Po czternastu latach przerwy Słoweńcy znów zagrają na wielkiej imprezie. Po raz drugi w swojej krótkiej historii pojadą na mistrzostwa Europy. I choć przed niemieckim czempionatem będą skazywani na pożarcie, to raz jeszcze spróbują sprawić niespodziankę...
Oba poprzednie turnieje – w Republice Południowej Afryki oraz w Belgii i Holandii – kończyli z zaledwie jedną porażką. Ta, za każdym razem, krzyżowała jednak ich plany. W Niemczech spróbują przerwać tę serię i po raz pierwszy wyjść z grupy.
Już w eliminacjach pokazali, że potrafią przeciwstawić się mocniejszym drużynom. Na własnym terenie zremisowali choćby z Duńczykami, z którymi zmierzą się i teraz. Poza nimi zagrają też z Serbami oraz Anglikami...
Z wszystkimi będą mieli rachunki do wyrównania. Duńczycy wyprzedzili ich w eliminacjach, Serbowie – jeszcze jako reprezentacja Jugosławii – zatrzymali ich na Euro 2000, a Anglicy – jako jedyni – ograli ich podczas mundialu w RPA.
Matjaz Kek, będący selekcjonerem podczas tamtych mistrzostw świata, z pewnością pamięta tę porażkę. Na Euro spróbuje więc odegrać się rywalom z przeszłości, wykorzystując wszystkie dozwolone środki...
Najpewniej postawi na stałe fragmenty gry, które w kwalifikacjach były najmocniejszą bronią jego ekipy. Słoweńcy strzelili trzy gole po rzutach rożnych (3. wynik w Europie) oraz dwa gole po bezpośrednich rzutach wolnych (najlepszy wynik obok Rumunii).
W pozostałych statystykach nie wyglądali już tak dobrze. Notowali średnio najmniej dryblingów na mecz, decydując się zwykle na prostsze środki. Obok Czechów i Węgrów z największą częstotliwością zagrywali długie piłki i byli jedną z drużyn najczęściej walczących w powietrzu.
Mając w swoim składzie takich specjalistów od gry powietrznej, jak Jaka Bijol czy Benjamin Sesko, taka strategia nie mogła dziwić. Pierwszy z nich był najskuteczniejszy w pojedynkach główkowych w całych eliminacjach, a drugi ustępował mu tylko nieznacznie.
Nierzadko zdarzało się zresztą, że Sesko walczył o piłki zagrywane przez Bijola. Ten wymieniał bowiem najwięcej podań w zespole, często szukając okazji do podań krzyżowych na skrzydła lub wprost do środkowego napastnika.
Sesko potrafił z nich skorzystać, strzelając w kwalifikacjach aż pięć goli. Drugi z napastników – Andraż Sporar – do bramki trafiał trzykrotnie. Na ich zdobycze pracował jednak nie tylko Bijol, ale i dwaj kolejni gracze.
Petar Stojanović i Adam Gnezda Cerin tworzyli dwuosobowy dział kreacji. Pierwszy dogrywał najwięcej piłek przeszywających w zespole oraz szukał niekonwencjonalnych rozwiązań. W liczbie kluczowych podań ustępował tylko Bruno Fernandesowi, Theo Hernandezowi i Xherdanowi Shaqiriemu.
Drugi, poza licznymi podaniami, zakończonymi trzema asystami, zapewniał też balans w środku pola. Tylko dwóch graczy w Europie stoczyło więcej pojedynków defensywnych od niego...
Statystyki Gnezdy Cerina musiały robić wrażenie. Zwłaszcza gdy brało się pod uwagę sposób gry Słoweńców, którzy nie kłopotali się zwykle długotrwałym rozgrywaniem piłki. Zazwyczaj decydowali się na prostsze rozwiązania, pomijając zupełnie środek pola.
Jan Oblak rozpoczynał grę długim podaniem do któregoś z napastników lub dogrywał krótko do jednego ze stoperów – Bijola albo Davida Brekalo. Ci wymieniali kilka podań, chcąc w ten sposób ściągnąć na siebie uwagę przeciwnika.
W tym fortelu nierzadko wspomagał ich wspomniany już Gnezda Cerin, który schodził głęboko, wyciągając za sobą kolejnego z rywali. Po krótkiej wymianie oddawał piłkę Bijolowi, który wiedział już co z nią zrobić.
Gdy tylko nadarzała się okazja, zagrywał w strefę opuszczoną przez Gnezdę Cerina, w którą wbiegał jeden z napastników. Obok niego ustawiali się obaj skrzydłowi – Stojanović i Jan Mlakar oraz drugi ze snajperów. Słoweńcy przechodzili wówczas z bazowego 4-4-2 w 4-2-4 lub 4-2-1-3.
Po wygranym pojedynku główkowym piłka trafiała pod nogi któregoś z trzech atakujących, a ten błyskawicznie starał się zagrać za linię obrony. Zazwyczaj nadawcą takich podań okazywał się Stojanović, a adresatami byli Sporar, Sesko lub Mlakar.
Ofensywna gra Słoweńców bazowała na prostych schematach. Powiedzenie "zagraj i wyjdź" opisywało ją idealnie. Nie zawsze udawało się jednak rozegrać atak w tak trywialny sposób. Wtedy piłkarze Keka uciekali się do innych – nieco bardziej złożonych – rozwiązań.
Jeden z bocznych obrońców – zwykle Erik Janża – ruszał do przodu, a jego miejsce w bloku defensywnym zajmował któryś ze środkowych pomocników. Taki ruch dawał sygnał Bijolowi, by – zamiast do napastnika – wykopać piłkę wprost do rozpędzonego defensora.
Janża, tuż po przyjęciu, szukał kombinacji z Mlakarem lub dośrodkowań w "szesnastkę". To on posyłał najwięcej takich piłek w zespole. Gdy jednak i taki wariant się nie sprawdzał, wtedy Słoweńcom pozostawały już tylko dwa rozwiązania...
Pierwszym z nich był średni pressing i szukanie szans na kontry, a drugim głęboka obrona własnego pola karnego i liczenie na Oblaka. Ten w trakcie eliminacji ratował ich bowiem nieraz. Według współczynnika goli oczekiwanych wpuścił blisko pięć bramek mniej, niż powinien...
Przed rozpoczęciem turnieju Kek martwił się wyłącznie o zdrowie Sandiego Lovricia. Ten doznał kontuzji w kwietniowym meczu z Interem Mediolan i do ostatnich chwil jego występ na Euro stał pod znakiem zapytania. Finalnie pomocnik Udinese znalazł się jednak w kadrze na Euro. Podobnie zresztą jak wracający po dłuższej przerwie Josip Ilicić.
Jan Oblak – Zan Karnicknik, Jaka Bijol, David Brekalo, Erik Janża – Petar Stojanović, Adam Gnezda Cerin, Timi Max Elsnik, Sandi Lovrić – Andraż Sporar, Benjamin Sesko
Bramkarze: Jan Oblak (Atletico Madryt), Vid Belec (APOEL), Igor Vekić (Velje)
Obrońcy: Petar Stojanović (Sampdoria), Jaka Bijol (Udinese), Jure Balkovec (Alanyaspor), Miha Blazić (Lech Poznań), Żan Karnićnik (Celje), David Brekalo (Orlando City), Erik Janża (Górnik Zabrze), Vanja Drkusić (Soczi)
Pomocnicy: Jasmin Kurtić (Suedtirol), Benjamin Verbić (Panathinaikos), Sandi Lovrić (Udinese), Adam Gnezda Cerin (Panathinaikos), Jon Gorenc Stanković (Sturm Graz), Timi Max Elsnik (Olimpija Lublana), Tomi Horvat (Sturm Graz), Adrian Zeljković (Spartak Trnawa), Nino Żugelj (Bodoe/Glimt)
Napastnicy: Josip Ilicić (Maribor), Andraż Sporar (Panathinaikos), Benjamin Sesko (RB Lipsk), Jan Mlakar (Pisa), Żan Celar (Lugano), Żan Vipotnik (Bordeaux)
16 czerwca 2024 18:00 Słowenia – Dania (Stuttgart)
20 czerwca 2024 15:00 Słowenia – Serbia (Monachium)
25 czerwca 2024 21:00 Anglia – Słowenia (Kolonia)
Euro w telewizji. Takie imprezy mają przed sobą przyszłość
Szokujące kulisy finału Euro. Policja udaremniła atak ISIS
Trener uczestnika Euro 2024 podał się do dymisji!
Bohater Hiszpanii dotrzymał słowa. Wygląda jak... "Mała Syrenka"
Anglicy niemal pewni. To on zastąpi w kadrze Southgate'a!
Lewandowski łamie przepisy? "Absolutnie jest do zmiany"
Anglicy dziękują Southgate'owi. Piękne słowa Beckhama
17-latek z najładniejszym golem na Euro! UEFA zadecydowała [WIDEO]
Hiszpanie w opałach. Skargę do UEFA złożył na nich... Gibraltar
niedziela, 14.07, 21:00
środa, 10.07, 21:00
wtorek, 09.07, 21:00
sobota, 06.07, 21:00
sobota, 06.07, 18:00