Trudno skakać, myśląc o nim. To mój najlepszy kumpel – mówił ze łzami w oczach Halvor Egner Granerud. Ale musiał, dokładnie gdy obok podnosił się helikopter z reanimowanym Danielem-Andre Tande. Lider Pucharu Świata i kilkanaście innych osób w piątek okazało koledze symboliczny gest solidarności. W skokach takie – w różnej formie – są na porządku dziennym.
Pierwszym, który w czwartek podbiegł do leżącego na śniegu, nieprzytomnego Daniela-Andre Tande, był lekarz reprezentacji Niemiec. Bez podziałów, po prostu był najbliżej. W boksach przy wybiegu skoczni sztabowcy poszczególnych ekip przecież zawsze ze sobą rozmawiają, żartują, wspólnie oglądają zawody. Nie brakuje uszczypliwości. Ale gdy dzieje się coś poważnego, kolor kurtek nie ma znaczenia. Tak jak w Planicy teraz, tak jak dziesiątki razy w przeszłości.
Wzruszający gest wobec Tande. Ale to w tym światku norma
W 2005 roku na Letalnicy upadł Janne Ahonen, który bez zastanowienia zagrał va banque i zaatakował już i tak historyczny rekord świata Bjoerna Einara Romoerena. Potłukł się, lądując o metr dalej – na 240. metrze. Do Fina, tak jak teraz do Tande, w moment wyrwali się Tommy Ingebrigtsen i wspomniany Romoeren. Nie dobiegli, tylko bo bliżej była obsługa medyczna. Jeśli zresztą o Romoerenie mowa, chyba wszyscy pamiętamy, jak zareagowała skokowa społeczność, kiedy zdiagnozowano u niego nowotwór. Wyrazy wsparcia przesłało chyba całe środowisko. Na Wielkiej Krokwi w Zakopanem podziękował za to publicznie, film z jego wypowiedzią puszczono na telebimach. Po jego zakończeniu rozległ się ogłuszający hałas.
– Był świetnym skoczkiem i świetnym rywalem, a po zakończeniu kariery też super kolegą pod skocznią, z którym można było zawsze i fajnie pogadać. Mam nadzieję, że szybko do nas wróci – powiedział wtedy Małysz.
Tak Zakopane zareagowało na słowa Bjoerna Einara Romoerena, który pojawił się tu na telebimie. Kochani, Bjoern już to zobaczył.
— Antoni Cichy (@antonicichy) January 26, 2020
Napisał wzruszony:
dziękuję ❤❤#skokitvp #skijumpingfamily pic.twitter.com/1aWJ8Iipv7
Szacunek do rywali i do ryzyka, jakie się podejmuje
– Solidarność to dobre słowo. Tu wszyscy wiedzą, że jeden błąd lub jeden podmuch może skończyć się tragedią. Dlatego każdy każdego szanuje, dlatego nie zgadzałem się dawniej na uprzykrzanie życia Svenowi Hannawaldowi, dlatego dla jury – pomimo złości, gdy puszczą nas w złych warunkach – trzeba mieć bezwzględne zaufanie. Skoki to nie jest miękka gra, nie wolno zapominać o tym ani na moment – mówił swego czasu Małysz. Gdy sam upadał w 2011 roku na Wielkiej Krokwi i z wybiegu zwieziono go na saniach, niemiecki komentator mówił: – błagamy, Adamie, wstań. Powtarzał to jak mantrę. Gdy upadał Thomas Morgenstern w Kuusamo albo Jan Mazoch w Zakopanem, Włodzimierz Szaranowicz zwykł zaznaczać: – oby wyszedł z tego cało. Bo tu nikt nikomu źle nie życzy, nawet w warunkach rywalizacji. Tak popularne wśród kibiców żarty o piłowaniu sobie nawzajem nart przez skoczków w tym środowisku nikogo nie śmieszą.
Przykłady? Można mnożyć, niektóre są do bólu skrajne. W 2019 roku, gdy spod mamuta w Oberstdorfie obserwowaliśmy wygraną Kamila Stocha, za radość wynikającą z sukcesu Polaka publicznie zrugał nas Roman Koudelka.
– Trochę szacunku dla innych! – nakazał, ponieważ uznał, że tak samo cieszyliśmy się z pierwszego miejsca Kamila, jak i popsutej próby Ryoyu Kobayashiego, która mu je zapewniła. Kilka tygodni później Polakom znów się oberwało, tym razem w Seefeld. Norwegowie byli zniesmaczeni sposobem, w jakim radość po kuriozalnym konkursie MŚ na normalnej skoczni wyrażał Dawid Kubacki.
Ale przesadna czułość to niewielki ułamek, zresztą poniekąd zrozumiały. Dużo więcej jest małych gestów. Do annałów przeszły już takie sytuacje jak m.in. finansowa pomoc Martina Schmitta dla Walerego Kobjelewa po wypadku Rosjanina w Planicy. Jak licytacja medalu przez Wojciecha Fortunę dla Nicholasa Fairalla. Albo te dawniejsze sprawy – przesłanie przez Helmuta Recknagela medalu uczestnistwa olimpijskiego Zdzisławowi Hryniewieckiemu, który w Squaw Valley miał bić się o złoto, ale został sparaliżowany.
Tande ma być wybudzony ze śpiączki
Daniel Andre-Tande został kilkakrotnie przebadany w szpitalu w Lublanie. Jego życiu nie zagraża bezpieczeństwo. Dyrektor norweskiej kadry Clas Brede Brathen przekazał, że skoczek ma złamany obojczyk i przebite płuco, ale kręgosłup i głowa nie zostały w żaden sposób uszkodzone. Przynajmniej takie zapewnienia usłyszał od lekarzy.
Początkowo wybudzanie Tande ze śpiączki farmakologicznej miało rozpocząć się w piątek. Operację przesunięto jednak na sobotę.
– Wkrótce mamy nadzieję z nim pogadać. Wszyscy martwimy się o to, jak się czuje – mówi Brathen.
482.1
475.0
455.8
451.6
449.4
438.9
434.0
422.2
420.4
10
419.8
11
419.7
12
413.3
13
412.5
14
403.1
15
400.8
16
400.4
17
399.4
18
397.9
19
397.1
396.0
21
384.2
22
382.3
377.5
24
372.6
371.6
26
364.5
27
357.3
355.7
320.5
314.1
1
1749.3
2
1720.2
3
1707.2
4
1680.6
5
1673.1
6
1484.1
7
1458.0
8
1350.9
9
561.6
10
551.6
459.1
454.8
444.1
443.6
433.5
430.1
418.3
418.2
417.7
10
409.4
11
409.1
12
408.7
13
404.1
14
401.1
398.4
16
397.7
17
397.5
394.5
19
392.7
20
389.6
21
389.4
22
387.7
386.4
24
386.2
381.5
26
377.7
374.0
372.6
29
365.0
30
363.6
231.1
228.9
226.0
225.7
225.5
225.3
225.0
218.2
214.6
212.4
212.0
12
211.6
13
211.0
14
210.0
15
209.1
208.5
205.8
18
205.3
19
202.9
20
202.5
21
202.1
22
201.2
23
197.0
196.7
25
196.4
195.0
27
193.6
193.4
193.2
191.5
1
813.4
2
809.3
3
802.5
4
762.1
5
699.9
6
681.3
7
667.2
8
601.6
9
383.9
10
382.6
11
382.3
12
380.8