syn. Nikiforow i Kanczelskis dalej są ekspertami rosyjskich mediów.
Ukraińska zemsta
Winy z przeszłości stara się odkupić natomiast Sałenko. Urodził się w Leningradzie (Petersburgu), w rosyjsko-ukraińskiej rodzinie. W młodości wybił się w Dynamie Kijów, był związany z tym krajem nie tylko poprzez ojca, jednak przyjął ofertę Rosjan. Przez wiele lat w rozmowach na pytanie, do którego państwa jest mu bliżej, odpowiadał: "jestem człowiekiem sowieckim". Agresja Rosji na Ukrainę całkowicie zmieniła jednak jego percepcję.
– Rozmawiałem z ludźmi w Petersburgu, w tym moją byłą żoną. Oni myślą, że Rosja broni Ukraińców. Mam dość słuchania ich bzdur, kiedy umierają dzieci. Tłumaczyłem to żonie przez długi czas. W końcu kazałem jej spadać – mówił kilka tygodni temu Sałenko, który pozostał w Kijowie i pomaga armii. Ukraina zresztą stała się jego domem po zakończeniu kariery w 2000 roku. Ostatnim klubem króla strzelców mundialu była… Pogoń Szczecin.
Ukraina i Rosja zagrały ze sobą dwukrotnie, podczas eliminacji do mistrzostw Europy w 2000 roku. Ich bezpośredni mecz mógł zdecydować o tym, która drużyna wywalczy bezpośredni awans. Rosjanie prowadzili na Łużnikach do 88. minuty. Prezydent Borys Jelcyn wysłał już nawet depeszę gratulacyjną do telewizji. Wtedy bramkarz Aleksandar Filimonow wrzucił sobie piłkę do bramki po niegroźnym dośrodkowaniu Andrija Szewczenki.
Tamta akcja stała się synonimem wpadki na Ukrainie. Rosja odpadła, co musiało szczególnie zaboleć dwie osoby na stadionie – rosyjskiego kapitana Onopkę oraz premiera Władimira Putina. Bramka, na którą uderzał późniejszy zdobywca Złotej Piłki, niedługo później została zniszczona. Ukraina również nie awansowała, ale upokorzenie rywala na Łużnikach musiało cieszyć podwójnie. Tym bardziej, że to Ukraina wygrała w pierwszym meczu 3:2.
Źródła:
champion.com.ua, championat.com, dynamomania.com. fanat.ua, football24.ua, footballplayers.ru, kicker.com.ua, kopanyi-myach.info, sport.ua, sportarena.com, tribuna.com.ua, upl.ua, wikipedia.ua, zbirna.com