UEFA bierze przykład z FIFA. Tak jak na mistrzostwa świata FIFA zaprasza czołowych sędziów z Afryki, Azji czy Oceanii, tak UEFA daje szanse krajom piłkarsko słabszym i na mecze Ligi Mistrzów wyznacza sędziów np. z Czarnogóry, Izraela, Litwy czy Łotwy. W ten sposób FIFA i UEFA dbają o zrównoważony rozwój sędziowania w różnych krajach.
O ile FIFA postępuje tak od długich dziesięcioleci, o tyle trend w UEFA jest nowy. Do niedawna, od kiedy powstała Liga Mistrzów, występowali w niej najczęściej sędziowie z najsilniejszych lig Europy oraz wyjątkowi arbitrzy z innych krajów, wprowadzani na ten szczebel bardzo starannie przez członków Komisji Sędziowskiej UEFA. Słowak Lubos Michel u szczytu swojej kariery był jednym z najlepszych sędziów na świecie, ale karierę międzynarodową zaczynał mając wsparcie mentora i promotora w osobie Josefa Marko, też ze Słowacji. Podobnie przebiegała kariera Słoweńców – najpierw Damira Skominy, a ostatnio Slavko Vincicia. Jednemu i drugiemu w rozwoju pomagał Vlado Sajn, jeden z najważniejszych członków władz sędziowskich UEFA, jeszcze silniejszy odkąd prezydentem tej federacji jest ich rodak Aleksander Ceferin.
Awanse i nominacje, czyli jak to się robi w UEFA
Turek Cuneyt Cakir stał się jednym z najlepszych arbitrów w historii futbolu, dwukrotnie prowadził mecze półfinałowe mistrzostw świata, ale wcześniej miał szczęście, że szefem sędziów w Turcji był Holender Jaap Uilenberg, również członek Komisji Sędziowskiej UEFA. To on stwierdził, że skoro młody Cakir świetnie sobie radzi w gorących tureckich spotkaniach derbowych z udziałem takich klubów ze Stambułu jak Besiktas, Fenerbahce czy Galatasaray, to z pewnością poradzi sobie również w Lidze Mistrzów.
Uilenberg ma również ogromne zasługi dla rozwoju kariery Szymona Marciniaka. To właśnie Holender i inny członek Komisji Sędziowskiej UEFA, Anglik David Elleray, stwierdzili, że sędzia z Płocka ma duży talent i warto postawić na jego rozwój. Elleray publicznie wypowiedział kiedyś zdanie, które obiegło środowisko sędziowskie w wielu krajach: „UEFA wcale nie znalazła sędziego Marciniaka, UEFA go stworzyła”. Sugerował w ten sposób, że klasę międzynarodową Szymon Marciniak osiągnął dzięki temu, że UEFA objęła go specjalnym szkoleniem w ramach programu CORE (Centre of Refereeing Excellence, co można przetłumaczyć jako „Centrum Doskonalenie Sędziów”).
Panowie, zapraszamy grupami, po kolei
Drzwi do Ligi Mistrzów dla większej liczby sędziów z innych krajów zaczęły się otwierać szerzej, gdy przewodniczącym Komisji Sędziowskiej UEFA został Włoch Roberto Rosetti. Decyzje UEFA ogłoszone w ostatnich dniach pokazują, że te drzwi otwarte są już bardzo szeroko. W poprzedniej kolejce mecze Ligi Mistrzów prowadzili Andris Treimanis z Łotwy, Donatas Rumsas z Litwy, zadebiutowali Espen Eskas z Norwegii i Nikola Dabanovic z Czarnogóry, a w ostatniej kolejce sędziowali między innymi Orel Grinfeld z Izraela i Bartosz Frankowski z Polski, który prowadził mecz Viktoria Pilzno – Bayern Monachium w tej samej grupie C, w której Szymon Marciniak sędziował mecz Barcelona – Inter Mediolan.
A to z kolei wynika z innej zmiany, którą wprowadził Roberto Rosetti. Komisja Sędziowska UEFA pod jego rządami stara się, uwzględniając ograniczenia i możliwości, wyznaczać sędziów z tych samych krajów do tych samych grup – między innymi z tego powodu wyznacza sędziów kolejno z poszczególnych państw. I tak na przykład w grupie E (Dinamo Zagrzeb – Salzburg, Milan – Chelsea) oba mecze prowadzili Niemcy – Tobias Stieler i Daniel Siebert, a w grupie D (Tottenham – Eintracht, Sporting – Olympique) dwa spotkania sędziowali Hiszpanie – Carlos del Cerro Grande i Alejandro Jose Hernandez Hernandez.
To był tydzień, na który czekali
To właśnie dlatego w poprzednich kolejkach polscy sędziowie byli często pomijani w obsadzie, a w tym tygodniu prowadzili w sumie aż cztery mecze. Oprócz Marciniaka i Frankowskiego, wczoraj w Lidze Europy sędziowali Paweł Raczkowski i Daniel Stefański. Raczkowski rozstrzygał w meczu AEK Larnaca – Fenerbahce Stambuł, a Stefański – w spotkaniu Ferencvaros Budapeszt – Crvena Zvezda Belgrad. Wszystkim im pomagali oczywiście polscy sędziowie asystenci, sędziowie techniczni, a w niektórych przypadkach również sędziowie wideo z Polski.
Tak więc ani krytyka i złośliwe uwagi wobec polskich sędziów za nieobecność w tylu poprzednich kolejkach, ani entuzjazm spowodowany „aż czterema” meczami w tym tygodniu nie mają sensu, jeśli uwzględni się strategię UEFA. Czy takie wyznaczanie arbitrów grupami z poszczególnych krajów ma sens, to akurat temat dyskusyjny, ale z pewnością ma sens wyznaczanie w Lidze Mistrzów większej liczby sędziów z różnych krajów.
FIFA krytykowana, FIFA tłumaczy
Władze sędziowskie FIFA od dziesięcioleci są krytykowane za to, że na mistrzostwa świata są wyznaczani arbitrzy z różnych kontynentów, którzy z pewnością nie należą do światowej czołówki. Kiedyś sędziowie z Azji czy Afryki bardzo odstawali poziomem od arbitrów z Ameryki i Europy. Mimo to FIFA konsekwentnie na kolejne mundiale nadal wyznaczała arbitrów nawet z Oceanii.
Gdy co jakiś czas dziennikarze pytali, dlaczego FIFA tak się przy tym upiera i dlaczego po prostu nie wyznaczy najlepszych sędziów świata, sens odpowiedzi był zwykle podobny. Gdyby na najważniejszym turnieju na świecie zabrakło sędziów z Afryki czy z Azji, to jaki to byłby przekaz dla sędziów z tych kontynentów? To byłby znak, że w międzynarodowej piłce nie mają szans. To wprost przekładałoby się na mniejsze zainteresowanie sędziowaniem na tych kontynentach. Sędziów byłoby jeszcze mniej niż jest, brakowałoby ich w coraz ważniejszych rozgrywkach w krajach tych regionów , a to wszystko psułoby atmosferę, prowadziło do wypaczeń wyników i generalnie obniżało tamtejszego poziom futbolu. A FIFA musi dbać o rozwój piłki nożnej na całym świecie, również o zrównoważony rozwój sędziów w różnych krajach różnych konfederacji. Dlatego na mistrzostwa świata są i będą powoływani arbitrzy z różnych krajów różnych części świata. Bo to jest widoczny dla wszystkich dowód, że najlepsi mają szanse. Nawet jeśli pochodzą z małych i słabych piłkarsko krajów.
Przykłady, które dały do myślenia władzom UEFA
Z czasem taka strategia zaczęła przynosić rezultaty. Jednymi z najwybitniejszych arbitrów na świecie ostatnich lat stali się przecież Azjaci: Rawszan Irmatow z Uzbekistanu, który jest rekordzistą pod względem liczby meczów sędziowanych w czasie mundiali (w RPA 2010, Brazylii w 2014 i Rosji w 2018 prowadził w sumie 11 meczów) i Japończyk Yuichi Nishimura (w 2010 sędziował między innymi ćwierćfinał Brazylia – Holandia, a w 2014 mecz otwarcia Brazylia – Chorwacja). Znakomicie w czasie mistrzostw świata w RPA w 2010 roku wypadł Eddy Maillet z afrykańskich Seszeli. Z kolei Irańczyk Alireza Faghani przez wielu ekspertów cztery lata temu był uznawany za najlepszego arbitra mistrzostw świata i już teraz jest jednym z kandydatów do prowadzenia finału w Katarze. Tym bardziej, że tylko sędzia z kontynentu azjatyckiego nigdy w historii nie dostąpił takiego zaszczytu. W 1998 roku mecz Francja – Brazylia w Paryżu sędziował Afrykańczyk: Marokańczyk Said Belqola.
To wszystko wziął pod uwagę Roberto Rosetti i dlatego uznał, że UEFA powinna lepiej niż dotychczas troszczyć się o zrównoważony rozwój sędziowania w różnych krajach Europy. Właśnie z tego powodu w Lidze Mistrzów pojawiło się więcej sędziów między innymi z Polski oraz arbitrzy z takich krajów jak Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, Litwa i Łotwa, choć na przykład Łotysz Andris Treimanis na razie od większości sędziów Ligi Mistrzów odstaje poziomem bardzo wyraźnie.
Liga Mistrzów, Wielkopolska a sprawa polska
Zmiana trendów w UEFA i dostosowanie ich do zwyczajów FIFA to bardzo dobry sygnał dla sędziów z różnych regionów Polski, którzy dotychczas nie mogli przebić się na szczebel centralny. Zwłaszcza dla sędziów z województw: lubuskiego, podkarpackiego, świętokrzyskiego, warmińsko-mazurskiego i wielkopolskiego, które nie mają ani jednego sędziego w Ekstraklasie. O ile siłę piłkarską województw lubuskiego, warmińsko-mazurskiego i podkarpackiego można uznać za proporcjonalnie odpowiednią do znaczenia w Europie drużyn z Czarnogóry, Izraela, Litwy czy Łotwy, o tyle świętokrzyskie i zachodniopomorskie w Ekstraklasie są reprezentowane przez – odpowiednio – Koronę Kielce i Pogoń Szczecin. Największym ewenementem jest jednak Wielkopolska, którą w Ekstraklasie reprezentują Lech Poznań i Warta Poznań.
Zachowując ostrożnie wszelkie proporcje, brak w Ekstraklasie choćby jednego sędziego z Poznania lub województwa wielkopolskiego można byłoby porównać z brakiem w Lidze Mistrzów UEFA choćby jednego arbitra z takich krajów jak Anglia, Francja, Hiszpania, Niemcy czy Włochy. To nie zdarzyło się w żadnym sezonie Ligi Mistrzów odkąd istnieją te rozgrywki – w każdym sezonie występuje w nich po kilku sędziów z tych krajów. Ostatnim arbitrem z Wielkopolski, który prowadził mecz w Ekstraklasie, był Piotr Wasielewski z Kalisza. 26 listopada 2011 roku sędziował mecz ŁKS Łódź – Jagiellonia Białystok (1:1).