Trudno wyobrazić sobie Formułę 1 bez zespołu McLarena. Co ciekawe, w legendarnym pod względem liczby tytułów mistrzowskich zespole, pracuje Polak, Patryk Sokołowski, którego historię opisywaliśmy na TVPSPORT.PL. W zeszłym sezonie zdarzały się radosne momenty, jednak były kwestie, przez które kierowcy brytyjskiej stajni nie mogli pokazać pełni swych możliwości. W tym problemy pojawiają się jeszcze przed pierwszym wyścigiem.
Z piekła do nieba
Każdy kierowca marzy o możliwości jazdy w McLarenie. W swojej pięćdziesięciopięcioletniej historii zespół mógł się pochwalić wieloma tytułami mistrzowskimi. Sęk w tym, że od ponad dekady nie jest w stanie powalczyć o kolejne. Wejście w erę hybrydową było zupełnie nieudane i zwiększyło tylko dystans do najlepszych. Pierwszy sezon współpracy z Hondą, która miała nawiązać do triumfów z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, nie mógł ułożyć się gorzej. Awarie silnika były na porządku dziennym. Jeśli jednostka napędowa umożliwiała dalszą jazdę, to bez szans na równą rywalizację z innymi. Przedostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów w roku 2015 było kompromitacją. W następnych dwóch latach postęp był jedynie iluzoryczny. Konieczna była zmiana dostawcy silników. Ówczesny szef McLarena, Eric Boullier, zwracał uwagę na inne aspekty porażki. Zespół stracił wiele w oczach sponsorów, co odbiło się na jego finansach.
Mimo sporych nadziei, początek wykorzystywania silników Renault również nie przyniósł znacznej poprawy. Na efekty trzeba było zaczekać do sezonu 2019. Wtedy też w McLarenie pojawili się Carlos Sainz i Lando Norris. To było to, czego ekipa najbardziej potrzebowała. Duet kierowców wzbudzał powszechną sympatię, z którą przyszły również wyniki. Kibicowanie McLarenowi znowu zrobiło się modne, szczególnie wśród młodszych fanów, którzy pokochali młodego Anglika. Wyniki również zadowalały. Sainz i Norris po kolejnych dobrych występach pozwalali sobie na żarty na zespołowym radio.
���� Smooth-podium
— Carlos Sainz (@Carlossainz55) November 18, 2019
�� @F1 @McLarenF1 @EG00 #carlossainz #smoothoperator pic.twitter.com/h2NUjyZs5f
Problemy z komunikacją
Rok 2021 oznaczał zmianę również pod względem nowych silników. McLareny znowu zaczęły używać jednostek Mercedesa, podobnie jak w latach 1995-2014. Z tego powodu ekipa musiała przemyśleć swoją konstrukcję na nowo. Inżynierów czekało znacznie więcej pracy niż ich kolegów w konkurencyjnych zespołach. Nie wzbudziła ona jednak zachwytu kierowców. Szczególnie borykał się z tym Ricciardo. Podczas gdy Lando Norris uporał się z początkowymi problemami i stale plasował się w czołówce, niejednokrotnie nawiązując nawet rywalizację z Mercedesami i Red Bullami, Australijczyk nie uzyskiwał tempa, na jakie było go stać. Pomóc miały poprawki przywiezione na europejskie wyścigi. W trakcie Grand Prix Monako zespół pokazał się w okolicznościowych barwach inspirowanych firmą Gulf, czym podbił serca i portfele kibiców, którzy błyskawicznie wykupili gadżety w nowej kolorystyce.
Symboliki nie brakowało również na torze. Norris zdublował Ricciardo. Gdy Anglik cieszył się z podium, na jego kolegę spadł ogień krytyki. Skłoniło to trzydziestodwulatka do próby dopasowania swojego stylu jazdy do pojazdu. Jak mówi sam Ricciardo, problemy z pierwszej części sezonu pozwoliły mu dostrzec, jakie są jego mocne strony jako kierowcy i nad czym musi jeszcze dopracować. Dobierał punkty hamowania wcześniej niż Norris, co w McLarenie MCL35M nie było zbyt dobrą strategią. Norris oraz Sainz również musieli się do tego dostosować, lecz mieli na to nieporównywalnie więcej czasu niż Australijczyk.
Nie oznaczało to, że tylko jeden z kierowców miał uwagi co do auta. Norris narzekał potem na zarządzanie oponami oraz gorszą dyspozycję pojazdu w wysokich temperaturach. Ustawienie bolidu okazało się jednak idealne podczas Grand Prix Włoch. Dwa pierwsze miejsca na mecie, Ricciardo ze zwycięstwem. Co ciekawe, w sezonie 2021 żadnemu innemu zespołowi nie udał się ten wyczyn. W następnym wyścigu, czyli w Grand Prix Rosji, ekipa pod szefostwem Zaka Browna była bardzo bliska świętowania kolejnego triumfu. Tym razem bohaterem miał zostać Lando Norris, który zdobył swoje pierwsze pole position i odpierał ataki Lewisa Hamiltona. Nie posłuchał się rad zespołu i nie zmienił opon na przejściowe, przez co jego jazda na ostatnich okrążeniach przypominała próbę o przetrwanie. Wyprzedził go nawet Ricciardo, wypełniający wszelkie polecenia przy nasilającej się ulewie.
The moment a first #F1 win finally slipped away from Lando Norris#RussianGP pic.twitter.com/W3ofVyM6Fb
— Formula 1 (@F1) September 26, 2021
Modelowanie przyszłości
Nowy McLaren wzbudził spore zainteresowanie jeszcze przed wyjazdem bolidu na tor. Był to efekt współpracy firmy z producentem klocków LEGO. Model auta z serii LEGO Technic jest pożądanym towarem, głównie ze względu na fakt, że inne zespoły nie zdecydowały się na ten krok. Malowanie zestawu pochodzi z poprzedniego sezonu, jednak replika oparta jest na tegorocznej konstrukcji i powstała przy nadzorze inżynierów zespołu. W reklamy oczywiście zaangażowali się kierowcy zespołu.
It's here. The first McLaren F1 @Lego_Group Technic model, inspired by our 2021 livery… And there's two BIG fans already! ��
— McLaren (@McLarenF1) February 8, 2022
Available from 1 March. pic.twitter.com/N2cONC03PO