Gdy Gruzja odzyskiwała suwerenność, większości jej kadrowiczów nie było jeszcze na świecie. Liderzy obecnej reprezentacji urodzili się dopiero na przełomie wieków – już w niepodległym państwie. Nic więc dziwnego, że chcieli na nowo napisać jego historię...
Do roboty zabrali się od razu. Już we wrześniu 2023 roku zanotowali najwyższą porażkę w dziejach gruzińskiej piłki, przegrywając z Hiszpanami aż 1:7. Klęska na własnym stadionie była jednak tylko preludium do tego, co miało dopiero nadejść...
Młode pokolenie nie zraziło się ani tą porażką, ani żadną kolejną. Bo choć eliminacyjną kampanię do Euro 2024 kończyło na czwartym miejscu w grupie A – za plecami Hiszpanów, Szkotów i Norwegów – to wciąż miało szansę na awans.
Wszystko dzięki dobrej postawie w Lidze Narodów w sezonie 2022/23. Pięć zwycięstw i remis w grupie czwartej dywizji C zapewniło im miejsce w barażach. Jako że Gruzini nigdy nie byli tak blisko wielkiego turnieju, to takiej okazji nie mogli zmarnować.
Piłkarze Willy'ego Sagnola zdawali sobie z tego sprawę. W pierwszym meczu rozprawili się więc z Luksemburgiem (2:0), a w finale – dość niespodziewanie – ograli Grecję po rzutach karnych. Sprawę awansu przesądził pomocnik Lecha Poznań, Nika Kwekweskiri, wykorzystując ostatnią "jedenastkę".
Dzięki jego trafieniu Gruzini zapisali w annałach coś więcej niż tylko wysoką porażkę z Hiszpanią. Po raz pierwszy w historii kraju awansowali do mistrzostw Europy. Zrobili to jako jedna z trzech najmłodszych drużyn w eliminacjach. Młodsi od nich byli tylko Turcy i Ukraińcy.
Piłkarze Sagnola wyróżniali się jednak nie tylko wiekiem. Do Euro zakwalifikowali się jako najniżej notowana drużyna rankingu FIFA oraz jedyna, która walkę o awans zakończyła z ujemnym bilansem bramkowym.
W drodze do Euro Gruzini stracili bowiem najwięcej goli spośród wszystkich ekip, które pojadą do Niemiec. Najrzadziej byli też przy piłce i wymieniali średnio najmniej podań. W związku z tym – obok Albańczyków – notowali najmniej kontaktów z piłką w polu karnym rywala.
Na plus wyróżniali się tylko w jednej statystyce – liczbie dryblingów. Ustępowali w niej jedynie Belgom...
Drugie miejsce w Europie zawdzięczali swojemu liderowi, Chwiczy Kwaracchelii, który w eliminacjach – łącznie z barażami – podjął najwięcej prób dryblingów. Średnio w każdym spotkaniu "kiwał się" niemal tak często, jak Jeremy Doku, Rafael Leao czy Kingsley Coman.
Co więcej, swoją przydatność potwierdzał nie tylko wtedy, gdy trzeba było minąć rywala, ale i wtedy, gdy należało wykończyć akcję. Strzelał tak często, że z większą częstotliwością od niego robili to tylko Cristiano Ronaldo i Kylian Mbappe.
W drodze do Euro Kwaracchelia zdobył cztery bramki, co było najlepszym wynikiem w drużynie. Poza finalizacją dbał też o kreację. Dogrywał najwięcej podań w okolicę pola karnego i najczęściej stwarzał kolegom sytuacje podbramkowe.
Obok niego za rozegranie odpowiedzialny był Giorgi Czakwetadze, a o destrukcję dbał Oter Kiteiszwili. Całe trio miało nieoceniony wkład w awans Gruzinów do tegorocznego Euro...
Kluczową rolę odegrał też selekcjoner – Sagnol. Po sposobie gry jego drużyny od razu widać było, że prowadzi ją były boczny obrońca. Jego piłkarze większość sił poświęcali bowiem na obronę, a nieliczne ataki przeprowadzali skrzydłami. Robili więc to, co ich trener przez całą karierę.
Gruzini rozpoczynali grę w ustawieniu 3-5-2, ale nie pozostawali w nim długo. Po kilku akcjach cofali się do 5-3-2, oddając przy tym inicjatywę rywalom. Sami skupiali się za to na obronie własnego pola karnego i szukaniu nielicznych szans do kontrataków.
Ich defensywa – niczym Polaków na mundialu w Katarze – ograniczała się zwykle do przesuwania i zamykania wolnych przestrzeni przed "szesnastką". Dlatego też w statystyce "aktywnej obrony" Gruzini plasowali się w najgorszej trójce eliminacji – obok Cypryjczyków i Maltańczyków.
W przeciwieństwie do nich potrafili jednak zagrozić przeciwnikom po szybkim ataku. Dwaj napastnicy – Kwaracchelia oraz Georges Mikautadze – czyhali na piłki za linię obrony, po których nierzadko wyprzedzali obrońców. W trakcie eliminacji obaj strzelali gole po takich akcjach.
Poza dość prymitywnym sposobem gry, polegającym na wykopywaniu piłki do napastników, Gruzini mieli też inny pomysł. Stosowali go wtedy, gdy akurat nie zajmowali się bronieniem własnej bramki...
Rozpoczynając grę z piątego metra Giorgi Mamardaszwili nie decydował się na długie wykopy w kierunku Kwaracchelii czy Mikautadze. Wręcz przeciwnie – podawał do środkowych obrońców, pokładając wiarę w ich umiejętności.
Gruzini przechodzili wówczas z bazowego ustawienia w 4-2-1-3 i to w nim rozpoczynali ataki. Prawy obrońca – znany z Cracovii Otar Kakabadze – ruszał do przodu, wcielając się w rolę skrzydłowego, a jego miejsce na boku obrony zajmował jeden ze stoperów.
Przed nowo uformowaną linią obrony ustawiali się dwaj defensywni pomocnicy – Kiteiszwili oraz Giorgi Koczoraszwili – którzy ściągali na siebie pressing rywala. Przestrzeń pomiędzy nimi a napastnikami, wypełniał za to ofensywny pomocnik – Czakwetadze.
Schemat rozegrania akcji od własnej bramki był zwykle taki sam. Gruzini wymieniali kilka podań bliżej lewej strony boiska, po czym wykopywali piłkę za linię naporu – do Kwaracchelii lub Czakwetadze.
Ci – w zależności od sytuacji boiskowej – decydowali się na różne rozwiązania. Pierwszym z nich były rajdy między obrońcami, dające partnerom czas na podłączenie się do ataku, a drugim – zagrania na prawe skrzydło.
Z racji tego, że większość Gruzinów koncentrowała się na lewej flance, prawa pozostawała otwarta. Kakabadze, pełniący funkcję skrzydłowego, miał przed sobą mnóstwo miejsca. Dlatego też Kwaracchelia i Czakwetadze tak często przerzucali grę na jego stronę.
Mając opcję do dośrodkowania, Kakabadze nie zastanawiał się nad nią dwa razy. Gdy jednak rywale uniemożliwiali mu ten wariant, wtedy w sukurs przychodził mu Kwaracchelia. Nie będąc przywiązanym do żadnej pozycji, schodził z lewej strony na prawą, wywołując popłoch w obronie rywala.
W pozostawione przez niego strefy wbiegał zwykle Czakwetadze, ściągając w ten sposób uwagę rywala w okolice środka boiska lub prawej flanki. Po otrzymaniu piłki – dzięki dobrej jakości piłkarskiej – błyskawicznie przerzucał grę na lewą stronę.
Włączający się z głębi Szengelia – podobnie jak chwilę wcześniej Kakabadze – miał przed sobą autostradę, którą zwykle wykorzystywał. Parł do przodu w jednym celu – by wrzucić w pole karne...
Gruzini zdobywali w ten sposób większość swoich bramek. Dośrodkowania – obok podań za linię obrony – były ich jedyną bronią w ataku. Na Euro zapewne będzie podobnie.
Sagnol znalazł się w gronie tych selekcjonerów, którzy przed wysłaniem powołań nie musieli się niczym martwić. Wszyscy jego kluczowi gracze byli zdrowi, co znacząco ułatwiło mu selekcję. W kadrze na Euro znaleźli się wszyscy piłkarze, którzy przyczynili się do historycznego awansu. Poza nią wylądowali za to pozostający w dobrej formie Irakli Azarowi czy Giorgi Arabidze.
Dość niespodziewaną decyzję podjął doświadczony Dżaba Kankawa, który zrezygnował z miejsca w kadrze na Euro. Za niego dowołany został 18-letni Gabriel Sigua.
Giorgi Mamardaszwili – Solomon Kwirkwelia, Lasza Dwali, Guram Kaszia – Otar Kakabadze, Otar Kiteiszwili, Giorgi Koczoraszwili, Lewan Szengelia – Giorgi Czakwetadze – Chwicza Kwaracchelia, Georges Mikautadze
Bramkarze: Giorgi Mamardaszwili (Valencia), Giorgi Loria (Dinamo Tbilisi), Luka Gugeszaszwili (Karabach)
Obrońcy: Solomon Kwerkwelia (Al-Okhdood), Giorgi Gwelesiani (Persepolis), Guram Kaszia (Slovan Bratysława), Dżemal Tabidze (Panetolikos), Lasza Dwali (APOEL), Luka Lochoszwili (Cremonese), Otar Kakabadze (Cravocia), Giorgi Goczoleiszwili (Szachtar Donieck)
Pomocnicy: Giorgi Czakwetadze (Watford), Anri Mechabiszwili (Universitatea Craiova), Gabriel Sigua (FC Basel), Otar Kiteiszwili (Sturm Graz), Nika Kwekweskiri (Lech Poznań), Giorgi Koczoraszwili (Levante), Sandro Altunaszwili (Wolfsberger AC), Lewan Szengelia (Panetolikos), Giorgi Citaiszwili (Dinamo Batumi), Saba Lobżanidze (Atlanta United), Zuriko Dawitaszwili (Bordeaux)
Napastnicy: Georges Mikautadze (Metz), Budu Ziwziwadze (Karlsruher), Giorgi Kwilitaia (APOEL), Chwicza Kwaracchelia (Napoli)
18 czerwca 2024 18:00 Turcja – Gruzja (Dortmund)
22 czerwca 2024 15:00 Gruzja – Czechy (Hamburg)
26 czerwca 2024 21:00 Gruzja – Portugalia (Gelsenkirchen)
Euro w telewizji. Takie imprezy mają przed sobą przyszłość
Szokujące kulisy finału Euro. Policja udaremniła atak ISIS
Trener uczestnika Euro 2024 podał się do dymisji!
Bohater Hiszpanii dotrzymał słowa. Wygląda jak... "Mała Syrenka"
Anglicy niemal pewni. To on zastąpi w kadrze Southgate'a!
Lewandowski łamie przepisy? "Absolutnie jest do zmiany"
Anglicy dziękują Southgate'owi. Piękne słowa Beckhama
17-latek z najładniejszym golem na Euro! UEFA zadecydowała [WIDEO]
Hiszpanie w opałach. Skargę do UEFA złożył na nich... Gibraltar
niedziela, 14.07, 21:00
środa, 10.07, 21:00
wtorek, 09.07, 21:00
sobota, 06.07, 21:00