Próbowali nas zastraszyć, ale większość się nie dała – mówi sędzia z Lublina. W województwie lubelskim sędziowie protestują przeciwko przemocy wobec sędziów i decyzji zarządu Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, który z listy sędziowskich obserwatorów skreślił Wojciecha Reka, prawnika pomagającego ofiarom przemocy. Pisaliśmy o tym w artykule pt. ”Dyskryminacja w polskim futbolu? »Chodziło o wyskokowe działania w afekcie«". Sędziowie w ramach buntu zgłosili urlopy na weekend 11-12 listopada. Ponad 70 proc. sędziów nie wyjdzie na boiska. Sytuacja rozgrywek w Lublinie stała się krytyczna.
W trybie nadzwyczajnym mecze niższych klas w okręgu lubelskim ma poprowadzić kilkudziesięciu sędziów sprowadzonych z sąsiednich okręgów – Białej Podlaskiej, Chełma i Zamościa, gdzie rozgrywki już się kończą lub skończyły – oraz sędziowie szczebla centralnego, na których władze piłkarskie mają największy wpływ.
Wojciech Myć, który zwykle sędziuje spotkania Ekstraklasy albo I ligi, ma poprowadzić mecz wojewódzkiej ligi juniorów A1 Górnik Łęczna – Start 1944 Krasnystaw. Jacek Małyszek, wieloletni arbiter I ligi wciąż czekający na debiut w Ekstraklasie, ma sędziować spotkanie Motor Lublin – Widok SP 51 Lublin, w tej samej lidze juniorów. Karol Iwanowicz, który najczęściej pracuje w II lidze, ale sędziował już kilka meczów w I lidze i jest postrzegany jako „walczący o awans z dużą determinacją”, będzie prowadzić spotkanie Draco Kowala – Powiślak Końskowola w klasie A. Michał Mikulski, arbiter III ligi, objęty programem szkolenia dla sędziów szczególnie uzdolnionych, ma sędziować mecz Orzeł Urzędów – GKS Gościeradów, też w klasie A. W niższych klasach pojawią się też inni sędziowie z doświadczeniami na szczeblu centralnym.
– Sędziowie z tego poziomu dawno nie byli tak aktywni w meczach na tak niskim poziomie rozgrywkowym. Widocznie musieli dostać jasny sygnał, jak bardzo są potrzebni, i pewnie bardzo nie wypadało im odmówić – komentuje jeden z sędziów, ale prosi o zachowanie anonimowości, bo nie chce, żeby władze LZPN potraktowały go podobnie jak Wojciecha Reka. – Zarząd Kolegium Sędziów łatał dziury w obsadzie jak mógł. Całkiem sprytnie sędziów szczebla centralnego wyznaczył na mecze niższych klas, a na mecze IV ligi wyznaczył tylko sędziów z innych okręgów. Z kolei tych sędziów z innych okręgów, którzy mieli wolne i nie przystąpili do strajku, sprowadzi do Lublina. Dzięki temu jakoś to się będzie kręcić, ale przyczyn strajku to nie rozwiąże.
Członkowie zarządu Kolegium Sędziów LZPN dosyć szybko dowiedzieli się, że sędziowie planują strajk lub inną formę protestu. – Są wśród nas tacy, którzy między nami udają dobrych kolegów, udają solidarnie zbuntowanych, a potem szybciutko informują kogo trzeba, żeby pomóc sobie awansować lub dostać jakiś fajny wyjazd – mówi jeden z sędziów. – Większość z nas wie, kto z nas gra zespołowo, a kto indywidualnie, ale czasem trudno jest wyprosić jedną czy drugą osobę… Efekty tolerowania obecności takich osób przy poufnych rozmowach bywają nieprzyjemne.
Zarząd KS LZPN różnymi sposobami próbował nie dopuścić do strajku. 31 października – czyli dzień po publikacji trzech artykułów na TVPSPORT.PL, w których nagłośniliśmy sprawę Wojciecha Reka, i dzień po programie "Sport.pl LIVE", w którym Rek był gościem specjalnym – w jednym z portali społecznościowych na profilu "Kolegium Sędziów Lubelskiego Związku Piłki Nożnej" opublikowany został post o treści:
"Komunikat!!!
Zarząd Kolegium Sędziów Lubelskiego Związku Piłki Nożnej wyraża dezaprobatę wobec działań organizowanych przez grupę sędziów, które mają na celu destabilizację obsady poprzez masowe urlopowanie się od prowadzenia zawodów w dniu 11-12 listopada. Jednoznacznie Zarząd odcina się od organizatorów powyższych działań, nie popiera ich, a ponadto uważa, że są one niedopuszczalne i nieakceptowalne.
Zarząd KS LZPN".
Minutę później opublikowany został kolejny post:
"2. Komunikat!!!
Zarząd Kolegium Sędziów Lubelskiego Związku Piłki Nożnej informuje, że na wczorajszym posiedzeniu kolega Wojciech Rek oświadczył, że z dniem 31.10.2023 r. zawiesza członkostwo w zarządzie KS LZPN, pełnienie funkcji mentora sędziego Michała Siatki, jak również pełnienie funkcji opiekuna sędziów kl. A do czasu zakończenia sporu z zarządem LZPN, dotyczącym jego roli w KS LZPN, w szczególności funkcji obserwatora. Co potwierdził pisemnie w dniu dzisiejszym.".
– Nie trzeba być geniuszem intelektu, aby zrozumieć, że tak naprawdę oba komunikaty są w tej samej sprawie: to reakcja władz sędziowskich, działających na polecenie władz LZPN, reakcja na bunt, który zrodził się po skreśleniu Wojtka z listy obserwatorów – mówi jeden z sędziów.
Niektórych sędziów komunikaty przekonały i, mimo składanych wcześniej kolegom deklaracji, zrezygnowali z udziału w strajku. Niektórzy z nich niezwłocznie przekazali taką informację członkom władz sędziowskich. Inni sędziowie dostali telefony z wymownymi sugestiami, żeby nie brali udziału w żadnym buncie, proteście ani strajku, a jeszcze inni usłyszeli to na żywo na specjalnie zorganizowanych spotkaniach.
– W ten sposób władze sędziowskie wspierają prezesa związku, a nie sędziów. Zarząd łamistrajków wspiera przemoc, a nie nas – mówi sędzia Lubelskiego ZPN.
– Usłyszeliśmy, że kto się teraz urlopuje, ten nie awansuje – twierdzi inny.
– Czujemy się zastraszani. Trudno się dziwić, że niektórzy z nas zmienili zdanie i zgodzili się w ten weekend sędziować – mówi jeden z arbitrów.
– Przy takim traktowaniu spraw sędziowskich nawet przez zarząd Kolegium Sędziów liczba urlopowanych sędziów to duży sukces normalności, to największy sukces naszej społeczności sędziowskiej od wielu lat. Wreszcie pokazujemy, co myślimy o sytuacji sędziów w środowisku piłkarskim. Nigdy nie byliśmy aż tak solidarni, choć jednocześnie przykre, że tak wielu sędziów swój prywatny interes, swoją karierę, przedkłada ponad dobro całej społeczności – mówi członek środowiska sędziowskiego.
– Strajk? Jaki strajk? Po prostu mam inne plany, nie mam obowiązku sędziować w każdy weekend, w ten weekend czy którykolwiek inny. Inni koledzy widocznie też mają inne plany na ten weekend. Przecież nie samą piłką człowiek żyje. Ale ktoś tu chyba na głowę upadł, bo słyszałem, że jeśli nie będziemy sędziować w ten weekend, to możemy nie awansować. Myślę, że będzie inaczej: awansów będzie więcej, albo wcześniej koledzy nam jeszcze raz wyraźnie wytłumaczą, czy na czyjeś zlecenie przekazywali nam groźby, czy to były ich ”dobre rady”, czy może tylko głupie żarty. Wie pan, jak się słyszy takie rzeczy, to trudno słuchać obojętnie…
– Słowo "strajk" nie pasuje tu najlepiej. To raczej pierwszy stanowczy wyraz buntu, protest, bo strajkować to zamierzamy dopiero na wiosnę, jeżeli LZPN dalej będzie nas ignorować.
Wszyscy rozmówcy – członkowie Lubelskiego Związku Piłki Nożnej – poprosili, aby nie podawać ich imion ani nazwisk, ponieważ boją się, że władze LZPN mogłyby ich potraktować tak samo lub podobnie jak Wojciecha Reka.
Z komunikatu z obsadą sędziowską LZPN na najbliższy weekend wynika, że na boiska wyjdzie tylko 17 z 68 sędziów nieklasyfikowanych i początkujących, 7 z 31 arbitrów klasy B, 4 z 37 z klasy A, 9 z 29 z ligi okręgowej, 4 z 7 z IV ligi, 4 z 5 z III ligi, 4 z 5 sędziów asystentów szczebla centralnego i pięciu na pięciu sędziów głównych szczebla centralnego.
– Ta statystyka obsady pokazuje, że im wyższą ligę sędziują, tym mniej są lojalni wobec kolegów z niższych klas i jednocześnie tym bardziej są lojalni wobec władz związku. To mapa z granicami pomiędzy koleżeństwem, zasadami i kalkulacją finansową. Przykre, że niektórzy sędziowie z wyższych lig posunęli się nawet do tego, że próbowali wywierać naciski na sędziów niższych klas – mówi jeden z protestujących.
Sam Wojciech Rek zgadza się nadal mówić wszystko pod nazwiskiem.
– Jest mi miło, że większość środowiska sędziowskiego czuje solidarność i że zarówno sędziowie, jak i niektórzy obserwatorzy, którzy zgłosili urlop, pokazują prawdziwe koleżeństwo. Tak to odbieram. Jest to przejaw koleżeństwa zarówno wobec mnie, jak i wobec środowiska sędziowskiego, którego są członkami – mówi Rek. – Na pewno olbrzymim sukcesem jest to, że ponad 70 proc. sędziów urlopowało się, skoro taki był ich zamiar. To pokazuje, że w większości myślą podobnie i są zjednoczeni w tej kwestii. W ten sposób pokazują, że sędzia piłki nożnej jest podmiotem, a nie przedmiotem. Koledzy pokazują, że jest ich wielu, że mają swoje prawa, swoje pragnienia, jak to ma wyglądać i chcą móc mieć wpływ na sprawy, które ich dotyczą, na sprawy swojego środowiska. Tyle mam do powiedzenia.
Zarząd Kolegium Sędziów LZPN to komórka pomocnicza Lubelskiego Związku Piłki Nożnej powołana do zarządzania sędziami. Natomiast środowisko sędziowskie reprezentowane jest przez Stowarzyszenie Sędziów Piłki Nożnej Lubelszczyzny, które LZPN i KS LZPN dotychczas starały się marginalizować.
Co stowarzyszenie robi w sprawie przemocy wobec sędziów i skreślenia Wojciecha Reka z listy obserwatorów?
– Podjęliśmy uchwałę, w której zarząd naszego stowarzyszenie zobowiązał się do wspierania Wojtka we wszystkich działaniach w sprawach dotyczących sędziowania – odpowiada Marek Mirosław, prezes SSPNL. I dodaje: – Sytuację w środowisku obserwujemy z dużym niepokojem. Dochodzą do nas słuchy, że sędziowie niższych klas dostawali niepokojące telefony od innych sędziów, ale w tej chwili nie wiemy jeszcze, od kogo. Sędziowie nie chcą powiedzieć. Boją się, że jak powiedzą, to ich koledzy będą wiedzieć, kto ich wsypał. Atmosfera jest słaba. Wspieramy sędziów, ale na razie nie chcemy komentować nic więcej.
Czy stowarzyszenie było lub jest organizatorem tego buntu, protestu czy strajku, jak nazywają go różni sędziowie?
– Nie. To jest spontaniczna akcja sędziów. To ich inicjatywa oddolna – twierdzi Mirosław.
Czy stowarzyszenie zamierza w tej sytuacji jakoś zareagować?
– Czekamy na rozmowę z zarządem Kolegium Sędziów LZPN na temat zaistniałej sytuacji. Teraz nie chcę powiedzieć nic więcej – odpowiada prezes stowarzyszenia.
Jacek Walczyński, przewodniczący zarządu Kolegium Sędziów LZPN, gdy do niego zadzwoniliśmy w sprawie Reka, powiedział: – Rafał, wybacz, nie będę tłumaczył. Ja jestem osobą, która jest spójna, która nie ma problemu, żeby przekazywać różnego rodzaju informacje zwrotne. Mój zarząd wie. Nie potrzebujemy mediatora w postaci ciebie, żebyś o czymś powiadamiał.
TVPSPORT.PL dowiedziało się nieoficjalnie, że kolejnym po Reku sędziowskim obserwatorem, który został ukarany przez władze LZPN, jest Robert Podlecki. Został „wstrzymany w obsadzie”, co oznacza, że w najbliższym czasie ma być pomijany przy wyznaczaniu na mecze. To ma być nieformalna kara za to, że Podlecki rzekomo zorganizował protest sędziów. Co ciekawe, Podlecki, podobnie jak Rek do ubiegłego tygodnia, też jest członkiem zarządu KS LZPN. Czyli jest podwładnym Walczyńskiego.
– Podlecki to tylko kozioł ofiarny. W LZPN już sami nie wiedzą, co robić, kogo karać, więc szukają po omacku. Widocznie Podlecki komuś nie pasował, więc pasowało im, żeby przy okazji się go pozbyć – mówi jeden z sędziów z Lublina. Co na to sam Podlecki?
– Pozwoli pan, że na razie nie będę tego komentował. Na razie chcę porozmawiać z innymi ludźmi. Jestem za tym, żeby najpierw wyjaśniać pewne rzeczy, a dopiero później domniemywać, czy to tak, czy inaczej. To, o czym pan mówi, ma pokłosie, bo dostałem telefon od osoby, która zajmuje się obsadą, i tak też mnie poinformowano… Ale chcę to dzisiaj wyjaśnić i zakładam, że jutro będę wszystko wiedział. Chcę uzyskać informację, dlaczego zostałem wstrzymany w obsadzie. Jestem wychowawcą ponad 60 sędziów, stąd też tak jestem postrzegany, że jeżeli ja się urlopuję, to oni też, a każdy ma swój rozum i każdy odpowiada za siebie, ale to już może na inną godzinę rozmowę – stwierdził Podlecki.
TVPSPORT.PL dowiedziało się również, że o potrzebie zorganizowania strajku lub innej formy protestu zaczęli rozmawiać między innymi sędziowie z województwa świętokrzyskiego. To też efekt przemocy wobec sędziów i decyzji wydanej przez Komisję Dyscyplinarną Świętokrzyskiego ZPN, która za uderzenie arbitra pięścią w głowę, które było recydywą ze strony piłkarza, ukarała go czteroletnią dyskwalifikacją.
Cztery lata dyskwalifikacji za uderzenie sędziego pięścią w głowę. "To kpina!"
– Odechciewa się sędziować, odechciewa się brać w tym udział, skoro władze piłkarskie nawet w takich przypadkach udają, że przemoc nie jest poważnym problemem i nawet taka recydywa nie jest traktowana jak recydywa. Nie mamy żadnych kontraktów, żadnych umów, nawet umów śmieciowych nie mamy, dosłownie: zero porozumień z władzami piłkarskimi. Płacą nam za mecze znacznie mniej niż 10 lat temu, więc nie mamy żadnego obowiązku sędziować wtedy, kiedy nie mamy na to ochoty, czy może mamy coś ważniejszego do zrobienie w pracy albo z rodziną – mówi jeden z członków Świętokrzyskiego ZPN, który powiadomił nas o toczących się rozmowach na temat możliwego strajku. Inny napisał wiadomość, z której wynikało, że nasz rozmówca nie jest jedynym sfrustrowanym sytuacją, w jakiej funkcjonują sędziowie piłki nożnej.